Globalizm a regionalizm


„Globalizm, a regionalizm”

Globalizm
Na naszych oczach wielką karierę robi słowo: globalizm, mimo że ciągle nie rozumiemy dokładnie, o co w nim chodzi. Spróbujmy uchwycić pewne jego aspekty, bo rzecz jest niezwykle ważna. Według jednych, globalizm to nasza "tysiącletnia przyszłość", według drugich, globalizm to ostatni pomiot faszyzmu i bolszewizmu.
Nazwa
Słowo globalizm wywodzi się z dawnego łacińskiego "globus" - kula, okrągła bryła, w czasach Renesansu - kula ziemska. Od XIX w. przymiotnik globalis oznacza tyle co całościowy, ogólny, obejmujący cały glob ziemski. Stąd globalizm, choć treściowo pozostaje ciągle bardzo niejasny, to jednak w ogólności oznacza dążenie współczesnej inżynierii społecznej do scalenia życia na całej kuli ziemskiej w jedno. W żargonie dziennikarskim jest to dążenie do uczynienia ze świata "jednej wspólnej wioski", oczywiście, urządzonej na sposób zachodniego ateizmu ekonomicznego: z jedną ludnością, jedną ziemią, jednym gospodarstwem, jedną władzą, jednym językiem, jedną techniką i jednobrzmiącymi mediami.
Źródła
Po II wojnie światowej rozwinęły się szybko dwie różne wersje zjednoczenia rozbitego świata: katolicka (Robert Schuman, Konrad Adenauer, Alcide de Gasperi, Paul Henry Spaak, Pius XII) i druga, nieco późniejsza neomarksistowska, tzw. nowa lewica: M. Horkheimer, Th. Adorno, H. Marcuse, M. Machovac, R. Garaudy, Z. Bauman, L. Kołakowski, J. Habermas i cała masa młodych umysłów, szukających sposobów pogodzenia światowego zakresu marksizmu z kapitalizmem na bazie wolności. Wspólny wszystkim trend zjednoczenia świata długo nazywano mundializmem - mundus po łacinie znaczy świat, choć ta nazwa była stosowana w wąskim zakresie, przeważnie w odniesieniu do dziedziny sportu, do rozgrywek światowych (mundial).
Jednakże katolicka wizja jedności świata zaczęła szybko słabnąć, natomiast neomarksistowską wsparły trzy silne nurty: masoneria (niemiecka, francuska, angielska, włoska i belgijska), żydowski nurt liberalistyczny (I. Berlin, S. de Madariaga, K. Popper, R. Aron, F. von Hayek, M. Novak, J. Tischner i inni) oraz najnowszy, z końca lat 70. XX wieku, nurt tzw. ponowoczesności, czyli postmodernizmu (J.F. Lyotard, J. Derrida, G. Deleuze, H. Silvermann, R. Rorty i inni). Wszystkie te cztery nurty: neomarksistowski, masoński, liberalistyczny i postmodernistyczny przyjęły za podstawę "czysty ateizm" w życiu publicznym i uderzyły w chrześcijaństwo, zwłaszcza w Kościół katolicki. Ciekawe, że najmniej wrogi katolicyzmowi był neomarksizm. Natomiast ponowoczesność i liberalizm odrzucają wiarę w życiu publicznym, prawdę ogólną, obiektywność nauki i wspólną etykę ludzką, a opowiadają się za pluralizmem, za podwójną prawdą, całkowitą dowolnością postępowania i życia, przeciwko prawu i życiu społecznemu, a wreszcie za chaosem jako kategorią naczelną. Jest to szatański wprost bunt przeciwko prawu, etyce i zasadom religii.
I to jakieś przedziwne związanie nowej lewicy, masonerii, nowoczesności i swawolnego liberalizmu; począwszy od lat 90. XX wieku zaczyna się nazywać globalizmem. Zdradził on już pierwotny plan zjednoczenia Europy na zasadzie wartości ogólnoludzkich, a staje się nowym imperializmem i totalitaryzmem, który chce urządzić swoje życie wewnętrzne na zasadzie chaosu ateistycznego i z takim programem zapanować twardą ręką nad Europą i nad całym światem. Dlatego otwarcie przeciwko globalizmowi występuje także Ojciec Święty Jan Paweł II. Nie jest to wystąpienie przeciwko jedności życia ludzkości na świecie, lecz przeciwko ateizacji, degeneracji moralnej i niszczeniu tego życia.
