„Prawda rozumu” czy „prawda serca” – jak brzmi przesłanie „Zbrodni i kary”?
Pojęcie prawdy jest jednym z najbardziej uniwersalnych. Rozróżnia się wiele odmian prawdy, co samo w sobie jest pewnym paradoksem gdyż zgodnie z definicją prawda to: „To, co rzeczywiście jest lub było, zdarzyło się; obiektywna rzeczywistość” (Słownik języka polskiego). Jeśli postanowimy, że będziemy poszukiwać tylko prawdy absolutnej, bazując na nagich faktach, zobaczymy, że nawet wśród prawd obiektywnych występuje zróżnicowanie. Absolutnej prawdy na temat ludzkiej moralności poszukuje etyk, niepodważalny dowód na prawdziwość twierdzenia wyprowadza matematyk, faktów historycznych docieka historyk. Wszystkie nauki i religie świata mają pozornie identyczny cel a jednak wyraźnie różnią się od siebie i nie chodzi tu tylko o środki jakimi się posługują. Tak więc jedyny sposób na zbliżenie się do prawdy to rozbicie jej na elementy składowe. Jedyne badania nad prawdą mogą być przeprowadzone tylko w ramach tych właśnie składowych. Jedyne wnioski jakie wypłyną z naszego dociekania prawdy, które możemy uznać za prawdopodobne będą dotyczyły nie wszechświata, jak chcieliby uczeni. Nie świata którego nie jesteśmy w stanie pojąć i prawdopodobnie nigdy nie będziemy. W okresie antycznym pewien sofista Protagoras powiedział, że „człowiek jest miarą wszechrzeczy” i to od niego właśnie zależy co jest prawdą, jednak nawet subiektywną opinię pojedynczej osoby możemy rozbić na kilka rodzajów prawdy: Religijną albo naukową. Prawdę rozumu albo prawdę serca. Tak więc jedyne co możemy określić, to czy coś jest prawdziwe dla jednego rozumu, serca lub duszy. Jedyne, ale wcale nie bez znaczenia ponieważ w ten sposób możemy poznać motywację człowieka. Jego uczucia, zapatrywania i poglądy. Chęci, pragnienia i lęki. Dopiero kiedy zrozumiemy te wszystkie kwestie możemy powiedzieć, że naprawdę kogoś znamy.
Ludzka psychika jest więc niezwykle złożona. Wymyślenie postaci, która sprawiałaby wrażenie osoby z krwi i kości wydaje się prawie niemożliwe, jednak niektórzy pisarze osiągnęli zdumiewające rezultaty w tej dziedzinie. Jednym z przykładów doskonale skonstruowanej postaci jest Piotr Raskolnikow z dramatu pod tytułem „Zbrodnia iKara” autorstwa Fiodora Dostojewskiego.
„Najlepiej lubiłem leżeć i myśleć. Ciągle myślałem… I wciąż śniły mi się sny, różne dziwne sny – szkoda opowiadać jakie!”
Raskolnikow był niezwykle inteligentnym człowiekiem. Dużo myślał o świecie. Starał się poznać jego istotę i streścić ją w kilku zdaniach swojej teorii na temat ludzkości. Im dłużej Piotr medytował nad życiem zamiast uczestniczyć w nim, tym bardziej spaczony obraz świata powstawał w jego świadomości. Jego rozum pracował stale nad tym samym materiałem doświadczeń i przeżyć, więc wszedł na „jałowy bieg”. Obraz świata w głowie studenta ulegał coraz większemu uproszczeniu i wykoślawieniu powodując zmianę argumentów przytaczanych przez jego umysł podczas ciągłych monologów wewnętrznych na kazuistyczne sofizmaty.
„Jeden, jeden tylko warunek obowiązuje: wystarczy odważyć się. Po raz pierwszy w życiu powziąłem wtenczas jedną myśl, której przede mną nikt i nigdy nie powziął. Nikt! Nagle, jasno jak słońce, ukazało mi się: czemu dotychczas ani jeden człowiek nie ośmielił się i nie ośmiela, idąc obok całej tej głupoty, najprościej w świecie porwać ją za ogon i wyrzucić do diabła! Ja…zapragnąłem poważyć się i zabiłem… Chciałem się tylko poważyć, […], oto jedyny powód”
Życie według zasady „carpe diem” było zbyt banalne jak dla Piotra Raskolnikowa. Wygórowane ambicje w połączeniu z poczuciem wyższości nad resztą społeczeństwa sprawiły, że nie znajdował szczęścia w zwykłym życiu. Uwierzył w kłamstwa swojego rozumu, że wielkość jest mu przeznaczona i dojdzie do niej bez wysiłku jeżeli udowodni, że jest na nią gotów. Perspektywa łatwej drogi prowadzącej do zaspokojenia pragnień przesłoniła studentowi konsekwencje planowanego czynu, tak jak wizja szybkiej wygranej podczas partii szachów sprawia, że nie zauważamy, iż jeżeli dalej będziemy realizować swoją taktykę, to przeciwnik nas zamatuje. Raskolnikow grał sam ze sobą, więc musiał przegrać. Myślał nad swoim posunięciem na tyle długo, że dziwić może fakt, iż nie przewidział wielu rzeczy, które się potem wydarzyły, jednak w rzeczywistości nie liczy się jak długo człowiek o czymś medytuje, ale to, z jakiej perspektywy patrzy. Jeżeli jego myśli biegną jednym torem to nigdy nie ogarnie on całości.
„O, niech pan milczy, milczy! – krzyknęła Sonia podnosząc ręce. – Odstąpił pan od Boga i Bóg pana poraził, oddał szatanowi!…”
Inna bohaterka książki – Sonia, była postacią mniej skomplikowaną od Raskolnikowa, ale to nie znaczy, że mniej wiarygodną. Po prostu w swoim życiu kierowała się wiarą. W przeciwieństwie do Piotra nie planowała swojego życia, po prostu żyła. Kierowała się bardziej intuicją niż rozumem. Nie interpretowała faktów na swoją modłę, tylko przyjmowała je takie jakimi były. Wydawać by się mogło, że Sonia częściej odwołując się do podświadomości prowadzi życie nieuświadomione i przez to mniej wartościowe niż wykształcony i zamyślony Raskolnikow, jednak w systemie duńskiego filozofa Kirkegaarda wierząca Sonia żyła na najwyższym stadium egzystencji, o stopień wyżej od, korzystającego z umysłowości, Piotra Raskolnikowa.
Mogłoby się wydawać, że Fiodor Dostojewski, poprzez naświetlenie tragicznych konsekwencji wynikających z życia intelektualnego jednoznacznie odrzuca rozum, jako źródło prawdy, jednak nie do końca tak jest. Jak napisałem we wstępie, prawda jest wartością kompleksową. Jeżeli chcemy dojść do czegoś zbliżonego do prawdy, należy wziąć pod uwagę zarówno racje rozumu jak i serca, uzyskać złoty środek. Poprzez minimalizm nigdy nie dojdziemy do pełni szczęścia dlatego tak ważne jest aby postrzegać świat jako całość, ale złożoną z dobrych rzeczy. Drobnych przyjemności, małych chwil szczęścia. Albert Einstein powiedział kiedyś: „Religia bez nauki byłaby kulawa, nauka bez religii ślepa”. Obie dziedziny są potrzebne aby dokądś zajść.