Życie codzienne starożytnych Rzymian
Życie miasta
Od wczesnych godzin rannych ulice i place wypełniał gęsty tłum. W Rzymie obowiązywał zakaz używania wozów i koni. Wyjątki od niego były bardzo rzadkie. Tylko bogatych ludzi stać było na posiadanie lektyki, dźwiganej przez specjalnie wyszkolonych niewolników. Większość musiała wędrować pieszo.
Rzymianie szczególnie chętnie przebywali na placach. Wszystko tu cieszyło oczy. Place wyłożone były różnobarwnymi, kamiennymi płytami i ozdabiane posągami. Otaczały je okazałe świątynie i budowle publiczne. Przed palącym słońcem czy strugami deszczu, przechodnie chronili się pod krytymi kolumnadami.
Cesarze dla ludu swej stolicy organizowali często wielkie widowiska. Gromadziły one wielotysięczny tłum, gdyż zarówno walki gladiatorów, wyścigi zaprzęgów konnych czy polowania na dzikie zwierzęta pasjonowały wszystkich.
Rodzina Rzymska
W starożytnej rodzinie rzymskiej "władzę" nad wszystkimi domownikami sprawował ojciec. To on decydował o wydatkach, zarządzał majątkiem całej rodziny i podejmował decyzję w ważnych sprawach. Od jego woli zależał na przykład los narodzonego dziecka, gdyż decydował on też o tym czy dziecko będzie wychowywane, czy też należy je porzucić. Następną ważną, (choć nie tak jak ojciec rodziny) była matka. Rzymska matka, choć nie posiadała praw politycznych, to i tak cieszyła się dość dużą swobodą. Mężowie nie krępowali się zabierać je na przyjęcia, w przeciwieństwie do Greków. Dzieci natomiast do siedmiu lat przebywały pod opieką matki. Następnie chłopcy i dziewczynki rozpoczynały naukę w szkole, gdzie uczono historii, literatury (zarówno rzymskiej jak i greckiej), oraz były również ćwiczenia fizyczne, takie jak pływanie, jazda konna, czy (dla chłopców) walka mieczem. Dziewczynki po skończeniu szkoły uczyły się przędzenia i tkania i mogły wyjść za mąż już w wieku 12 - 15 lat.
Dom
Rzymianie wiele przebywali poza domem. Nic w tym dziwnego, gdyż większość ich mieszkała w bardzo trudnych warunkach, w dzielnicach ubogich, w których ciasno tłoczyły się wysokie, wielopiętrowe kamienice. Życie w pięcio-sześcio piętrowym domu, bez kanalizacji, wodociągów było bardzo uciążliwe. Im wyżej wznosiły się mieszkania, tym czynsz był niższy, a warunki gorsze. Na górne piętra wędrowano po schodach tak stromych, iż przypominały raczej drabiny, woda natomiast znajdowała się jedynie na dole. W ciasnych pokoikach, wysoko pod dachem, mieszkańcy cierpieli z powodu upały lub chłodu... Ulice były hałaśliwe i brudne. Przechodnie narażali się na oblanie nieczystościami, które leniwe gospodynie wylewały przez okna, zamiast znosić je po schodach. W nocy hałas nie ustawał, a wręcz przeciwnie, nie dawał spać, gdyż wszystkie towary potrzebne do życia tego wielkiego miasta dowożono właśnie wtedy, jako że za dnia wozy nie miały prawa wstępu na rzymskie ulice. Nie rzadko też wybuchały pożary, spowodowane przez pozostawione bez ochrony lampki oliwne lub przenośne piecyki. Kamienice budowano szybko i byle jak, dlatego też często dochodziło do katastrof - domy zawalały się, grzebiąc w ruinach mieszkańców. Ludzie więc chętniej przebywali poza własnym domem.
Jednak ciekawiej wyglądała sytuacja bogatych mieszkańców Rzymu, gdyż posiadali oni luksusowe wille, niezbyt ciekawe z zewnątrz, za to piękne wewnątrz. Otóż zaraz za drzwiami do domu, wąskim korytarzem szło się do atrium. Było to pomieszczenie służące jedynie do celów reprezentacyjnych. Na jego środku stał mały basen na wodę deszczową, która spływała do niego poprzez otwór w dachu, który był do tego specjalnie przystosowany. Atrium zdobiły również popiersia przodków rodziny. Zaraz za pomieszczeniem reprezentacyjnym znajdowała się kapliczka postawiona tam dla opiekuńczych bogów domu. Był tam również ołtarzyk Westy, gdzie płonął ogień, gdyż była to bogini domowego ogniska. Dalej przejście prowadziło do wewnętrznego ogrodu willi, nad którym dach również był otwarty. W całym domu dookoła atrium i perystylu (wewnętrznego ogrodu) umiejscowione były pomieszczenia takie jak: kuchnia, jadalnia czy sypialnia.
