"Pan Tadeusz" - urzędy
Asesor
Wedle objaśnień poety ? urzędnik sprawujący nadzór nad policją ziemską powiatu. Bywał wybierany przez obywateli lub naznaczany przez rząd i wtedy zwany był asesorem koronnym.
Asesor mniej krzykliwy i mniej był ruchawy
Od Rejenta, szczuplejszy i mały z postawy,
Lecz straszny na reducie, balu i sejmiku,
Bo powiadano o nim: ma żądło w języku.
Tak dowcipne wierszyki umiał komponować,
Iżby je w kalendarzu można wydrukować:
Wszystkie złośliwe, ostre. Dawniej człek dostatni,
Schedę ojca swojego i majątek bratni,
Wszystko strwonił, na wielkim figurując świecie;
Teraz wszedł w służbę rządu, by znaczyć w powiecie.
(I, 726 ? 735)
Właściwie nie wiadomo, dlaczego Asesor bawi w domu Sędziego, może z urzędu. Z opowieści o dawnej świetności wiemy, że trzymał się dworu Sanguszków. Podobno darem od księcia są owe obróżki jaszczurem wykładane z kolcami ze złota i smycz z jedwabiu, o których ciągle słychać, ale ich nie widać, oraz strzelba Sanguszkówka.
Wydaje się, że większość uczuć Asesora skupiła się na charcie Sokole. Co jakiś czas Asesor wybucha atakami zazdrości o Telimenę, co wydaje się mało uzasadnione, wiemy jednak, że w pierwotnej redakcji poematu poeta wprost napisał, iż Asesor Telimenie nadskakiwał i niby kochał się szalenie.
Prawdziwą twarz carskiego urzędnika Asesor pokazuje dopiero podczas zajazdu, najpierw grożąc Hrabiemu w imię Imperatorskiej Mości, a potem ukrywając się w pokrzywach. Sędzia próbuje ułagodzić go tak jak Rykowa, oficera rosyjskiego na służbie. Nie wiemy, co dzieje się z nim w trakcie bitwy z jegrami (chyba jednak przezeń sprowadzonymi do Soplicowa). Za to w finale poematu objawia się jak zawsze kontent z siebie, jak nowy:
Asesor, niegdyś cara, dziś Napoleona
Wierny sługa; żandarmów oddział miał w komendzie,
A choć ledwie dwadzieścia godzin był w urzędzie,
Już włożył mundur siny z polskiemi wyłogi
I ciągnął krzywą szablę, i dzwonił w ostrogi.
Obok poważnym krokiem szła jego kochanka,
Ubrana bardzo strojnie Tekla Hreczeszanka;
Bo Asesor już dawno Telimenę rzucił
I aby tę kokietkę tym mocniej zasmucił,
Ku Wojszczance afekty serdeczne obrócił.
(XI, 659 ? 668)
Dąbrowski Jan Henryk (1755-1818),
generał, twórca legionów polskich we Włoszech
Tadeusz, przebiegając po przyjeździe pokoje rodzinnego domu, nie może powstrzymać się przy kurantowym zegarze:
I z dziecinną radością pociągnął za sznurek,
By stary Dąbrowskiego usłyszeć mazurek.
(I, 71 ? 72)
My wiemy, że nie mógł on w owym czasie być ?starym mazurkiem?, choć wiemy również, że melodia legionowej piosenki wywodzi się z tradycji ludowej i mogła zostać wcześniej użyta w kurantach. Dziad wędrowny opowiada o jenerale, który z ziemi włoskiej stara się przyciągnąć do Polski. Pojawia się Dąbrowski w agitacyjnych opowieściach księdza Robaka. O nim i jego Legionach szepczą te same wieści, które zapowiadają rychłą wojnę, by w końcu Robak mógł zakrzyknąć:
Nasz Józef, nasz Dąbrowski, nasze orły białe!
Już są w drodze, na pierwszy znak Napoleona
Przejdą Niemen i ? bracie! Ojczyzna wskrzeszona!