W tym duchu Europa Zachodnia narzuca dyktat również Polsce we wszystkich dziedzinach - gospodarczej, politycznej, społecznej, naukowej, religijnej, kulturalnej i ideologicznej. I niestety - jak wskazuje analiza faktów - ostatnia koalicja AWS - UW po cichu przyjęła ten dyktat niemal w całości. Nie znamy wszystkich przyczyn, dlaczego tak się stało, ale wydaje się, że przywódcy tej koalicji winni być osądzeni. To samo będzie czekało i nową koalicję, jeśli przyjmie również na taką skalę zachodni dyktat globalizmu.
Zjawisko globalizmu we współczesnym świecie
Wiek XX to okres, w którym doszło do wielu przemian. "Mnogość" tego okresu swoim zasięgiem ogarnęła szereg dziedzin ludzkiego życia, jak: kultura, nauka, ekonomia, religia czy chociażby polityka. Nieustanne zmiany w wybranych przeze mnie dziedzinach, dają podatny grunt ku powstaniu coraz to nowych ruchów, procesów, zjawisk a nawet ideologii. To właśnie XX wiek z jednej strony ze swoim bogactwem kulturowym, szanującym człowieka, jego niezbywalne prawa, z drugiej strony okrutny czas upadku tychże ideałów za sprawą złowrogich systemów. Nie ukrywajmy, okres ten- jak żaden inny- stał się podatną areną rodzącą szereg ideologii, depczących człowieka. Jedną z nich jest niestety globalizm.
Być może rodzący się nowy wiek, powinien stać się międzynarodowym forum, które dokona dogłębnej analizy dotyczącej celów i kierunków jakie ludzkość obrała krocząc ku przyszłości.
Historia globalizmu
Gdybyśmy chcieli doszukać się początków powstania globalizmu, to należałoby się cofnąć daleko wstecz. Idea zjednoczenia świata, a zwłaszcza przejęcia władzy nad światem, pojawiała się już wiele razy na kartach historii. Już imperialistyczne dążenia starożytnego Cesarstwa Rzymskiego można by było przyporządkować temu, co dziś określamy słowem globalizacji.
W ślad za tym poszło wielu innych władców jak: Karol Wielki czy Dżingis - Chan. Dalej początek epoki odrodzenia przynosi szereg nowych odkryć geograficznych i co za tym idzie, rozszerzenie się europejskiej strefy wpływów na wiele innych lądów. I wreszcie totalitarne zapędy takich mocarstw jak: III Rzesza Niemiecka czy ZSRR. Widzimy, że proces globalizacji, który często kojarzymy z II połową XX wieku, miał swoje wcześniejsze podwaliny. Oczywiście nie należy wykluczać tutaj przemiany ewolucyjnej jaka dotknęła globalizm na przestrzeni dziejów. Otóż, cele jakie przyświecały dawniejszym dążeniom globalistycznym, były zgoła odmienne jak to ma miejsce dziś.
Niegdyś w przeważającej mierze chodziło o zawładnięcie nowych połaci ziemi, pozyskaniu niewolników, wszelkich innowacji technicznych czy kradzież majątku. Współcześnie globalizmowi przyświecają cele ekonomiczne lub kulturalne (szerzej o tym w dalszej części).

Istota globalizmu
Globalizm należy rozpatrywać z wielu punktów widzenia. Ja postaram się uwydatnić istotę globalizmu nie tylko ze strony ideologii jaką jest, ale również procesu jaki tworzy. Globalizm jako ideologia polega na integracji bądź unifikacji narodów, państw w skali globalnej. Ale nie zapominajmy, że globalizm to również proces wielu powiązań i współzależności dotykający ogromu dziedzin. Globalizacja oddziałuje nie tylko na sferę gospodarki międzypaństwowej, ale również na kulturę, naukę czy religię.
