Czym jest agresja
Czym jest agresja?
Czy agresja jest wrodzona?
Czy można zapobiegać agresji lub ją ograniczać?
Są to pytania najwyższej wagi. Wydaje się, że ludzie od zawsze byli istotami agresywnymi. Kiedy zwrócimy się ku czasom starożytnym, gdy sławę Grecji przynosili tak znamienici myśliciele, jak Sokrates, Platon, Arystoteles, Sofokles i Arystofanes, zobaczymy, że ten obraz jest zakłócony przez barbarzyńskie wojny, w których tysiące ludzi ginęło lub zostawało okaleczonych, miasta były plądrowane, a dzieci i kobiety okrutnie zabijane, gwałcone lub brane w niewolę. Trzeba przyznać, że od tamtych czasów nastąpił znaczny postęp, niekoniecznie jednak postęp w pozytywnym sensie tego słowa.
Trudno sięgnąć po gazetę, nie natykając się na jakiś wstrząsający reportaż o ludzkiej agresji, na opis makabrycznego morderstwa, tak jak na przykład doniesienie o seryjnym mordercy, który przypuszczalnie zakopał około 50 swych ofiar w płytkich grobach rozsianych po całym kraju, lub artykuł o uchodzącym za nieszkodliwego, spokojnego samotnika, mieszkańcu Milwaukee, który miał zwyczaj zabijania i zjadania swych znajomych. Przyznać trzeba, że są to ekstremalne przykłady. Większość z nas wolałaby wierzyć, że gros otaczających nas osób to będące uosobieniem łagodności jednostki darzące miłością swych sąsiadów (a nawet wrogów), zawsze gotowe pośpieszyć z pomocą, gdy ktoś znajduje się w tarapatach. Jednak fakty przypominają nam ciągle, że świat nie jest tak dobrotliwy. Tracimy naszą wiarę w ludzką dobroć, gdy spotykamy się na co dzień z oznakami wrogości. Nawet wśród dzieci znaleźć można przykłady zachowań agresywnych. Przypatrzmy się maluchom walczącym o zabawkę lub uczniom na szkolnym boisku wyśmiewającym się z któregoś kolegi. Większość dzieci woli rozstrzygnąć swe spory raczej przez walkę niż dyskusję.
Co to jest agresja ??
Zdefiniowanie agresji nie jest tak proste, jak się może wydawać.
Psychologowie posługują się terminem działania agresywnego, przez które rozumieją zachowanie ukierunkowane na spowodowanie fizycznej lub psychicznej szkody. Nie należy mylić agresji z agresywnością. Zdarza się bowiem, że ludzie używają określenia „agresywny" w odniesieniu do ludzi walczących o swoje prawa.
Podana definicja nie pozostawia wątpliwości: agresja jest działaniem intencjonalnym, ukierunkowanym na zranienie lub sprawienie bólu. Może ona mieć charakter zarówno werbalny, jak i fizyczny. Może przynieść pożądany efekt lub zakończyć się niepowodzeniem, zawsze jednak nazwana zostanie agresją. Jeśli ktoś rzuci kuflem od piwa w twoją stronę, to mimo że schylając się, unikniesz trafienia, czyn ten wciąż nosi znamiona agresji. Istotna jest intencja. Jednakże, jeśli jakiś nieostrożny kierowca niezamierzenie potrąci cię, gdy przechodzisz ulicą, to nie określimy tego jako agresji, mimo że poniesione przez ciebie szkody będą w tym przypadku znacznie większe. Użyteczne jest wprowadzenie rozróżnienia między agresją wrogą a agresją instrumentalną. Agresję wrogą poprzedza gniew, a jej celem jest zadanie bólu lub zranienie. Efektem agresji instrumentalnej może być również ból i zranienie, ale nie stanowi to w tym przypadku celu podjętego działania. Na przykład w zawodowym futbolu obrońcy będą używali wszelkich sposobów, aby pokrzyżować plany przeciwnika i przejąć piłkę. Jest to agresją instrumentalna. Z drugiej strony, jeśli piłkarz zauważy, że przeciwnik gra nie fair, może to w nim wzbudzić gniew i chęć odwetu bez względu na to, czy szansę zdobycia piłki będą większe, czy nie. Będzie to już agresja wroga.