Rozrywka Rzymian
Rzymianie często chodzili do łaźni, które praktycznie niczym nie przypominały dzisiejszych zakładów kąpielowych. Składały się z wielu budynków, parku i terenów sportowych. Odwiedzali je wszyscy, zarówno ludzie zamożni jak i biedacy. Przychodzono tu wykąpać się, odpocząć, spędzić czas na rozmowie z przyjaciółmi. Można było pograć w piłkę, zjeść posiłek, a nawet poczytać książkę w osobnych salach bibliotecznych.
Gość łaźni, rozebrawszy się w szatni wchodził do wielkiej sali z basenem wypełnianym chłodną wodą. Stąd drzwi prowadziły do dalszych pomieszczeń, w których stały wanny lub baseny z wodą stopniowo coraz cieplejszą. Za nimi znajdowała się parówka: nagrzana silnie sala z ławkami, wypełniona parą wodną. Tu ludzie leżeli, pocąc się obficie. Inne jeszcze pomieszczenie było ogrzane, ale powietrze było w nim suche.
Wstęp do łaźni kosztował niewiele lub nic. Koszty ich utrzymania pokrywał najczęściej cesarz lub skarb państwa.
Inną rozrywką Rzymian były igrzyska, rozgrywane na arenie amfiteatru, który mógł pomieścić tysiące ludzi. Największym z nich było rzymskie Koloseum, o wysokości niemalże pięćdziesięciu metrów i posiadający czterdzieści pięć tysięcy miejsc siedzących.
Dla rozrywki tysięcy widzów walczyło ze sobą najczęściej po dwóch gladiatorów na śmierć i życie. Nieraz urządzano dosłowną rzeź (deathmatch), gdyż wypuszczano na arenę wielu gladiatorów, oraz dzikie zwierzęta, a niekiedy przywiązywano nagich niewolników do słupów, jako ofiary dla tygrysów i innych drapieżników. Jednak z czasem i to się nudziło, więc zaczęto urządzać bitwy morskie, dla których to potrzeb wypełniano arenę wodą. Następnie spuszczano statki, z kilkoosobowymi załogami, które ze sobą walczyły.
Technika Rzymian
Rzemiosło rzymskie z reguły oparte było na małych warsztatach rodzinnych, czasem zatrudniających niewolników; było to raczej drobne rękodzieło, niż produkcja na dużą skalę. Wielkie przedsiębiorstwa państwowe, takie jak fabryki zbrojeniowe późnego cesarstwa, miały wyjątkowy charakter, choć i one stanowiły przede wszystkim skupiska małych warsztatów. W Rzymie nigdy nie powstała, ani produkcja przemysłowa, ani teoria rozwoju gospodarczego. Brakowało do tego zarówno narzędzi finansowych, jak i pojęć takich jak "rentowność" czy "zapotrzebowanie rynku". Nie brakowało natomiast Rzymianom inwencji technicznej i umiejętności praktycznego stosowania wiedzy. Ich balisty i maszyny oblężnicze były skomplikowanymi i skutecznymi urządzeniami. Potrafili osiągnąć imponujące efekty teatralne, czy konstruować urządzenia wodne. A jednak ich wytwórczość pozostała do końca na poziomie rzemiosła, nie sięgając nigdy skali przemysłowej.
Nieobecność technologii przemysłowej przypisywano czasem niskim kosztom pracy niewolniczej, która miała sprawiać, że nie odczuwano potrzeby zmniejszania kosztów produkcji na drodze jej mechanizacji. Takie wyjaśnienie jednak nie wystarcza. Wiele społeczeństw niedysponujących pracą niewolniczą nie stworzyło produkcji przemysłowej, a z drugiej strony w cesarstwie często istniał nadmiar wolnych ludzi bez zajęcia, zwłaszcza w dużych miastach, takich jak Rzym. Na obszarach słabiej zaludnionych szukanie oszczędności w zmniejszeniu nakładów na pracę ludzką było całkiem uzasadnione.
Istniały ograniczenia praktyczne. Metalurgia starożytna była dość prymitywna. Pracujące części maszyn wykonywano z drewna, co zmniejszało ich wytrzymałość na obciążenia dynamiczne. Przekładnie z drewna, umocowane na osiach za pomocą ołowianych zatyczek, musiały nieustannie wymagać naprawy.