Globalizm swoje apogeum przeżywał po II wojnie światowej. Wtedy to, za sprawą dynamicznego rozwoju środków transportu (obecnych zarówno na ziemi, morzu, powietrzu, a nawet w przestrzeni kosmicznej), masowej migracji ludności jak i postępu w dziedzinie technologii multimedialnych (radio, TV, internet, telefonia komórkowa, łącza satelitarne), zawładnął całą kulę ziemską. Jaki jest zatem cel globalizacji? Najkrócej można by powiedzieć, że maksymalizacja zysków. Dalej: próba zjednoczenia świata, wyeliminowanie wszelkich niesprawiedliwości i patologii, jak chociażby wojny, głód, choroby.
Kto jest autorem globalizacji? Odpowiedź na to pytanie jest już znacznie bardziej skomplikowana. Pośrednio to każdy z nas uczestniczy w tym procesie, lecz największy wpływ mają ci, bądź te instytucje, które swoim zasięgiem obejmują szeroką część świata np.; media, korporacje międzynarodowe, polityka międzypaństwowa itp.
Idąc dalej tym tropem należałoby zadać sobie szereg innych pytań, jak te: komu służy globalizacja? Jakie są jej realne skutki i czy będzie lepiej?
Blaski i cienie globalizacji i antyglobalizacji
Sprawiedliwy a zarazem obiektywny pisarz wie, że każdy medal ma dwie strony. Nie inaczej jest w naszym przypadku. Obok wspaniałych i budzących nadzieję owoców globalizacji, wyrasta wiele chwastów, które zaśmiecają i przeszkadzają światu w skutecznym kroczeniu na przód. I tak by nie pozostać gołosłownym, czy próba stworzenia jednakowego gwintu do wszystkich rur produkowanych na całym świecie jest pożyteczna? Oczywiście, że tak. Jeżeli globalizacja ma się przyczynić do tego, by ludzka praca stała się bardziej wydajna i łatwiejsza, to niech to temu służy.
Idźmy dalej, ostatnimi czasy powstało mnóstwo organizacji międzynarodowych, zrzeszających w swoich szeregach wiele państw. Idea ich powstania jest bardzo szlachetna, powstają po to, by czynić życie ludzkie łatwiejsze i bardziej doskonalsze- świat bez granic i wojen, zjednoczony, bez podziałów na lepszych i gorszych, białych czy kolorowych.
I tak: "WTO" (World Trade Organization) skupia w swoich szeregach aż 125 państw, "OECD";. 25 państw, "IMF" (International Monetary Found) - 178 państw, UNESCO, ONZ, szereg innych organizacji pozarządowych, sportowych- skupiających miliony widzów i uczestników bez różnic wyznaniowych czy rasowych przy szlachetnej idei znicza olimpijskiego. Czy te, wybrane tylko organizacje, nie powstały po to, by czynić ludzkość doskonalszą? To za sprawą globalizacji - a bardziej technik jakie wytworzyła- możemy pełniej uczestniczyć w życiu całego globu. Odtąd wybuch wulkanu w dalekich Filipinach, nie staje się problemem lokalnym samych Filipińczyków, ale całego świata. Wyrąb lasu w odległej Amazonii, nie jest problemem tylko Brazylijczyków. Bez wątpienia jest to problem globalny, gdyż ma to istotne znaczenie przy zmianie klimatu całego globu ziemskiego.
Dzięki tym przykładom widzimy, że znając problemy lokalne różnych części świata, możemy skuteczniej pomagać i współdecydować o przyszłych losach następnych pokoleń. Powyższe przykłady to tylko jeden aspekt globalizacji, jest jeszcze inny, budzący uzasadniony niepokój.
Współczesna globalizacja zmierza w trzech głównych kierunkach: stworzenia wspólnego rynku (czy równego dla wszystkich?), wspólnego rządu (kto w nim miałby sprawować najwyższą władzę?), wspólnej religii (jakiej ? Najlepiej żadnej).
Cel globalizacji to świat bez podziałów, granic i wojen. Czy nie jest to mit naiwnego człowieka początku XXI wieku? Patrząc wnikliwym okiem, w przeciągu tylko ostatnich 25 lat, z samego głodu umarło około 200 mln ludzi. Liczba ta jest cztery razy większa od ofiar II wojny światowej.
