Skutki wojen prowadzonych przez Polskę w XVII wieku
W wojnie, po którejkolwiek stronie będzie wygrana,
nie będzie zwycięzców, ale wszyscy będą pokonani.
Autor: Arthur Neville Chamberlain
Polska w XVII wieku prowadziła trzy długotrwałe i wyczerpujące wojny – z Rosją, Szwecją oraz Turcją. Mimo że różniły się przyczynami, przebiegiem, czasem trwania i skutkami politycznymi, wszystkie prowadziły do wyniszczenia gospodarczego kraju. Głównym skutkiem wojen zawsze jest zubożenie państwa, zmniejszenie się liczby ludności, tragedie, morderstwa.
Szwecja była w tym okresie jednym z największych mocarstw Europy. Konflikt między Polakami i Szwedami miał podłoże polityczne. Jedną z przyczyn było objęcie panowania nad Morzem Bałtyckim. Do konfliktu między Polską a Rosją doszło w czasie zamieszek politycznych u naszego sąsiada. Napięte stosunki z Turkami miały swoje podłoże w obustronnych grabieżach i napadach. Polacy prowadzili te wojny z różnym skutkiem -mieliśmy na swoim koncie i porażki, i sukcesy. Jednak wszystkie wojny spustoszyły nasz kraj. Spowodowały to, iż podupadliśmy politycznie i gospodarczo.
Szacując straty materialne w liczbach możemy stwierdzić, że dwudziestoletnie wojny przyniosły Polsce zniszczenia nie notowane od czasów najazdów tatarskich w XIII wieku. Najjaśniej dowodzą tego straty ludnościowe. Z ponad 10 milionów ludności zamieszkujących Rzeczpospolitą około roku 1648 zostało 6 milionów dwadzieścia lat później; z 26 osób na kilometr kwadratowy pozostało około 13 (w dzielnicach centralnych). Na wsi liczba chłopów zmniejszyła się mniej więcej o jedną trzecią, ale w większym stopniu, niż wsie, zostały zniszczone miasta. Ludność w Wielkopolsce i Mazowszu spadła o około 30%, w Prusach – do około 50%. Niektóre ośrodki – Oświęcim Chojnice, Leszno – zostały kompletnie spalone, ogółem w miastach królewskich została jedna piąta zabudowań.
Na wsi, według prawdopodobnych szacunków, odłogiem leżała ponad połowa gospodarstw. W drugiej połowie XVII wieku zdarzało się, że z jednego ziarna nie otrzymywano nawet trzech. Spadła produkcja żyta i pszenicy, brakowało koni, bydła, narzędzi i rąk do pracy. Upadek gospodarczy był tym dotkliwszy, że w wyniku wojny zniszczeniu uległy inwestycje rolne – zniszczono większość wałów przeciwpowodziowych w okolicy Żuław Wiślanych, spalono większość młynów (co skutkowało powrotem do żaren, po czterechsetletniej przerwie). To oddziaływało na ujemny bilans handlu, osłabiło się połączenie z Gdańskiem – eksport zamarł. Wszystko to powodowało spadek opłacalności folwarków.
Najprostszą i najczęściej stosowaną metodą podniesienia wydajności pracy, a zarazem najmniej skuteczną, było podwyższanie obciążeń, przede wszystkim pańszczyzny, szczególnie dotkliwej dla mniejszych gospodarstw, na których nakładano zazwyczaj taki sam wymiar pracy jak na chłopów pełnorolnych. Środki te stosowane przez dłuższy czas powodowały nieuchronnie dalszy upadek gospodarki chłopa i zwiększały tylko jego opór. Posiadacz majątku nie tylko wyciągał w rezultacie mniejsze korzyści z jego pracy, ale musiał mu udzielić pomocy zarówno przy odbudowie jego gospodarki jak i w przetrwaniu. Gdy więc nie zmniejszały się koszty gospodarki folwarcznej, a w skutek spadku produkcji i depresji cen obniżały się zyski, pogłębiał się tylko ogólny krytyczny stan rolnictwa.
Mimo regresu rolnictwa upadek gospodarczy Rzeczpospolitej najdobitniej widać w zniszczeniu miast i produkcji miejskiej. Tworzące się bowiem w dobie oświecenia zalążkowe formy kapitalistyczne uległy osłabieniu lub nawet likwidacji, co znacznie opóźniło narastanie stosunków kapitalistycznych. Właśnie pod tym względem sytuacja w Polsce najbardziej różniła się od sytuacji panującej u jej sąsiadów, czy nawet od sytuacji na ziemiach polskich nie wchodzących w skład Rzeczpospolitej (na Śląsku czy Pomorzu). U podstaw takiego stanu rzeczy leży niewątpliwie to, iż przy pogarszającej się koniunkturze rynkowej i w obliczu zniszczeń, wyszły na jaw wszystkie ujemne strony gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej. Zmniejszały się obroty zubożałego chłopa z miastem, rynek wewnętrzny kurczył się tym bardziej, że szlachcic wolał zaopatrywać się sam w potrzebne mu produkty. Ponadto kryzys monetarny dezorganizował handel, na miasta spadły klęski wojny. Należy dodać, iż najważniejsze ośrodki miejskie, jak Wrocław, Szczecin, Królewiec i Ryga, kumulujące znaczną część obrotów handlowych Polski, znalazły się lub pozostały poza jej granicami.
