Uniwersalizm a regionalizm praw człowieka
Wiek XX przyniósł wiele przykładów, w jaki sposób ludzkość nie potrafiła zadbać o przyrodzoną godność człowieka, i w jak okrutny sposób potrafiła gardzić inną osobą. Wiek ten przyniósł także zrozumienie błędów i próby (często nieskuteczne) zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości. Postępujący rozwój społeczno-ekonomiczny społeczeństw warunkował rozwój i dostosowanie praw człowieka do obecnej sytuacji. Nie każdy krąg kulturowy był w stanie przyjąć w sposób jednoznaczny proponowane prawa i wolności, traktując je niejednokrotnie jako "narzucanie obcej kultury". XXI wiek przynosi nowe wyzwania i nowe zagrożenia dla ochrony praw człowieka i poszerzania ich sfery wpływów na różne kultury.
Wydawać by się mogło, że ciągle rosnąca liczba zobowiązań prawnotraktatowych w tej dziedzinie stanowi dobry punkt wyjścia w debacie nad uniwersalizmem praw człowieka (nie ma ani jednego państwa na świecie, które nie ratyfikowałoby choćby jednego traktatu z dziedziny praw człowieka). Co więcej, wskazuje się, że Konwencja Praw Dziecka ratyfikowana przez 191 krajów jest uniwersalna w swoim przedmiocie, ponieważ obejmuje cały katalog praw. Niestety, zwykłe zobowiązania i deklaracje (Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Pakty Praw Człowieka) są nic nie warte, gdyż w tak ważkiej kwestii, jaką jest ochrona praw człowieka nie chodzi o uznawanie poszczególnych praw i tworzenie specyficznych katalogów, w których są one wyliczone, ale o ich rzeczywiste realizowanie i przestrzeganie.
Zapytać można: czy uniwersalność praw człowieka jest nadal wyzwaniem? Mimo postępującego upowszechnienia praw, odpowiedź pozytywna na tak postawione pytanie byłaby przedwczesna. Coraz częściej powraca teza o istnieniu narodowych, regionalnych czy religijnych systemów praw człowieka związana z różnorodnością kulturową, religijną, tradycją interesów politycznych, które wg. niektórych znawców tematyki, uniemożliwiają postępowanie procesu uniwersalizacji praw człowieka (czytaj uniformizacji). Zupełnie próbuje się ignorować fakt, że prawa człowieka są wartością powszechną, niezależną od jakichkolwiek czynników. Parafrazując Deklarację Wiedeńską z 1993 r. "wszystkie prawa są powszechne, niepodzielne i współzależne (...) ich uniwersalny charakter pozostaje bezsporny". Ten sam dokument łączy znakomicie odrębności kulturowe z ideą uniwersalnych praw, stanowiąc, że różnorodność i odmienność w dzisiejszym świecie jest bardzo istotna, jednak nie stoi w sprzeczności z obowiązkiem każdego państwa (niezależnie od jego politycznego, ekonomicznego czy kulturowego systemu) do promowania i ochrony praw człowieka i podstawowych wolności. Niewątpliwie dążenie do uniwersalizacji praw człowieka będzie procesem bardzo długim, przede wszystkim ze względu na istniejące nadal sprzeczności międzykulturowe, które trzeba będzie załagodzić. W istocie podstawowe wartości chronione przez prawa człowieka są wspólne dla wszystkich religii (nawet w islamskim kręgu kulturowym). Często przywoływanym przykładem jest odrębność wartości azjatyckich, choć nawet przy nich ciężko ustalić, jakie swoistości kulturowe podważają uniwersalny wymiar praw człowieka. Argumentem przeciwko uniwersalizacji praw człowieka jest także twierdzenie, że jedne zasady są przyjmowane w jednym okresie historii, a w drugim z kolei mogą być całkowicie odrzucone. Dlatego właśnie należy dążyć do takiego momentu, w którym każde państwo przyjmie fundamentalne prawa człowieka bez opcji ich odrzucenia, bądź instrumentalnego zawieszenia. Trzeba szukać innych źródeł promocji uniwersalnych praw człowieka poza traktatowymi, znajdować wspólny mianownik międzykulturowy, chociażby w regionalnych systemach wartości. Nie może być tak, że uniwersalność praw człowieka ogranicza się tylko do osób uczestniczących w procedurach ratyfikacyjnych, potrzeba poprzez edukację zbudować szerokie poparcie i obudzić ludzką świadomość, że "wszyscy jesteśmy ludźmi; wszyscy zasługujemy na wszystkie prawa człowieka" (K.Annan). Należy zdać sobie sprawę, że relatywizm praw człowieka może nieść ze sobą pewne niebezpieczeństwa, związane z moralnością, a w zasadzie z innym postrzeganiem moralności, która zasadniczo powinna być identyczna dla różnych kultur. Warto zadać pytanie czy mimo przyjmowania przez państwa tych samych konwencji, mogłyby być stosowane do nich różnorodne standardy? Niektórym państwom nie na rękę jest uznanie praw człowieka za uniwersalne (np. Chiny, Indonezja, Pakistan, Syria, Jemen, Kuba, itp), bowiem chęć swobodnego interpretowania, co prawem człowieka jest, a co nim nie jest, służy im często do celów politycznych i propagandowych (przekonanie, że prawa człowieka są przejawem imperializmu Zachodu). Uniwersalizm, o którym tu mowa, powinien dotyczyć tylko podstawowych praw wynikających z potrzeb biologicznych każdego człowieka tj. prawa do życia, prawa do wolności, bezpieczeństwa, zakaz niewolnictwa, tortur, dyskryminacji rasowej i arbitralnego aresztowania. Wyłania się również potrzeba stworzenia uniwersalnego mechanizmu kontrolnego i sankcyjnego, gdyż nie ma zasadniczych różnic w sferze pojmowania wartości, które uniemożliwiałyby zaakceptowanie praw człowieka przez główne systemy etyczne, religijne i filozoficzne. Wydaje się, że nieocenionym byłoby większe sprawowanie kontroli przez państwa i organizacje międzynarodowe nad sposobami implementacji praw człowieka. Porównywanie różnych kultur ma bardzo często charakter polityczny i skierowane jest głównie przeciwko dominacji państw Zachodu (polityzacja praw człowieka). Mimo to stałym zagrożeniem dla idei uniwersalizacji podstawowych praw człowieka, jest z całą pewnością stosowanie tzw. podwójnych standardów, szczególnie w stosunku do krajów, które są ważnym elementem światowego porządku i powinny być uważane za pewny filar we wspieraniu globalizacji (uniwersalizacji) pozytywnych praw człowieka.
Maciej Tumulec & Alicja Kamińska