Egzystencjalizm
Na początku XIX wieku duński myśliciel Soren Kierkegaard zapoczątkował w filozofii nowy prąd nazwany później egzystencjalizmem. Po jego śmierci jego myśli zostały zapomniane, odrodziły się na nowo w XX wieku. Do największych filozofów tego nurtu możemy zaliczyć również Gabriela Marcela, Karla Jaspera, Martina Heideggera oraz Jeana Paula Sartre. Encyklopedyczna definicja egzystencjalizmu mówi o nim: „kierunek filozoficzny i literacki, według którego przedmiotem filozofii są indywidualne losy jednostki ludzkiej, wolnej i odpowiedzialnej, co wywołuje w niej poczucie lęku i beznadziejności istnienia”.
Kierkegaard w centrum swych zainteresowań stawiał człowieka i Boga, choć szczególnym rozważaniom poddał stosunek jednostki ludzkiej do Absolutu. Było, więc jego rozumienie filozofii czysto humanistyczne, ale jednocześnie zabarwione nutą teologiczną. Celem, dla którego uprawiał filozofię, było rozwiązanie niepokojów i lęków związanych według niego nierozerwalnie z życiem, oraz poznanie prawdy, lecz prawdy subiektywnej. Pisał: „chcę znaleźć prawdę, która jest prawdą dla mnie. I do czegoż przydałaby mi się tzw. prawda obiektywna, gdyby dla mnie i mojego życia nie miała głębokiego znaczenia?” Jednocześnie nie zamierzał dążyć do tego, aby jego filozofia miała się systematycznie rozwijać, jak sam pisał zamierzał jej tylko „robić trudności.” Filozofia w klasycznym tego słowa rozumieniu, była dla niego zbyt ogólna i zbyt abstrakcyjna. Nie oddająca głębi nurtujących go pytań i dylematów. Nie była formą i narzędziem jego pracy. Z pośród wielu zagadnień Kierkegaarda intrygował człowiek, pytając o istotę ludzką pytał przecież również sam o siebie. W dyscyplinie, jaką uprawiał nie dążył również do jedności, przeciwnie - dostrzegał mnogość i alternatywy. Biorąc pod rozważania jednostkę ludzką i życie, i mając na względzie wzajemny stosunek między jednym a drugim, zauważał, iż człowiek zmuszony jest do nieustannego dokonywania wyborów, nie może się od tego uchylić i nie ma od tego ucieczki. „Albo-albo”. Wiązało to się z wielopostaciowością życia, wynikającą z jego natury. Zagadnienie życia było dla Kierkegaarda przede wszystkim moralne i etyczne.
Kierkegard odważa się dokonać porównania człowieka z Bogiem, choć raczej należałoby użyć słowa zestawienia. Z jednej strony mamy, więc jednostkę ludzką z jej czasowością, śmiertelnością i ułomnościami. Z drugiej zaś nieskończony, wieczny, ponadczasowy Absolut. Jednak człowiek patrzy na swoje życie pod kątem wieczności. Filozof ów pisze: „Człowiek jest syntezą skończoności i nieskończoności, czasowości i wieczności, konieczności i wolności.”. Więc sam w sobie jest sprzecznością, zbiorem dualizmów, przeciwstawności, wewnętrznych konfliktów. Wszystko to stanowi źródło jego cierpienia. Ponad to, zauważa, że istnienie ludzkie nie może być zamknięte w żadnych uniwersaliach, bo z natury swojej podlega nieustannym zmianom. Rozwija się, ewoluuje, zmienia i nigdy nie ma zakończenia. Życie jest procesem, stawaniem się, więc w związku z tym filozofia egzystencjalna ma być związana z owym „stawaniem się”. Tak, więc Kierkegaard nie znajdował w niej miejsca na dotychczasowe formy władające filozofią, nie można według niego zamknąć w system ludzkiego bytu, gdyż jest on niestabilny, zmienny, dynamiczny.