Czy agresja jest wrodzona czy wyuczona
Myśliciele, filozofowie oraz autorytety naukowe wyrażają sprzeczne opinie na temat tego, czy agresja jest wrodzonym, instynktowym popędem, czy wyuczonym sposobem zachowania. To stary dylemat, a dyskusje toczą się od wieków. Na przykład Thomas Hobbes w swym klasycznym dziele Lewiatan (po raz pierwszy opublikowanym w 1651 r.) wyraził pogląd, że człowiek z natury jest barbarzyńcą. Jedynie narzucone przez prawo represje i porządek społeczny hamują ludzki instynkt agresji. Natomiast Jan Jakub Rousseau sformułował koncepcję szlachetnego dzikusa (rozwinął ją w 1762 r.), zgodnie z którą ludzie z istoty swej są łagodni, życzliwi i radośni. Cywilizacja jedynie tłumi dobrotliwą naturę człowieka i wyzwala jego agresję. Zygmunt Freud (1930) rozwinął pesymistyczną myśl Hobbesą. Stwierdził, że ludzie przychodzą na świat wyposażeni w dwie równie potężne siły instynktowe: instynkt życia — nazwany przez niego erosem i instynkt śmierci — nazwany tanatosem. Według Freuda instynkt śmierci może zostać skierowany do wewnątrz lub na zewnątrz. W pierwszym przypadku znajduje swój wyraz w aktach samoagresji, których formę ekstremalną stanowi próba samobójcza. W drugim przypadku objawia się wrogością oraz tendencjami niszczycielskimi i morderczymi.
Jeśli agresja nie znajdzie ujścia, doprowadzi do wybuchu.
Wpływ wychowania na zachowania agresywne.
Badacze wychodzą z założenia, że zdobycie przekonujących dowodów na rzecz tezy, iż agresja w przypadku zwierząt nie ma charakteru instynktowego, stanowi również dowód na to, że agresja nie jest wrodzoną cechą człowieka. Weźmy pod uwagę rozpowszechnioną opinię o nienawiści panującej między kotami i szczurami. Jesteśmy przekonani, że wszystkie koty polują na szczury i bezlitośnie je zabijają. Tymczasem Zing Yang Kuo (1961), biolog, postanowił wykazać, że ten pogląd jest tylko mitem. Aby osiągnąć swój cel, przeprowadził prosty eksperyment. Umieścił szczura w jednej klatce z małym kotem. Co z tego wynikło? Kot nie tylko nigdy (nawet gdy podrósł) nie zaatakował szczura, ale nawet się z nim zaprzyjaźnił. Ponadto kot ten w późniejszym czasie nie przeganiał, nie atakował ani nie zabijał innych szczurów. Świadczy to o tym, że serdeczny stosunek do jednego szczura zgeneralizował się na wszystkich przedstawicieli tego gatunku. Chociaż opisany eksperyment jest bardzo sympatyczny, jednak nie dostarcza dowodów na to, że agresja nie ma charakteru instynktowego. Co najwyżej pokazuje, że instynkt agresji może zostać wygaszony przez wczesne doświadczenia. Co się dzieje, gdy zwierzę wyrasta bez kontaktu z innymi zwierzętami? Czy będzie objawiało zachowania agresywne czy też nie? Irenaus Eiblibesfeldt (1963) pokazał, że szczur dorastający w izolacji (i z tego powodu pozbawiony doświadczenia walki z innymi przedstawicielami swego gatunku) rzuci się na szczura wprowadzonego do jego klatki. Stwierdził on również, że szczur będzie się posługiwał tym samym schematem zastraszania i atakowania przeciwnika, jakiego używają doświadczone osobniki.
