Reportaż o gimnazjum w Klerykowie z "Syzyfowych prac".
Polska młodzież coraz bardziej upodabnia się do Rosjan !
Miesiąc temu zostałem wydalony ze szkół warszawskich ze względu na czytanie literatury Polskiej i głoszenie prawd niezgodnych z powszechnymi. Przeniesiono mnie do niewielkiego miasteczka o nazwie Kleryków, w który życie toczy się niezwykle wolno. Jestem tutaj pod stałym nadzorem Rosyjskich nauczycieli, mieszkam nawet na stancji u jednego z nich.
Początkowo Kleryków wydawało mi się zwykłą miejscowością, jednak pierwszego dnia w szkole doznałem szoku. Jako nowy uczeń stałem się obiektem zainteresowanie. Pozostali gimnazjaliści byli do mnie negatywne nastawienie, ale nie to przykuło moją uwagę.
Po kilku dniach udało mi się poznać kilku ciekawych ludzi. Wymieniłem poglądy z uczestnikami „kółka literatów” na temat książek. Okazało się, iż nigdy nie czytali, a nawet nie słyszeli o Mickiewiczu, Słowackim czy o innych wielkich polskich pisarzach.
Przeraziły mnie ich braki w wiedzy o naszym kraju. Wtedy coś do mnie dotarło. Okrutny, ale prawdziwy fakt. Zrozumiałem, iż w niedużych miejscowościach odciętych od świata większość młodzieży nie odczuwa przynależności do narodu Polskiego, a co gorsza pragnie utożsamić się z Rosjanami. Jednak nie obwiniałem ich o to. Dostrzegłem, iż młodzieńcy nie mogą odnaleźć wzoru do naśladowania w Polskim obywatelu.
Postanowiłem zrobić wszystko co możliwe, aby gimnazjaliści potrafili odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość narodową. Po długich staraniach udało mi się uzyskać pozwolenie na udział w lekcjach języka miejscowego czyli Polskiego.
Początkowo zajęcia te wyglądały zupełnie zwyczajnie. Profesor Sztetter wszedł do klasy i rozpoczął codzienne nudne czynności. Większość obecnych osób nie wykazało zainteresowania wykładem. Nauczyciel wybrał jednego z uczniów, prosząc go o przetłumaczenie wiersza Czajkowskiego pt.”Pająk”. Ów wybraniec, który bardzo niechętnie podszedł do wyznaczonego zadania oznajmił, iż mają nowego kolegę w klasie. Pan Sztetter zainteresował się moją osobą i pytał mnie o niewiele znaczące fakty. Kiedy dowiedział się wystarczająco dużo kazał wykonać mi polecenie, któremu nie sprostał poprzedni uczeń. Profesor docenił moją pracę i zastanawiając się nad odpowiednim stopniem, poprosił dodatkowo o wyrecytowanie dowolnego wiersza. Zastanawiając się nad wyborem odpowiedniej treści uciąłem sobie z wykładowcą krótką pogawędkę na temat przerabianych dzieł. Kiedy padło słowo „Mickiewicz” nauczyciel zbladł, rozejrzał się po klasie, zerknął na drzwi i nakazał je zamknąć. Jednym dziełem, jakie w tej chwili przychodziło mi na myśl była Reduta Ordona, więc przystąpiłem do recytacji. Nagle wszyscy uczniowie skupili na mnie całą swoją uwagę. Wszyscy uważnie słuchali, lecz każdy inaczej przyjął słowa płynące z moich ust. Jedni sprawiali wrażenie wściekłych na mnie, a jeszcze inni walczących z własnym umysłem i duszą. Zauważyłem, iż po twarzy Sztettera toczy się łza.
Może w pewien sposób udało mi się zmusić uczniów do zastanowienia się nad swoim pochodzeniem. Może niektórym uda się odkryć, iż są Polakami. Jednak w Rzeczypospolitej istnieje jeszcze wiele malutkich wsi, do których nie docierają wiadomości, co dzieje się w Ojczyźnie. Czy naród Polski jest na tyle silny, by wytrzymać rusyfikację i przetrwać ?