A gdy w końcu przyszedł ?rok ów?, generał ze sztabem stanął w Soplicowie (w istocie sztab był w Horodziłówce, majątku Kiersnowskich) i zażyczył sobie polskiego obiadu. Nie był to obiad, ale uczta na cześć wodzów wojska polskiego i trzech szczęśliwie zaręczonych par. A generał ?z pieśni i powieści? podziwia serwis i ?stołowe? sztuczki Wojskiego, słucha koncertu Jankiela, a na koniec tańczy poloneza z Zosią. Przez chwilę, bo przecież nie tylko on na to czekał. Uczta w Soplicowie jest oczywiście wydarzeniem fikcyjnym, służącym apoteozie dwóch polskich wodzów i grona przyszłych bohaterów powstania listopadowego.
Horeszko (Stolnik) h. Półkozic
Pierwszy pan w powiecie (urząd jego był honorowy), ostatni z wielkiego rodu, potomek senatorów i hetmanów. Zwolennik obozu reform w okresie Sejmu Czteroletniego, popierał Konstytucję 3 maja. Był przeciwnikiem konfederacji targowickiej. Zginął w lecie 1792 roku, zastrzelony przez Jacka Soplicę podczas oblężenia jego zamku przez Rosjan. W chwili śmierci, kreśląc krzyż w stronę, z której padł strzał, dał znak, że przebacza zabójcy. Opowieść Gerwazego i spowiedź Jacka przekazują nam dwa różne oblicza Stolnika. Dla sługi, który resztę życia poświęca zemście na Soplicach, był to nieodżałowany
[...] pan potężny, pobożny i prawy,
Który miał w domu krzesła, wstęgi i buławy,
Ojciec włościan, brat szlachty.
(II, 339 ? 341)
Jacek, nawet na łożu śmierci, po życiu pełnym pokuty za starą zbrodnię, mówi o przebiegłości Stolnika, chętnego do przyjmowania Soplicy, gdy potrzebował głosów na sejmiku, obojętnego jednak na jego miłość do Ewy, upokarzającego niedawnego przyjaciela rozmowami o jej zaręczynach.
Udawał, że mu nawet nie przyszło do głowy,
Żeby ja mógł się starać o związek takowy.
(X, 540 ? 541)
Hrabia
Horeszko, chociaż po kądzieli
Sierota, ale ?panicz bogaty?. Dziedziczy jakieś resztki majątku Horeszków, mimo że prawowitą spadkobierczynią jest Zosia (Statut Litewski dawał krewnym po kądzieli prawo dziedziczenia). Historycy stosunków prawnych przypuszczają, iż majątek Horeszków mógł być tzw. ordynacją, gdzie spadek przechodził zawsze na najstarszego syna lub najstarszego krewnego płci męskiej
Ma około 25 lat, wychowany z cudzoziemska, anglofil, na tle soplicowskiej prostoty i tradycjonalizmu wydaje się wcieleniem ?panicza modnego?. Ofiara powieści awanturniczych i romansowych, chimeryk o manierach Don Kichota, jak on, skazany na nieustanne rozczarowania, również miłosne. Uwikłany w wymyślone role i kostiumy, nie jest w stanie realnie spotkać się z realną kobietą. Zmienia zresztą z łatwością przedmioty swego uwielbienia, bo papierowe są jego uczucia.
Zamieszkuje dwór w pobliżu Soplicowa. Z wielkopańska otacza się orszakiem dżokejów, choć dla Gerwazego to i tak chłopstwo i lokajstwo. Dość bezwolnie daje się wciągnąć w ponurą w gruncie rzeczy intrygę Klucznika. Po bitwie z jegrami decyduje się na ucieczkę za Niemen, mimo iż stać go na opłacenie sobie spokoju. Celnie scharakteryzuje go Jacek Soplica:
Jest to dziwak, fantastyk trochę, ale młody,
Poczciwy, dobry Polak; potrzebny nam taki;
W rewolucyjach bardzo potrzebne dziwaki,
Wiem z doświadczenia...
