Pojęcie substancji u Arystotelesa
Arystoteles - najwybitniejszy z uczniów Platona, ale być może również jego największe rozczarowanie. Arystoteles nie kontynuował platońskiej nauki o "ideach". Odrzucił ja i stworzył własną, stwierdzając podobno:
"Przyjacielem Platon,
przyjacielem Sokrates,
lecz większą przyjaciółką mi prawda"
piszę "podobno" ponieważ nie byłem w stanie zweryfikować autentyczności tego cytatu ani znaleźć źródła z którego pochodzi. Nawet, jeśli nie jest autentyczny to sądząc z jego poglądów, takie stwierdzenie dobrze do niego pasuje. Arystoteles tworząc swoje teorie filozoficzne poddał dosyć radykalnej krytyce platoński idealizm, wielokrotnie wytykając jego błędy i nieścisłości by wreszcie stwierdzić, że w ogóle nie istnieje coś takiego jak idee. Wynikało to z pewnością z faktu, iż Arystoteles przywiązywał dużo większą wagę do poznania i doznań empirycznych. Coś takiego jak "idea" nie miało w jego świecie prawa istnieć - zbyt była oderwana od bytu, zbyt pozaświatowa i przede wszystkim zbyt ogólna. W arystotelesowskim świecie mnogich bytów jednostkowych nie może mieć miejsca jedna idea będącą istotą wielu odrębnych bytów z dwu głównych powodów: po pierwsze taka idea musiałaby być wzorcem dla zbyt wielu bytów (na przykład: idea psa czy też lepiej "psowatości" musiałaby opisywać nieskończoną ilość różnych psów, co prowadzi do tego, że w ogóle nie można sobie takiej idei wyobrazić albo też do wniosku, że każdy pojedynczy pies ma swoją idee, jednakże takie stwierdzenie burzyłoby całą teorię idei, gdyż z założenia miały one być czymś ogólnym), po drugie według Arystotelesa wiedza o bycie wypływa z niego samego czy wręcz jest w nim "zawarta".
Arystoteles odrzucając teorię Platona musiał czymś zapełnić "puste miejsce" po ideach, ponieważ konieczne jest, aby istniało coś, co sprawia ze byty są tym, czym są. Skoro nie są to pozaświatowe, praktycznie niepoznawalne (przynajmniej empirycznie) idee, a wszystkie byty są jednostkowe, odpowiedzi należy szukać w nich samych. Bo bezsprzecznie istnieją takie cechy, powiedzmy krzesła, które sprawiają, że nie tylko JEST ono krzesłem, ale również my możemy je rozpoznać i odpowiedzieć na pytania: "co to jest?", "Do czego służy" (mówiąc mniej zawile. nie pomylić krzesła ze stołem, koniem, człowiekiem czy jakimkolwiek innym bytem). Tak, więc wiedza o bycie wypływa z analizy jego cech, z empirycznego doświadczenia popartego logicznym (uogólniającym) rozumowaniem. Takie stwierdzenie implikuje sąd, że istota bytu jest nierozerwalnie z nim związana. Nawet więcej, jest jego najistotniejszą częścią - nie może być cechy lub części bytu ważniejszej od tej, która decyduje o jego istnieniu oraz o tym, czym dany byt jest. Tak oto, "łatając dziurę po ideach", Arystoteles stwierdził, że zasadnicza cząstka bytu jest w nim zawarta i nazwał ją substancją. Nie da się ukryć, że nie jest to stwierdzenie do końca jasne a i samo słowo "substancja" nie jest jednoznaczne. Arystoteles doszedł do wniosku, że należy je rozumieć dwojako:
1. jako konkretną, jednostkową i samodzielnie bytującą rzecz;
2. jako istotę rzeczy, którą możemy w danej rzeczy odkryć intelektem, naturę, dzięki której dana rzecz jest "sobą"