A o ile wiemy, to chyba wojnę nazwaliśmy największą niesprawiedliwością XX wieku. Dysproporcje pomiędzy "bogatą Północą" naszego globu a "biednym Południem" wynoszą dzisiaj 70:1,(w XIX w.- 2:1, 1995- 30:1) i stale rosną. 358 najmożniejszych tego świata "wartych" jest tyle samo ile 2,5 mln. ludności świata, co daje nam 42% całej populacji (dane z 1995r.) (zob. A. Bosacki, Encyklopedia Białych Plam, Tom VII, Radom 2002, s. 52.)
Trzy najbogatsze gospodarki świata przekraczają swoim budżetem 35 najbiedniejszych krajów. Współczesny świat zorganizowany jest zgodnie z formułą 20:80. W wyniku czego to 20% zdolnej do pracy populacji jest w stanie utrzymać światową gospodarkę w jej rozmachu (zob. H.-P. Martin, H. Schumann, Pułapka globalizacji, Wrocław 1999, s. 8.). Przytoczone przeze mnie nierówności nie są tylko i wyłącznie "skutkiem ubocznym" samej globalizacji. Jednakże w przeważającej mierze, to właśnie globalizacja przyczynia-się do wielkich rozpiętości powodując bogactwo jednych a marginalizację innych. Widzimy, że gwałtownie narasta niesprawiedliwość społeczna (głównie za sprawą nierównomiernej dystrybucji dóbr). Środowisko, w którym żyjemy ulega nieustannej degradacji (nasilający się proces urbanizacji, zmiana klimatu za sprawą nowych, często szkodliwych technologii). Ponadto mass- media wywierają silną presję na tzw. modny konsumpcjonizm, tworzący z ludzi maszyny, posługujące się zasadą; kupuj - zużywaj - wyrzucaj. Efektem tego działania jest powstanie coraz to nowych chorób cywilizacyjnych. Jak przewidują badania najczęstszymi chorobami, które na dobre zadomowią się w naszym "zabieganym" społeczeństwie, będzie depresja i stres.
Czy zatem w obliczu tych faktów nie powinniśmy dopuścić do głosu antyglobalistów? Wbrew pozorom to właśnie antyglobaliści demaskują prawdziwe oblicze imperialistycznych dążeń najbogatszych tego świata. Zamiast głośno deklarowanej pomocy, zaoferowano nową formę tzw. cichego niewolnictwa. Miała być równość a tym czasem przepaść ekonomiczna przerasta wszelkie oczekiwania. Głód, nędza, niesprawiedliwość miały już dawno być rzadkością. Tymczasem według badań dziennie 800 mln. osób cierpi niedostatek i głód. Warto by się zastanowić jaki wpływ wywrze antyglobalizm na współczesną politykę, która powinna być "roztropną troską o dobro wspólne". Faktem jest, że wszelkie działania wymierzone w globalizm są skutecznie tłumione.
Uwagi końcowe
Reasumując, globalizacja budzi znacznie więcej obaw niż nadziei. Przyszłość świata zależna jest od nas samych. Jak mówi Jan Paweł II ,, (...) będzie ona tym, co uczynią z niej ludzie".
Ważne jest by wraz z globalizacją gospodarki szła równomiernie globalizacja sumień. Należy pamiętać, że przy tworzeniu rzeczy nowych należy zachować i uszanować tradycję. Mac donaldyzacja polegająca na ujednoliceniu gustów często staje w opozycji do człowieka, który z natury jest inny, bo przecież preferencje mojego sąsiada wcale nie muszą pokrywać się z tym, co ja uznaje za słuszne.
Dlatego też aby godnie uczestniczyć w tym procesie, należy z całą starannością poznać naturę człowieka. Jego troski i obawy, cele i środki jakimi się posługuje. Należy wsłuchać się w wewnętrzny głos płynący z serca, tak by pomóc drugiemu człowiekowi, zamiast oszukiwać go i bezlitośnie eksploatować.

