Czy pozytywistyczne kryteria oceny bohaterów mogą być aktualne.

W czasach, kiedy Eliza Orzeszkowa podkreślała wartość pracy trudno było nawet przewidzieć, że kiedyś nastaną takie lata, że ludzie zapragną pracować, ale wobec bezrobocia te starania okażą się jedynie marzeniami. Dzisiaj wiele osób traci pracę z powodów od ludzi niezależnych. Upadłość różnych firm i grupowe zwolnienia z pracy pozbawiają ludzi możliwości godnego zarobkowania. Takiej szansy nie zrekompensują ludziom zasiłki, ani jednorazowe odprawy pieniężne. Oznacza to, że chociaż wydaje nam się, że pracujemy przede wszystkim dla pieniędzy, to jednak pracując zyskujemy jeszcze odpowiednią pozycję społeczną. Rozumiem przez to nie tyle wykonywany zawód, co jakość świadczonych usług. Cenimy ludzi kompetentnych, chętnie leczymy się u sprawdzonych lekarzy, a swoje buty naprawiamy u fachowców.

Wynika z moich obserwacji to, że dla większości społeczeństwa nie jest istotne ile, kto zarabia, ale to czy jest specjalistą w swojej dziedzinie. Dzisiaj trudno też jest tak jednoznacznie ocenić ludzi, jak zrobiła to E. Orzeszkowa. Po prostu część niepracujących nie ma możliwości realizowania się zawodowo. Oczywiście i dzisiaj mamy pokolenia Różyców, Kirłów i Zygmuntów Korczyńskich. Są to ci ludzie, którzy
z różnych względów życiowych mogą sobie pozwolić na luksus nie pracowania. Dziedziczą rodowe majątki, firmy, spadki, lub po prostu żyją na koszt innych i nie mają z tego powodu wyrzutów sumienia. Wszyscy ci ludzie nie pamiętają o historii
i tradycji. Zapomnieli o mogile lub ją lekceważą, są bezwartościowymi osobami. Do nich należy zaliczyć Zygmunta Korczyńskiego i Darzeckiego.

Ten pierwszy drwi
z mogiły, kiedy matka wysyła go na nią i karze się opamiętać. Zygmunt powie nawet, że jego ojciec był szaleńcem. Darzecki, kiedy potrzebuje dużej ilości pieniędzy zaproponuje Benedyktowi sprzedaż nadniemeńskiego lasu. Oburzy taka postawa Benedykta, gdyż on dobrze pamięta, że tam jest mogiła i że w tym grobie leży też jego brat Andrzej. Emilia pewnie wie o działaniach powstańców sprzed 23 lat, ale
z tej wiedzy nie wynika żadne konstruktywne działanie. Na mogiłę nie chodzi, ale pamięta o niej Andrzejowa Korczyńska – matka Zygmunta. Dla niej ten grób jest symbolem wartości i poświęcenia.

W zestawieniu z ludźmi uczciwe pracującymi bardzo ciekawie wyglądają
w utworze Orzeszkowej hipochondrycy, leniwi artyści, morfiniści i tzw. Dusze towarzystwa. Nie są oni ani dowcipni, ani atrakcyjni, a nieróbstwo wyraźnie pomniejsza ich wartość. I chociaż Różyc, oraz Kirło mają pieniądze to nie wzbudzą ludzkiego szacunku, ponieważ ich dni są jałowe bez celu i wypełnione pustką.

Zarówno ze współczesnych jak i pozytywistycznych spojrzeń na pracę
i tradycję wynika, że jeśli nawet praca męczy człowieka, a tradycja go nudzi, to niewątpliwie stanowi dowód naszego istnienia na ziemi. To właśnie dzięki tym wartościom pozostawiamy ślady będące swoistym exegi – monumentum każdego
z nas.

Pozytywista Adam Asnyk w swoim poetyckim liście do młodych napisał, aby oni nie „deptali przeszłości ołtarzy”. W tym stwierdzeniu zawarta jest myśl potrzebna młodym pozytywistom, którzy nie rozumieli romantycznej przeszłości. Między tymi dwoma pokoleniami ludzi narodził się przez to wielki konflikt, który często przeradzał się w ostre zamieszki. A. Asnyk upomina „młodych”, aby pozwolili ludziom wcześniejszej epoki wygłaszać swoje myśli, pomysły, aby pozwolili im tworzyć,
a odbiorca sam wybierze czy woli romantyzm, czy też pozytywizm.
Nakazuje pozytywistom, aby nie równali z ziemią przekonań, wierzeń i tradycji, które tak bardzo były bliskie „starszym”.

Dzisiaj, również, często możemy zaobserwować takie zachowania ludzi. Młodzi, którzy chcą być na „fali”, na topie, dążą do tego zapominając o naprawdę ważnych wartościach w życiu. Chcą cały czas być młodzi, bawić się i czuć otaczającą ich beztroskę. Niestety, nie wiedzą tego, że pogrążając się w takim postępowaniu niszczą swoje przyszłe życie oraz życie swojej rodziny. Przestają chodzić do kościoła, czytać książki, zajmować się kulturą i sztuką nie pogłębiają swojej wiedzy, mają słaby kontakt z ludźmi, którzy reprezentują inny sposób bycia. Nie tolerują starszych osób, uważają, że są zbędne w społeczeństwie. Często jest tak, że wnuki zapominają o swoich dziadkach, a dzieci swoich starych już rodziców oddają do domów „spokojnej” starości. Młodzież we współczesnym świecie nie chętnie sięga po dobrą książkę, a lekturę szkolną zna ze streszczenia, albo adaptacji filmowej. Ci ludzie przebywają w złym towarzystwie, często ich „prawdziwi przyjaciele” z paczki okazują się być dilerami, narkomanami, alkoholikami, czy po prostu palą papierosy. Takich młodych ludzi nie interesują liczne pomniki kultury, zabytki historyczne, muzea, galerie, dzieła wielu znanych malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy, kompozytorów. Oni wolą usiąść przed komputerem i serfować po Internecie, albo słuchać mp-3 z muzyką, której oprócz ich nie rozumie nikt. Wolą w sobotę iść na dyskotekę niż do opery, czy teatru, godzinami przesiadują przed telewizorem, niż przeczytać książkę.

