Komunikacyjne zachowania niewerbalne.
?Wiedzy nabywa się czytając książki, lecz wiedzę najpotrzebniejszą ? znajomość świata ? zdobywa się, czytając, w żywych ludziach i studiując wszystkie ich wydania.? - słowa Lorda Chesterfielda, powinny nam dać wiele do myślenia. Sentencja ta zawiera w sobie całą prawdę o komunikacji niewerbalnej w naszym życiu. Internetowa encyklopedia Wikipedia definiuje komunikację niewerbalną jako ?zespół niewerbalnych komunikatów nadawanych i odbieranych przez ludzi, na wszystkich niewerbalnych kanałach jednocześnie.? Warto tutaj od razu zaznaczyć, że jesteśmy zarówno nadawcami, jak i odbiorcami komunikatów niewerbalnych czy tego chcemy, czy nie. Komunikacja niewerbalna dostarcza nam kontekstu, wedle którego możemy dokonywać interpretacji owych komunikatów. Gdy są one świadome, mają charakter impresywny ? muszą wpłynąć na odbiorcę. Komunikaty niewerbalne są zatem ?wachlarzem możliwości? dla polityków ? demagogów, sprzedawców, szefów wielkich przedsiębiorstw, adwokatów, prokuratorów, a także, co może wydać się kontrowersyjne ? księży. Nie oszukujmy się, każda z wymienionych przeze mnie osób jest (mówiąc w sposób nieprzychylny) manipulantem. Ton głosu, gesty, mimika, mogą znacznie wpłynąć na środki werbalne, których używają, pod warunkiem, że wystudiowana, sztuczna naturalność będzie na tyle opanowana przez mówiących, że stanie się niezauważalna dla odbiorców. Brzmi zawile? Najlepiej zilustruje to przykład graczy-hazardzistów, spotykających się na corocznych rozgrywkach w profesjonalnego pokera w Las Vegas. Powszechnie wiadomo, że poker to gra dla ?prawdziwych mężczyzn?, ale na takich zawodach do boju stają najprawdziwsi z nich, tacy, którzy do perfekcji opanowali swoją mowę ciała. Desmond Morris, zoolog, dogłębnie badający psychikę ?zwierzęcia zwanego człowiekiem? w książce pod tym samym tytułem, opisuje przypadek człowieka, który w 1993 roku zwyciężył Światowy Turniej Pokerowy. Jak donosi autor, ten pochodzący z Arizony hazardzista ?miał tak kamienne rysy, że nie był potem w stanie nadać swojej twarzy naturalnego wyrazu. Kiedy wygrał milion dolarów, jego wygląd nie zdradzał żadnych emocji. Podniósł się z miejsca i poszedł na środek sali. Tam, w dalszym ciągu z nieprzeniknioną twarzą, dźgnął powietrze wskazującym palcem prawej ręki w geście symbolizującym ?coup de grace?, odwrócił się i ruszył przed siebie bez żadnej reakcji mimicznej. Dopiero, kiedy znalazł się w objęciach podnieconej żony i córki, pozwolił sobie na szeroki uśmiech tryumfu.? To się nazywa ?pokerowa twarz? ...
Dość ciekawe interpretacje udawanych gestów polityków możemy znaleźć na stronie internetowej www.przeglądlubuski.pl - jest to bardzo interesująca witryna poświęcona zagadnieniu mowy niewerbalnej. Redaktorzy w humorystyczny, aczkolwiek niezwykle rzeczowy i zrozumiały dla każdego sposób, opisują np. lidera partii Samoobrony ? Andrzeja Leppera w stroju ?patriotycznego boksera?, kontrastując go z byłym prezydentem ? Aleksandrem Kwaśniewskim, którego wysublimowane pozy i ?sztuczny, przyklejony uśmiech?, świadczą o tym, że chce nam się jawić jako żartobliwy, sympatyczny, ale i opanowany i inteligentny człowiek. Ich mowę ciała określają jako ? w przypadku Leppera ? żenujące, a w przypadku Kwaśniewskiego ? nadęte, aktorstwo. Inaczej sprawa przedstawia się, gdy nadawane przez nas komunikaty, są nieświadome. Wtedy wzbogacają one wiedzę wnikliwego odbiorcy o naszym temperamencie, nastroju, nastawieniu, a i mniej uważny rozmówca może dzięki językowi naszego ciała ?odnieść niejasne przeczucie?, że kłamiemy. Dzieje się tak dlatego, że nasze gesty nie idą w parze ze słowami. Ta sama strona internetowa opisuje prezydenta USA Georga Busha jako człowieka, którego energiczne usposobienie często nie daje się okiełznać w czasie publicznych wystąpień, ujawniając jego ?prywatne cechy? i krzyżując tym samym szyki jego specjalistom od image?u, którzy misternie pracują nad wizerunkiem głowy państwa, siląc się na naturalność.
Aby udowodnić, że podświadome komunikaty niewerbalne mają w naszym życiu niebagatelne znaczenie, pragnę przytoczyć też inny przykład, taki który dotyczy każdego z nas ? zastanówmy się, co decyduje o tym, że ktoś ?wpadł nam w oko? ? Skąd dziewczyna wie o tym, że chłopiec pragnie ją pocałować? W jaki sposób mężczyzna domyśla się, w którym momencie powinien objąć kobietę ramieniem? Potocznie nazywamy to ?chemią uczuć?, czasem mówimy, że ?coś iskrzy?, ale tak naprawdę to mowa ciała przekazuje informacje i pozwala wyciągnąć wnioski, mimo że wcale się nad tym głębiej nie zastanawiamy. Z tego też powodu kobiece czasopisma rozpisują się nad znaczeniem mowy ciała w relacjach damsko-męskich. Trudno się temu dziwić, skoro wg profesora Alberta Mehrabiana, amerykańskiego psychologa, to co mówimy, ma tylko 7 %-owy udział w procesie komunikacji, większy, bo już 38 %-owy, ma to, w jaki sposób słowa są wypowiadane przez nadawcę, a najważniejsza rolę, zdaniem badacza, pełni właśnie język ciała. W jego opinii to aż 55 % informacji zawartych jest w naszych gestach, postawie ciała, rytmie, głośności mowy itp.
Wymienione pojęcia są nielicznymi podkategoriami zachowań niewerbalnych. W rzeczywistości nie zdajemy sobie sprawy, że na odbiór naszej wypowiedzi składa się wiele czynników. Niewątpliwie jednym z najważniejszych jest aspekt wokalny komunikacji.
Na własnym przykładzie często obserwuję, jak ciężko jest zapanować nad głosem ? czy to w trakcie publicznych wystąpień, gdy jako niewprawiony mówca nie mogę opanować drżenia głosu, czy też, przykładowo, kiedy ktoś bliski zapyta mnie ? ?jak leci??, a ja akurat nie jestem w humorze. Silę się wtedy na tradycyjne ?w porządku?, które z racji tonu wypowiadającego je głosu, niestety, od razu zdradza moje emocje. Często zdarza się, że intonacja, akcentowanie mogą zasadniczo zmienić treść komunikatu. Spójrzmy tylko na przykładowe, bardzo proste zdanie ? ?Anna stoi na moście?. Zastanówmy się, na ile sposobów można je wypowiedzieć. Odpowiednio akcentując poszczególne wyrazy, możemy zwrócić uwagę na czynność, osobę, miejsce, możemy także uczynić je zdaniem pytającym, oznajmującym czy wykrzyknikowym bez zmiany kolejności poszczególnych słów.