Odbudowa zniszczeń następowała bardzo powoli (do połowy XVIII w. zaludnienie miast i stan produkcji nie osiągnęły jeszcze poziomu z pierwszej połowy XVII w.). Większe miasta odbudowywały się stosunkowo szybko, ale na przykład Kraków, którego liczba mieszkańców spadła do 10 tysięcy, nie potrafił szybko się podnieść po najazdach szwedzkich. Mniejsze miasta natomiast nie były w stanie samodzielnie się wyrwać z ruiny. Rzadkim wyjątkiem były miasta zachodniej Wielkopolski. Szybka odbudowa, duże zapotrzebowanie na wyroby sukiennicze miały swoją przyczynę w tym, że znajdowały się na szlaku Warszawa-Drezno. Tworzyło to dla nich szczególnie korzystne warunki rozwoju.
Pośrednim skutkiem działań wojennych i wyludnienia były zmiany w charakterze narodowościowym mieszczaństwa. W czasie, kiedy zmniejszyła się liczba napływu ludności do miast (co było spowodowane zarówno trudnościami życia w zubożałych miastach jak i większym zapotrzebowaniem na ręce do pracy na roli) wzrósł poważnie odsetek ludności żydowskiej wśród mieszczaństwa.
Istotną przyczyną trudności w odbudowie powojennej miast był brak ustabilizowanej polityki gospodarczej państwa.
Od czasu kryzysu monetarnego z lat dwudziestych XVII w. fatalnie przedstawiała się również polityka monetarna Rzeczypospolitej. Doprowadziło to, wobec wielkich wydatków wojennych, do nowego kryzysu pieniężnego. Wybicie w latach sześćdziesiątych wielkiej ilości monet miedzianych i srebrnych wywołało nową falę dewaluacji i wytworzenie się dwóch kategorii monety: dobrej, starej, za którą płacono 100% agio, a więc liczono ją podwójnie, i złej, świeżo wybitej. Spotęgowało to chaos monetarny i niezmiernie utrudniało operacje kredytowe i handlowe.
Siedemnastowieczne wojny rzutowały przede wszystkim na polskie wojsko. Przyczyniły się do zmian w organizacji i uzbrojeniu armii, jej liczebności a także w taktyce prowadzenia bitew. Stosunkowo niewielkie zmiany objęły jazdę. Ugruntował się jej podział na jazdę ciężką – husarię i lekką – kozacką, przy czym obie wyposażono częściowo w broń palną. Decydująca dla jazdy polskiej była jednak siła uderzenia na broń białą, w galopie. Nie przyjęły się natomiast stosowane w armiach zachodnioeuropejskich skomplikowane manewry umożliwiające prowadzenie ognia z konia. Dzięki temu jazda polska przeważała ruchliwością a także umiejętnością wykorzystania szybkości, impetu nad jazdą zachodnioeuropejską. Bardziej zmodernizowano piechotę. Składała się ona w tym czasie z piechoty wybranieckiej, zaciężnej oraz kozackiej, opierającej się na rejestrze kozackim. Wyposażona była dość jednolicie w broń palną – rusznice. Wprowadzono udoskonalone muszkiety, prawie dwukrotnie zwiększające szybkość oddawanych strzałów. Skuteczność ataku zapewniało również uzbrojenie wojska w toporki i szable. Do gruntownej reformy doprowadził Władysław IV przy pomocy hetmana Stanisława Koniecpolskiego na początku swego panowania. Wprowadził on jako stały element naszej armii piechotę niemiecką wyposażoną w muszkiety i piki oraz jazdę, która była zdolna swą siłą ognia wspomagać piechotę. W ramach reformy artylerii zostały wprowadzone działa regimentowe, towarzyszące piechocie. Broń tę odlewano głównie w Polsce, a działa przechowywano w cekhauzach i w twierdzach. O polskiej artylerii może świadczyć szerokie zainteresowanie w Europie książką „Artis magnae artileriae pars prima” z roku 1650. Na potrzeby wojen ze Szwecją, Polska podjęła próby zorganizowania floty morskiej. W roku 1622 w Gdańsku spuszczono na wodę pierwszy okręt marynarki wojennej. Przy pomocy hetmana Koniecpolskiego rozbudowano flotę do 12-tu okrętów różnej wielkości. Taktyka wojskowa nie uległa zbyt wielkim zmianom, nadal opierano się na sile uderzenia szybkiej jazdy. W tamtym okresie polska armia miała wielu wspaniałych wodzów, którzy potrafili wyrównać braki w uzbrojeniu i liczebności wojska. Do największego zwycięstwa doszło pod Kircholmem, gdzie Chodkiewicz z niespełna 4 tysięczną armią rozgromił króla szwedzkiego Karola IX wraz z 11 tysiącami żołnierzy. Jednak, pomimo rozwoju polskiego wojska, nie należy zapominać o tym, iż dysponowaliśmy zdecydowanie zbyt mało liczebną armią, żeby poradzić sobie z natarciem z kilku kierunków.
