Jak przeszłość kształtuje relacje pomiędzy chłopami a inteligencją na podstawie sceny 30 aktu I "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego.
Stanisław Wyspiański w swoim utworze pt. "Wesele" przedstawił stosunki panujące a społeczeństwie w czasach jemu współczesnych. Impulsem do napisania dramatu było rzeczywiste wesele Lucjana Rydla z dziewczyną chłopskiego pochodzenia - Jadwigą Mikołajczykówną. Autor był jednym z zaproszonych gości, a uroczystość ta stała się pretekstem do próby odpowiedzi na ważne pytanie: Czy społeczeństwo dorosło do pogodzenia się i wspólnej walki o niepodległość Polski? Niestety odpowiedź jaka pada w sztuce nie jest twierdząca. Aby potwierdzić jej słuszność artysta ukazuje nam przyczyny takiego stnu rzeczy, krytykując przy tym dwie główne grupy społeczne: chłopstwo i inteligencję.
Wyjaśnienie tak ciężkiego położenia przedstawia dokładnie scena 30 aktu I. We fragmencie tym zaprezentowana jest rozmowa Gospodarza i Pana Młodego wywodzących się z inteligencji. Dyskusja dotyczy przede wszystkim możliwości współpracy i podjęcia wspólnego działania przeciwko zaborcom. Obserwując kłótnię Żyda i Czepca, rozmówcy dostrzegaja porywczość i temperament chłopów. Zdają sobie sprawę z tego jak łatwo można nimi manipulować, niekoniecznie w imię dobrej sprawy, czego dowodem była krwawa rabacja galicyjska sprowokowana przez zaborcę. Mimo, iż Gospodarz i Pan Młody sami nie brali udziału w tych wydarzeniach, świadomi są ogromu cierpień i zła wyrządzonego w przeszłości. Choć próbują udowodnić sobie nawzajem,że czyny te już dawno puścili w niepamięć, deklaracja ta jest nieszczera. Słowa "Myśmy wszystko zapomnieli" przeplatają się bowiem z opisami straszliwych zbrodni dokonywanych na ich przodkach, co nie pozwala uwierzyć w te zapewnienia.
Dodatkowo przeczy temu wypowiedź Gospodarza: "To co było może przyjść", świadcząca nie o niepamięci lecz ciągłej obawie i niechęci do coraz bardziej świadomego politycznie chłopa, którego chcieliby ujarzmić. Sami jednak nie potrafią zdobyć się na jakiekolwiek działanie, są pogrążeni w apatii i marazmie, co symbolizuje chocholi taniec w ostatniej scenie utworu. Boją się pełnych zapału chłopów, którzy pierwsi chwycili za kosy i chcieli walczyć, brakowało im jednak przewodnika.
W wyobrażeniach Gospodarza i Pana Młodego - typowych ludomanów - wieś jest ostoją spokoju i krainą szczęśliwości. Dlatego starają sie tłumić w sobie swoje negatywne odczucia co do jej mieszkańców. Nie chcą, aby jakikolwiek rys zakłócał ich idylliczną wizję dlatego bagatelizują istniejący konflikt mówiąc:
"Znam to tylko z opowiadań,
ale strzegę sie tych badań,
bo mi trują myśl o polskiej wsi,
to byli jacyś psi,
co wody oddechem zatruli,
a krew im przyrosła do koszuli.
Patrzę sie na chłopów dziś..."
mitologizuje mieszkańców wiosek, którzy w jego myśleniu tkwia jako dzielni kosynierzy spod Racławic, czy potomkowie Piasta. W rzeczywistości jednak inteligenci mieszkając obok chłopów nie zauważają nawet, że młodsze pokolenie zaczyna interesować się sprawami świata i polityką.
W rozważaniach tych da się wyczytać także pewną nadzieję na przyszłość, wiarę w to, że jednak coś się zmieni we wzajemnych relacjach, "wiara co jest jeszcze w ludzie, że coś z tego przeci będzie". Na razie jednak przeszkodzie stoją wydarzenia z przeszłości, a także stereotypowe myślenie o wsi, pełne nierealnych wyobrażeń oraz zmniejszenie jej roli w życiu narodu. Tymczasem chłopi sa znakomitym materiałem i trzeba tylko odpowiednio nimi pokierować. Inteligencja musi docenić ogromna siłę drzemiącą w nich. Warunkiem sukcesu jest porozumienie i współpraca, a nie pusta i chwilowa fascynacja barwnym folklorem.