Głośność wypowiadanych wyrazów i ich akcentowanie ma też niemałą zasługę przy wychowaniu dziecka. W zdobywającym coraz większą popularność TVN-owskim programie ?Superniania? często mamy okazję zaobserwować, jak głos rodzica może uspokoić, skarcić czy też wyrazić zachwyt nad zachowaniem dziecka. Wszystko zależy od intonacji słów. Tytułowa Superniania uczy nadopiekuńcze mamy, aby karząc malucha, nie bały się mówić stanowczo i dobitnie, bo tylko wtedy dziecko zrozumie swój błąd. Analizując cechy głosu, warto też zastanowić się nad tempem wypowiadania komunikatu, rytmem mowy oraz artykulacją. To właśnie one sprawiają, że kogoś słucha nam się dobrze, a sposobu wypowiadania innej osoby po prostu nie możemy znieść. Łatwo da się to omówić na przykładzie prezenterów telewizyjnych, którzy z reguły muszą się pochwalić nienaganną dykcją, ale pomimo tego jedni z nich zdobywają nasze uznanie, a drudzy nie. Z reguły nie lubi się, gdy ktoś mówi zbyt szybko, wtedy komunikat staje się niewyraźny, trudno jest nam wyłowić konkretne informacje z potoku zalewających nas słów. Co ciekawe, często takie osoby są uważane za roztrzepane, rozkojarzone.
Dosyć interesująca jest też rola tzw. wokalizatorów w ogólnym procesie porozumiewanie się. Jak pisze dla tygodnika ?Wprost? Hanna Pasierska ? ?Pomruki i chrząknięcia, podobnie jak słowa służą do przekazywania informacji. Tę rewolucyjną tezę postawili uczeni ze Stanford University of California - Herbert Clark i Jean Fox po analizie nagranych rozmów oraz informacji z automatycznej sekretarki. Ich zdaniem w rozmowie można wyróżnić 2 poziomy: przekaz wiadomości ( zawarty w słowach ) i komentarz informujący, na ile sprawnie przebiegają nasze procesy myślowe, wyrażane za pomocą nieokreślonych dźwięków.? Co ciekawe, w dalszej części artykułu dziennikarka pisze o tym, że nasze ?hmm..?, ?yyy...? i ?eee...? pomagają słuchaczom w zrozumieniu tego, co się do nich mówi. Udowodniono drogą doświadczalną , że wypowiedzi, które są pozbawione owych przerywników, są także o wiele trudniej przyswajalne przez słuchaczy. Banalne, a jednak zawierające wiele prawdy.
Podobnie jest w przypadku ruchu naszych gałek ocznych. Pomimo iż wśród społeczeństwa utarło się powiedzenie, że ?oczy są zwierciadłem duszy?, jednak naprawdę niewielu z nas ma świadomość, jak prawdziwa jest ta sentencja. Ruch gałek ocznych, podobnie jak nieartykułowane dźwięki, jest doskonałym wskaźnikiem zachodzących w naszym mózgu procesów myślowych. Związane jest to z ?podziałem funkcji?, które pełnią nasze półkule mózgowe. Peter Thomson w swojej książce pt. ?Sposoby komunikacji interpersonalnej? proponuje przeprowadzenie krótkiego testu, który potwierdza trafność opisywanej przez niego teorii.
Test składa się z dwóch poleceń:
?Pomyśl o drodze, którą przebywasz regularnie. Ile świateł mijasz po drodze? Przez ile rond i skrzyżowań przechodzisz lub przejeżdżasz??
Jeżeli jesteśmy praworęczni nasz wzrok powinien skierować się w lewą stronę, w górę.
W przypadku drugiego zagadnienia, które brzmi ?
? (...) Wyobraźcie sobie, jak wyglądalibyście ubrani w bladozielony garnitur w fioletowe prążki i białe kropki.?
oczy powinny skierować się w górę i na prawo.
Autor zamieszcza jeszcze wiele innych pytań, które możemy sobie zadać, ustosunkowując się do schematu korzystania z pamięci lub tworzenia obrazów w zestawieniu z ruchem naszych gałek ocznych. Jako że jestem osobą leworęczną, w moim przypadku nie wszystkie wyniki pokrywały się z tymi, zamieszczonymi w książce ( o czym informuje nas sam autor ), jednak gdy przeprowadziłam to samo doświadczenie wśród grupy praworęcznych znajomych, rezultaty były zaskakujące.. Niemal w każdym przypadku powtarzał się ten sam schemat! Na potwierdzenie prawdziwości jego słów można przytoczyć także wiele przykładów z życia codziennego ? może to być np. sytuacja przesłuchania więźnia lub odpowiadającego w szkole ucznia. Jedna strona (uczniowie, przesłuchiwani) jest kompletnie nieświadoma komunikatów nadawanych przez oczy, druga ? obeznana z tym tematem, ze względu na znajomość psychologii wśród nauczycieli i śledczych.
To zatrważające, ale wtedy nic nie udałoby się nam ukryć, tym bardziej, że to właśnie na oczach skupia się w trakcie rozmowy ok. 43 % naszej uwagi.
Okazuje się, że wiele nieświadomych wiadomości nadawanych przez nas na kanałach niewerbalnych może wypaczać treść naszych słów.. Ale to dopiero początek! Przyjrzyjmy się roli, tak bagatelizowanego przez większość, dotyku, a co za tym idzie pojęciu proksemiki, czyli konstrukcji przestrzeni między rozmówcami. Nie od dziś wiadomo, że dotyk może mieć ?uzdrowicielską moc? pod warunkiem, że jest to dotyk akceptowany przez nas samych. Chyba żadna osoba nie lubi, kiedy np. w autobusie czy na koncercie jest zmuszona do bliskich, cielesnych kontaktów z nieznanymi osobami. Mamy wtedy do czynienia ze zjawiskiem naruszenia naszej sfery intymnej, która jest jedną z wielu, jakie stworzył wokół siebie człowiek. Z książki pt. ?Ukryty wymiar? Edwarda T. Halla, dowiadujemy się m.in., że idąc za przykładem zwierząt wyznaczamy wokół siebie sfery dystansu, są to, porządkując od tej nam najbliższej po najodleglejszą: sfera dystansu intymnego ( 14-45 cm), osobniczego (45cm-1,2m), społecznego (1,2m-3,6m) i publicznego (3,6m i dalej). Ponadto każda z nich dzieli się na fazę bliższą i dalszą. Jako źródła owych podziałów Hall uznaje np. natężenie głosu, a także wzajemny stosunek oddziałujących na siebie osób. To, w jaki sposób reagujemy na wkraczanie innych w kolejne sfery, pozwala m.in. ustalić, jakim jesteśmy typem osobowościowym (introwertyk, ekstrawertyk etc. ) W poszczególnych strefach zmienia się sposób postrzegania drugiej osoby ? na pewno inaczej będziemy patrzeć na człowieka, który znajduje się w sferze osobistej niż w sferze publicznej, która nie pozwala zauważyć szczegółów wyglądu. W miarę oddalania się od nas samych, zmniejszają się szczegóły ekspresji ruchowej i mimicznej.