Scott zgromadził argumenty na poparcie swojej tezy, która brzmiała: jeśli organizm nie otrzymuje z zewnątrz bodźców stymulujących go do walki, wtedy nie będzie przejawiał zachowania agresywnego i nie będzie to miało negatywnego, psychologicznego lub fizjologicznego, wpływu na jego funkcjonowanie. Według Scotta potrzeba walki nie ma charakteru wrodzonego, czyli odwrotnie niż Freud występuje on przeciwko istnieniu instynktu agresji. Spory wokół dylematu o wrodzoności tendencji agresywnych nie mają końca. Opinia Scotta została podważona przez słynnego etiologa, zdobywcę Nagrody Nobla, Konrada Lorenza (1966). Obserwował on zachowanie pielęgnic rycerskich, bardzo agresywnych tropikalnych rybek. Samce pielęgnic atakują inne samce ze swego gatunku, ustanawiając i broniąc w ten sposób swoje terytorium. Jednak w warunkach naturalnych nigdy nie atakują one samic ani przedstawicieli innego gatunku. Ich agresja jest ściśle ukierunkowana jedynie na samce pielęgnic. Co się dzieje w przypadku usunięcia z akwarium właściwych rywali i pozostawienia w nim samotnego przedstawiciela rodzaju męskiego z gatunku pielęgnic? Zgodnie z teorią hydrauliczną jego agresja powinna ulec skumulowaniu aż do punktu, w którym nie znajdując odpowiedniego celu ataku, wyładuje swoją agresję na przypadkowych obiektach. Tak właśnie się dzieje. Jeśli pielęgnica rycerska zostanie pozbawiona kontaktu z samcami swojego gatunku, zacznie atakować samce innych gatunków, poprzednio kompletnie przez nią ignorowane. Jeśli natomiast z akwarium usunie się wszystkie samce, to samotny samiec pielęgnicy może zaatakować i zabić samice ze swego gatunku.
Procesy neuronalne i chemiczne jako przyczyna agresji
Do sytuacyjnych wyznaczników zachowań agresywnych należą zmiany zachodzące wewnątrz naszego organizmu. Na przykład obszar rdzenia kręgowego zwany ciałem migdałowatym wydaje się sprawować kontrolę nad zachowaniami agresywnymi zarówno u zwierząt, jak i u człowieka. Drażnienie ciała migdałowatego przemienia potulne zwierzęta w agresywne bestie. Natomiast przerwanie dopływu stymulacji do tego obszaru powoduje, że zwykle agresywne zwierzęta stają się łagodne (Moyer, 1976).
Zaobserwowano, że zachowanie samca małpy, w przypadku drażnienia ciała migdałowatego w jego mózgu, zależy od obecności innych małp. Jeśli w pobliżu znajduje się małpa stojąca niżej w hierarchii stada, to wspomniany samiec zaatakuje ją, jeśli będzie to małpa zajmująca wyższą pozycję, samiec rzuci się do ucieczki.
Testosteron. Wykryto, że określone związki chemiczne wpływają na przejawianie agresji. Na przykład zaaplikowanie zwierzęciu testosteronu — męskiego hormonu płciowego — spowoduje nasilenie u niego agresji (Moyer, 1983). W przypadku człowieka istnieje analogiczna zależność. Stwierdzono wyższy poziom testosteronu u więźniów skazanych za przestępstwa z użyciem przemocy fizycznej niż u skazanych za inne wykroczenia. Okazało się, że zależność ta jest prawdziwa zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn (Dabbs, Ruback, Frady, Hopper, Sgoutas, 1988). Czy mężczyźni są bardziej agresywni niż kobiety, skoro poziom testosteronu wpływa na nasilenie agresji? Wszystko" wskazuje na słuszność tego przypuszczenia. Eleanor Maccoby i Carol Jacklin (1974) zajmując się tą problematyką, przeprowadziły dziesiątki eksperymentów laboratoryjnych i badań terenowych, objęły nimi dzieci pochodzące z różnych kultur i klas społecznych. Jednoznacznie stwierdziły, iż niezależnie od okoliczności, chłopcy wykazują bardziej agresywne postawy niż dziewczęta. Podobna tendencja dotyczy osób dorosłych, co można zaobserwować, analizując zjawisko przestępczości. Więzienia zapełnione są głównie mężczyznami. Co więcej, kobiety skazywane są raczej za przestępstwa przeciwko własności (kradzież, fałszerstwo, defraudacja) niż za przestępstwa z użyciem przemocy (morderstwo, napad, rabunek).