(VI, 278 ? 281)
Hrabia staje na wysokości zadania i powraca do Soplicowa w mundurze pułkownika jazdy. Wiemy też, że w pierwszej zaraz bitwie wybornie się sprawił.
Ostatecznie, ?porzucony? przez Telimenę:
Dość już tego - przerwała - nie jestem planetą
Z łaski Bożej! Dość Hrabio, ja jestem kobietą...,
dręczy wyznaniami Podkomorzankę.
Płut
Major, nazwisko znaczące, płut po rosyjsku znaczy cwaniak, kanciarz.
Ten major, Polak rodem, z miasteczka Dzierowicz,
Nazywał się (jak słychać) po polsku Płutowicz,
Lecz przechrzcił się; łotr wielki, jak się zwykle dzieje
Z Polakiem, który w carskiej służbie zmoskwicieje.
(IX, 106 ? 109)
Nie wiadomo do końca przez kogo wezwane, wojsko rosyjskie pod komendą Płuta sprawnie kładzie kres zajazdowi. Major doskonale wie, że w całej sprawie więcej było krzyku niż przestępstwa (ostatecznie jedyne ofiary śmiertelne zanotowano wśród drobiu). Jednakże przekonanie o ogromnych bogactwach Sędziego i pokusa znacznej łapówki (za każdą głowę tysiąc rubli gotówką) sprawia, że straszy Sędziego przepisami stanu wyjątkowego na Litwie (tzw. żółtą księgą). Jak wiadomo, w świecie majora wystarczy mieć człowieka - a oskarżenie zawsze się znajdzie. Ma też Płut osobiste powody, by sprawę raczej zaostrzyć niż puścić płazem. Uważa, że któryś z Dobrzyńskich znieważył go na reducie
On, gdy tańczyłem, krzyknął:
"Precz, za drzwi złodzieja!"
Że wtenczas za pułkowej okradzenie kasy
Byłem pod śledztwem, miałem wielkie ambarasy,
A jemu co do tego?
(IX, 143 ? 146)
Przyjazd Robaka i Macieja Rózeczki krzyżuje nieco plany Płuta. Bernardyn daje nieoczekiwany popis umiejętności wodzirejskich.. Nim ktokolwiek z domowych zdoła ochłonąć ze zdumienia obaj rosyjscy oficerowie zjedzą dwadzieścia trzy zrazy i wleją w siebie pół wazy ponczu, o co od początku chodziło.
...major syt i wesół w krześle się rozwalił,
Dobył fajkę, biletem bankowym zapalił
I otarłszy śniadanie z ust końcem serwety
Obrócił śmiejące się oczy na kobiety.
(IX, 254 ? 257)
Niestety. Kto kobiety traktuje jak oficerskie konie, ten słusznie dostaje w pysk. To zaś wystarczy, by wszystkich przytomnych scenie uznać za buntowników i przejść do ataku. Tak się zaczyna bitwa w Soplicowie.
Jeszcze raz Płut da się poznać, kiedy wyzwawszy Tadeusza na pojedynek, sam nie staje w polu, tylko wysyła w zastępstwie Rykowa. Jeszcze korzystając z przerwy w bitwie spowodowanej pojedynkiem, będzie próbował posłać Tadeuszowi skrytobójczy strzał ( nie, nie sam, Płut ma swój honor, od czego są podwładni), po czym do końca bitwy przeleży w pokrzywach. W finale Major Płut przepada bez śladu; jak zapewnił Gerwazy:
...Klnę się Scyzorykiem,
Że Płut nie wyda! gadać już nie będzie z nikim!
(X, 179 ? 180)
Mimo wyznaczenia nagrody za znalezienie żywego czy martwego nikt o niczym się nie dowiedział, a ci, co wiedzieli, milczeli jak zaklęci.
Podkomorzy
Urząd ten za czasów rosyjskich już tylko tytularny, uprawniający jednakże do sądzenia sporów o granice dóbr szlacheckich.
