Racje Kreona w konflikcie tragicznym z Antygoną („Antygona” Sofoklesa).

Dwie wielkie racje. Racja Antygony i racja Kreona. Mówi się, że Antygona wybrała swój los, Kreon przez los został pognębiony. Antygona to monumentalny posag a Kreon to po prostu zwykły człowiek, pełen błędów i słabości… to czyj upadek bardziej porusza moje serce? Zdecydowanie bardziej wzrusza mnie los Kreona, to jego jest mi ogromnie żal. Spróbuję to wyjaśnić…
Dlaczego podjęłam właśnie taką decyzję? Bliższy jest mi człowiek pełen wątpliwości i dylematów. Człowiek który błądzi i poszukuje. Wolę takich ludzi, którzy błądzą po ludzku bo jak mawiał Seneka Młodszy "błądzić jest rzeczą ludzką". Popełnianie błędów leży w ludzkiej naturze, bohater tego dramatu niewątpliwie popełnił błędy, ale przywołując słowa Phila Bosmansa "jedno potknięcie człowieka nie może rzucać plamy na całe jego życie". Czyny jakie popełnił Kreon były z jednej strony słuszne i okrutne lecz z drugiej strony nie były one od początku do końca zaplanowane, po prostu pewnego dnia stało się coś co spowodowało, że Kreon musiał uczynić tak jak uczynił. Jego uczynki nie były zaplanowane one po prostu się wydarzyły. Antygona natomiast od początku do końca świadomie zaprojektowała swą przyszłość i bardzo konsekwentnie dążyła do swego celu. Była bezmyślna i uparta. Nikogo nie słuchała. Nikt nie miał racji jedynie ona. Pragnęła tylko sławy i chwały, aby je osiągnąć koniecznie należało oddać swe życie…tak naprawdę nie sądzę aby miłość do brata była wyznacznikiem jej działań, a jeśli nawet to zajmowała ona z pewnością drugie, a nie pierwsze miejsce. Świadczą o tym niewątpliwie słowa przez nią wypowiedziane: "bo ta groza chwalebnej mi śmierci
Przenigdy nie wydrze". Czyżby pragnienie chwały za cenę śmierci było dla niej silniejsze niż chęć życia? Dla mnie jest to zupełnie niezrozumiała postawa i na dodatek zupełnie nie do przyjęcia. Antygona w swym ślepym zapatrzeniu w nieuchronną śmierć niosąca chwałę nie zauważa tych, którzy są obok niej. Nie zauważa tych , których podobno kocha. Nie zauważa siostry swej Ismeny. Sama wybiera śmierć a wszelkie kłopoty pozostawia swej siostrze. To ona będzie musiała uporać się z tą wielką tragedią utraty tylu bliskich jej osób.
Kreon również otrzymał od losu, od bogów wielką karę musiał uporać się bowiem ze śmiercią samobójczą swego syna Hajmona i swej żony. On również przecież realizując konsekwentnie swój wybór został ukarany utrata najbliższych i ukochanych mu osób. To jego los mnie wzrusza, to jego ból mnie przekonuje i porusza moje serce. To jego racje są dla mnie oczywiste i słuszne.
Kreon postawiony został w bardzo trudnej życiowej sytuacji. Wszystkie bowiem tragiczne w skutkach wydarzenia miały miejsce w obrębie najbliższej rodziny. Antygona była przecież jego siostrzenicą, a z drugiej strony musiał on przecież zachować twarz jako władca, koniecznie musiał utrzymać swój autorytet wśród poddanych, nie mógł sobie pozwolić na czynienie wyjątków, jeśli chciał stworzyć silne państwo, w którym prawo byłoby przestrzegane równo przez wszystkich obywateli. Może nawet po ludzku jego serce podpowiadało mu takie rozwiązanie, ale nie był on jedynie wujem, był władcą w państwie, na którym spoczywała odpowiedzialność za to państwo i za wszystkich obywateli. Pragnął być konsekwentny i prawy. Wydany raz rozkaz ze względu na koneksje rodzinne nie mógł być odwołany. Kreon okazałby się wówczas niesprawiedliwym władcą, a zdrada nie zostałaby ukarana, ani zdrada ani zdrajca…ani ci którzy temu zdrajcy pomogli…