Alkohol. Jak zapewne wie wielu studentów lubiących życie towarzyskie, alkohol obniża nasze opory przed dokonywaniem czynów naruszających ogólnie przyjęte normy społeczne, w tym czynów agresywnych (Desmond, 1987; Taylor, Leonard, 1983). Potoczne obserwacje potwierdzają związek między agresją a spożyciem napojów alkoholowych. Na przykład wszyscy dobrze wiemy, że bójki często wybuchają w barach i nocnych klubach, a awantury rodzinne zdarzają się po wypiciu alkoholu. Nawet w większości oglądanych filmów, gdy pojawia się jakaś pijana postać, to szuka pretekstu do zwady. Te potoczne obserwacje znajdują potwierdzenie w danych naukowych. Na przykład 75% przestępców podejrzanych o morderstwa, napady i gwałty jest w chwili aresztowania pod wpływem alkoholu (Shupe, 1954). Nawet w warunkach kontrolowanego eksperymentu laboratoryjnego badani, których wprowadza się w stan upojenia alkoholowego, bardziej gwałtownie i wrogo reagują na próby prowokacji niż badani, którym w ogóle nie podaje się alkoholu lub podaje się go w małych ilościach (Taylor, Leonard, 1983). Nie oznacza to jednak, że alkohol automatycznie powoduje wzrost nastawienia agresywnego, a ludzie będący pod jego wpływem krążą w poszukiwaniu obiektu do bicia. Wyniki przeprowadzonych eksperymentów wskazują raczej, że alkohol znosi nasze hamulce i rozluźnia kontrolę. Pod wpływem alkoholu ujawniają się pierwotne dążenia i pragnienia, na co dzień skrywane pod maską norm i konwenansów.
Ból i niewygoda jako przyczyny agresji
Jeśli zwierzę doświadcza bólu i nie może uciec od jego źródła, to prawie zawsze podejmie atak. Dotyczy to takich gatunków zwierząt, jak: szczury, myszy, chomiki, lisy, małpy, raki, węże, szopy, aligatory oraz wielu innych (Azrin, 1967; Hutchinson, 1983). Wspomniane zwierzęta w warunkach uniemożliwiających im ucieczkę potrafią zaatakować przedstawiciela swojego lub innego gatunku oraz każdy przedmiot znajdujący się w ich zasięgu, łącznie z lalką i piłeczką tenisową. Jak sądzisz, czy te obserwacje dotyczą także człowieka? Pozwólmy sobie na moment refleksji, a odpowiedź nasunie się sama. Większość z nas pamięta uczucie irytacji doświadczane w przypadku nagłego i niespodziewanego bólu (np. przy nieszczęśliwym potknięciu) i ochotę, aby uderzyć w jakiś pobliski obiekt. Leonard Berkowitz (1983, 1988) stwierdził, że studenci, których ręka była zanurzana w bardzo zimnej wodzie, okazywali nagłe nasilenie wrogości w stosunku do osób znajdujących się w pobliżu. Podążając tym tropem, zaczęto się zastanawiać, czy innego rodzaju przykre doznania, takie jak upał, nadmierna wilgotność, zanieczyszczenie powietrza czy smród mogą obniżać próg zachowań agresywnych.