Regionalizm
1. Czym jest regionalizm
Termin "regionalizm", choć z pewnością daleko mu do precyzyjności i jednoznaczności właściwej terminom stosowanym w tzw. naukach ścisłych, nie jest pojęciem abstrakcyjnym - tzn. opisuje konkretny aspekt rzeczywistości. Jego wieloznaczność pozwala z jednej strony na niemal dowolne wykorzystywanie go w mniej lub bardziej "unaukowionych" próbach analizy pewnego aspektu funkcjonowania współczesnych społeczeństw; z drugiej strony - przyczynia się jednak do swoistego zamieszania terminologicznego (posiadającego pewien urok, jednak utrudniającego zarazem porównanie licznych prac poświęconych lub tylko dotykających problematyki regionalizmów). Chociaż więc nie jest celem niniejszego opracowania usystematyzowanie tego zagadnienia, pewne uwagi wydają się jednak nieodzowne.
Punkt wyjścia stanowić może definicja regionalizmu zaproponowana przez G. Gorzelaka, który pod pojęciem tym rozumie "zjawisko poszukiwania przez zbiorowość terytorialną, wewnątrz większego systemu państwowego, własnej tożsamości", przy czym ta ostatnia może być warunkowana wieloma zjawiskami np. etnicznymi, religijnymi czy kulturalnymi. Wymieniona w zacytowanej definicji zbiorowość terytorialna to zbiorowość regionalna, czyli mieszkańcy danego regionu wyznaczonego na podstawie określonych przesłanek i kryteriów, powiązani ze sobą wspólnotą przekonań, tradycji i doświadczeń historycznych oraz przeświadczeniem, że coś odróżnia ich od mieszkańców sąsiednich obszarów. Owa świadomość regionalna, a dokładniej jej specyfika, pozwalają na odróżnienie zbiorowości regionalnych od grup narodowych z jednej, i społeczności lokalnych z drugiej strony. W pierwszym przypadku zwraca się uwagę na współwystępowanie wśród przedstawicieli zbiorowości regionalnych poczucia związków zarówno ze zbiorowością regionalną jak i narodem, której zbiorowość ta jest częścią. Gdyby, bowiem w określonej zbiorowości terytorialnej nie występowała identyfikacja z szerszą zbiorowością, wówczas mielibyśmy do czynienia z grupą narodową, a nie regionalną. W drugim przypadku chodzi o inny charakter związków między reprezentantami poszczególnych zbiorowości - dla członków zbiorowości regionalnych są one słabsze ze względu na większą liczebność tych zbiorowości i brak bliskich powiązań osobistych, a często nawet jakichkolwiek bezpośrednich styczności. W klasycznej koncepcji S. Ossowskiego sytuacji tej odpowiada odróżnienie ojczyzny prywatnej (stosunek, do której oparty jest na bezpośrednich stycznościach z danym terytorium, a także jego mieszkańcami) - tego typu związek z terytorium jest udziałem społeczności lokalnych, od ojczyzny ideologicznej (gdzie nie ma bezpośrednich kontaktów lecz jedynie przeświadczenie o uczestnictwie w pewnej zbiorowości związanej z określonym terytorium) - ten rodzaj związków z terytorium występuje w odniesieniu do narodów, ale także i zbiorowości regionalnych.
Na występowanie szczególnego rodzaju komplementarności patriotyzmu regionalnego i narodowego zwracał uwagę K. Kwaśniewski. Jego zdaniem regionalizm "dostrzega główne możliwości rozwoju regionu w jego najlepszym funkcjonowaniu jako części ogólnonarodowej całości". Istnieje jednakowoż pewien margines regionalizmów, dla których ta interpretacja nie wydaje się wystarczająca. Wychodząc nieco poza zaproponowaną wcześniej definicję regionalizmu, mamy z nimi do czynienia wówczas, gdy "poszukiwanie tożsamości" przybiera kształt dążeń na rzecz autonomii lub w skrajnym przypadku - dążeń separatystycznych. Spełnienie aspiracji zbiorowości regionalnych (lub też tylko aspiracji jej liderów) wydaje się wówczas nierzadko niemożliwe do spełnienia w ramach danej zbiorowości narodowej lub - znacznie częściej - w ramach określonego organizmu państwowego (czy to ze względu na uwarunkowaną historycznie "przypadkowość" przynależności państwowej, czy też z racji "nieodpowiedniości" panującego w danym państwie ustroju). W polskich warunkach nie mamy jednak do czynienia z tak drastycznymi formami regionalizmów. Zgłaszane w niektórych regionach aspiracje do autonomii nigdy nie przybierały, bowiem kształtu zagrażającego integralności i pozycji państwa. Inną kwestią jest natomiast, że bardzo często u podstaw tworzenia się lub umacniania tożsamości regionalnych leży przeświadczenie o upośledzeniu danego regionu, które wiązane jest najczęściej z dyskryminującą polityką władz centralnych.