W ciągu XVII wieku zmieniły się również stosunki polityczne z sąsiadami. Zygmunt III Waza podczas swojego panowania prowadził dość konsekwentną politykę zagraniczną. Jej kierunek był podyktowany interesami dynastycznymi i zawsze na pierwszym miejscu stał cel strategiczny – odzyskanie tronu szwedzkiego. W sprawie konfliktów wybuchających na krańcach południowo-wschodnich prowadził politykę pasywną, aby nie doprowadzić do konfrontacji z Imperium Osmańskim. Ponadto aktywna polityka wobec Szwecji wymagała utrzymania dobrych stosunków z Hohenzollernami. Realizacja celu strategicznego skłoniła króla do sojuszu z Habsburgami i ustępstw wobec Hohenzollernów. Panowanie następnego Wazy przyniosło sojusz z Habsburgami i Francją. Władysław, prowadząc politykę zagraniczną miał na uwadze raczej zdanie szlachty, która pragnęła pokoju. Już na początku swojego panowania ożenił się z córką Ferdynanda II, króla Hiszpanii. Po śmierci Cecylii, król zdecydował się na małżeństwo z francuską księżniczką. Dobre stosunki z dwoma największymi władcami kontynentu owocowały lepszym postrzeganiem Polski na arenie międzynarodowej. Na tak przygotowanym gruncie zaczęły konkretyzować się plany wojny z Turcją. Habsburgowie obiecali polskiemu królowi, iż tereny zdobyte w Turcji staną się własnością lub lennem Wazów polskich. Władysławowi bardzo zależało na zdobyciu terytorium dziedzicznego, bo jako wygnańcy szwedzcy nie posiadali nic. Tak więc kształtowały się stosunki polityczne po siedemnastowiecznych wojnach.
W wyniku prowadzonych wojen zmieniły się granice państwa Polskiego. W okresie walk ze Szwecją utraciliśmy bezpowrotnie Inflanty. Państwo moskiewskie odebrało nam Smoleńszczyznę i Kijów. W sprawie tureckiej do 1699 roku Podole i część prawobrzeżnej Ukrainy należała do Turcji. W tym roku ostatecznie te tereny wróciły pod panowanie Polski.
Wojna ma niszczący wpływ na każdą dziedzinę życia gospodarczego jak i politycznego. Wszyscy mieszkańcy państwa odczuwają zgubny wpływ walk prowadzonych na terytorium państwa. Nie ważne, w którym wieku ma miejsce batalia, nie ważne jakich środków się używa. Oba walczące obozy tracą. Pieniądze, terytorium, ludzi. Wiele czasu musi upłynąć, aby państwo zregenerowało swoje siły, tak jak to miało miejsce w siedemnastowiecznej Polsce. Minęło sto lat i niektóre miasta nadal spustoszone przez wojskowych nie powróciły do dawnej świetności. Nie potrafiliśmy się podnieść z kryzysu gospodarczo-politycznego, co było przyczyną dalszego załamywania się potęgi państwa Polskiego. Pośrednio prowadziło do rozbiorów – nie potrafiliśmy sobie już poradzić z interwencjami z zewnątrz. Nie ważne, która strona walczących wygrywa – wszystkie odnoszą straty.
Bibliografia:
Józef Andrzej Gierowski „Historia Polski 1505 – 1764”, t. I, Warszawa, 1980, wyd. PWN, wyd. trzecie;
Henryk Samsonowicz „Historia Polski do roku 1795”, Warszawa, 1990, wyd. WSiP, wyd. piąte;
Mariusz Markiewicz „Historia Polski 1492 – 1795”, Kraków, 2002, Wydawnictwo Literackie, wyd. drugie;
Bogumiła Burda, Bohdan Halczak, Roman Maciej Józefiak, Anna Roszak, Małgorzata Szymczak „Czasy nowożytne historia 2”, Gdynia, 2003, wyd. Operon;
Praca zbiorowa pod przewodnictwem Leokadii Horubały „Atlas historyczny dla klasy V-VI” Warszawa – Wrocław, 1997, Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych, wyd. czwarte.