W końcu lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych w związku z polityką wewnętrzną rządu, która zaowocowała wojną w Wietnamie i konfliktami rasowymi, wzrósł znacznie poziom napięcia społecznego. Zaobserwowano wówczas fenomen nazwany „zjawiskiem długiego, gorącego lata". Okazało się mianowicie, że prawdopodobieństwo społecznych rozruchów wzrasta w okresie upalnego lata, a zmniejsza się w czasie chłodniejszych pór roku. Czy to tylko spekulacje, czy rzeczywiście kryje się w tym ziarno prawdy? J. Merrill Carismith oraz Craig Andersen (1979) zanalizowali dane z 79 miast dotyczące społecznych niepokojów, do których doszło w latach 1967-1971. Okazało się, że rzeczywiście zamieszki częściej wybuchały w gorące niż w chłodne dni.
William Griffitt i Roberta Veitch (1971) poprosili studentów o rozwiązanie testu. Badanych rozdzielono na dwie grupy i zaprowadzono do oddzielnych pokoi. W jednym pomieszczeniu panowała normalna temperatura, w drugim podwyższono temperaturę do 27C. Studenci z przegrzanego pokoju nie tylko donosili o narastającym uczuciu agresji, ale również prezentowali nieprzyjazny stosunek wobec człowieka, którego mieli opisać i ocenić. W wielu innych badaniach stwierdzono podobną zależność między temperaturą a nastrojem człowieka (Beli, 1980; Rule i in., 1987). Również obserwacje poczynione w naturalnych warunkach świadczą o istnieniu opisanego zjawiska. Na przykład w rozgrywkach baseballowych więcej złośliwie podkręconych piłek zdarza się przy temperaturze powyżej 32C niż przy temperaturze niższej (Reifman, Larrick, Fein, 1988). Natomiast w miastach pustynnej
Arizony, np. w Phoenix, w przypadku utknięcia w korku ulicznym klaksonów używają częściej ci kierowcy, których samochody nie są wyposażone w urządzenia do klimatyzacji (Kenrick, MacFarlane, 1986).
Sytuacje społeczne prowadzące do agresji
Frustracja jako przyczyna agresji. Wyobraź sobie, że twój przyjaciel Sam odwozi cię na lotnisko na samolot, którym chcesz lecieć do domu, aby spędzić tam zbliżające się święta Bożego Narodzenia. Sam przyjeżdża nieco spóźniony, ale gdy czynisz wzmiankę na ten temat, stwierdza, że jesteś zbyt spięty i zapewnia cię, że zna drogę dobrze i dowiezie cię na lotnisko pół godziny przed odlotem samolotu. W połowie drogi samochód się zatrzymuje; utknęliście w ulicznym korku. Spoglądasz na zegarek. Sam raz jeszcze zapewnia, że macie mnóstwo czasu, ale w jego głosie wyczuwasz już nutę niepokoju. Po pewnym czasie zauważasz, że ściskasz nadgarstki, a twoje dłonie bardzo się pocą. Kilka minut później wysiadasz z samochodu i spoglądasz na drogę — widzisz nie kończący się sznur pojazdów, zderzak przy zderzaku. Wracasz do wozu, zatrzaskujesz drzwi i patrzysz na swojego przyjaciela. Sam uśmiecha się niepewnie i stwierdza: „No, skąd mogłem wiedzieć, że utkniemy w korku?" Czy byłoby rozsądniej z jego strony, gdyby zszedł ci w tym momencie z oczu? Uczucie frustracji wywołane jest pojawieniem się przeszkód na drodze do osiągnięcia celu. Wszyscy doświadczamy czasem frustracji o różnym stopniu nasilenia. W rzeczywistości trudno bez niej przeżyć nawet tydzień. Badania wykazały, że doświadczanie frustracji może zwiększać prawdopodobieństwo zachowania agresywnego.