Warto nadmienić, że to my sami decydujemy, kto może ingerować w nasze sfery dystansu i jak daleko może się posunąć. To właśnie dlatego, gdy w grupie ludzi korzystających z tego samego środka komunikacji, nagle ktoś wkracza w naszą sferę intymną, czujemy się nieswojo, co objawia się ?próbą ucieczki? poprzez odwrócenie głowy.
Oczywiście istnieją także sytuacje, w których bariera wzajemnego dotyku zostaje ?magicznie zniesiona? ? przykładem może być taniec dwóch nie znających się osób, które dotykając się wzajemnie, nie czują zażenowania, wręcz przeciwnie wyrażają swoje obustronne zainteresowanie. Należy jednak pamiętać, że są to wyjątkowe sytuacje, dlatego, jeśli chcemy czuć się dobrze wśród ludzi, a także by to ludzie czuli się dobrze w naszym towarzystwie, warto przestrzegać granic poszczególnych sfer dystansu pomiędzy rozmówcami. Jeżeli nie będziemy uważać, pomimo przyjaznych zamiarów, szczerze wypowiadanych słów możemy zostać odebrani negatywnie.
Niemniej ważne od utrzymania dystansu jest także utrzymanie odpowiedniej postawy ciała, która często wskazuje na nasz stosunek do drugiej osoby. Może ona również ujawnić nasze samopoczucie. Wystarczy sobie tylko wyobrazić znudzonego lekcją ucznia ? nauczyciel bez problemu zauważy jego brak zainteresowania. Powszechne jest także zjawisko przyjęcia przez dwóch pozytywnie nastawionych do siebie ludzi tzw. pozycji lustrzanej ? przykładem może być nieświadome przyjmowanie podobnych postaw ciała przez bliskie przyjaciółki.
Obserwując mowę ciała człowieka, z którym mamy okazję konwersować, nie sposób nie zwrócić uwagi na jego mimikę i gesty. Warto przytoczyć tu słowa Antoniego Kępińskiego, polskiego psychiatry: ?W stosunkach międzyludzkich w przeciwieństwie do reszty ciała twarz pozostaje naga [...] Twarz nie kłamie.? Rzeczywiście, niektórym wyjątkowo trudno przychodzi udawanie swojej uległości wobec szefa, co z reguły nie owocuje zbyt dobrymi wynikami..
Rzeczywiście, twarz ludzka jest jak wyjątkowo ciekawy kalejdoskop ? potrafi tworzyć setki ?obrazów? w zależności od naszego obecnego nastroju. Nie sposób znaleźć dwóch zdjęć, robionych w większych odstępach czasu, na których mielibyśmy jednakowy wyraz twarzy.
Wydaje się nam, że z reguły uśmiechamy się w ten sam sposób, jednak zdradza nas wiele szczegółów. Amerykański psycholog Paul Ekman ustalił, że istnieje 6 głównych rodzajów mimiki: szczęście, zdziwienie, strach, smutek, gniew, wstręt lub pogarda. Wszystkie te ?obrazy? tworzone są szczególnie poprzez wyjątkowo ekspresyjne ruchy okolic brwi i ust, ale znaki mimiczne to także poruszenia oczu, o czym wspominałam już wcześniej oraz ruchy muskulatury twarzy. Desmond Morris naszą bogatą mimikę łączy z jak to określa ?małpimi kuzynami?, jednocześnie zauważa też, że człekokształtne nie wykształciły jednego z najważniejszych gestów mimicznych ? uśmiechu. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie uśmiechnęłaby się choć raz w czasie swojego życia. Morris udowadnia, że nawet dzieci niewidome od urodzenia, potrafią się uśmiechać, bo ?uśmiech jest cechą wrodzoną?.
Naszej mimice towarzyszy z reguły mniej lub więcej gestów. Nawet najmniej energicznym osobom byłoby trudno porozumiewać się ze związanymi rękoma.. Erhard Thiel - pisarz lubujący się w tematyce psychologicznej, interesująco ujął udział naszych kończyn w komunikacji: ?Nasze ręce i nogi są co najmniej tak wiele mówiące jak nasz język. I równie niejednoznaczne jak słowa mogą być także gesty.? Gesty są z reguły ściśle skoordynowane z tym, co mówimy, jednakże czasem mogą w zupełności zastąpić przekaz werbalny. Mogą także wzmocnić nasze słowa, wskazywać, ilustrować, odzwierciedlać stany emocjonalne. W zależności od pełnionej funkcji możemy podzielić je na emblematory, afektatory, ilustratory, regulatory i adaptatory. Znów pojawia się pojęcie świadomego i nieświadomego użycia gestów, ale większą uwagę chciałabym skupić na uwarunkowaniach kulturowych, które skłaniają nas do użycia gestów.
Niektóre nacje uważane są za mniej lub bardziej ekspresywne. Do wyjątkowo często gestykulujących zalicza się Włochów. Z opowieści koleżanki wiem, że ich szybkie, dynamiczne ruchy rąk w połączeniu z jeszcze szybszą, płynną, głośną mową mogą czasem naprawdę zmylić na tyle, iż nie wiadomo czy uśmiechający się przyjaźnie Włoch chce, abyśmy otworzyli okno, czy życzy nam żebyśmy przez owo okno wypadli..
Na przeciwległym biegunie znajdują się Anglicy, niezmiernie oszczędni w gestykulacji. Czasem są wręcz uważani za ?naród flegmatyków?. Hall kontrastuje ich z Amerykanami, określając te dwie nacje jako takie, które ?dzieli ten sam język?, ale nie tylko język jest tu źródłem różnic. Amerykanie i Anglicy całkiem inaczej podchodzą do pojęcia wcześniej już wspomnianej przestrzeni między rozmówcami, natężenia głosu, zachowań wzrokowych.
Istnieje także grupa gestów rozumianych na całym świecie w jednakowy sposób. Dzięki nim nawet Filipińczyk w mig da do zrozumienia Polakowi, że podoba mu się ich koleżanka. Może to na przykład zrobić za pomocą uniesionego do góry kciuka, który oznacza teraz tak samo jak w starożytnym Rzymie aprobatę. Na szczęście, dziś nie jest już raczej używany w tak drastycznych warunkach, w jakich czynił to Neron.
Ów Filipińczyk mógłby już jednak mieć problem, gdyby uformował z kciuka i palca wskazującego kółeczko ? niestety skoro istnieją gesty rozumiane przez wszystkich, nie będzie niespodzianką, że istnieją także gesty charakterystyczne dla danych krajów. I tak - kółko utworzone przez Filipińczyka mogłoby zostać źle odebrane przez Francuza, który uznałby, iż kolega chce mu przekazać, że ma koleżankę za zero..