Jako niezbędny składnik ludzkiej egzystencji Kierkegaard postrzegał religię, choć ona sama była dla człowieka źródłem ustawicznego cierpienia, bo im bliżej zbliża się on do Boga, tym bardziej zauważa swą marność i niedoskonałość. Z drugiej jednak strony między Bogiem a człowiekiem występuje wzajemna zależność - bez człowieka nie byłoby Boga, a bez Boga nie istniałby człowiek. Kierkegaard typował dwa rodzaje religii: „religię A” i „religię B”. Obydwie opierają się na wspólnej wizji przejścia w nieskończoność. Różnica polega na tym, ze pierwsza uznaje wieczność za przyszła perspektywę, która nie wymaga rezygnacji z życia ziemskiego, natomiast druga religia ciągle przypomina o wieczności, sugeruje wręcz ucieczkę do niej, podkreślając niemoc człowieka, który pozostaje w ciągłym leku, że nie będzie w stanie sprostać wieczności. Takie według niego jest właśnie chrześcijaństwo, twarde i wymagające. Nie mogąc sobie poradzić z wiecznością człowiek chce, chociaż zapewnić sobie spokojne życie w skończoności, uznając jego skończoność za stan naturalny. Człowiek ucieka w swoim życiu w rozrywkę. Oddalają od siebie poczucie wieczności, wchodząc coraz głębiej w skończoność. Od nieskończoności jednak nie są w stanie uciec, przez co człowiek wpada w błędne koło. Ucieka w działalność doczesną odkładając śmierć na później. Tym samym broni się od dręczącej go perspektywy wieczności. Wpada jednocześnie w kolejną antynomie typu poznawczego. Nie jest on w stanie w swoim dążeniu do wieczności, wyeliminować mentalności ludzkiej, zawsze, bowiem daje ona o sobie znać. Stąd człowiek toczy ze sobą ustawiczną walkę czy poznać to, co ma wewnątrz siebie czy poznać świat zewnętrzny. I tu znowu człowiek stawiany jest przed alternatywą, albo-albo. Kierkegaard uważa religię chrześcijańską za religie lęku i trwogi. Jak sam mawiał: „siedzę w swoim cichym pokoju i znam jedno niebezpieczeństwo religię”. Dodatkowo religia doprowadza człowieka do absurdu, tu Kierkegaard daje przykład Abrahama, który był w stanie poświęcić syna w imię wiary, religia jest więc irracjonalna i pełna absurdów. Egzystencjalizm ujawnia się w pełni w „religii B”, która oparta jest na subiektywnym ryzyku całkowitego odrzucenia rozumu, ogólnie przyjętych zasad sprawiedliwości i miłości, obiektywnych prawd i wartości. Jest to wyzwanie rzucone człowiekowi, próba odrzucenia wszystkiego, co ludzkie i ograniczone.
Człowiek według Kierkegaarda jest ze swej natury pełen dwoistości, również ludzka egzystencja naznaczona jest różnymi typami życia. Filozof ów, wyróżnia trzy typy życia: etyczny, religijny i estetyczny. Ostatni z nich ukierunkowany jest na wyobraźnię, która eksperymentuje możliwościami, odkładając na bok niejako rzeczywistość. Daje to możliwość wielorakich kombinacji, zabawy, czynienia z życia kalejdoskopu. Wszystko, więc jest wolne i dozwolone, gdyż istnieje w sferze możliwości, gdyby było w sferze rzeczywistości, pozbawione zostałoby plastyczności i uroku. Typ etyczny jest zaprzeczeniem estetycznego. W centrum swoich zainteresowań stawia rzeczywistość, upatrując w niej zbioru „prawd” realnych. Charakteryzuje go powaga, odpowiedzialność i stałość. Nie ma tu miejsca na dowolność, brak stabilizacji, swobodę. Szuka przeżyć właściwych, a gdy już je znajduje stara się je powtarzać. Zdecydowanie opowiada się za trwaniem, skupieniem i pogłębianiem. Sam Kierkegaard wydaje się, że również opowiadał się za tym typem życia, nazywając tych, którzy cofają się w przeszłość hedonistami, a tych, którzy biegną w przyszłość tchórzami. Religijny typ nie różnił się zasadniczo od etycznego. Wyróżniało go to, że wprowadzał do ludzkiej egzystencji Absolut, przez co był bardziej osobisty.
