Rodzina śląska
Śląsk - to praca, kopalnie, huty, przemysł. Ale obok tego czarnego, jest także Śląsk zielony, choć mniej znany. To Beskidy, piękne i w lecie, i w zimie. A przede wszystkim człowiek z określonymi, wykształconymi przez wieki cechami, z etosem pracy, który jeszcze nie zaginął i trwa nadal. Śląsk to także wielka różnorodność kulturowa i religijna - są tu katolicy i ludzie innych wyznań.
Rodzina na Śląsku - to potęga. Jej specyfikę kształtowała praca, a jeszcze bardziej parafia. Rodzinność to istotna cecha Śląska. Dzięki rodzinom tutejsi ludzie przetrwali wiele kryzysów1.
Rodzina śląska, mimo kontekstu wysokiej urbanizacji i industrializacji, zachowała swoją trwałość, za to radykalnie zmniejszając swoją dzietność oraz liczbę pokoleń żyjących w obrębie domowego gospodarstwa.
4. Zadaniem niniejszego opracowania jest uchwycenie percepcji procesu przenikania sił dwóch tendencji: z jednej strony - transmitowania wzorów kultury tradycyjnej, z drugiej - ulegania nowym wzorom tworzenia życia wspólnotowego w rodzinie. Innym zadaniem jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, na ile obraz rodziny śląskiej zarysowany przez etnologów i socjologów znajduje odzwierciedlenie w świadomości nauczycieli wychowania pro-rodzinnego w woj. katowickim. W tym celu uczestników kursów wychowania pro-rodzinnego (były 30-40-osobowe grupy przede wszystkim pań), organizowanego przez Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Katowicach w latach 1993-1995 we wszystkich większych miastach województwa (m.in. w Gliwicach, Raciborzu, Rybniku, Tychach, Zabrzu, Bieruniu Starym), proszono, po podzieleniu na grupy, o wypracowanie wspólnej odpowiedzi na jedno z poniższych pytań:
1) Jakie pozytywne elementy rodzinnej tradycji (dziadków, rodziców) przetrwały do dziś w naszych rodzinach, sprawiając nam radość? Chodzi o takie elementy, które uznajemy za cenne i dobre, np. obyczaje, styl życia itp.
2) Jakie negatywne elementy rodzinnej tradycji (dziadków, rodziców) przetrwały do dziś w naszych rodzinach, mimo że chcielibyśmy się ich pozbyć, uniknąć? Chodzi o te elementy, które oceniamy jako złe.
3) Jakie pozytywne elementy tradycji rodzinnej zanikają w naszych obecnych rodzinach? Czy warto zabiegać o ich przetrwanie?
4) Jakie negatywne elementy tradycji rodzinnej ulegają zanikowi w naszych rodzinach?
5) Co w naszych obecnych rodzinach, w porównaniu z dawnymi, zmieniło się na korzyść?
Do elementów na trwałe wpisanych w śląską rodzinę zaliczono uroczyste świętowanie, po uprzednich przygotowaniach, Bożego Narodzenia, Wielkanocy, licznych świąt rodzinnych (urodzin, Dnia Matki, Kobiet, itp.). Równie często podkreślano wspólnotowość rodzinną, a zwłaszcza poczucie więzi, przejawiające się ze szczególną siła w sytuacjach kryzysowych, ponadto wspólnotę stołu, wolnego czasu, wakacyjnych wyjazdów, wykonywanie wspólnych prac domowych, częstych rozmów, ceniąc przy tym radość towarzyszącą byciu ze sobą. Bardzo ważne miejsce w rodzinnej tradycji zajmuje stosunek do człowieka starego - otaczanego szacunkiem, pomocą i pamięcią. Z jego obecnością w rodzinie wiąże się troska o przekaz historii rodziny, rodzinnych tradycji ( w tym kulinarnych). Wśród elementów trwałych i pozytywnie ocenianych znalazło się wychowanie religijne dzieci, stałość rodziny i odpowiedzialność za nią, wreszcie przejawy kultury życia codziennego: szczególny sposób witania i żegnania znakiem krzyża członków rodziny, zwłaszcza ojca idącego do pracy w kopalni, z której mógł nie wrócić, ponadto związane z taką możliwością godzenie się małżonków przed codziennym rozstaniem, wreszcie znaczenie chleba znakiem krzyża.