W Japonii ten sam gest to prośba o pożyczkę. Uważać trzeba nawet na powszechnie znany znak zwycięstwa, czyli litery V utworzonej z palców wskazującego i serdecznego, zwłaszcza gdy chcemy się podzielić radością z wygranej lub też po prostu użyć tego gestu jako pokojowego pozdrowienia z Brytyjczykiem. Jeżeli z niewiedzy pokażemy znak wnętrzem dłoni do osoby, którą chcemy pozdrowić, możemy liczyć na niezłe manto, bo dla mieszkańców Wielkiej Brytanii jest to, ze względów historycznych, gest obraźliwy. Nawet zwykłe kiwnięcie głową, które dla Polaka może oznaczać tylko i wyłącznie: ?Tak, zgadzam się?, w Bułgarii nie spełniłoby swojej funkcji. Przykłady takich znaków mogłabym wyliczać w nieskończoność, bo w końcu ?co kraj ? to obyczaj?.
Na szczęście jeśli znamy alfabet migowy, nie musimy się bać o faux-pas. Co innego, gdy usiłujemy skłamać. Wtedy nieumiejętność zapanowania nad gestami może nas z miejsca wydać. Nie będę tu przytaczać niezliczonej ilości przykładów każdej części ciała, które mogą być interpretowane w dwojaki sposób, ponieważ mogą nas tego nauczyć pisane specjalnie w tym celu książki, od których ostatnio roi się na rynku, jako że mowa ciała stała się wg niektórych ?kluczem do osiągnięcia sukcesu?. Opiszę tylko przykład, który mnie samej dał wiele do myślenia. Kiedy byliśmy mali, próbując oszukać mamę, nasze usta często zakrywały się nieświadomie małymi rączkami. Działo się tak, dlatego że dzieci są najbardziej naturalne. Również i ich mowa ciała nie kłamie, a takie postępowanie to próba zatamowania słów, które mają za chwilę ujrzeć światło dzienne.. A teraz zastanówmy się, jak my reagujemy w chwili, gdy przyjdzie nam skłamać? Czyżby nasze ręce nie wędrowały również w stronę twarzy? Czy to, aby podrapać nos, czy to, aby niedbale musnąć policzek. Tak, tak sami nie czujemy się wygodnie w sytuacji, kiedy jesteśmy zmuszeni do mówienia nieprawdy, jednak normy społeczne, kulturowe nakazują nam czasem ?cenzurę?. W tym wypadku gesty są reakcją obronną.
Gurther Rebel w swojej książce ?Naturalna mowa ciała w socjologicznych metodach osiągania sukcesu? wyróżnia mówienie za pomocą przedmiotów (np. kolczyki, pierścionki), znaków graficznych (tatuaże), ubioru itp. Ten ostatni wbrew pozorom może odgrywać niezwykle ważną rolę ? nasza prezencja pod tym względem zależy niemalże w 100 %-ach od nas (chyba, że jesteśmy zmuszeni do noszenia odzieży służbowej), a bez wątpienia buduje ona nasz wizerunek ? w końcu pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz! Pośredni wpływ ubrań na nasze ?ego? ukazywał, przerażający z perspektywy czasu, eksperyment przeprowadzony przez prof. Zimbardo z Uniwersytetu w Stanford (USA).
Jest to jeden z najbardziej znanych, najciekawszych, ale i najstraszniejszych eksperymentów przeprowadzonych w dziedzinie psychologii. 21 zdrowych zarówno psychicznie jak i fizycznie mężczyzn zgodziło się uczestniczyć w symulacji prawdziwego więzienia. Za pomocą monety zdecydowano, kto będzie więźniem, a kto strażnikiem. Już samo włożenie uniformów jednym dodało odwagi (strażnicy), a drugich upokorzyło (więźniowie). Na początku wszyscy traktowali przedsięwzięcie z przymrużeniem oka, ale niestety eksperyment, planowany na 2 tygodnie, wymknął się spod kontroli i musiał zostać zakończony już po paru dniach ? strażnicy poczuli nieograniczoną władzę nad podwładnymi, natomiast więźniowie uwierzyli, że są w prawdziwym więzieniu, wielu przeżyło załamania nerwowe. Należy zaznaczyć, że wcześniejsze badania psychologiczne nie wykazały u nikogo ani despotyczny predyspozycji, ani skłonności do załamań.
Nie ma żadnych wątpliwości ? niezależnie, w kontekście którego kanału przekazu będziemy rozpatrywać udział komunikacji niewerbalnej w naszym życiu, wniosek będzie jednoznaczny ? jest ona idealnym dopełnieniem komunikacji werbalnej, co więcej jedna jest na tyle zależna od drugiej, że żadna nie mogłaby istnieć samodzielnie. Funkcji zachowań niewerbalnych nie dałoby się zliczyć na palcach jednej ręki, jednakże należy pamiętać o różnicach zarówno w odczytywaniu jak i nadawaniu komunikatów. Mogą to być wspomniane już wcześniej różnice w obrębie narodowościowym, ale także wynikające z różnic wiekowych ( przykładem mogą być starsze osoby, które próbują nawiązać kontakt z młodszymi, nieudolnie naśladując ich mowę, gesty, ubiór..) płci, (inaczej zachwyt nad ?dzidziusiem? wyrazi kobieta, a inaczej mężczyzna.) lub np. gestów przyjętych wśród małych grup społecznych. To właśnie dlatego czujemy się niepewnie, gdy przyjdzie nam zmienić pracę lub szkołę. Wchodzimy wtedy w krąg znających się bliżej ludzi, nie mamy pojęcia, które zachowania są tu uznane za ?normalne?, które za śmieszne, a czego po prostu się nie robi. W tym wypadku jedynymi sprzymierzeńcami są czas i bystre oko.
Dość specyficznie przedstawiają się też różnice kulturowe w mowie niewerbalnej w krajach arabskich. Pomiędzy Europejczykami a Arabami od lat istnieją kontakty handlowe, jednak wraz z nimi od zawsze istnieją też nieporozumienia w sposobie komunikacji, nie tylko językowej. Między innymi dlatego zawarcie po raz pierwszy pokoju z niechrześcijańską Turcją przez Zygmunta Starego było bardzo kontrowersyjnie odebrane przez inne państwa europejskie. Hall poświęca pojęciu różnic w komunikacji z Arabami osobny dział, w którym dowiadujemy się m.in. o tym, jak mieszkańcy Bliskiego Wschodu postrzegają poszczególne strefy dystansu i jak bardzo różnią się one od definicji tychże pojęć w oczach Europejczyków czy Amerykanów. Morris opisuje niekomfortowe spotkania Arabów z Anglikami, a mnie samej przypomniała się podczas lektury obu dzieł moja wizyta w Tunezji, gdzie zaskoczyła mnie ?otwartość? działań ulicznych handlarzy, którzy zachęcając do kupna, w niebywały sposób ?spoufalają się? z Europejczykami. Nie wyobrażam sobie, żebym w rodzinnym mieście, chcąc kupić pietruszkę, była obejmowana przez sprzedawcę wykrzykującego moje imię..
