Niski poziom ochrony zdrowia w Afryce.
Wykwalifikowani afrykańscy lekarze i personel medyczny opuszczają Afrykę w poszukiwaniu lepszej pracy poza ojczystym kontynentem. Winne są temu rządy afrykańskich państw, które nie robią nic, aby zapobiec tej emigracji. Oczywiście nikomu nie można zabronić emigracji i nakazać życia w tym czy innym kraju. Wolność przemieszczania się jest jednym z podstawowych praw człowieka - komentują uczeni. Ich zdaniem kraje, które na to stać, powinny jednak zwiększyć liczbę uczelni medycznych i studentów. Jednym z państw najbardziej dotkniętych emigracją lekarzy i pielęgniarek jest Liberia. Pomimo zakończenia wojny domowej i szybkiej odbudowy, kraj ten stracił aż 45 % wykwalifikowanego personelu medycznego. Mniej, bo 10 % pracowników służby zdrowia, wyjechało z Zambii. Następne na liście są Etiopia i Uganda. Wiele dzieci nie jest objętych stałą opieką lekarską. Dla porównania liczba mieszkańców na jednego lekarza we Włoszech wynosi 211, a w Kenii 20 tys., Ghanie 25 tys., natomiast w Burkina Faso aż 265 250 osób. W afrykańskiej Ghanie, na 100 tys. mieszkańców przypada zaledwie dziewięciu lekarzy. Mimo to Ghana stale ich eksportuje. Głównie do Wielkiej Brytanii. Z powodu odpływu medyków w Ghanie zamknięto niektóre szpitale, bo nie miał w nich, kto pracować.
"Już teraz, przy 600 tys. lekarzy, pielęgniarek i położnych opiekujących się 600 mln ludzi, kraje afrykańskie potrzebują, co najmniej miliona dodatkowych pracowników służb zdrowotnych" ? podkreślają uczeni. Niestety, przeszkadzają w tym bogate kraje ściągające do siebie lekarzy. Przykład? Stany Zjednoczone z populacją liczącą 5 % ludności Ziemi zatrudniają 11 % wszystkich lekarzy na świecie. Każdego roku amerykańskie uniwersytety opuszcza ok. 17 tys. absolwentów medycyny. Ta liczba nie zmienia się od lat, mimo że potrzeby są, co najmniej o jedną trzecią większe (głównie w związku ze starzeniem się społeczeństwa). Dziura jest łatana przez lekarzy zza granicy.