Zależnie od tego, czy człowiek opowiadał się za wiecznością, czy za skończonością wytwarzały się wyżej wymienione typy życia. Bez względu jednak na drogę, którą będzie on kroczył, narażony będzie na cierpienia i zmuszony do ciągłych wyborów, wystawiony na męczarnie, i zmagający się ze swoją egzystencją.
Kierkegaard przerósł myślą swoją epokę, choć wśród sobie współczesnych nie znalazł pełnego zrozumienia i kontynuacji, to po blisko stu latach jego myśl filozoficzna stała się w pełni aktualna. Reaktywował ją, około 1930 roku niemiecki filozof - Martin Heidegger. Jego najważniejszą pracą jest „Sein und Zeit”. Sam Heidegger nie został w pełni zrozumiany, a jego twórczość wzbudziła jedynie zainteresowanie ze względu na jej odmienność. Dwudziestowieczny egzystencjalizm, stał się początkowo filozofią niezrozumiałą, a jeśli już to tylko dla znawców jego problematyki.
Przełomem w rozwoju egzystencjalizmu było jego przeniknięcie do Francji, gdzie utworzył się jego główny ośrodek (w czasie trwania drugiej wojny światowej) i gdzie zmienił się jego charakter. Stał się on, bowiem o wiele bardziej zrozumiałym i popularnym. Wszedł również w sferę literatury, stając się znaczącym kierunkiem literackim. Filozofia egzystencjalna tuż po wojnie szła kierunkiem wyznaczonym przez, Kierkegaarda, ale, jak pisze Tatarkiewicz „w zasadniczym punkcie odeń odeszła. Stała się wyrazem sceptycznych, irracjonalnych, pesymistycznych nastrojów chwili”.
W poglądach egzystencjalistów występują znaczne różnice. Heidegger i Sartre byli ateistami, a Kierkegaard – myślicielem religijnym. Heidegger’a i Sartre’a także dzieliło miedzy innymi Heidegger za naczelne uczucie uważał trwogę, a Sartre – obrzydzenie. Heidegger traktował istnienie z tragiczną powagą, a Sartre twierdził, ze istnienie jest absurdem. Filozofią Heidegger’a była ontologia, a Sartre’a – etyka. Egzystencjalista XX wieku – Jaspers najbliższy był Kierkegaardowi. Analizował ludzką egzystencję, powstrzymując się od ogólnej ontologii. Twierdził, że filozofia może być tylko analizą jednostek. W przeciwieństwie do Jaspers’a u Heidegger’a egzystencja ludzka miała być tylko punktem wyjścia. Jego głównym zagadnieniem miał być ogólny byt, a nie tylko jednostkowe istnienie ludzkie.
Tym, co łączy wszystkich egzystencjalistów jest z pewnością obiekt ich zainteresowań -człowiek i jego poczucie beznadziejnego osamotnienia w świecie. Genealogicznych korzeni tego kierunku szukać można daleko jeszcze przed Kierkegaardem. Jako, że sam ten kierunek nosi wyraźne znamię humanizmu, źródeł jego można upatrywać już w filozofii starożytnej. Istotę rozważań o człowieku można znaleźć już u Sokratesa, motyw infinityzmu, czyli łączenia się ludzkiej skończoności z nieskończonością pojawia się u Augustyna. Motyw tragizmu, groźbę śmierci poruszał Pascal. Nie był, więc egzystencjalizm wyalienowanym i oderwanym od głównych nurtów filozofii kierunkiem. W historię myśli filozoficznej o człowieku wniósł własne motywy, takie jak: poczucie samotności, czy poczucie wyobcowania jednostki ludzkiej. Motywy te są charakterystyczne dla egzystencjalizmu dwudziestowiecznego, nie ma ich jeszcze nawet u Kierkegaarda. Wśród tej filozofii współczesnej można wyróżnić dwa zasadnicze nurty: egzystencjalizm ateistyczny i egzystencjalizm teistyczny. Ten drugi podejmował temat Boga i stosunek człowieka do owego Absolutu. Prekursorem egzystencjalizmu teistycznego był właśnie Soren Kierkegaard. Za twórcę pierwszego uważa się Fryderyka Nietschego, który w jednym ze swych dzieł wypowiedział słowa: „Bóg umarł”, choć nie podejmował się rozważań na temat nieistnienia Boga, wyraźnie określił swoje stanowisko, twierdząc, że Bóg nie wpływa na egzystencję człowieka. Wyraźnej krytyce poddał natomiast zasady moralne i Kościół, duchowieństwo, oraz całą religię chrześcijańską. Ateistyczną formę egzystencjalizmu głosił również Jean Paul Sartre.