Ale właściwie jaką funkcję pełnią w naszym życiu wszystkie, wymienione wcześniej, zachowania niewerbalne? Być może od tego powinnam zacząć, ale postanowiłam najpierw zagłębić się w sposoby przekazu informacji, a dopiero później, na podstawie uporządkowanej wiedzy, znaleźć jej zastosowania w życiu codziennym.
Każda część ciała ma swoją szczególną rolę, odpowiada za inną czynność. Razem tworzą jedną, nierozerwalną całość, a nadawane przez nie komunikaty łączą się w ogólny przekaz, który jest z kolei dopełnieniem naszych słów. Specjaliści od mowy ciała wyróżnili kilka podstawowych funkcji komunikacji niewerbalnej:
-informacyjną ? komunikacją nasze postawy i emocje, stopień pewności siebie
-wspomagającą przekaz językowo ? np. poprzez potwierdzenie ruchem głowy
- kształtującą wrażenia
-definiującą relację
-osłabiającą przekaz werbalny ? zaprzeczenie głową.
W niektórych sytuacjach komunikacja niewerbalna może zastąpić przekaz słowny. Może także regulować przebieg rozmowy i stosunki między rozmówcami. Co więcej, to z reguły ona zdradza nas, gdy słowa nie idą w parze z gestami, a każdy z nas znalazłby jeszcze niejedno, często oparte na własnych doświadczeniach, zastosowanie mowy ciała.
Skoro ciało odgrywa obecnie tak ważną rolę, bez wątpienia i nasi przodkowie zauważyli jego znaczenie. Z czasem do języka weszły nawet pewne stałe określenia odnośnie niemal każdej z części ciała. Są to tzw. związki frazeologiczne, czyli ?utrwalone w życiu połączenia dwóch lub więcej wyrazów, które mają znaczenie najczęściej nie dające sprowadzić się do prostej sumy znaczeń swoich składników? O ponadczasowym charakterze frazeologizmów, do których zaliczamy także przysłowia, porzekadła i sentencje, świadczy chociażby to, że niektóre z nich odnaleźć możemy w Biblii czy mitologii.
We wstępie do ?Ekwiwalentów semantycznych związków frazeologicznych w języku polskim i rosyjskim? czytamy: ?Zazwyczaj występujące w izolacji znane i zrozumiałe słowa tracą w dużym stopniu swoje podstawowe znaczenie w związku frazeologicznym, tworząc nową semantyczno- stylistyczną całość, często z odcieniem narodowego kolorytu?. Znaczenie frazeologizmu z reguły nie wynika ze znaczenia oddzielnych komponentów. I właśnie dlatego frazeologizmów nie tłumaczy się z języka jednego na drugi dosłownie? Nasuwa się tu od razu jasny wniosek, ze frazeologizmy, tak jak i komunikacja niewerbalna mają swoje uwarunkowania kulturowe. Frazeologizm istniejący np. w Finlandii może nie mieć swojego odpowiednika w Egipcie, co związane jest m.in. z odmienną kulturą, stylem życia czy też nawet różnicami klimatycznymi. Oczywiście istnieje także grupa związków frazeologicznych obecnych w wielu językach. Jest to np. wyrażenie ?brać coś na swoje barki? oznaczające podjęcie się czegoś, odpowiedzialność za coś. W języku angielskim, hiszpańskim i rosyjskim jest ono tłumaczone niemalże tak samo ( shoulder sth, cargar sobre sus hombors, ?????????? ?? ????? [ wzwaliwać na pljeczi ]. Przypuszczam, że najwięcej dosłownie przetłumaczalnych frazeologizmów byłoby związane właśnie z ciałem ? w końcu czy to Hindus, czy Niemiec, ich anatomia niczym się nie różni, a i mowa ciała, warunkująca często powstanie takich związków, może być w pewnym stopniu podobna.
Przystępując do analizy polskich związków frazeologicznych, związanych z zachowaniami niewerbalnymi, na wstępie trzeba dokonać podziału owych wyrażeń, a skoro mają dotyczyć szczególnie anatomii człowieka, jako kryterium postanowiłam obrać poszczególne części ciała, do których nawiązują owe związki wyrazowe. Myślę, że zbiór frazeologizmów, które udało mi się zebrać właśnie w ten, a nie inny sposób, przybierze najbardziej przejrzystą i zrozumiałą formę. Począwszy od stóp, kierując się w górę, skończę na głowie spełniającej w życiu człowieka niezwykle ważną rolę. ?Koniec końców? to właśnie twarz jest częścią głowy, tak ważną w mowie niewerbalnej. Głowa ?ochrania? również mózg ? nasze ?centrum dowodzenia?, bez którego niemożliwe byłoby życie żadnej jednostki ludzkiej.
?Padać, ścielić się do stóp/nóg? ? niegdyś tak właśnie mężczyźni starali się wyrazić swoją przyjemność ze spotkania z kobietą. Był to uniżony zwrot grzecznościowy, niestety dziś spotykamy go coraz rzadziej. Jan Matejko na jednym ze swoich wspaniałych obrazów ? ?Batory pod Pskowem? właśnie w tej pozycji przedstawia Romana Wasiliewicza Olfieriewa, jednego z posłów cara Rosji Iwana IV Groźnego przybywających do polskiego króla, z prośbą o pokój. Bijąc pokłon w ten sposób, Olfieriew ukazuje swój szacunek dla władcy Polski, uznanego przez wielu historyków za jednego z najlepszych królów elekcyjnych.
Dość paradoksalnie przedstawia się geneza powiedzenia ?skoczyć na jednej nodze?. W Polsce używamy go, gdy chcemy podkreślić szybkie, natychmiastowe działanie. Jednakże spróbujmy sobie tylko wyobrazić, jak spóźnieni na autobus, biegniemy tylko na jednej nodze.. Raczej marne szanse na dogonienie środka lokomocji.. Możemy tylko zgadywać, dlaczego przodkowie zdecydowali się na takie użycie wyrażenia.
Ciekawe jest też powiedzenie ?noga się komuś powinęła? ? oznaczające nieoczekiwane niepowodzenie. Gdy w życiu codziennym nasze ?nogi odmawiają posłuszeństwa?, upadamy, co z reguły nie jest miłym zdarzeniem. ?Upadek? w kontekście tego powiedzenia jest raczej ujęty metaforycznie ? kiedy coś nam się nie powiedzie, musimy zacząć wszystko od początku, aby wyjść z opresji, czyli ?stanąć na nogi?. Inne przykłady frazeologizmów związanych z nogami to np.: ?wlec się noga za nogą?, ?brać nogi za pas?, ? coś zbija kogoś z nóg?, ?czyjaś noga gdzieś więcej nie postanie?, ?z trudem trzymać się na nogach?, ?stanąć na nogach?, ?stanąć na równe nogi?, ?nogi się komuś plączą?, ?być na ostatnich nogach?, ?ledwo powłóczyć za sobą nogi?, ?nogi kogoś nie chcą nieść?, ?rzucać komuś kłody pod nogi?.
