Młodopolskie maski.
Młodopolscy artyści świadomie i celowo kształtowali swój wizerunek jako geniuszy odrzucanych i niezrozumianych przez społeczeństwo. Zakładali maski i odgrywali role. Jak rzutowało to na ich twórczość ? W jakim stopniu mogli być naprawdę twórczy, stale rozważając swą niemoc ??
Artyści przełomu XIX i XX wieku często byli niezrozumianymi przez nikogo dziwakami. Nie dbali o siebie, często będąc głodnymi, nie mieli też aspiracji do bycia bogatymi ludźmi z tak zwanego high life’u. Interesowała ich wyłącznie sztuka, w której mieli swój udział. Dobrze ujął to Kazimierz Przerwa – Tetmajer w „Evviva l’arte”:
„...zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l’arte...”
Postępując w sposób sprecyzowany tutaj przez Tetmajera młodopolacy tworzyli. Pisali, malowali, rzadziej rzeźbili... Tworząc swoje dzieła, mieli na sobie maskę. Nie dosłownie - ów teatralny rekwizyt stanowił właśnie ich sposób bycia. Roztaczał wokół nich atmosferę tajemniczości, dziwności, po prostu – inności. Aby zasłużyć na miano artysty, należało być indywidualnością, bijącą na głowę innych swą oryginalnością i świeżością sposobu postrzegania świata. Nie można też było pozwolić sobie na tworzenie dla konkretnych idei. Stanisław Przybyszewski w „Confiteorze” określa to precyzyjniej: „...artysta nie jest sługą ani kierownikiem, nie należy ani do narodu, ani do świata, nie służy żadnej konkretnej idei ani żadnemu społeczeństwu...”
Aktor zakładający maskę w teatrze przestaje być sobą. Jeśli przywdziewa maskę lwa, jest lwem, jeśli przywdziewa maskę króla, jest nim. Tak więc artysta przybierający postawę dekadencką też przestaje być sobą. Dekadencja jest jego maską. Nie będąc do końca sobą, artysta musi tworzyć w pewien z góry określony sposób. Maska rzutuje więc na jego twórczość. Aby wzbudzić zainteresowanie wokół swej osoby musi być na czasie i iść za głosem większości. Jeśli większość tworzy w dany sposób, to trzeba go naśladować. Dopiero na tym poziomie artysta ma dość szeroką wolność tworzenia i pole do wykazania swej oryginalności. Pisze lub maluje swoim stylem, ale w tematyce narzuconej z góry. Lub odwrotnie – ma swoją tematykę, ale używa stylu bynajmniej nie własnego. „Artyści” z mniejszą wyobraźnią nie mają ani własnego stylu, ani tematyki. To dlatego twórczość w danych epokach, nawet w różnych krajach, ma ze sobą cechy wspólne. Dlatego też można wyodrębnić Młodą Polskę... W ten sposób maska ma wpływ na twórczość artysty.
Tworzący w modernizmie dziwacy często rozważali swą niemoc. Czy mogli być w ten sposób naprawdę twórczy ? Młodopolacy często powtarzali za Paulem Marie Verlainem:
„ Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
Które, patrząc, jak idą Barbarzyńce białe,
Układa akrostychy wytworne, niedbałe,
Stylem złotym, gdzie niemoc sennych słońc się słania...”
Widząc marność życia i swą własną słabość, przyznawali się do nich, ale nie pisali tylko o tym, i układając „akrostychy” próbowali nie tkwić w miejscu i czekać bezczynnie na to co ma być. Część ludzi, tzw. Filistrzy nie rozumieli artystów i nie uznawali ich za całkowicie zdrowych. Pomimo to tworzono przecież nowe rzeczy, wątki, toposy, choć w utrzymane w tematyce niemocy, smutku... Za przykład można w tym miejscu podać motyw smutnego szatana z wiersza Leopolda Staffa, który:
„...przez ogród mój szedł smutny śmiertelnie,
I zmienił go w straszną okrutną pustelnię...”
Jest to wątek, który pojawił się w Młodej Polsce. Choć ma atmosferę dość typową dla Młodej Polski, jest przecież czymś nowym, a więc nawet w masce, zmieniającej oblicze człowieka, można być twórczym. A jeśli jest się przy okazji nie rozumianym dziwakiem, to dodaje to tylko odbiorców dla swej twórczości.