Jeden z pierwszych dni mojego pobytu na pustyni był dla mnie bardzo niezwykły i wszystko wydawało mi się bardzo obce i niezbadane. Moje zachowanie i reakcja na wszystkie zjawiska była bardzo odmienna. Było dużo bardziej gorąco, niż tu gdzie mieszkam.. Cały czas chciało mi się pić.. Zwiedziłam dużo ciekawych miejsc. Bardzo bałam się, że spotkam któreś z tutejszych zwierząt, bo są one bardzo groźne. Nie czułam się więc tam bezpiecznie. Gdy zaczęło robić się ciemno, postanowiłam iść spać. Eee..nie wiem, czy może być xD ^^
eden z pierwszych dni mojego pobytu na pustyni, co tu określa się jako „bush” (nazwa powszechnie używana ponieważ co nieco wyrastają jakieś krzaczki lub wzdłuż wyschniętego koryta rzeki okresowej jest stosunkowo w niektórych miejscach sporo starych drzew) był dla mnie bardzo niezwykły i wszystko wydawało mi się bardzo obce i niezbadane. Moje zachowanie i reakcja na wszystkie zjawiska była bardzo odmienna od ludzi, którzy tu już długo pracowali, oczywiście oni to zauważyli zaraz i moje reakcje dla nich były bardzo komiczne. Któregoś dnia chcąc ubarwić i zmienić monotonię pracy poprosili mnie abym otworzył samochód stojący obok, wyjął jakieś narzędzie leżące na siedzeniu przykryte kombinezonem. Oczywiście bez żadnego namysłu otworzyłem kabinę i podnosząc kombinezon nagle ukazał się, podnosząc głowę i sycząc ogromny wąż. „Sparaliżowało” mnie ze strachu. Był to pyton długości 3 m. Koledzy na około nie mogli mieć większej zabawy patrząc na moją bladą z przerażenia twarz. Ja z kolei nigdy nie spodziewałem się, że mogę zobaczyć takiego węża na żywo i to jeszcze w samochodzie, w którym przed chwilą przyjechali ludzie. Ponieważ wąż ten nie jest groźny i niejadowity postanowili robić nim rożne kawały każdemu kogo napotkali w czasie swojej podroży wzdłuż rurociągu. Był to piękny okaz i byłoby wielką stratą aby go nie pokazać innym. Nie każdemu uda się przyjechać tak daleko w bush aby zobaczyć tego typu węża. Po szybkim skontaktowaniu się z Adelaide ZOO doszedłem do wniosku, że ten okaz jest dość rzadki i pod całkowitą ochroną. Był to wąż z gatunku Woma Python a jego długość należała do rzadkości. Byłoby to bardzo pożytecznym móc pokazać go innym. Nasz przylot do cywilizacji tzn. do Adelaide był wyznaczony na następny tydzień, więc trzeba było węża jakoś przetrzymać dłużej. Po długich i dość wtedy trudnych połączeniach radiowych dostaliśmy dokładną instrukcję. Wsadziliśmy go do dużego kartonowego pudła robiąc w nim małe dziury aby mogło się dostać powietrze, zalepiliśmy taśmą i postawiliśmy go w pralni na podłodze. Dzień przed naszym odlotem postanowiłem sprawdzić jak żyje nasz więzień. Podszedłem do pudla i kopnąwszy w niego okazało się, że waga jego jest prawie żadna. Pudło posunęło się daleko jak by w nim nic nie było. Odkleiłem powoli taśmę, która dość mocno przylegała do kartonu spojrzałem ostrożnie do środka. O dziwo pudło okazało się puste. Nie było żadnego śladu uszkodzenia, dziury czy przegryzienia kartonu. Zaraz poszedłem do kolegi sądząc, że on pewnie go wypuścił. Przez ten czas u nas nie mieliśmy żadnych gości i nikt nie mógł się tu pokazać. Nie mogłem uwierzyć jak kolega przysięgał, że nie „maczał w tym palców. Dla nas obydwóch była to sytuacja całkowicie niewyjaśniona. Zaczęliśmy duże poszukiwania i nie mogliśmy zrozumieć kto mógł tego węża wypuścić, czy on się mógł sam, z silnie i dokładnie zaklejonego pudła wydostać? Dopiero na drugi dzień rano, gdy chciałem skorzystać z pralni, sięgając po proszek do metalowej szafy, która była niedomknięta doznałem drugiego szoku. Ten olbrzymi wąż był wkręcony pomiędzy pudelka z proszkiem, mydłami, rolkami papierów, od dolnej półki aż pod samą górną. Jego głowa i większa cześć leżała na najwyższej polce. Po szybkiej dedukcji doszliśmy do wniosku, że wąż podniósł górną zaklejoną