Opis dworku Jana Kochanowskiego
Pewnego dnia do swojego dworku w Czarnolesie zaprosił mnie znakomity poeta - pan Jan Kochanowski.
Był lipiec 1564 roku, było bardzo ciepło. Po południu przyjechał po mnie powóz, i właśnie nim udałam się do dworku pana Jana. Droga wiodła przez las. Gdy przez niego przejechaliśmy moim oczom ukazał się śliczny, murowany dworek, otoczony przez lipy. Dworek był otynkowany na biało. W pięknych dwuskrzydłowych drzwiach ukazał się pan Jan. Przywitał mnie i zaprosił do środka. Weszłam przez ganek, wsparty na filarach i znalazłam się w dużej sieni. Po obu stronach widać było czworo drzwi. Gospodarz wskazał mi wejście z lewej strony. Był to salon. Na drewnianej podłodze leżał nieduży, wzorzysty dywanik. Naprzeciwko wejścia, w rogu pokoju stał piękny, kaflowy piec w kremowym kolorze . Oczywiście o tej porze roku był zimny, ale wyobrażam sobie, jak wspaniale musi on grzać w długie, zimowe wieczory. Obok pieca stała sofa, dwa fotele i okrągły stolik przykryty koronkową serwetką. Na ścianach wisiały obrazy, prawdopodobnie przodków pana Jana, lub jego żony i parę rycin przedstawiających dworek w Czarnolesie w różnych porach roku. Gospodarz zaproponował mi żebym usiadła i podał herbatę. Porozmawialiśmy chwilę, a potem poprosiłam pana Jana, aby oprowadził mnie po swoim domu.
Przeszliśmy do jadalni. Było to nieduże pomieszczenie. Z prawej strony stał śliczny kredens, w nim poustawiane były filiżanki, karafki i dzbanuszki. Na środku stał stół, a dookoła niego 8 krzeseł. Z jadalni weszliśmy do kuchni, gdzie żona pana Jana przygotowywała ciepłą kolację. Na węglowej kuchni stały garnki, a gospodyni krzątała się, krojąc warzywa. W pomieszczeniu stał też spory stół do przyrządzania potraw oraz kredens z garnkami, patelniami i wazami. Nad kuchnią wisiały łyżki do mieszania potraw, duże widelce do mięs i durszlaki.
Następnym zwiedzanym przeze mnie pokojem była sypialnia gospodarzy, połączona z pokojem ich dzieci. W sypialni znajdowało się duże łóżko, przykryte kapą. Była tam też toaletka pani domu i komoda. Na komodzie stał duży, mosiężny świecznik. Nad łóżkiem wisiał portret ślubny państwa Kochanowskich. Pokój dzieci był bardzo ładny. Stały tam łóżeczka i nieduże szafki. Na jednej szafce siedziała drewniana laleczka.
Widać, że w domu tym mieszkali ludzie skromni, nie było tam przepychu, ani bogactwa, ale dworek był bardzo zadbany i schludny. Bardzo mi się podobał i z chęcią odwiedzę pana Jana znowu.