Jednocześnie zwracano uwagę na to, iż część tych elementów rodzinnej tradycji ulega powolnemu zanikowi w wielu rodzinach, np. wspólne posiłki przy jednym stole, gromadzące rodzinę na wspólnej rozmowie, wspólne spacery i wakacje, wspólne przygotowywanie świąt, mające bardziej na celu wytworzenie atmosfery wyczekiwania niż "mechaniczne" pokierowanie organizacją czynności, także wspólna modlitwa. Mówiono także o zanikaniu rodziny poszerzonej, wielopokoleniowej, umożliwiającej wielopokoleniowe kontakty "od prababci do prawnuczka", o zrywaniu więzi pokrewieństwa, zanikaniu przyjaźni między członkami rodziny, umożliwiającej wspólne rozwiązywanie problemów. Zdaniem rozmówców, brak czasu nie pozwala już w wielu rodzinach na "bycie ze sobą", na wspomnienia z przeszłości w atmosferze wzajemnej życzliwości, zaś w miejsce dotychczasowego bogactwa interpersonalnych kontaktów nieubłaganie wdziera się telewizja i wideo-film. Zaczynają zanikać również rodzinne spotkania "bez okazji". W odniesieniu do rodzinnych konfliktów zostaje złamana zasada dyskrecji: obecnie "wywleka" się je na forum sąsiedzkie, czyniąc z nich sprawę publiczną. Często wyrażano żal, iż zanikowi ulega model "rodzinnego gniazda", w którym wiodącą i twórczą rolę pełniła nie pracująca zawodowo matka: opiekuńcza i oczekująca w domu na pozostałych członków rodziny powracających ze szkoły bądź z pracy. Niestety, ponad rodzinę zaczęto przedkładać pracę zawodową i dobrobyt materialny.
Do negatywnych elementów tradycji rodzinnej jednoznacznie zaliczono alkoholizm oraz przymuszanie do konsumpcji alkoholu podczas uroczystości rodzinnych. Wiele miejsca poświęcono krytycznemu omówieniu tradycyjnego podziału obowiązków domowych (zaliczanego do trwałych, negatywnych elementów tradycji), niekorzystnego dla kobiet, jak też nierówności w strukturze władzy i autorytetu w rodzinie, określanych jako "hiper-patriarchat", a oznaczających tyranię męża, służebną rolę kobiety wobec mężczyzny, uniemożliwienie kobiecie rozwoju intelektualnego (te elementy zaliczono do zanikających). W sferze wychowania do elementów zanikających włączono surowość w zakresie kontaktów rodziców i dzieci, stosowanie fizycznych kar, narzucanie dzieciom woli rodziców. W tej grupie wypowiedzi znalazł się także wymiar wartości indywidualistycznych: chodziło tu raczej o wyrażoną aprobatę dla pojawiających się nowych elementów stylu życia w miejsce starych, odchodzących w przeszłość. Z akceptacją zatem wyrażano się o poszerzeniu tolerancji w odniesieniu do ilości czasu spędzanego poza domem przez dzieci, posiadania przez nie własnych pieniędzy oraz własnego pokoju, stanowiącego dla nich oazę, aprobowano także indywidualistyczne zainteresowania małżonka oraz indywidualistyczny sposób spędzania przez niego czasu.
W ogólnej ocenie przemian dokonujących się w obrębie rodzin za jednoznacznie korzystne uznano partnerstwo w stosunkach rodzinnych i w podziale obowiązków, a zwłaszcza w wychowaniu dzieci. W podobny sposób oceniono emancypacje kobiety, w tym kobiety - matki, która dzięki podjęciu pracy zawodowej zyskała możliwość dowartościowania i samorealizacji. Pozytywnie oceniano zmniejszenie liczby dzieci w rodzinie, także zmianę w stylu wychowania z autokratycznego na demokratyczny i sposób spędzania wolnego czasu (np. rodzinne wycieczki).