Uważam, że praca wielu ludzi, którzy tworzyli we wcześniejszych epokach, albo ludzi, którzy walczyli o nasze prawa poszła na marne. Dzisiaj nie docenia się wysiłku i pracy, jaką włożyli ludzie, aby stworzyć dla nas lepsze życie. Powinniśmy coś zrobić, bo w przyszłości nowe pokolenia ludzi, w tym nasi potomkowie, już całkiem zapomną, nawet o nas, a z planu zajęć szkolnych zniknie historia.

A przecież szacunku do historii uczyła nas literatura pozytywistów. O tym jak ważna jest pamięć, o grobach przodków opowiadał Justynie Orzelskiej Janek Bohatyrowicz. On wraz ze stryjem Anzelmem pielęgnowali pamięć o przodkach swojego rodu. Uważał za słuszne opowiedzieć Justynie historię rodu, który za swoją pracowitość został doceniony i nagrodzony przez króla. O tym mówi słynna legenda o Janie i Cecylii, którzy byli przodkami rodu Bohatyrowiczów. W XVI w. szlachcianka Cecylia i zakochany w niej Jan uciekli do puszczy obawiając się opinii publicznej, dla której ich związek był po prostu mezaliansem. Kiedy Zygmunt August zauważył jak wiele osiągnęli ci ludzie dzięki pracy własnych rąk nagrodził ich tytułem szlacheckim
i herbem. Ta historia ma uświadamiać wszystkim, że praca stanowi także źródło nobilitacji społecznej.

Podobnie czci się we wsi Bohatyrowicze pamięć o czterdziestu powstańcach we wspólnej mogile. O nich także opowiada Janek i twierdzi, że to miejsce jest szczególnie bliskie jego sercu. Grób powstańców jest dla niego też prywatnym grobem ojca. Janek, chociaż miał 7 lat, gdy ojciec szedł do powstania wszystko dokładnie zapamiętał i czuje potrzebę dzielenia się wiadomościami o mogile z innymi ludźmi.

Z taką świadomością wychowuje się kolejne pokolenie Bohatyrowiczów, czyli rodu, który szanuje tradycję oraz pracę i umie cieszyć się jej owocami. W celu podkreślenia takiego stosunku do pracy E. Orzeszkowa bardzo dokładnie opisuje żniwa. Zaskoczyło Justynę Orzelską to jak uczciwie, a jednocześnie odświętnie traktuje się w Bohatyrowiczach pracę na polu. Zobaczyła ludzi zadowolonych z tego, że zbierają plony swojego trudu. Ich praca nie męczy, a Janek ma nawet zwyczaj śpiewania podczas różnych prac polnych.

Nawet Marta Korczyńska, która przyzna się do tego, że bała się pracy i często narzeka na własne zmęczenie też ostatecznie dojdzie do wniosku, że to dzięki pracy czuje się potrzebna i dowartościowana.

Należy zgodzić się ze słowami prof. Jerzego Waldorffa, który do 2000r.,
(bo wtedy zmarł) uczył całe pokolenia Polaków tego, że miarą naszej kultury, jest stosunek do grobów przodków. Waldorff rozpoczął znaną w całej Polsce akcję zbierania datków na renowacje starych cmentarzy. Był doskonałym mówcą, gawędziarzem. Dla niego Cmentarz Powązkowski stanowił otwartą księgę, z której znawca odczytywał ludzkie losy, burzliwe przeżycia, radości i smutki. To dzięki staraniom tego znawcy kultury Powązki ciągle istnieją i przypominają nazwiska tych, którzy odeszli.

W kręgu kultury chrześcijańskiej istnieje kult przeszłości, z którym ściśle łączy się topos Antygony. Wymyślona przez Sofoklesa bohaterka literacka stała się dla nas symbolem walki o godna pamięć dla zmarłych. Miarą naszej kultury staje się, więc stosunek do wszelkich ołtarzy przeszłości, grobów, cmentarzy, czy pomników upamiętniających miejsca kaźni. Dlatego nie zgadzamy się na zlikwidowanie Oświęcimia, bulwersuje nas zakładanie dyskotek w dawnych salach przesłuchań. Oburza nas także profanacja grobów bez względu na to czyj jest to cmentarz żydowski, radziecki, czy inny.

Sądzę, że jest to dobra cecha Polaków, istotna wartość, którą powinniśmy się dzielić z innymi Europejczykami. To dobrze, że odróżniamy sacrum od profanom.

Dodaj swoją odpowiedź
Język polski

Kryteria oceny człowieka w powieści Elizy Orzeszkowej.

Nad Niemnem powstało w latach 1885 - 1886, a w roku 1887 drukował je Tygodnik Ilustrowany. Do rąk czytelników trafiło w przededniu 25 rocznicy Powstania Styczniowego. Było więc nie tylko przypomnieniem i uczczeniem wielkiego narodowego wydarz...

Język polski

Pytania na maturę ustną

Od antyku do pozytywizmu.
1. Ustosunkuj się do stwierdzenia: Współczesny człowiek powinien znać Biblię nie tylko ze względów religijnych.
2. Różne sposoby nawiązań do Biblii w literaturze współczesnej.
3. Gatunki literac...