W klasycznym już dzisiaj eksperymencie Rogera Barkera, Tamary Dembo i Kurta Lewina (1941) pokazano dzieciom pokój wypełniony pięknymi zabawkami. Nie pozwolono im jednak się nimi bawić, mogły je tylko oglądać spoza drucianego ogrodzenia. Dopiero po długim czasie oczekiwania wpuszczono dzieci do pokoju pełnego upragnionych zabawek. Drugiej grupy dzieci nie poddano takiej frustracji i pozwolono im od razu bawić się nowymi zabawkami. Ta druga grupa zajęła się beztroską zabawą. Natomiast grupa dzieci, które przedtem doświadczyły frustracji, zaczęła niszczyć zabawki, rzucać nimi o ścianę, roztrzaskiwać je i deptać.
Istnieje kilka czynników, które mogą zwiększać doznania frustracji i w efekcie sprzyjać wystąpieniu agresji. Jednym z nich jest dystans dzielący nas od osiągnięcia upragnionego celu lub obiektu. Im bliżsi jesteśmy realizacji naszych zamierzeń, tym większa jest nasza frustracja przy napotkaniu przeszkody. Im większej doświadczamy frustracji, tym bardziej skłonni jesteśmy zareagować agresją. Mary Harris (1974) pokazała tę zależność w eksperymencie terenowym. Pomocnik eksperymentatora wciskał się do kolejek stojących w różnych miejscach — przed kinem, restauracją, kasą w sklepie spożywczym. Próbował zająć miejsce przed drugą lub dwunastą osobą w kolejce. Na tę zuchwałość silniejszą agresją reagowały osoby, które zajmowały drugą pozycję w kolejce niż będące na pozycji dwunastej. Tendencje agresywne wzrastają także wtedy, gdy frustracja dotyka nas niespodziewanie lub gdy uważamy, że doświadczamy jej niesłusznie. James Kulik i Roger Brown (1979) zatrudnili studentów przy telefonicznym zbieraniu datków na cele dobroczynne. Obiecali im wynagrodzenie na zasadach prowizji, czyli zależnie od zebranej sumy pieniędzy. W pierwszej grupie studentów rozbudzono oczekiwania dużych zysków, drugą uprzedzono o możliwości poniesienia fiaska. Eksperyment zaaranżowano tak, że żadna z pytanych telefonicznie osób nie zgadzała się na ofiarowanie swych pieniędzy na cele dobroczynne. Okazało się, że studenci spodziewający się zysków, przy odmówię ze strony swych rozmówców, byli bardziej skłonni do agresji werbalnej oraz gwałtownego rzucania słuchawką na widełki. Jak zaznaczyliśmy, frustracja nie zawsze prowadzi do agresji. Na ogół wywołuje ona złość czy irytację, a zachowania agresywne jedynie w innych, sprzyjających im okolicznościach (Berkowitz, 1978, 1988, 1989, 1993; Gustafson, 1989).
Bezpośrednia prowokacja i odwet. To jesteś ty — pracujący na pół etatu w ruchliwym barze szybkiej obsługi. Podajesz niezliczoną liczbę hamburgerów, a dzisiaj musisz pracować jeszcze szybciej, bo twój kolega zza lady zachorował. Kolejka klientów przechylona przez bufet domaga się swoich hamburgerów. W pośpiechu obracasz się zbyt gwałtownie i w chwili, gdy na horyzoncie pojawia się twój szef, strącasz na podłogę słój pikli. „Chłopcze, co za niezdara z ciebie! — krzyczy szef. — Potrącę ci dziesięć dolarów z pensji, a tymczasem idź po szczotkę i posprzątaj to. Ja zastąpię cię za ladą". Spoglądasz na niego, jak gdybyś mógł wzrokiem zabić. Miałbyś ochotę rzucić czymś lub przynajmniej powiedzieć, co myślisz o pracy u niego. Jedna z oczywistych przyczyn agresji jest związana z pragnieniem odwetu w momencie, gdy spotykamy się z agresywnym zachowaniem ze strony drugiej osoby.