5. Obraz tradycji rodzinnej, uzyskany podczas spotkań z nauczycielami wychowania pro-rodzinnego, pozwala nam ustalić stopień aprobaty i dezaprobaty wobec poszczególnych elementów tej tradycji oraz dokonujących się w niej przemian. Wypowiedzi uczestników spotkań z jednej strony wskazują na ważność tych obyczajów, które przenoszone z pokolenia na pokolenie - trwając scalają rodzinę i ukorzeniają ją w kulturze regionu i narodu. Z drugiej strony - odsłaniają dokonującą się powoli erozję: przede wszystkim w obrębie kultury życia codziennego, głównie pod presją braku czasu bądź w związku z atrakcyjnością mass-mediów. Z jednej strony wyrażana jest tęsknota za pełnym ciepła domem, tworzonym przez nie pracującą zawodowo matkę, z drugiej - jednoznacznie aprobuje się własną pracę zawodową, dostrzegając w niej same zalety, a zapominając o negatywnych konsekwencjach dla domu. Generalnie akceptuje się te wszystkie elementy kultury rodzinnej - zarówno tradycyjnej, jak i nowej, powstałej w wyniku przemian cywilizacyjnych - które sprzyjają tworzeniu rodzinnej wspólnoty bogatej w miłość, przyjaźń, szacunek i zachowania pomocne. Dezaprobata odnosi się do tego, co mogłoby rodzinę dzielić - do nierówności obowiązków, kształcenia, braku czasu, spłycenia kontaktów w rodzinie itp. z jednym wszakże wyjątkiem: nie obejmuje ona nowoczesnych tendencji indywidualistycznych, których przejawem jest własny rozwój, własne zarobki, zainteresowania, wolny czas, własny pokój.
Podsumowując, wypowiedzi zebrane w środowisku kilkuset nauczycieli z różnych miast śląskich o różnych wprawdzie korzeniach, ale pozostających pod wpływem oddziaływań tej samej kultury regionalnej, informują nas o swoistej dynamice w relacjach pomiędzy ciągłością i zmianą w śląskiej tradycji kulturowej związanej z rodziną. Częściowo kontynuowana jest dawna tradycja, ale w pewnych sektorach życia rodzinnego wyraźnie zaznacza się wpływ procesu "personalizacji", a nawet "indywidualizacji" stanowiącej już zagrożenie dla wspólnotowości rodzinnej. Warto więc zastanowić się nad ewentualnymi konsekwencjami dokonujących się powoli przemian. Jeśli przyjąć tezę o ścisłej zależności pomiędzy dwoma wymiarami życia społecznego: społeczną strukturą i kulturą symboliczną, to zmiany w obrębie jednego systemu pociągną za sobą zmiany w drugim systemie. Jeśli więc w obrębie tradycyjnej kultury dokonuje się erozja najbardziej istotnego dla trwałości rodziny sektora obyczajowości codziennej, najsilniej oddziałującej na proces tworzenia wspólnoty rodzinnej i umożliwiającej zaspokojenie podstawowych potrzeb psychicznych człowieka, to można się spodziewać rychłego przeniesienia tych zmian na strukturę rodziny i spowodowanie przyśpieszenia procesu rozpadu rodziny.
Na początku napisaliśmy, iż przyszłość każdego społeczeństwa zależy od rodziny. Warto uzupełnić to stwierdzenie innym: przyszłość każdej rodziny zależy od kultury, jaką ona tworzy i wypełnia. Odnosi się to także do rodziny śląskiej.
Śląska Rodzina stanowi źródło miłości i wiary.
Matka, najczulsza istota w bliskości Dzieciątek, pełna domowych zadań, dbająca o czystość, harmonię i estetykę wnętrza, oddana do końca postanowieniom małżeńskim, walcząca jak lwica o bezpieczeństwo pokoleń.