Oczywiście nie jest jasne, co decyduje o bycie, jaka z jego części bądź cech jest na tyle ważna, że bez niej traci swoją istotę. Prościej: bez czego, na przykład: krzesło przestanie być krzesłem. Niewątpliwie taką część bądź cechę można by nazwać "substancją". Ale nie tylko to kryterium jest istotne, substancja to "byt samoistny" to znaczy, że istnieje bez względu na pozostałe części i cechy (nazywane tu przypadłościami), a one bez niego istnieć nie mogą. Arystoteles w pierwszej kolejności dokonuje podziału na cechy substancjalne i przypadłości. Pierwsze stanowią istotę bytu, drugie natomiast mogą zaistnieć lub nie, bez uszczerbku dla samego bytu. Wszystkie przypadłości powinny się zawrzeć w dziewięciu kategoriach:
1. ilość
2. jakość
3. relacja
4. umiejscowienie
5. uwarunkowanie czasowe
6. ułożenie
7. posiadanie
8. działanie
9. doznawanie działania
Żadna z przypadłości należąca do powyższych kategorii nie jest dla bytu istotna w aspekcie tożsamości i istnienia. Twierdzenie to możemy przedstawić za pomocą schematu. Powiedzmy, że wyrażenie "A" będzie bytem samoistnym a wyrażenie "B" dowolną z przypadłości i zapiszemy zdanie: "A" jest "B" (na przykład: "człowiek jest wykształcony") będzie to stwierdzenie pewnej cechy "B" istniejącego przedmiotu "A", która nie jest dla niego konieczna. Oznacza to, że możliwe jest zdanie "A" nie jest "B". Z tego wynika, że stwierdzenie "człowiek nie jest wykształcony" jest nie tylko możliwe, ale nie wpływa na istotę bytu, ponieważ to czy człowiek jest wykształcony czy nie, nie zmienia faktu, że wciąż jest człowiekiem. Podsumujmy: każdy byt posiada substancję (istotę) oraz dowolną konfiguracje przypadłości w dziewięciu kategoriach. Jasne jest więc, że substancji należy szukać poza tymi kategoriami, poza nieistotnymi, z punktu widzenia istnienia, przypadłościami. Arystoteles poszukuje jej w materii i w formie. W materii, ponieważ niewątpliwie jest ona istotna dla bytu, który musi być z czegoś zbudowany a także dlatego, że zmieniając lub niszcząc materię zmieniamy sam byt, na przykład samoistny byt "drewniane krzesło" nie jest tym samym samoistnym bytem co "metalowe krzesło" mimo, że i jeden i drugi to krzesła. Podobna sytuacja mam miejsce w przypadku zniszczenia materii, na przykład spalenie "drewnianego krzesła" spowoduje zmianę w jego istocie. Mogłoby się więc wydawać, że substancją bytu jest materia. Nie jest to prawdą, ponieważ sama materia nie może stworzyć bytu samoistnego, nie może istnieć samodzielnie. Arystoteles nazywa takie istnienie materii abstrakcją taką samą jak idee. A nawet, jeśli materia mogłaby być bytem samoistnym, trudno by było ja uznać za istotę bytu, ponieważ w takim przypadku byt "bryła żelaza" byłby tożsamy z bytem "żelazny miecz". Oczywiście tak nie jest a więc materia substancją bytu nie jest.
Pozostaje nam druga z cech niezawierająca się w żadnej kategorii więc niebędąca przypadłością, mianowicie forma. I tak jak w poprzednim przypadku możemy łatwo stwierdzić, że jest ona nieodzowna dla bytu samoistnego, chociaż sama w sobie bytem taki nie jest nawet, jeżeli uznamy za Arystotelesem, że forma to ogólne, pojęciowe i gatunkowe własności rzeczy. mimo, że to forma kształtuje materię w konkretny byt i dzięki niej możemy odróżnić wspomniane wcześniej "bryłę żelaza" i "żelazny miecz". Jednakże uznanie formy za substancję napotyka podobne trudności jak to było w przypadku materii: dysponując tylko formą nie moglibyśmy rozróżnić "krzesła metalowego" od "krzesła drewnianego" przyjmując formę jako istotę bytu musielibyśmy uznać te dwa byty za tożsame, co jest oczywistą nieprawdą. Nie jest też pewne czy można uznać formę za byt samoistny. Tak więc forma, chociażby przez to, że nie w pełni spełnia warunek różnicowania bytów, tak samo jak materia, substancją być może.