Jednym z typowych jest eksperyment Roberta Barona (1988). Uczestników proszono o przygotowanie reklamy pewnego towaru. Następnie praca każdego uczestnika była oceniana przez pomocnika eksperymentatora, który w każdym przypadku wyrażał krytyczną opinię. W stosunku jednak do osób z pierwszej grupy czynił to w sposób delikatny i wyważony („Myślę, że wiele należałoby tu zmienić"). Natomiast wobec osób z drugiej grupy wyrażał się wprost i dosadnie („Myślę, że nawet gdybyś się starał, nie stać by cię było na oryginalność"). Gdy stworzono uczestnikom eksperymentu okazję do rewanżu, skorzystali z niej głównie ci, których pomocnik eksperymentatora obraził, mówiąc im o braku oryginalności. Sprawa ma się tu podobnie jak w przypadku frustracji i agresji. Tak samo jak nie zawsze reagujemy agresją na frustrację, tak też nie zawsze odpowiadamy odwetem na prowokację.
Teoria społecznego uczenia: naśladownictwo i agresja. Głównym źródłem agresji jest społeczne uczenie się. Dzieci naśladują swoich rodziców oraz innych dorosłych i w ten sposób uczą się rozwiązywać konflikty przy użyciu siły, zwłaszcza gdy obserwują korzystny rezultat agresywnego zachowania. Na przykład w takich grach, jak piłka nożna czy hokej, największą sławę zyskują zwykle najbardziej brutalni gracze (oni dostają również najwyższe wynagrodzenie), a zwycięstwo przypada zwykle najbardziej agresywnej drużynie. W tych sportach nie opłaca się być subtelnym i delikatnym; jak określił to Leo Durocher, jeden z baseballowych działaczy: „Mili faceci finiszują ostatni". Fakty potwierdzają jego słowa. Stwierdzono, że w grze w hokeja najwięcej bramek zdobywają ci zawodnicy, którzy najczęściej są wysyłani przez sędziego na ławkę kar (McCarthy, Kelley, 1987). Tego typu sportowcy służą za wzór młodemu pokoleniu, przekazują mu, że agresja przynosi sławę i powodzenie. Istnieją także dowody na to, że wielu rodziców stosujących kary cielesne wobec swych dzieci doświadczało w dzieciństwie przemocy (Silver, Dublin, Lourie, 1969; Strauss, Gelles, 1980). Przypuszczalnie, traktując brutalnie swe dzieci, wpaja się im, że przemoc jest właściwym środkiem oddziaływania wychowawczego. Oczywiście nie jest to jedyny wniosek, jaki można wysnuć z przytoczonych faktów.
Bandura wraz ze współpracownikami (1961,1963) zademonstrował rolę społecznego uczenia się w wywoływaniu agresji. Zazwyczaj widok agresywnych działań drugiej osoby nasila tendencje agresywne u obserwującego dziecka. We wspomnianych eksperymentach wykorzystano plastikową, napełnioną powietrzem lalkę o imieniu Bobo, która odbija się po uderzeniu. Dorosły chwytał lalkę, a następnie rzucał nią brutalnie, walił w nią drewnianym młotkiem, uderzał dłonią, kopał i ze złością krzyczał w jej stronę. Później pozwolono dzieciom bawić się lalką. Okazało się, że naśladują one dorosłego i obchodzą się z lalką równie brutalnie. Co więcej, dzieci, które były świadkami maltretowania lalki, posługiwały się tymi samymi sposobami atakowania zabawki i używały wobec niej tych samych słów co brutalny dorosły. Niektóre nawet posunęły się dalej, wymyślając nowe sposoby znęcania się nad lalką.
Dzieci zwykle nie słuchają dorosłych, natomiast doskonale ich naśladują.
— James Baldwin, Nobody Knows My Name, 1961
Wpływ agresji oglądanej w środkach masowego przekazu na dzieci. Jeśli dziecko naśladuje brutalne zachowanie osoby dorosłej wobec lalki, to jaki wpływ mogą wobec tego wywierać na nie filmy, w których aż roi się od scen przemocy?