Jedną z przyczyn wieloznaczności pojęcia "regionalizm", można nawet postawić tezę, iż przyczyną najważniejszą, jest wieloaspektowość (różnorodność) zjawisk, które bywają tym mianem określane. Zasięg pojęcia regionalizmu może być zatem ograniczony do działań podejmowanych oddolnie przez konkretnych ludzi (regionalistów), czasem z poparciem władz lokalnych i innych instytucji, w trosce o ochronę tradycji i dorobku danego obszaru. Obszarem tym może być zarówno "właściwy" region, rozumiany jako obszar o odpowiednio dużej powierzchni, ze wspólną przeszłością historyczną, systemem wielowymiarowych powiązań i oddziaływań wewnętrznych i zewnętrznych (w tym powiązań administracyjnych, gospodarczych, kulturalnych) oraz ukształtowanym przez pokolenia poczuciem tożsamości regionalnej jego mieszkańców, jak i obszar ograniczony do poszczególnych miast i gmin, wsi i miasteczek. Jest to wąskie rozumienie pojęcia "regionalizm".
Pojęcie "regionalizmu" może być jednak także rozumiane szerzej. Wówczas odnosimy je do całokształtu zjawisk społecznych wypływających z więzów jakie tworzą się między spełniającym pewne kryteria określonym terytorium a jego mieszkańcami i wewnątrz tworzonej przez nich zbiorowości. Konsekwentnie - terytorium to określamy mianem regionu, a zamieszkującą go społeczność - zbiorowością (społecznością) regionalną. Regionalizm w zaproponowanym znaczeniu obejmuje zazwyczaj kilka wymiarów:
- wymiar społeczno-kulturowy - uzewnętrzniający się w podzielanym przez większość członków zbiorowości przekonaniu o własnej odrębności, wyjątkowości i wewnątrzgrupowym podobieństwie obowiązujących systemów wartości, poglądów, uświadamianych interesów i potrzeb grupowych; to także wspólnota tradycji i obyczajów, przyzwyczajenia kulinarne, czasem własna gwara, które to cechy zasługują na pielęgnowanie;
- wymiar ekonomiczny - odzwierciedlany w obiektywnej lub postrzeganej subiektywnie specyfice rozwoju gospodarczego (również jego poziomu), występowaniu obowiązujących lub przynajmniej dominujących wzorców gospodarowania, historycznie ukształtowanych systemów powiązań i zależności kooperacyjnych, wreszcie powszechnie akceptowanych dróg osiągania sukcesu; co istotne, cechy te wsparte są silnym społecznym przekonaniem o ich wartości (ale często i o tym, że są wykorzystywane i nadmiernie eksploatowane lub też przeciwnie - niedoceniane przez władze centralne);
- wymiar polityczny - wiążący się z procesem artykułowania wspólnych interesów społeczności na forum publicznym (czasem tylko o zasięgu regionalnym, ale często i ogólnopaństwowym); artykułowanie to odbywa się za pośrednictwem tworzących się organizacji stawiających przed sobą cele polityczne - najczęściej pod hasłem: "Chcemy rządzić się sami".
W uzupełnieniu powyższej charakterystyki obszarów zainteresowań i aktywności regionalizmów należy dodać, iż z reguły wyróżnione wymiary występują łącznie, tak jak łączą się ze sobą (lub przynajmniej powinny być ze sobą powiązane) odpowiadające im podsystemy organizmu regionalnego. W konsekwencji organizacje i instytucje tworzące zorganizowany kształt regionalizmów często nie ograniczają obszaru swego działania do jednego z wymienionych wymiarów, zajmując się każdym z nich.