Egzystencjaliści uważali, że człowieka nie można jednoznacznie zdefiniować, gdyż jest bytem poprzedzającym esencję, a więc sam posiada poniekąd siłę stwórczą i to właśnie człowiek tworzy esencję, a definiując ją, kreuje definicję samego siebie. Egzystencjaliści kwestionują ogólnie przyjętą tezę, iż esencja tworzy egzystencję, podważają nawet istnienie samej esencji. Oznacza to w praktyce, że nie ma tak naprawdę nic stałego, pewnego, decydującego o ludzkim losie, określonego raz na zawsze. Przyznawali jednak, że np. w przypadku wytworów ludzkich, istota wyprzedza istnienie. Ale ten przypadek nie odnosi się do przyrody, a już z całą pewnością nie do człowieka, czyli, że nie było żadnej idei, nie było żadnego aktu stworzenia. Nikt i nic go nie determinuje, człowiek jest tym, czym sam się uczyni. Wydaje się, iż jest to najbardziej wyrazista definicja człowieka w ujęciu egzystencjalnym.
W znaczeniu wyrazu „egzystencja” rozumiano egzystencję ludzką, a byt ludzki pojmowali jako jedyny byt zupełnie konkretny. Fakt pierwotny. W odniesieniu do niego wszelkie idee i zewnętrzne rzeczy są abstrakcjami. Egzystencja stanowi realność ostateczną -zarówno źródło zaangażowania jednostki jak i cel. Nie można też nazwać ją rzeczą lub jaźnią. Egzystencjaliści zaprzeczali jakoby człowiek był bezstronnym obserwatorem świata, a taką wykładnię człowieka uważali za sztuczną i abstrakcyjną. Punktem wyjścia stał się, więc zagubiony i pytający o własną tożsamość konkretny człowiek. Filozofowie tego kierunku upatrywali w egzystencji niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju byt, jest nim realna sytuacja jednostki, unikatowa i własna. Egzystencja wymaga od jednostki ludzkiej samorealizacji i samopoznania, jest to proces trudny i niedający gwarancji osiągnięcia celu, nie posiada on jednocześnie reguł i prawideł. Człowiek skazany jest na ciągłe poszukiwanie, błądzenie, pytanie, dokonywanie wyborów. Poza tym człowiek musi definiować rzeczywistość i samego siebie. Nie ma wpływu na fakt swojego zaistnienia, jak pisze Tatarkiewicz jest „wrzucony w istnienie, ale może istnienie swe uznać lub potępić”. Według Heideggera i Sartre’a, człowiek może istnieć jedynie w świecie i otoczeniu innych ludzi. Ma jednocześnie świadomość, że sam jest bytem i otaczają go inne byty. Należy pamiętać, że dla egzystencjalistów istniał jeszcze byt rzeczy, lecz on stanowił byt nieświadomy. Dwoistość bytu była podstawowym wyróżnikiem tego kierunku filozoficznego.