Skoro stwierdziliśmy, że ani materia ani forma nie jest substancją obie jednak są konieczne dla istnienia bytu niezależnego, dość oczywistym zabiegiem będzie uznanie za "substancję" połączenia materii z formą, gdzie formą. Rozwiązanie takie wydaje się być prawidłowe, ponieważ spełnia zasadnicze postulaty "bycia substancją" a ponadto pozostaje w zgodzie z warunkiem "intelektualnej poznawalności", czego nie można powiedzieć ani o samej materii ani o samej formie. Tak więc za substancję, istotę bytu można uznać połączenie materii z formą, czyli wracając do wcześniejszego przykładu "żelaznego miecza", jest to połączenie "bycia" żelaznym z "byciem" mieczem - niewątpliwie w tym przypadku "żelazny miecz" uzyskuje cechy bytu samoistnego, który może posiadać przypadłości, sam pozostając niezmieniony. Taką, dwoistą, substancję możemy poznać jedynie intelektem, ponieważ poznając materię oraz formę za pomocą intelektu możemy dokonać złożenia tych ich w jednolitą całość, którą dopiero możemy nazwać substancją. Taki zabieg intelektualny dowodzi, że rolą intelektu, wiedzy jest dokonywanie uogólnień i kompilacji pojedynczych doznań i obserwacji. Nie tylko w przypadku poznania substancji niezbędny jest intelekt. Arystoteles pisze:
"Byt jest jednostkowy,
a ogólność przysługuje wiedzy"
wynika z tego, że wszelkie uogólnienia dokonują się na poziomie intelektu, którego narzędziami jest logika i wiedza, a nie dzięki, powiedzmy platońskim ideom. Co za tym idzie, to nie dzięki istnieniu pozaświatowych ideii-matryc potrafimy stwierdzić, że "czarny koń" i "biały koń" należą do tego samego gatunku, mimo że istnieje miedzy nimi tak zasadnicza różnica. Intelekt, wiedza, logika to narzędzia równie niezbędne do pełnego poznania świata jak zmysły.
W momencie, kiedy udało nam się odnaleźć substancję bytu, powstaje pytanie czy to wystarczy, aby uzyskać pełne poznanie rzeczy a co za tym idzie świata. To, że jest to warunek konieczny, warunek sine qua non, jest oczywiste i nie podlega dyskusji. Pytaniem jest czy jest on wystarczający, to znaczy czy znajomość substancji i przypadłości bytu zapewnia pełne jego poznanie. Według Arystotelesa tak nie jest, twierdzi on, każdy byt możemy opisać czterema przyczynami, to jest dwoma przyczynami wewnętrznymi: materialną i formalną, które wspólnie stanowią substancję bytu, ale również dwoma przyczynami zewnętrznymi: sprawczą i celową. Te cztery przyczyny mogą opisać dowolny byt, tworząc przy tym zdecydowanie pełniejszy obraz niż sama substancja z przypadłościami. Co Arystoteles rozumiał przez formę pisałem już wcześniej (własności ogólne, pojęciowe, gatunkowe), za materię uważał on wszystko to, co w substancji nie jest formą. Pozostałe dwie przyczyny opisują działanie czynnika zewnętrznego, odpowiadająca na pytanie "dlaczego?" - przyczyna sprawcza (może to dotyczyć zarówno stworzenia danego bytu, jak na przykład posągu przez rzeźbiarza, jak również wprawienia bytu w ruch, jak chociażby poruszenie wszechświata przez "pierwszego poruszyciela"), oraz celu, dla którego zostało podjęte działanie czynnika zewnętrznego, odpowiadająca na pytanie "po co?" - przyczyna celowa.
Biorąc pod uwagę to, co wcześniej było powiedziane, możemy stwierdzić, że do pełnego poznania bytu musimy wskazać jego materię, formę, sprawcę oraz cel, ku któremu zdąża. Odpowiadając na cztery, w gruncie rzeczy proste pytania ("co?", "z czego?", "dlaczego?", "po co?")
a także dysponując intelektem i logiką, uzyskujemy możność poznanie nie tylko pojedynczych bytów, ale również całego wszechświata.