Pozostaje w tym miejscu odpowiedzieć jedynie na pytanie: czy w Polsce występują tak zdefiniowane regionalizmy? Obserwacja polskiej rzeczywistości regionalnej pozwala chyba na odpowiedź twierdzącą. Wydaje się, że przynajmniej w kilku regionach naszego kraju mamy do czynienia z dość wyraźnie ukształtowanymi regionalizmami łączącymi wszystkie wyróżnione wymiary. Mam tu na myśli przede wszystkim Śląsk (Górny i Opolski), Wielkopolskę czy Pomorze-Kaszuby. Na Mazowszu czy w Galicji-Małopolsce występujące regionalizmy nie są już tak silnie rozwinięte. W innych wreszcie regionach (zwłaszcza na terenach tzw. Ziem Odzyskanych) można zaobserwować - nie mniej interesujące poznawczo - procesy tworzenia się regionalizmów (czy nawet - zbiorowości regionalnych w ogóle). Pewne jest natomiast, że warunki funkcjonowania, a z nimi także kształt polskich regionalizmów, zmieniły się w ostatnich latach nader zasadniczo.
2. Regionalizm w Polsce - wczoraj i dziś
Upadek systemu komunistycznego oraz zapoczątkowanie procesu transformacji ustrojowej na przełomie lat 80. i 90. jest bezprecedensowym wydarzeniem w historii polityczno-gospodarczej Europy. Jako takie musiało też wpłynąć na warunki, w jakich organizowały swoją aktywność społeczeństwa państw postkomunistycznych, a więc i tworzące je zbiorowości terytorialne. To z kolei musiało przełożyć się na przekształcenia istniejących regionalizmów. Skupiając z oczywistych względów uwagę na sytuacji w Polsce, trzeba bowiem od razu zaznaczyć, że z ich istnieniem mieliśmy również do czynienia w minionym ustroju (nawet pomimo wynikających z przyczyn ideologicznych dwuznaczności).
Zdefiniowanie owych dwuznaczności nie nastręcza większych trudności. Łatwo przecież zrozumieć, że dominacja tezy o jednorodności polskiego społeczeństwa (przynajmniej jako stanu pożądanego) z góry wykluczała możliwość formalnego zaakceptowania przez władze państwa faktu istnienia mniejszości (szczególnie zaś, gdyby miało się to wiązać z przyznaniem im określonych uprawnień - np. w zakresie wprowadzenia rzeczywistego samorządu). Dotyczyło to w pierwszym rzędzie mniejszości etniczno-narodowych, nie omijało jednak również zbiorowości regionalnych, które i tak - z natury rzeczy - były trudniejsze do wyodrębnienia (a zarazem łatwiejsze do ukrycia).
Stwierdzenie, ze "władza ludowa" całkowicie odcinała się od tożsamości i tradycji regionalnych czy lokalnych nie byłoby jednak zgodne z prawdą. Wspierając, w ograniczonym i poddanym pełnej kontroli zakresie, tzw. inicjatywy oddolne (podejmowane przecież również przez regionalistów), władze komunistyczne w swoisty sposób legitymizowały regionalizm i związane z nim zróżnicowania regionalne. Wsparcie to przybierało różne formy. Przykładowo, więc jak podaje M. Ciechocińska, partia i jej pierwsi sekretarze struktur terenowych często udzielali patronatu organizowanym sesjom naukowym i popularnonaukowym poświęconym problematyce poszczególnych regionów, z których materiały wydawano następnie w formie książkowych monografii. Władze PRL wspierały także inne formy pielęgnowania lokalnych czy regionalnych tradycji i zwyczajów. Zaliczyć do nich można utrzymywanie zespołów pieśni i tańca (począwszy od reprezentacyjnych zespołów: "Mazowsze" i "Śląsk" aż po kapele i zespoły ludowe) czy też stwarzanie, w postaci mecenatu państwowego, korzystnych warunków dla twórczości artystów ludowych. Nie zmienia to jednak faktu, że w istocie: "Dopuszczano jedynie istnienie różnic etnograficznych sprowadzanych do bogactwa folkloru". To zaś jest jedynie jednym z elementów tworzących nowoczesny regionalizm. Trafne jest stwierdzenie S. Bednarka, iż władze centralne dbały o to by "inicjatywy regionalnych stowarzyszeń kulturalnych, (ale opinia ta dotyczy także innych typów organizacji - PŚ) nie kolidowały z centralistycznymi interesami i nie zagrażały pryncypiom -socjalistycznej polityki kulturalnej-".