Heidegger zauważa wpływ społeczeństwa, na byt jednostki. Pod wpływem innych ludzka egzystencja traci swoje prawdziwe, naturalne cechy. Przestaje być prawdziwym istnieniem. Człowiek robi to, co robią wszyscy i robi to w ten sam sposób. Innym czynnikiem wpływającym na egzystencję człowieka jest mowa, która próbuje nadawać sens i znaczenie przedmiotom, zjawiskom, rzeczom, faktom, itp. Człowieka sprowadza na manowce wiara w wyrazy. Wierzy, iż jest tak, jak mówią „wszyscy”, przez to, nadaje się im miarę bytów przysłaniających rzeczywistość, a również często ją deformujących. Również otoczenie ma wpływ na człowieka, wrastając w codzienność otoczenia przyjmuje je, jako naturalną postać jego egzystencji. Wszystko, co jest nowe przyjmuje party ciekawością i wciela w codzienność. W niej każda nowość staje się zwykła, powszednia i naturalna. Jak pisał Heidegger - człowiek „upadał w codzienność”, czyli wyrzekał się siebie i pozwalał zdominować otoczeniu. Jedynie przez jakiś niesamowity zbieg okoliczności, człowiek może się przebudzić i wyrwać z codzienności, wtedy jednak straci swoje poczucie bezpieczeństwa, nie będzie mógł się skryć za parawanem tego, co mieści powszechność i bezosobowe „Się”. Trwoga znów zostanie obudzona. Niemiecki filozof ukazał, iż właśnie w takim postępowaniu jednostki ludzkiej ujawnia się nieuchwytność egzystencji, jej dynamika, natura skrytości jej bycia.
Człowiek ma jednak prawo postępować jak chce, żyć jak chce i dokonywać, jakich chce wyborów. Pozwala mu na to wolność, która w przeciwieństwie do innych kierunków filozoficznych w egzystencjalizm traktowana jest jak wyrok. „Jestem skazany na wolność” - pisał Sartre. I to właśnie z racji swej całkowitej wolności stoi ciągle przed kolejnymi wyborami. Całe życie człowieka opiera się na dokonywaniu wyborów. Takie rozumienie wolności zaprezentował już Kierkegaard w „Albo-Albo”, a kontynuowali ten wątek filozofowie ateistyczni. Choć człowiek nie znajduje w niczym oparcia dla swych decyzji, decydując się na odrzucenie „upadania w codzienność”, na wyzbycie się patrzenia na świat przez pryzmat „Się”, człowiek odzyskuje autentyczność i prawdziwą wolność. Wolność jednak nie służy niczemu, nie stanowi drogi do żadnej wyższej wartości, jest po prostu celem samym w sobie. Sartre pojmował wolność, jako możliwość podejmowania przez człowieka suwerennych decyzji o sposobie własnej samorealizacji, o projektowaniu samego siebie.
Jaspers twierdził, że „człowiek uświadamia sobie swoją kondycję docierając do własnych krańców, do miejsca styku „immanencji z transcendencją”. Ów kontakt z transcendencją nawiązuje się przez przeżywanie tzw. sytuacji granicznych. Są nimi śmierć, choroby, winy, walki. „Egzystować, znaczy przeżywać sytuacje graniczne”. W takich momentach człowiek musi dokonywać subiektywnych wyborów w bezmiarze możliwości i bez wyznaczonych dyrektyw postępowania.