Aby rozszerzyć zbiór ?nożnych frazeologizmów? warto poszukać związków wyrazowych związanych z poszczególnymi jej częściami.
?Stąpać mocno po ziemi? pozwalają nam dwie stopy. ?Być z kimś na jakiejś (np. wojennej) stopie? to być z kimś w jakiś stosunkach. O osobie dominującej, podporządkowującej sobie innych powiemy, że ?ma kogoś u swoich stóp? , ?składać, złożyć coś u czyichś stóp? to nic innego jak dać mu coś w ofierze, tak jak np. Trzej Królowie ? Kacper, Melchior, Baltazar składali swoje dary u stóp Maryi i jej nowonarodzonego dziecka ? Jezusa Chrystusa.
Stopy z kolanami łączą łydki, a jeśli ?komuś drżą łydki jest to jasny znak, że ktoś bardzo się boi. Akurat tutaj pochodzenie wyrażenia wydaje się dość jasne, zdeterminowane biologicznie ? ludzie żyjący w poprzednich epokach reagowali tak samo w sytuacjach stresowych. Wśród grupy tych frazeologizmów odnajdujemy także te związane z kolanami, a na kolanach można ?błagać/prosić?, niekiedy nawet poniżając się. W historii nie raz spotykaliśmy poddanych błagających o litość u władcy właśnie w tej pozycji, która stawiając nas niżej od osoby, u której chcemy coś wyprosić, ukazuje tym samym naszą pozycję społeczną ? niższą, od tejże postaci. Przykładem ilustrującym może być kolejne arcydzieło Jana Matejki przedstawiające scenę Hołdu Pruskiego z 1525 r., na którym były już Mistrz prosi króla Polski ? Zygmunta Starego o opiekę nad zsekularyzowanym Zakonem Krzyżackim. Możemy także ?zrobić coś na kolanie?, czyli po prostu zrobić to niedbale. ?Rzucimy/powalimy kogoś na kolana?, jeśli wzbudzimy w nim wielki zachwyt.
W języku polskim nie znajdziemy raczej przysłów związanych z udami, ale już jedną z bardziej wstydliwych części ciała ? pupę odnajdziemy w wielu mniej lub bardziej wulgarnych wyrażeniach, używanych w języku potocznym, niezwykle często.
Także i brzuch pojawia się w kilku przysłowiach ? można go ?zgubić?, czyli po prostu schudnąć, ale można też i ?chodzić z brzuchem?, co jest potocznym, niezbyt ładnym określeniem kobiety w ciąży.
Plecy, raczej nieme w mowie niewerbalnej, zostały również zauważone we frazeologii. Mogą one ?być silne?, a ich posiadanie (?mieć plecy?), równoważy się z posiadaniem silnego poparcia, protekcji. ?Robiąc coś za czyimiś plecami?, robimy to w tajemnicy, ukrywając to przed nim, kiedy natomiast ?chowamy się za czyimiś plecami? ? wystawiamy go na ryzyko, sami pozostając w bezpiecznym położeniu. Plecami możemy się także się ?do kogoś obrócić? ? przestając mu tym samym okazywać nasze zainteresowanie.
?(...) wielu rodziców zadręcza się i bije w piersi, że nie potrafią mądrze wychować swoich pociech.? (WO 07/10/2000) ? w tym wypadku frazeologizm ?bić się w piersi?, oznacza kajanie się i uznawanie swojej winy ? ?mea culpa?, ale możemy go także użyć na znak potwierdzenia prawdziwości naszych słów. Jest to wtedy typowy gest niewerbalny wspomagający treść przekazu. Na myśl przychodzi znów obraz Matejki, a konkretniej postać Rejtana w desperackim geście rozrywającego swoją koszulę.
Od piersi można także ?kogoś odstawić? ? pozbawiając go uprzywilejowanej pozycji (w prawdziwym znaczeniu jest to dziecko). Możemy także ?żyć pełną piersią?, czyli żyć pełnią życia.
?(...) wdział swoje połatane buty i, pędząc na łeb na szyję, wybiegł na ulicę.? (H. Worcell, Rewiry). Postać ta, biegnąc na łeb na szyję, robiła to niezwykle szybko. Na szyję można także ?założyć komuś pętlę?, stawiając go w sytuacji bez wyjścia. Z literatury znamy ?łabędzią szyję?, a potocznie, mówiąc o kobiecie, która może się pochwalić niezwykle długimi nogami, używamy frazeologizmu ? mieć nogi do samej szyi?. ?Na szyję rzucimy się komuś?, kogo powitamy ?z otwartymi ramionami?. Obejmując kogoś, okazujemy mu sympatię ? jest to naturalna reakcja ludzka.
Jeżeli ?działamy z czyjegoś ramienia?, robimy to z jego upoważnienia, a ?walcząc ramię w ramię?, walczymy solidarnie, obierając wspólny cel.
Natomiast kiedy chcemy coś komuś powiedzieć w sposób lekceważący ? ?rzucamy mu to przez ramię?. Ciekawi tego, co ktoś robi, ?zaglądamy mu przez ramię.?
Z rękoma związana jest chyba największa ilość polskich ?cielesnych frazeologizmów? . Znajdziemy tu m.in. takie związki jak: ?coś przechodzi z rąk do rąk?, ?coś jest komuś na rękę/ pod ręką?, ?znajdować się w czyichś rękach?, ?czyjeś ręce sięgają daleko?, ?oddać coś w dobre ręce?, ?mieć ciężką rękę?, ?mieć długie ręce?, ?mieć dwie lewe ręce?, ?mieć hojną rękę?, ?mieć ręce pełne roboty?, ?wrócić skądś z pustymi rękoma?, ?umywać ręce?, ?wziąć sprawy w swoje ręce?, ?ręka rękę myje?, ?obiecać komuś rękę?, ?załamać ręce?, ?pójść do kogoś z pustymi rękoma?, ?podać komuś pomocną dłoń?, ?na własną rękę?, ?mieć związane ręce?, ?jakby ręką odjął?, ?nie wiedzieć w co ręce włożyć?, a także ?czerpać z czegoś pełnymi garściami? i wiele, wiele innych. Tak duży udział tej części ciała we frazeologizmach jest także uwarunkowany biologicznie ? ręce są niezwykle ważną częścią ciała, jako jedyne ssaki mamy je wykształcone w takim stopniu, że umożliwiają wykonywanie niezliczonej ilości wszelkiego rodzaju czynności. Również w mowie ciała odgrywają znaczną rolę, o czym wspominałam już wcześniej.
Niemniej ważna jest głowa i tutaj także odnajdziemy szereg najróżniejszych znaczeniowo związków frazeologicznych. Gdy zmagamy się z trudnościami ? ? tłuczemy/walimy głową o/w mur? Jeżeli ?coś jest na czyjejś głowie?, wtedy jest on bardzo pochłonięty jakąś czynnością. ?Chylić przed kimś głowę/czoła/czoło/?, to dawać wyraz swojej czci, uznania. Znów nasuwa się na myśl skojarzenie historyczne ? poddani, chcący okazać szacunek królowi, chylili nisko głowę w obecności swojego monarchy.