Ojciec, pracujący bez końca w doma i w robocie, pełen zaufania do partnerki życiowej, dający z siebie wszystko dla istnienia czeladki, pełen wiary i zawsze gotowy do niesienia Krzyża życiowego, twórczy wojownik, szlachetny i rozsądny, głęboko kochający z rozdartym sercem pomiędzy domem a pracą, uczciwy chrześcijanin.
Szacunek do tradycji, Ojcowizny, pokoleń, umiłowanie Ziemi, szczerość i zaufanie - to podstawowe cechy Śląskich Rodzin, tych prawdziwych. Teraz, kiedy wszystko się zmienia we współczesności, ważność utrwalania zasadniczych wartości rodzinnych ma pierwszorzędną rolę. Śląska Rodzina to spełnienie wartości ludzkich. Takie sformułowanie ciśnie się na usta, kiedy widzisz biedę, bezrobocie, fałsz i oszustwo, zanik człowieczeństwa na rzecz pieniądza. A jednak zwycięża siła Wiary i mocne Tradycje, zakorzenione od wieków w sercach rodzinnych Ślązaków.
Spotykamy się w Piekarach u Matki, szanujemy prawdę o polskości Śląska, mimo rozerwania rodzin emigracją czysto niemiecką, podtrzymujemy siłę pokoleń z podkreśleniem Miłości do Człowieka.
Umiłowanie Muzyki, tańca, śląskie wice, paradne orkiestry... W każdej Śląskiej Rodzinie ktoś gro, śpiewo... Grają i śpiewają całe rodziny, śląscy Artyści wędrują po całym świecie - często z rodzinami.
Dzisiejszy Śląsk kreuje nową Rodzinę. To już mężowie z innych stron i żony przybywające do ziemi zmaraszonej, ale naszej. To Dzieci podróżujące po całym świecie, wracające do gniazda starzyków z uciechą. To spotkania na śląskich cmentarzach, gdzie wyryte jest piękno godności ludzkiej. Oni walczyli, byśmy my tu byli i podtrzymywali szlachetnie ich rody, ich krew, naszą śląską zmaraszoną gwarę, przez wieki trzepaną zaborami i okupantami, wywalczoną przez powstańców i bohaterów - tych znanych i tych bezimiennych, ze śląskich Rodzin.
Mówić o etosie górniczym, znaczy mówić równocześnie o tożsamości pewnej grupy zawodowej, w której etos zawsze był wysoko ceniony i nadal jest tak głęboko zakotwiczony, że nie można sobie wyobrazić pracy w kopalni bez wiary w przekazywane od wieków sposoby życia i zachowania górniczej braci. Bez etosu rozumianego jako wzorzec moralnego i obyczajowego postępowania, nie mógłby w ogóle istnieć stan górniczy. Tworzą go systemu aksjonormatywne, regulujące zachowania ludzi przynależnych do konkretnej grupy zawodowej. Jest to świat wartości odnoszący się bezpośrednio do pracy w kopalni, ale i do wszystkich dziedzin życia górników. Etos ten kształtował się od ponad dwu tysięcy lat. Górnictwo poprzez specyfikę pracy, wytworzyło swoiste normy postępowania i życia. Poprzez ustawiczne zmaganie się z wyjątkowo niesprzyjającym środowiskiem przyrodniczym, górnik musiał posiadać głęboką wiarę w to, że potrafi pokonać nawet beznadziejne sytuacje, a w stałej walce z przyrodą wyjdzie jako zwycięzca. Na takim właśnie głębokim przekonaniu opierał się porządek praw i wartości, które zdecydowały o opiewanej godności i odwadze górniczego stanu. Praca w kopalni, pod ziemią, uświadamia codziennie wartość życia. Każdy człowiek postrzega świat przez środowisko kulturowe, w którym wyrósł, które go ukształtowało i które dostarczyło mu gotowych wzorów postępowania. Konsekwencją tego procesu są cechy charakterystyczne dla etosu górniczego: siła i wytrwałość ustalonych tradycją i doświadczeniem wzorców obowiązujących po dziś dzień nie tylko w kopalniach, ale i w rodzinach górniczych. Etos wyraża nabyte wartości i sposoby życia, jest kodeksem postępowania w danej wspólnocie, kodeksem zwyczajów i zachowań. Etos górniczy składał się z wyznaczników postępowania całych rodzin, z niego wywodziło się wychowanie dzieci, z których jeśli to byli synowie, pochodzili kolejni górnicy.