Konsekwencją bytu ludzkiego w świecie jest podleganie śmierci. Istnienie człowieka jest tylko maleńkim epizodem w istnieniu świata, a ten ze swoim nieświadomym bytem, idzie swoim torem. Działające w nim siły stanowią nieustanne zagrożenie dla egzystencji człowieka, mogąc odebrać mu życie lub narazić go na szwank. Egzystencjaliści dostrzegali jego delikatność i kruchość, śmierć pojmowali jako zjawisko immanentne, zintegrowane z ludzką egzystencją. Heidegger opisywał życie, jako „bycie ku śmierci”, a samą śmierć rozumiał jako wyraz skończoności człowieka i bodajże jedyny pewnik w ludzkim istnieniu. Życie wypełnione jest nieustanną troską, chociażby o własne istnienie, i to właśnie owa troska o wszystko jest cechą ludzkiej egzystencji, towarzyszą jej trwoga i niepokój. Zgadzają się z tym egzystencjaliści związani zarówno z nurtem teistycznym, jak i ci prezentujący nurt ateistyczny. Dla pierwszych ta trwoga będzie wiązać się z Bogiem (jak np. u Kierkegaarda), dla drugich będzie oznaczać strach spowodowany absurdalnością i beznadziejnością świata. Egzystencjalizm ateistyczny poszukiwał trwogi w samotności człowieka i jego byciu – ku - śmierci. Jak pisał Sartre: „absurdem jest to, żeśmy się urodzili i absurdem, że umrzemy”, świat sam w sobie jest również absurdalny. Ale strach jest też strachem przed samym istnieniem, gdyż na końcu jego czeka nas śmierć. „Co istnieje musi umrzeć” - pisze Sartre, a śmierć jest przejściem w nicość. Jest nieuchronnością. Jedyne, co istnieje naprawdę to śmierć, troska i trwoga. Tym, co nie istnieje jest wszystko pozostałe, Absolut, materia, wartości. Jest to zresztą dla egzystencjalistów faktem mało znaczącym, jeśli nawet byłoby inaczej nie miałoby to dla nich żadnego pozytywnego aspektu. Ich istnienie oznaczałoby wieczność, ale byt ludzki nie czerpałby z tego żadnych korzyści, gdyż sam w sobie skazany jest na kruchość, marność, śmierć.
W egzystencjalizmie wrogiem człowieka jest czas, nieustająco prowadzący go do śmierci. Do śmierci, a więc tym samym do nicości. Ludzkie życie realizuje się w teraźniejszości, która jest dla bytu człowieka wszystkim. Egzystencjalizm bywa nazywany „filozofią nicości”, gdyż to właśnie w tym kierunku filozoficznym, niebyt zajmował szczególne miejsce. Nicością była śmierć, nicością był czas nieposiadający ani przeszłości, ani przyszłości, nicość jest tym, co otacza ludzką egzystencję.
Egzystencjalizm wzbudzał liczne kontrowersje. Zarzucano mu nadmierną subiektywizację, abstrakcyjność i nadmierny emocjonalizm. Krytykowano za brak konsekwencji, uważano za niedojrzały emocjonalnie, zbyt różnorodny. Ostrej krytyce poddał go marksizm, za brak wiary w człowieka, i nieufność wobec zbiorowego doświadczenia, za sianie destrukcyjności. Również Kościół nie był mu zbyt przychylny za zbytni ateizm. Oprócz tego rywalizowały z nim inne współczesne kierunki filozoficzne, jak choćby neopozytywizm, zarzucający egzystencjalizmowi po prostu brak sensu. Sami egzystencjaliści również prowadzili ze sobą spory i różnili się w poglądach. Tym, co było im wspólne były korzenie -filozofia Kierkegaarda. Jako pierwsi odważyli się podważyć poglądy Platona o pierwszeństwie esencji nad egzystencją, rzucając tym samym potężne wyzwanie filozofii jak i również samym sobie. Egzystencjalizm jest jednak wciąż najbardziej znanym współczesnym kierunkiem w filozofii. Jego stosunek do świata mógł i z pewnością miał źródło w sytuacji historycznej, w której się rozwijał. Europę nękały wówczas wojny i konflikty, wyrósł, więc w atmosferze niepokoju i dekadentyzmu. Tu należy upatrywać podstaw trwogi, samotności, beznadziejności, lęku przed śmiercią, kruchości ludzkiego życia, etc. Jednakże z całą pewnością poruszył ówczesną Europę i nadal ma wpływ na współczesną myśl.
Bibliografia:
1. Borgosz Józef, Egzystencjalizm, Warszawa 1968
2. Tatarkiewicz Władysław, Historia Filozofii, t.3, Warszawa 1981
3. Kołakowski Leszek, Pomian Krzysztof, Filozofia Egzystencjonalizmu, Warszawa 1965
4. Kossak Jerzy, U podstaw egzystencjalistycznej koncepcji człowieka, Warszawa 1961
5. Wolsza Kazimierz, Egzystencjalizm, rozdz. XIV
6. Kierkegaard Soren, tłumaczenie Iwaszkiewicz Jarosław, Bojaźń i drżenie. Choroba na śmierć. Warszawa 1982