?Wejść komuś na głowę? to podporządkować sobie kogoś, wykorzystując jego słaby charakter, ?kiwać nad kimś głowę? to litować się nad nim, ?pokręcić głową? ? wyrażać dezaprobatę, ?nie mieć gdzie głowy przytulić? ? nie mieć schronienia, ?od stóp do głów? ? całkowicie, zupełnie, ?podnieść głowę? ? poczuć się pewniej, ?postawić coś na głowie? ? zrobić coś na odwrót, ?puknąć się w głowę? (często towarzyszy temu taki sam gest) ? reagować gwałtownie na niedorzeczności?, ?drapać się po głowie? ? być zakłopotanym, nie wiedzieć co uczynić?, złapać się za głowę? ( również wykonując ten sam gest) ? często używane jako wyraz zaskoczenia lub rozpaczy. ?Pokiwać nad kimś głową? to smucić się nad czyimś losem. Warto zaobserwować jak dużą rolę pełnią we frazeologizmach przyimki: ?mieć coś w głowie? , używamy jako określenia kogoś, kto zna się na rzeczy, ale już ?mieć coś z głową? to być nie do końca sprawnym umysłowo. Dlatego lepiej używać ich z rozwagą..
Omawiając frazeologizmy związane z głową, nie sposób ominąć twarzy i jej poszczególnych części. Jeżeli ?komuś rośnie druga broda? tzn., że niestety w ostatnim czasie znacząco przytył. Usta to niezwykle ważny organ, dzięki, któremu możliwy jest werbalny kontakt między ludźmi, stąd też powiedzenie ?zamknąć komuś usta? ? to zmusić go do milczenia, ?być na ustach wszystkich? ? być powszechnie znanym. Kiedy ?coś się komuś wymknęło z ust? tzn., że powiedział to niepotrzebnie, nieopatrznie. ?Nie mieć nic w ustach? ? to być na czczo, a kiedy ?coś przechodzi z ust do ust? to jest rozgłaszane wśród ludzi. Wyrażenie ?z uśmiechem na ustach? mówi samo za siebie..
?(...) w niewielkiej uliczce stanęli nos w nos i zapatrzyli się nieufnie na siebie.? (M. Ławrynowicz, Diabeł) ? nie ulega wątpliwości, że ?stanąć nos w nos? to stanąć bardzo blisko siebie. ?Dać komuś po nosie?, to skarcić kogoś, ale już ?zagrać komuś na nosie? to okazać mu lekceważenie?
Innym narządem zmysłu związanym z wieloma frazeologizmami są uszy. ?Alicja zaczerwieniła się po uszy. Nie miała pojęcia, czym uraziła starszego pana? ? opisuje T. Mirkowicz w ?Pielgrzymce?. I nam na pewno nieraz zdarzyło się zaczerwienić ? jest to naturalna, emocjonalna reakcja organizmu. Być może wstyd wynikał z tego, iż ?mieliśmy coś za uszami?, być może gdzieś ?niepotrzebnie ?nadstawiliśmy uszu?, a później ?tkwiliśmy po uszy? w jakiejś niewygodnej sprawie. A może zdarzyło się nam kiedyś, ?zadurzyć po uszy? i choćbyśmy ?stanęli na uszach?, nie mogliśmy spłacić gigantycznych długów? Możliwe także, że nieraz w chwilach gniewu, groziliśmy komuś, że ?pourywamy mu uszy?. Język polski obfituje w jeszcze wiele innych zestawień wyrazów związanych z uszami. Są to np.: ?coś jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi?, ?coś obiło się komuś o uszy?, ?coś wychodzi komuś uszami?, ?stulić uszy po sobie? czy też kolokwialne - ?zajadać, aż się komuś uszy trzęsą?.
Twarz jako całość, także jest ?bohaterką? paru ciekawych frazeologizmów, takich jak ? ?kamienna twarz?, ?blada twarz?, ?nie stracić twarzy?, ?komuś jest w czymś do twarzy?, ?twarz się komuś wydłuża?, ?stanąć z kimś twarzą w twarz?.
Nawet włosy, ?nitkowaty twór, pochodzenia naskórkowego, na powierzchni skóry, występujący u ssaków? znalazły swoje miejsce w ludowych powiedzeniach i przysłowiach ? ?brać kogoś pod włos? ? schlebiać komuś, by czerpać z tego korzyści, ?o mały włos? ? mało co, nieomal, ?włos komuś z głowy nie spadnie? ? komuś nie grozi żadne niebezpieczeństwo, ?rwać włosy z głowy? ? bardzo nad czymś rozpaczać czy też ?Dzielić włos na czworo? ? badać coś niezwykle szczegółowo, niepotrzebnie coś roztrząsać.
W mojej pracy jako kryterium główne postanowiłam obrać cechy fizyczne ludzkiego ciała, ale nie jest to na pewno jedyny możliwy podział. Jak dało się wcześniej zauważyć niektóre przysłowia mają charakter kolokwialny, upowszechniony tylko w mowie potocznej, inne z kolei są bardziej ?wzniosłe? i literackie, często powstałe na podłożu historycznym. Zaprezentuję to na przykładzie nie omówionego jeszcze narządu zmysłu ? oka i otaczającego go aparatu ochronnego, czyli powiek, brwi i rzęs. Do pierwszej grupy na pewno zaliczyć możemy następujące frazeologizmy: ?dla zamydlenia oczu?, ?krowie, cielęce oczy?, ?nie mieć na czym oka zawiesić?, ?gały/oczy komuś wyszły na wierzch?, ?wlepiać w kogoś, coś oczy/gały/ślepia?, ?leźć, pchać się komuś przed oczy?, ?zmarszczyć brew?, ?skakać do oczu?, ?zjeść kogoś wzrokiem?, ?stanąć na rzęsach?.
Cała grupa przysłów to frazeologizmy kategorii wymienionej przeze mnie jako druga, czyli przysłów rzadziej używanych w mowie potocznej. Wśród nich znajdujemy: ?ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało?, ?bez drgnienia powiek?, ?pójść gdzie oczy poniosą?, ?jastrzębi wzrok?, ?mieć obłęd, szaleństwo w oczach?, ?móc spojrzeć komuś w oczy?, ?powieki komuś ciążą?, ?patrzeć zachłannym, chciwym okiem?, ?stracić z oczu?, ?śmierć zagląda komuś w oczy?, ?urosnąć w czyichś oczach?, ?utkwić w kimś oczy?, ?zatonąć w czyichś oczach? i wiele innych. Ewoluujący język polski z roku na rok wzbogaca się o coraz to nowe powiedzonka używane głównie w życiu codziennym. Źródłami mogą być w tym przypadku dzieła filmowe, literackie, a nawet ( i to w dużym stopniu!) ? reklamy. Jak pisze dla portalu egospodarka.pl, psycholog Monika Wasilewska -Węgrzyn:
?W niektórych reklamach padały slogany, które zostały tak dobrze przyjęte przez konsumentów, iż na stałe weszły do języka potocznego. Te hasła zaczęły żyć własnym życiem. Kampanie dawno skończone, a wielu konsumentów używa tych powiedzeń, nie mając nawet pojęcia o ich pochodzeniu. (...) Nie bez echa przeszły też reklamy piwa Bosman, w których bohaterowie puszczali oczko do widzów, a na billboardach pojawiał się dopisek "Bezalkoholowe. Ale buja". Puszczanie oka pomiędzy słowem "piwo" a "bezalkoholowe" było tak czytelne, że lepiej być nie mogło.? ? reklama wiele lat temu zniknęła z telewizji, ale gest pozostał do dziś.