Wpływ agresji oglądanej w środkach masowego przekazu na dorosłych. Do tej pory dyskutując o wpływie oglądania przemocy w środkach masowego przekazu, skupialiśmy swoją uwagę głównie na dzieciach. Takie podejście do problemu jest uzasadnione. Im człowiek młodszy, tym bardziej podatny na oddziaływanie środowiska, tym bardziej jego postawy i zachowania mogą ulegać zmianom w wyniku obserwacji otoczenia. Jednak skutki prezentowania przemocy na ekranach nie ograniczają się tylko do dzieci. Wiele tragicznych wydarzeń zdaje się sugerować, że dorośli także naśladują brutalne sceny oglądane na ekranie telewizyjnym — przedmiotem ich agresji nie są jednak lalki. Kilka lat temu w Killeen w Teksasie mężczyzna wjechał ciężarówką do zatłoczonej kawiarni, wysiadł z kabiny i zaczął strzelać do obecnych tam osób. Nim policja zdążyła przybyć, zabił 22 osoby. Była to najkrwawsza strzelanina w dziejach Ameryki. Później zastrzelił samego siebie. W kieszeni mężczyzny znaleziono bilet do kina na film zatytułowany Fisher King. W jednej ze scen tego filmu szaleniec otwiera ogień do ludzi zgromadzonych w barze, zabijając kilkanaście osób. Czy obejrzenie filmu przez owego kierowcę doprowadziło do jatki w Killeen? Nie możemy mieć co do tego pewności. Wiadomo jednak, że prezentowana w mediach przemoc wywiera przemożny wpływ również na zachowanie się osób dorosłych. Kilka lat temu David Phillips (1983, 1986) dokonał ciekawej analizy zbrodni popełnionych w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, żeliczba morderst wzrasta zawsze w tygodniu następującycm po walkach bokserów wagi ciężkiej. Co więcej, im liczniej zgromadzona publiczność, tym wzrost ten jest większy. Najbardziej szokujący jest fakt, że kolor skóry przegrywającego boksera koreluje z kolorem skóry ofiar morderstw, do których później dochodzi. Jeśli w walce ponosi porażkę biały zawodnik, w następnym tygodniu można się spodziewać wzrostu morderstw popełnianych na białych mężczyznach, podczas gdy wskaźnik zabójstw czarnych mężczyzn utrzymuje się na poprzednim poziomie. Odwrotna zależność zachodzi, gdy w walce przegrywa czarny bokser — wtedy zaczyna ginąć więcej czarnych mężczyzn. Dane zebrane przez Phillipsa są wiarygodne, ich spójność jest na tyle duża, że nie mogą być wyłącznie rezultatem zbiegu okoliczności.
Przemoc, pornografia i akty agresji wobec kobiet
Poważnym problemem społecznym w naszym kraju stają się akty przemocy dokonywane przez mężczyzn na kobietach, zwłaszcza rosnąca statystyka gwałtów. Wiadomo, że w 1990 r. zostało zgwałconych około 103 000 Amerykanek. Oznacza to, że częściej niż co pięć minut zdarza się gwałt. Zgodnie z danymi FBI począwszy od lat sześćdziesiątych liczba gwałtów wzrosła czterokrotnie. Oczywiście nie są to dane pełne, rzeczywista liczba gwałtów jest znacznie wyższa, gdyż często kobiety nie zgłaszają przestępstwa, zwłaszcza gdy gwałciciel jest osobą znajomą, a do czynu doszło w czasie randki. Wzrostowi liczby gwałtów w ostatnich dziesięcioleciach towarzyszyła większa dostępność magazynów, filmów i kaset wideo przedstawiających bardzo śmiałe sceny erotyczne. Nie wiadomo, czy to dobrze czy źle, ale w ostatnich latach znacznie wzrosła swoboda obyczajów w naszym społeczeństwie i tolerancja w stosunku do pornografii.