Wspomnienia: Kopalnia była dla zwerbowanych chłopców otoczeniem całkowicie nowym. Stałe zagrożenie utraty życia sprawiało, że nowo przyjęci górnicy ochoczo przejmowali od starszych stażem wszystkie sprawdzone już wzory zachowań, przestrogi oraz nauki, także te, dla których nie było racjonalnego uzasadnienia. Początkujący górnicy dowiadywali się, że istnieją duchy podziemne, które miały ważną misję do spełnienia. Jednym z nich był Skarbnik, pojawiający się często w samo południe, jego funkcją było przestrzeganie dobrych górników przed tragedią. Każdy górnik wiedział również, że nie podporządkowanie się zaleceniom starszych, doświadczonych górników lub wyjście poza zwyczajowo przyjęte postępowanie może skończyć się klęską, nie tylko dla samego górnika, ale i dla całej kopalni.
Na początku XX wieku właściciele kopalń zaczęli budować osiedla górnicze, albo jak w Nikiszowcu ? całe bloki familoków, tak by górnicy mogli mieszkać blisko kopalni. Żyła tam prawdziwa wspólnota górnicza. Wszyscy pracowali w tej samej kopalni, dzieci uczęszczały do tej samej szkoły, życie religijne toczyło się w jednym kościele, zakupy czyniono w konsumach czyli sklepach zaopatrujących tylko rodziny górnicze, zabawy odbywały się na tych samych czworokątnych podwórkach. Cała ta infrastruktura prowadziła do szczególnej więzi wspólnotowej.
Więź lokalna była niewątpliwie najważniejszym zjawiskiem, które stało na straży dawnego etosu górniczego, który obowiązywał nie tylko górnika ale całe jego otoczenie. Aby górnik mógł z godnością spełniać swe powołanie musiała go wspierać cała rodzina. Podział obowiązków był tradycyjnie przekazywany tak jak i zawód górnika z dziadka na syna z syna na wnuka a wiec z pokolenia na pokolenie. Żona wstawała pierwsza i przygotowywała wodzionkę albo żur z kartoflami. Dzieci zegnały ojca wychodzącego do kopalni a w razie potrzeby musiały iść po karbid na kopalnię lub zanieść do cechowni zapomnianą markę czyli numer identyfikacyjny ojca. Wówczas matka tłumaczyła jakie znaczenie miał tzw. ferlezunek a więc odczytywanie nazwisk górników, którzy zjeżdżają na dół. Ferlezunki skończyły się dopiero wtedy, gdy wprowadzono marki czyli znaczki z numerkami. Każdy górnik musiał oddać swą markę jeśli zjeżdżał na dół a gdy zdarzyło się, że wyjechał już z kopalni i nagle w domu przypomniał sobie, że nie oddał numeru to niechybnie musiało któreś z dzieci śpieszyć do kopalni i prosić o zawieszenie numeru na tablicy. Było to bardzo ważne zadanie. W domu często rozmawiało się o tym jaką misję spełniają dzieci oddając markarce markę ojca. Gdyby jej nie było mogłaby się rozpocząć niepotrzebna akcja poszukiwania górnika. Każdy członek rodziny miał zatem określone zadanie. Inne matka, inne chłopcy, inne dziewczyny. Żony reperowały tłuste od sadzy i węgla ubranie robocze. Największą jednak więź i wspólnotę górniczego środowiska przeżywało się w czasie tzw. tąpnięcia. Ci przebywający na wierzchu oraz członkowie rodzin górniczych w chwili gdy dowiadywali się o tragedii natychmiast klękali i zaczynali się głośno modlić prosząc Boga o pomoc dla wszystkich będących w potrzebie górników. Gdy rozeszła się lotem błyskawicy wieść o katastrofie większość rodzin stała pod cechownią i milcząco czekała na jakąś