Podstawa historii jest stara jak świat. Ktoś ma coś cennego. To coś chce ktoś inny. Wysyłają negocjatora. Negocjacje zawodzą. Wybucha wojna. Negocjator zmienia stronę i pomaga słabszym. SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER Zostaje nam przedstawiona historia żołnierza Jacka Scully’ego. Sparaliżowanego, byłego Marines. Jego brat brał udział w tajnych zadaniach. Niestety pech chciał, ze brat ginie w strzelaninie, zanim ma możliwość polecieć na Pandorę. Ponieważ Avatary muszą mieć zgodność genetyczna z właścicielem, nasz bohater zostaje poproszony o zastąpienie brata bliźniaka. Od początku jest zafascynowany tym, co może zrobić za pomocą Avatara. Ludzie są na tej planecie z powodu bardzo cennego surowca mineralnego, który wydobywają. Największe jego złoże znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie mieszka obca rasa. Jack i dwoje naukowców wyrusza na misje zbadania połączeń nerwowych w naturze. Zostają zaatakowani i Marines zostaje oddzielony od grupy. W nocy wpada w opresje, z której ratuje go główna bohaterka – obca z rasy Na’vi o imieniu Neytiri. Jack dostaje rozkaz pozostania wśród tubylców, nauczenia się ich języka, kultury i co najważniejsze - zyskania zaufania w celu prowadzenia negocjacji. Początkowo wszystko idzie dobrze. Jack uczy się języka, zasad. Próbuje swoich sił w oswojeniu pandoriańskiego konia (Na’ale). Trenuje polowanie. W miedzy czasie dostarcza informacji wywiadowczych. Między nim, a Neytiri rodzi się uczucie. Ostatecznie Jack staje przed próbą zdobycia członkostwa wśród Na’vi. Aby tego dokonać musi zdobyć swojego latającego zwierzaka (Ni’grane). Naszemu Marines udaje się to. Zostaje przyjęty i żeni się z Neytiri. Gdy wojskowi odkrywają, że Jackowi nie uda się przekonać obcych do przesiedlenia, postanawiają pozbyć się ich siłą. Nasz bohater jest temu przeciwny i zostaje za to zamknięty razem z współtowarzyszami. Uciekają z pomocą innego naukowca. Tubylcy nie wierzą Jackowi, ze chciał pomóc i obwiniają go o wszystko. Aby ich przekonać musi dosiąść największego ptaka (Truc Mac’to). Coś takiego zdarzyło się tylko 5 razy w ich historii i świadczy o tym, że jeździec został wybrańcem, aby zjednoczyć wszystkie plemiona. Razem staja do walki przeciwko ludziom.
BYŁAM JEST EKSTRA POLECAM Niewiele było w historii kinematografii filmów, którym udało się przenieść widza do zupełnie innego świata. Na myśl przychodzi mi tu od razu Niekończąca się opowieść, z której obrazy (jak wielki żółw na bagnach, czy dziwne błociane stwory) mam przed oczami do dziś, mimo że film widziałem tylko raz, prawie 20 lat temu. Długo musiałem czekać na coś, co przebije pod tym względem dzieło Wolfganga Petersena. Kolejnym takim filmem była dla mnie trylogia Petera Jacksona "Władca pierścieni". Królestwa Elfów, krasnoludów, hobbickie Shire, las Entów... każda z tych krain to oddzielny świat, który bez szwanku udało się przenieść na duży ekran. Nowozelandczyk niemal perfekcyjnie odtworzył klimat tolkienowskiego Śródziemia, tworząc genialną adaptację najlepszej przygodowej powieści wszech czasów. Tego rodzaju projekty, oprócz wielkich reżyserskich wizji wymagają również wielkich pieniędzy. Niestety zbyt często brakuje jednego lub drugiego (a czasem obu, co kończy się tragicznie). Jamesowi Cameronowi nie zabrakło jednak ani wizji ani pieniędzy, dzięki czemu w "Avatarze" zafundował nam spektakl, jakiego kino jeszcze nie znało. Oglądając najbardziej oczekiwany film roku czułem się jak dziecko, które każdego dnia odkrywa kolejny kawałek świata i dowiaduje się nowych fascynujących rzeczy o otaczającej nas rzeczywistości. Już pierwsze minuty filmu uświadamiają nam, że obcować będziemy z dziełem monumentalnym. Cameron nie oszczędza. W każdej niemal scenie dane jest nam podziwiać jakąś część wykreowanego na potrzeby filmu świata. Gdy zatrudniony przez złą korporację RDA, porucznik Quartich (Stephen Lang) w podniosły sposób przemawia do swoich podwładnych, w tle widzimy niesamowity krajobraz planety Pandora, który nie wygląda jak wklejona w okno widokówka, ale żyje własnym życiem, niezależnym od wydarzeń z pierwszego planu. I tak jest przy każdej scenie. Dzięki zupełnie nowatorskiej metodzie filmowania w trzech wymiarach i niesamowitej dbałości o szczegóły, przy każdej niemal scenie możemy oglądać właściwie dwa filmy -- ten właściwy, gdzie toczy się główna akcja, i ten drugi, na dalszym planie, gdzie toczy się codzienne życie, czy to w bazie, czy w dzikiej pandoriańskiej dżungli. A dżungla jest wspaniała. Właściwie gdyby Cameron zdecydował się zupełnie pominąć fabułę i pokazywać nam tylko obrazy z wymyślonego przez siebie świata i tak oceniłbym taki film bardzo wysoko. Tu również nie ma miejsca na oszczędności. Razem z bohaterami poznajemy setki gatunków roślin i zwierząt zamieszkujących świat Pandory. Fruwamy w przestworzach, zanurzamy się pod wodę, przechadzamy się po gęstych lasach, wspinamy po wiszących w "powietrzu" górach. I wszystko co widzimy jest całkowicie zachwycające!
Napisz recenzję filmu Avatar. Po angielsku potrzebne na już
Napisz recenzję filmu Avatar. Po angielsku potrzebne na już...
Napisz recenzję filmu Avatar po angielsku PLISKA!∞
Napisz recenzję filmu Avatar po angielsku PLISKA!∞...
Napisz recenzję filmu: "Avatar" potrzebne na już i bez żadnego kopiowania...
Napisz recenzję filmu: "Avatar" potrzebne na już i bez żadnego kopiowania......
Napisz recenzję filmu ,,Avatar' na 1 stronę A4 proszę o szybkie rozwiązanie mojego zadanie z góry dzienkuję
Napisz recenzję filmu ,,Avatar' na 1 stronę A4 proszę o szybkie rozwiązanie mojego zadanie z góry dzienkuję...
Napisz recenzję filmu Avatar
Napisz recenzję filmu Avatar...