Dość interesująca jest także kampania reklamowa prowadzona przez młodzieżową stację muzyczną MTV. Jest to akcja prowadzona przeciwko pijanym kierowcom i jest kierowana głównie do ludzi młodych ? nie zobaczymy w nich żadnych gwiazd TV czy sportu, a samych ?imprezowiczów?, którzy ?źle się prowadzą? ? ukazuje się ich w różnych, nieciekawych sytuacjach, które mogą zdarzyć się tym, którzy na imprezach ?tracą głowę?. Jednak puentą całej akcji jest dobitne hasło: ?Niektórzy źle się prowadzą, ale tylko skończeni idioci prowadzą w tym stanie.? Copywriterzy ciekawie użyli tu potocznego wyrażenia ?źle się prowadzić?, operując nim, nadali mu nowe znaczenie, wykorzystane na potrzeby reklamy. Czy akcja odniesie sukces? Czas pokaże..
Co ciekawe, reklamy tworzą nowe frazeologizmy ? slogany, przenoszone z ekranu do sytuacji życia codziennego, tworzą też różnego rodzaju gesty, które z czasem upowszechniają się wśród społeczeństwa, ale nie należy zapominać, że twórcy kampanii reklamowych czerpią również ze stałych, utartych związków wyrazowych, odpowiednio je przekształcając, dostosowując do produktu, który mają zareklamować. Stąd wniosek ? w procesie tworzenia nowych frazeologizmów obie strony oddziałują na siebie wzajemnie.
Jak widać, frazeologizmy oparte o komunikacyjne zachowania niewerbalne są nieodłączną częścią używanego przez nas języka czy to literackiego, czy potocznego. Bez ich znajomości trudno jest się porozumieć. Używanie ich (oczywiście w odpowiednim kontekście!) w swoich wypowiedziach niewątpliwie świadczy o oczytaniu i elokwencji.
Nasz narodowy język obfituje w wyrażenia związane z niemal wszystkimi częściami ciała, które mają niebagatelne znaczenie w komunikacji niewerbalnej. Ilość frazeologizmów związanych z kończynami może wskazywać na to, że są one najważniejsze w czasie nadawania i odbierania komunikatów. Cóż, nie od dziś wiadomo, że nasze dłonie mówią wiele o nas samych ? niektórzy twierdzą, że nasze losy zapisane są w liniach papilarnych, niepowtarzalnych, indywidualnych dla każdego człowieka, inni twierdzą, że potrafią odczytać cechy charakteru nawet na podstawie kształtu paznokcia! Ułożenie rąk, gestykulacja, ?zdradzają? nasze prawdziwe uczucia, ale jak pisze Ewa Nowak, pedagog-terapeuta w jednym ze swoich artykułów dla Cogito: ?Gdy ktoś przestudiował podręcznik mowy ciała i chce świadomie ukryć prawdę o swoim stanie emocjonalnym, koncentruje się na górnej części ciała. Stąd Ty, jako obserwator, skup się na dolnej połowie adwersarza. Zerkaj, co też wyczyniają nogi rozmówcy, a dowiesz się o nim znacznie więcej, niż śledząc, być może wystudiowane lub sterowane ruchy rąk czy mimikę twarzy. Gdy obserwujesz ludzi ? nie zapominaj o mowie nóg?.
Jest w tym na pewno wiele prawdy, jednak ja skłaniam się bardziej ku myśli Antoniego Kępińskiego ? pomimo że komunikacja niewerbalna toczy się na wszystkich kanałach jednocześnie, uważam, że to właśnie nasza twarz odgrywa tu największą rolę. Nawet zawodowi aktorzy, którzy do perfekcji uczą się kontrolować mimikę, mają czasem problemy z opanowaniem emocji, co najczęściej da się zauważyć właśnie na ich twarzach. A my, ?szarzy ludzie?, często pomimo nieudolnych prób zatajenia swoich prawdziwych uczuć, nie mamy chyba żadnych szans w starciu z naturą, która tak to wszystko ?zaprogramowała?, że czy chcemy, czy nie ?mówimy twarzą? ? zarówno w sposób werbalny jak i niewerbalny.
Najkrócej, ale jakże treściwie, udział mowy ciała w komunikacji interpersonalnej może podsumować myśl Sakaguchiego Ango ? ?Kobieta nie słowami mówi prawdę, lecz ciałem.? Ale czy aby na pewno, myśl ta odnosi się tylko do kobiet?...
BIBLIOGRAFIA:
1. Brzeziński Jerzy Ekwiwalenty semantyczne związków frazeologicznych w językach polskim i rosyjskim. Zielona Góra: Wydaw. Wyższej Szkoły Pedagogicznej,1986
2. Eisler-Mertz Christiane Komunikacja niewerbalna. Mowa rąk. Co
zdradzają nasze gesty? Wrocław: Astrum, 1998. ISBN 83-7249-024-4
3. Hall Edward Ukryty wymiar. Warszawa: Spectrum, 2005. ISBN 83-7200-358-0
4. Kłosińska Anna Słownik frazeologiczny PWN. Warszawa: PWN, 2005. ISBN 83-01-14481-5
5. Morris Desmond Zwierzę zwane człowiekiem. Warszawa: Świat Książki. 1997
6. Rebel Gnther Naturalna mowa ciała w socjologicznych metodach
osiągania celu. Wrocław: Astrum, 1999. ISBN 83-8719-798-X
7. Skorupka Stanisław Słownik frazeologiczny języka polskiego [t. 1-2]. Wyd. 3. Warszawa: Wiedza Powszechna, 1977
8. Story Alfred Charakterologia. Twarz człowieka. Wrocław: Astrum, 1998
9. Thiel Edward Mowa ciała zdradzi więcej niż tysiąc słów. Wrocław: Luna, 1992. ISBN 83-8719-755-6
10. Thomson Peter Sposoby komunikacji interpersonalnej. Poznań: Zysk i S-ka, 1998
Adresy stron internetowych:
1. http://portalwiedzy.onet.pl/polszczyzna.html
2. http://www.hiszpanski.ang.pl/slownik.php?gid=846
3. http://isel.edu.pl/slowniki/isel-1300.php
4. http://www.frazeologia.pl/
5. http://www.mediweb.pl/psyche/wyswietl_vad.php?id=640
6. http://www.przeglądlubuski.pl
7. http://www.wikipedia.pl
Karolina Serszyńska,
[email protected]