wiadomość. Starsze kobiety udawały się do kościoła i tam głośno odmawiały różaniec, żony, siostry i dzieci oraz emerytowani górnicy czekali przy szybie na jakiś znak od swoich bliskich lub od nadzoru. Matka i babcia uświadamiały dzieciom, że w razie tąpnięcia nasi żywi i bezpieczni przebywający w tym czasie w domu członkowie rodziny winni natychmiast podążać do kopalni i ratować tych, którzy są w potrzebie. Każde dziecko z rodziny górniczej, w której i dziadkowie, ojciec i brat i wszyscy wujkowie wchłaniali tę podstawową zasadę wyrastającą z głębokiej solidarności wewnątrzgórniczej czyli tzw. kamractwa. Wiedza ta była od czasu do czasu wzmacniana i pogłębiana konkretnymi przeżyciami. Dzieci familoków dość szybko zrozumiały, ze gdyby zasypało ich ojca tak samo inni z narażeniem własnego życia ratowali by i jego. Świadomość, że istnieje owa silna solidarność pomiędzy górnikami towarzyszyła wszystkim przez całe życie. Stałe zagrożenie życia utrwaliło w poszczególnych rodzinach przed zjazdem ojca zwyczaj zegnania krzyżem i wodą święconą oraz witania wracających z kopalni. Kiedy górnik wychodził z domu żona czyniła mu krzyżyk na czole i głośno uroczyście wypowiadała ?oby Cię Ponbócek mioł w opiece?. Tylko w takich chwilach małżonkowie w obecności dzieci obejmowali się i zegnali ze sobą. Kiedy zaś ojciec wychodził ratować innych każde dziecko odrębnie żegnało ojca prosząc Pana Boga oby szczęśliwie wrócił. Wtedy to również w ciągu dnia modlono się kila razy za tych co są na dole. W szkole kiedy rozpoczynały się lekcje krótką modlitwą zawsze była wzmianka o tych, którzy znajdują się w tej chwili pod ziemią. A kiedy zdarzyło się, ze zginął ojciec któregoś z dzieci wówczas cała klasa zbierała na wieniec i wszyscy uczestniczyli w pogrzebie. Był to moralny obowiązek nie tylko wobec zmarłego ale i wobec jego rodziny. Kiedy trumnę ze zwłokami wystawiono w cechowni wówczas przez trzy dni odbywało się odwiedzanie zmarłych. Wszyscy z familoków przychodzili, modlili się i oddawali cześć poległym górnikom. Dbano o wystrój pogrzebu, pieczono ciasta dla żałobników, zajmowano się chorymi, sprzątano mieszkanie zmarłego i ktoś z sąsiadów zajmował się małymi dziećmi. W każdym pogrzebie uczestniczył kto tylko mógł. Etos górniczy przejawiał się także w pamięci o tych górnikach, którzy już odeszli. Dniem takiej pamięci było święto patronki górników Św. Barbary. Wtedy do obowiązków każdego należało czyszczenie sidolem guzików munduru górniczego i instrumentów orkiestry dętej. Było to zarazem święto czczenia stanu górniczego. Wówczas spotykały się ze sobą rodziny górnicze z rodzinami wiejskimi, które miały podobną hierarchię wartości. Chłopi oddawali wtedy hołd braci górniczej i byli dumni ze swych krewnych. Ważny był także szacunek do kopalni jako warsztatu pracy, który pozwalał utrzymywać rodzinę. Kopalnia była bowiem nie tylko ich jedynym miejscem pracy ale i życiem i żaden z górników nie wyobrażał sobie innego miejsca zarobkowania. Sam fakt zebrania się w kopalni w razie tąpnięcia, błagania o pomoc wskazuje jak bardzo kopalnia i zawód górniczy były sposobem na życie. Górnik widział w kopalni swoistą świętość, której należy się kult, ochrona i szacunek. Dotyczyło to również typowych narzędzi pracy.