Podkomorzy dochodzi sześćdziesiątki. O ojcu jego, wojewodzie nowogrodzkim wiemy, że opiekował się młodym Sędzią. W młodości wojewodzic z oszmiańskiego powiatu słuchał astronomiji przez dwa lata na Uniwersytecie Wileńskim za rektoratu Poczobuta. Poznał tam też Jana Śniadeckiego. Jest najstarszy wśród gości Sędziego, stąd najwyższe brał miejsce za stołem. Musi mieszkać niedaleko, skoro wysyła służbę do swego dworu po psy gończe, Sprawnika i Strapczynę (to nazwy rosyjskich hierarchii urzędowych, trzeba było odwagi, żeby tak nazwać psy). Dopóki siedząc za stołem dzwoni w tabakierę (dar króla Stanisława dla ojca Podkomorzego) i przemawia, jest jednym z wielu w poemacie chwalców przeszłości. Prawdziwy temperament pokazuje w scysji z Hrabią:
Zerwał się mówić, pierwsze słowo niewyraźnie
Mleł w ustach, aż przez zęby wyleciało: ?Błaźnie!
Grafiątko! ja cię... Tomasz, karabelę! Ja tu
Nauczę ciebie mores, błaźnie! Daj go katu!
Względy, urzędy nudzą, uszko delikatne!?
(V, 380 ? 384)
Prawdziwą zaś klasę pokazuje Podkomorzy po bitwie z jegrami, kiedy doprowadza do poddania się resztek sił rosyjskich, a następnie przekonuje szlachtę do natychmiastowej ucieczki za Niemen i własne środki oddaje do dyspozycji uciekających.
Z chwilą wkroczenia wojsk napoleońskich zostaje obrany marszałkiem konfederackim powiatu nowogródzkiego. On dokonuje też aktu pośmiertnej rehabilitacji Jacka Soplicy wobec mieszkańców okolicy. Ostatni co tak poloneza wodzi.
Protazy Brzechalski
Woźny trybunalski w stanie spoczynku. W przeszłości, jak inni woźni, wybrany uchwałą trybunalską lub sądową, roznosił pozwy, zdawał w sądzie relacje; wiele czynności (np. licytacje) nie miały charakteru prawnego, jeżeli nie było przy nich woźnego. Protazy żyje swoją ?woźnieńską? przeszłością. Dzień kończy lekturą ukochanej książki ? wokandy trybunalskiej
...tam rzędem
Stały spisane sprawy, które przed urzędem
Woźny sam głosem swoim przed laty wywoływał
Albo o których później dowiedzieć się zdołał.
Prostym ludziom wokanda zda się imion spisem,
Woźnemu jest obrazów wspaniałych zarysem.
(I 872 ? 877)
Daje wszelako wiele dowodów na to, że nie jest tylko staruszkiem, dożywającym swoich dni na łaskawym chlebie u Sędziego. Wystarczy wspomnieć jego upór w organizowaniu wieczerzy w zamku, wbrew zakazowi Sędziego, i cały przebieg akcji dostarczania pozwu sądowego Hrabiemu. W trakcie zajazdu zmuszany przez Gerwazego od ogłoszenia intromisji Hrabiego do zamku i dworu Sopliców:
...cum gais, boris et graniciebus,
Kmetonibus, scultetis et omnibus rebus
Et quibusdam alijis.
(VIII, 733 ? 735)
Woźny zdobywa się nie tylko na protest, ale i brawurową ucieczkę przez kapustę w konopie. Nie wiadomo też, jak rozstrzygnęłaby się bitwa z wojskiem rosyjskim, gdyby nie wspólne z Wojskim, ochmistrzynią i kuchcikiem zwalenie sernicy.
Rejent Bolesta
Przyjaciel Sędziego, zapewne jeszcze z czasów jego aktywności w palestrze, i Maćka nad Maćkami (do chwili zaręczyn). Pełni służbę przy sądzie ziemskim w Nowogródku. Namiętny myśliwy, właściciel charta Kusego i tęgiej strzelby ?Sagalas London l Bałabanówka?, niezmordowany w sporze z Asesorem o wyższość Kusego nad Sokołem.
Jak raz zaczął, bez przerwy rzecz swoją tokował
I gestami ją bardzo dobitnie malował.
