Recenzja filmu „Quo Vadis”
Recenzja z filmu „Quo Vadis”
Film Jerzego Kawalerowicza ze scenografią Janusza Sosnarskiego pt. „Quo Vadis” na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza obejrzałam dwa razy i uważam, że było warto. „Quo Vadis” przedstawia pierwsze lata chrześcijaństwa.Dobór najlepszych polskich aktorów i scenografia doprowadzona do perfekcji sprawiła, że film sam w sobie jest arcydziełem i wzbudza podziw w oczach widza.
Akcja filmu toczy się w Rzymie za panowania cesarza Nerona.Do miasta przyjeżdża Winicjusz, w domu Aulusa Plaucjusza poznaje Ligię i zakochuje się w niej. Petroniusz knuje przeciwko nim intrygę. Przedstawia Ligię na dworze Nerona, co ma uczynić z niej kochankę Winicjusza. Jednak Ligia nie chce nią zostać. Na szczęście później wszystko dobrze się kończy.
Film opowiada o wojnie dwóch światów: pogan i chrześcijan. Neron nie jest chrześcijaninem i dlatego ich tępi i wiezi.Cesarz sam uważał się za Boga. Był okrutny i podstępny, nie potrafił odróżnić dobra od zła. Jednak wielu pogan zaczyna wierzyć w Chrystusa między innymi Winicjusz.
W filmie jest wiele brutalnych scen , ukazujących nietolerancję dla innych religii np. scena z „pochodniami Nerona”. Cesarz kazał przywiązać chrześcijan do słupów, posmarować smołą i podpalić. Albo inna scena, w której podczas igrzysk lwy wpuszczone zostały na arenę i rozszarpały ludzi. Właśnie ta scena wydawała mi się niemożliwa do nakręcenia. Ale zoorientowałem sie,ze osobno kręcone było wejście lwów i osobno wejście ludzi. A potem złączono je komputerowo.
Film okazał się prawdziwym hitem. Nie był nudny tak jak poprzednie wielkie przedsiewziecia .Mnie film Jerzego Kawalerowicza ciekawił od początku do końca. Polscy aktorzy świetnie oddali treść i atmosferę filmu. Efekty specjalne ubarwiły całość.Oglądając film, zapomniałam , że żyję w XXI wieku. Przeniosłam się w świat starożytności. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena z udziałem lwów. Nie zdawałam sobie sprawy, ile ofiar pochłonęła walka o chrześcijaństwo.