cześć pudła, wyślizgnął się z niego a taśma i tektura sprężynując z powrotem zamknęła się nie pozostawiając śladów otwarcia. Następną czynnością było tylko wsadzenie węża do worka (dwóch) i przetransportowanie go samolotem do Adelaide ZOO. Po tym darze miałem wolne wejścia do Adelaide Zoo. Wąż wzbudza olbrzymie zainteresowanie a warunki życia ma lepsze niż na pustyni. Ja natomiast zdążyłem się przyzwyczaić do różnych innych wężów, skorpionów, pająków itd. W ścianie naszego domu pod moim oknem mieszkał bardzo jadowity wąż „Brown Snake”, (rodzaj żmii). Kiedy wygrzewał się pod oknem na słońcu zawsze byłem ostrzegany przez ptaki wydające niesamowity odgłos trwogi. Oczywiście musiałem uważać aby przez pomyłkę nie nastąpić na niego. On z kolei wyczuwał wibracje moich kroków i usuwał się w miarę szybko nie szukając kontaktu ze mną. Podczas mojego 15. letniego mieszkania w takich warunkach nigdy nie zostałem ukąszony przez żadnego gada czy pająka, których było pełno a szczególnie na zewnątrz naszego pomieszczenia pod dachem. Po prostu zostawialiśmy te stworzenia w spokoju z dużym respektem do nich. Raz tylko jeden z naszych pracowników jechał samochodem z wystawionym łokciem przez okno bardzo blisko krzaków i akurat miał pecha bo na gałęzi siedział jakiś wąż. Uderzając go łokciem naraził się na ugryzienie ale na szczęście nie była to duża dawka jadu i kolega skończył na tygodniowym pobycie w szpitalu.
Nad ranem dotarłem z kolega na pustynię, oczywiście kolega odjechał bo sam tego chciałem.Miałem dużo zapasu picia ale mało zapasu jedzenia.Poszedłem prosto przed siebie myśląc,że gdzieś dojde.Po parunastu kilometrach zrobiłem się spragniony picia.Otwieram plecak,patrzę a tam 3 rozlane wody a w jednej został jeden łyk.Bardzo się przestraszyłem ale w oddali widziałem stado idących wielbłądów.Pobiegłem szybko do nich ale były one same bez ludzi.Stwierdziłem że uciekły.Nagle słyszę dźwięk silnika oglądam się za siebie a to kolega wraca po mnie. SPytałem się co tak wcześnie a on odpowiedział że jest już 19 i zaraz bedzie ciemno.wróciłem do domu i położyłme się spać
gdy nadeszły wkacje postanowilismy wyruszyc na wycieczke na sachare jest to ogromna pustynia byłem z rodzicami gdy jechalismy na wielbłądach muj nagle przyspieszył i znalazłem sie bardzo daleko rodziców nie było widac ani słychac rozpetała sie burza piaskowa oczy zawiewał mi piasek o słońce grzało bardzo mocno. pic badzo mi sie chciało nie było schronienia przed słoncem było goraco . wreszcie wsiadłem na wielbłada pedzilismy jak wiatr pot spływał mi po twarzy pedzilismy i natchnelismy sie na rodziców oni dali mi pic i zabrali z pustyni.
Kiedy znalazlam sie na pustyni. czulam sie obco nikogo tam nie znalam(...).
Ludzie listy piszą
LUDZIE LISTY PISZĄ...
FORMY KORESPONDENCJI DAWNIEJ I DZIŚ
Termin ?korespondencja? wywodzi się z łac. correspondentia (correspondeo- odpowiadam). Epistolografia rozwijała się już od czasów starożytnych, kiedy to sztuka ta stała się...
Debiut poetycki.
PASTWISKO ŚMIERCI
"Ten którego nie było i nie będzie "
wiedza jest kanionem piękna
tak państwo egzaminatorowi
głuche dźwięki przechodzą przez was , tłumiąc te nędzne uczucia
gniew rozpo...
Treść "Antygony" Sofoklesa.
NR ID : b00209
Tytuł : Antygona
Podtytuł: Przełożył Kazimierz Morawski
Autor : Sofokles
Prolog
Osoby dramatu:
ANTYGONA: córka Edypa
ISMENA: jej siostra
CHÓR: tebańskich starc...
Antygona
Tytuł : Antygona
Podtytuł: Przełożył Kazimierz Morawski
Autor : Sofokles
Prolog
Osoby dramatu:
ANTYGONA: córka Edypa
ISMENA: jej siostra
CHÓR: tebańskich starców
KREON: król Teb
...
Eucharystia
„Kościół żyje dzięki Eucharystii. Ta prawda wyraża nie tylko codzienne doświadczenie wiary, ale zawiera w sobie istotę tajemnicy Kościoła. Na różne sposoby Kościół doświadcza z radością, że nieustannie urzeczywistnia się obietn...