(Był dawniej adwokatem pan rejent Bolesta,
Zwano go kaznodzieją, że zbyt lubił gesta).
(I, 684 ? 687)
W finale poematu, nie wiedzieć czemu, poeta ukarał Rejenta małżeństwem z Telimeną. Wcześniej tylko przy scenie grzybobrania wspomniał, że na widok znudzonej Telimeny, spozierającej w górę pan Rejent w gniewie mówił o niej, że grzybów szukała na drzewie. A tu nagle małżeństwo i jeszcze przyszła żona zmusza warunkiem intercyzy wyrzec się kontusza; więc się Rejent rad nierad po francusku przebrał.
W dodatku w ostatecznym pojedynku Kusego z Sokołem niestrudzony szczwacz zgubił swój ślubny pierścionek. I jeszcze:
Widno, że mu frak duszy połowę odebrał.
Stąpa, jakby kij połknął, prosto, nieruchawo,
Jak żuraw; nie śmie spojrzeć ni w lewo, ni w prawo;
Mina gęsta, lecz z miny widać, że jest w męce,
Nie wie, jak się pokłonić, gdzie ma podziać ręce,
On, co tak gesty lubił! ręce za pas sadził -
Nie masz pasa - tylko się po żołądku gładził...
(XII, 407 ? 413)
Rębajło Gerwazy
zwany Klucznikiem, od pęku kluczy od zamku Horeszków, noszonego u pasa; Scyzorykiem od potężnych rozmiarów i wagi miecza; Półkozicem od uporczywie noszonej liberii ze znakami herbowymi Horeszków lub Mopanku, od ulubionego zwrotu grzecznościowego. Hasło ? ?Hajże na Soplicę!?
Ród Gerwazego nie był w okolicy bliżej znany, ale w czasie przedzajazdowej narady w Dobrzyniu szlachta woła: Wiwat Scyzoryk, klejnot Rębajłów zaścianku! Być może pochodzi z Rąbanek, które w rozmowie z Hrabią wymienia obok (równie fikcyjnych) Rzezikowa i Ciętycz ? zaścianków, gdzie szlachta odwieczna, w której krew rycerska płynie. Najwierniejszy z wiernych sługa stolnika Horeszki. Nie założył rodziny, wszystkimi uczuciami obdarzając Scyzoryk.
To jest, co najdroższego na świecie posiadam,
Nie miałem nigdy żony, nie miałem dziecięcia,
On był żoną i dzieckiem; z mojego objęcia
Nigdy on nie wychodził; od rana do mroku
Pieściłem go, on w nocy sypiał przy mym boku!
A kiedym się zestarzał, nad łóżkiem na ścianie
Wisiał, jako nad Żydem Boże przykazanie!
(XII, 341 ? 347)
Cnotą jest przywiązanie pana do sługi, ale przywiązanie Gerwazego do nieżyjącego od prawie dwudziestu lat Stolnika sprawia wrażenie manii. W tragedii Horeszków Klucznik nie dostrzega w ogóle ani dramatu Jacka i Ewy (ich wzajemnego uczucia po prostu nie przyjmuje do wiadomości), ani pychy Stolnika, tylko pychę Jacka i jego zbrodnię. Zapieczony w nienawiści, zaprzysięgły wróg Sopliców, których ściganiu, paleniu i wycinaniu poświęcił życie. Jego pomysł zajazdu i wynikłe stąd komplikacje skutecznie niszczą wątek spisku, tyle lat snowany - dzieło życia Jacka?emisariusza. Ma też na sumieniu, bagatela, pięciu zabitych przez zemstę Sopliców, zatajenie gestu przebaczenia, jakim umierający Stolnik przeżegnał zabójcę, no i zakłutego Scyzorykiem ?pro publico bono? Majora Płuta.