Zapoczątkowanie w 1989 r. procesu transformacji ustrojowej oznaczało naruszenie status quo (dodajmy - nieakceptowanego przez liczne kręgi społeczne) również w odniesieniu do relacji: państwo - zbiorowości regionalne - poszczególne regionalizmy. Ustalone w trakcie obrad Okrągłego Stołu zasady nowego systemu politycznego (tj. pluralizm polityczny, wolność słowa, demokratyczny tryb powoływania przedstawicielskich organów władzy państwowej, niezawisłość sądów oraz istnienie samorządu terytorialnego), dość szybko i sprawnie wcielone w życie, stały się wyzwaniem do wypracowania nowych wzorów i form działania. Nie było już politycznych i zinstytucjonalizowanych przeszkód w artykułowaniu interesów przez zbiorowości regionalne, a wśród licznych organizacji i stowarzyszeń obywatelskich, które w owym czasie bądź to zalegalizowały lub zainicjowały, bądź też zintensyfikowały swoją działalność, nie zabrakło organizacji uwzględniających w swych programach treści regionalne.
Zmieniające się uwarunkowania ekonomiczne również wpłynęły na specyfikę poszczególnych regionalizmów. Być może nie był to wpływ konstytuujący ich powstanie, na pewno natomiast znacząco kształtujący ich cele. Przechodząc do uzasadnienia tej opinii - stosując typologię zaproponowaną przez G. Gorzelaka w odniesieniu do źródeł regionalizmów, można wyróżnić źródła etniczne oraz gospodarcze. W warunkach polskich, przykładem pierwszego typu regionalizmu byłby regionalizm górnośląski, drugiego - regionalizm wielkopolski. Wydaje się uzasadnione wysunięcie tezy, że dopiero zastąpienie centralizmu gospodarczego systemem wolnorynkowym nadało temu rozróżnieniu właściwą rangę i sens praktyczny, sankcjonując do tej pory "teoretyczne" i intuicyjnie pojmowane wymiary zróżnicowań, zarazem umożliwiając (lub przynajmniej stwarzając nadzieję na zaistnienie takiej możliwości) urzeczywistnienie regionalnych ideałów. Np. w przypadku regionalizmu wielkopolskiego oznaczało to zmobilizowanie elit i społeczności regionalnej do wysiłków na rzecz zapewnienia pożądanych możliwości rozwoju gospodarki w regionie i pełnego wykorzystania miejscowych zasobów.
Analizując zmiany uwarunkowań gospodarczych, należy uwzględnić jeszcze jedną istotną okoliczność. Jakkolwiek zapoczątkowanie procesu transformacji systemowej oznaczało m.in. kres bezpośredniego podporządkowania regionalizmów interesom władzy centralnej i związanej z tym podporządkowaniem restrykcyjnej kontroli prowadzonej działalności, to jednak wiązało się również ze znacznym ograniczeniem (w skrajnych przypadkach - odcięciem) wydatkowanych przez państwo środków na ten cel. Z jednej strony podmioty związane z ruchem regionalistycznym zyskały, więc niezależność, z drugiej - utraciły jednak (w miarę) hojnego mecenasa. Zmieniły się, bo musiały się zmienić, zasady, na jakich organizowała się ich działalność. Oczywiście państwo nie zaniechało całkowicie wsparcia regionalistycznej działalności. Pojawił się też nowy podmiot, w postaci samorządów lokalnych, który pomimo ograniczonych środków starał się dopomóc najczęściej niedochodowej przecież działalności, a także instytucja sponsorów. Tym niemniej warunki wolnego rynku i w ten sposób wywarły swój wpływ na omawianą dziedzinę aktywności.

Dodaj swoją odpowiedź
Ekonomia

Globalizacja

Za początki globalizacji powszechnie przyjmuje się lata dziewięćdziesiąte XIX wieku. Związane było to z faktem, iż podczas intensywnego rozwoju kapitalizmu, kapitał nie natrafiał na spore ograniczenia. Ludzie mogli wtedy inwestować prakty...