Platon mówi: "stać się naprawdę dobrym człowiekiem jest bardzo trudno" myślę, że w przypadku Kreona i podejmowanych przez niego decyzji to zdanie jest bezwzględnie słuszne i oczywiste.
Obydwoje i Kreon, i Antygona postępowali słusznie tak się im przynajmniej obojgu wydawało. Obydwoje pragnęli pozostać wierni prawdzie, która wyznawali. Jednak dla mnie prawda Antygony to zapatrzone dążenie do sławy i chwały choćby za sprawą swej śmierci. Dla Kreona to realizowanie wymyślonej przez siebie koncepcji idealnego władcy i również konsekwentne jej realizowanie choćby za cenę życia, w tym przypadku jednak nie swojego ale najbliższych. Kreon według mnie zbytnio przejął się powierzona mu władzą i brakło mu dystansu do tego co błahe jest w życiu a co tak naprawdę ważne. Kreon zapatrzony w swe własne ja - ideał wspaniałego władcy cieszącego się wśród szacunkiem i autorytetem zapomniał o tym, ze przede wszystkim jest człowiekiem a dopiero potem władcą. Stąd też brak u niego pokory które pozwoliłaby mu spojrzeć na sytuację w której się znalazł innym zupełnie oczami. Ale cóż i tak w życiu bywa. Emocje sprawiają, iż nie myślimy racjonalnie tylko chaotycznie i często bezsensownie. Dopiero po pewnym czasie dochodzimy do wniosku, że nie musieliśmy wcale być aż tak bardzo konsekwentni, bo były lepsze rozwiązania danego problemu.
Phil Bosman mówi nam jednak że : "Oczami, które płakały szczerymi łzami, widzisz wszystko inaczej i lepiej" tak więc miejmy nadzieję, że Kreon zrozumiał swój błąd i mógł zmienić podejście do sprawowanej władzy i relacji międzyludzkich. Jak twierdzi Cyceron "każdy człowiek może zbłądzić, uparcie trwać w błędzie - tylko głupi".
Tak więc racje Kreona i jego życiowa postawa są mi zdecydowanie bliższe. Nie cierpię zapatrzonych w siebie panienek, które realizują swe wymyślone ideały, nie patrząc na innych ludzi, na ich uczucia i cierpienia. Trzeba walczyć z przeciwnościami losu a nie poddawać się im bez walki. Śmierć bez wali nie jest dobrym rozwiązaniem. Trzeba walczyć aż do końca jeśli się jest przekonanym o słuszności swych racji. Śmierć Antygony dla jednych jest zwycięstwem bo otrzymała to czego pragnęła chwałę i przychylność bogów, a dla mnie nie jest ona żadnym powodem do dumy a jedynie ucieczką przed życiem… a ja nie chcę tak w życiu uciekać….dlatego wolę walkę taką walkę jaką podjął Kreon, samotną ale jedynie słuszną…Pomimo swego zwycięstwa, bo prawo ludzkie zwyciężyło Kreon będzie musiał toczyć jeszcze nie jedną walkę - z samym sobą, z wyrzutami swego sumienia, z ludźmi którzy go potępili i z pogardą z jaką na pewno jeszcze nie raz się spotka…to dopiero jest wielkie wyzwanie tylko czy aby na pewno starczy mu na to wszystko odwagi i siły?

Dodaj swoją odpowiedź
Język polski

"Antygona" Sofoklesa - tragizm, ponadczasowość, konwencje dramatu starożytnego.

Tragedia, najstarszy gatunek dramatyczny, podobnie jak jej nazwa (tragos-kozioł, ode-pieśń) wywodzi się z obchodów ku czci Dionizosa, boga wina i odradzającej się natury. Uroczystości te były połączone z ludowymi zabawami, procesjami, prz...