Przyjaźń Róży i Małego Księcia
Pewnego dnia Mały Książę zauważył, że coś wyrasta na jego planecie. Początkowo pomyślał, że jest to nowa odmiana baobabu. Jednak była to Róża. Przygotowywała się ona sumiennie do przyjścia na świat. Wygładzała każdy płatek, starannie dobierała kolory, aby spodobać się właścicielowi planety. Tak też i się stało.
Ich przyjaźń opierała się głównie na dogadzaniu Róży. Mały Książę co noc przykrywał swą przyjaciółkę kloszem, aby jej nie wiało. Podlewał ją każdego dnia. A roślina chciała zwrócić na siebie za wszelką cenę uwagę. Nie raz Mały Książę przyłapał Różyczkę na kłamstwie, lecz ona wymigiwała się doskonale od odpowiedzialności. Chłopiec miał tego dość. Postanowił poszukać nowych przyjaciół i opuścić swoją planetę. Wcześniej jednak przeprowadził generalne porządki. Dokładnie wyczyścił dwa wulkany, gdzie jeden był nieczynny. Gdy szykował już się do podróży, Róża życzyła mu powodzenia i Mały Książę udał się na inne planety. Odwiedził m.in. latarnika, który zapalał i gasił latarnie, pijaka wstydzącego się, że pije, króla uważającego, iż wszystko co jest wokół należy do niego. Geograf, polecił chłopakowi, aby udał się na ziemie. Zwiedzał ją przez rok. Międzyczasie poznał lisa z którego oswoił i pilota samolotu. Ta podróż wiele go nauczyła. Jedną z nauk było, że nieważne jest to ile jest róż na świecie, ważne że jego jest ta jedna wyjątkowa.
Mały Książę zrozumiał, że Róża jest dla niego bardzo ważna. Nie wyobraża sobie bez niej życia i że ją kocha. Uważam, że Chłopak musiał stracić Róże, aby docenić to co miał i uświadomić sobie jak bardzo jest ona dla niego ważna.