Na szczęście w poemacie ?parą? Gerwazego jest Protazy, którego łagodne ?Gerwazeńku? nie pozwala Klucznikowi urosnąć ani na romantycznego mściciela, ani na maniakalnego zabójcę. Po dramatycznej spowiedzi przedśmiertnej Jacka Soplicy, kiedy Gerwazy wydusza z siebie w końcu prawdę o przebaczeniu Stolnika i sam zdobywa się na przebaczenie, jego ponura rola się kończy. Na szczęście dla niego i dla Sopliców może popijać miodek z Protazeńkiem, a i morderczy Scyzoryk, darowany generałowi Kniaziewiczowi odjechał z taborami wojskowymi jako pamiątka. Przecież wiadomo, że Zosia przyjmie Gerwazego na łaskawy chleb, by mógł ćwiczyć w szermierce małych Sopliców.
Ryków Nikita Nikitycz
Kapitan roty, zakwaterowanej w wiosce Sędziego. Moskal, lecz dobry człowiek. Zapraszany przez grzeczność na wieczerze do Soplicowa. Mało rozgarnięty, ale dobroduszny, w każdej sytuacji znajduje nie tylko stosowne przysłowie, ale i wyjście.
Niegdyś żołnierz Suworowa, odznaczył się w wojnie tureckiej 1788 roku, brał udział w walkach przeciwko Napoleonowi we Włoszech, w Szwajcarii, w Austrii, Prusach, w Polsce walczył przeciw Kościuszce.
...Ja nie szpieg, a po polsku umiem -
Ojczyzna! Ja to czuję wszystko, ja rozumiem!
Wy Polaki, ja Ruski, teraz się nie bijem [...]
Ruskie przysłowie: Z kim się biję, tego lubię;
Gładź drużkę jak po duszy, a bij jak po szubie.
(I, 511 i nast.)
Wkracza do Soplicowa pod komendą Majora Płuta. Sam rychło daje się udobruchać Sędziemu, wie doskonale, jakimi argumentami trafić do dowódcy: Bóg dał ręce, żeby brać. A kiedy szczęśliwy finał układów przeradza się w bitwę, Ryków staje do walki i broni się do ostatniego - dosłownie - żołnierza, a i osamotniony nie chce się poddać. Kiedy w końcu udaje się Podkomorzemu przekonać go do oddania broni, bez cienia urazy przechodzi do porządku dziennego nad nową sytuacją, a nawet poddaje sposoby uniknięcia dalszych kłopotów.
Powiemy, że my przyszli tu z wizytą, pili
Sobie, tańczyli, trochę sobie podchmielili,
A Płut przypadkiem ognia zakomenderował,
Bitwa! I batalion tak jakoś się zmarnował.
Wy, Pany, tylko śledztwo pomazujcie złotem,
Będzie kręcić się
(X, 158 ? 163)
Płutowi proponuje gębę zatkać bankowym papierem, kiedy jednak okazuje się, że Gerwazy rozwiązał problem na swój sposób, stwierdza stoicko: ?Nosił wilk, ponieśli i wilka?.
Soplica (Sędzia)
nieznany z imienia młodszy syn podczaszego ziemskiego Soplicy, brat Jacka, urodzony około roku 1776. W czasach burzliwej młodości starszego brata przebywał na naukach w szkołach jezuickich (Mickiewicz celowo dopuszcza tu anachronizm, chcąc podkreślić tradycjonalizm wykształcenia Sędziego). Przez dziesięć lat uczył się żyć z ludźmi i światem na dworze Wojewody, ojca Podkomorzego. Za jego zapewne poparciem wszedł do palestry. Szczęśliwie zakochany i zaręczony z Martą Hreczeszanką, starszą córką Wojskiego, głęboko przeżywa niespodziewaną śmierć narzeczonej. Trzydzieści lat później mówi o sobie: nie bywszy małżonkiem, jestem wdowiec stary.
Z chwilą ucieczki za granicę Jacka po 1792 roku, przejmuje opiekę nad małym Tadeuszem i Soplicowem. Wchodzi też w posiadanie części dóbr Horeszków, nadanych Soplicom przez legalny po akcesie króla rząd konfederacji targowickiej. Stanowi to od dawna przedmiot polemik badaczy i wątpliwości co do obywatelskiej postawy Sędziego (owo: dano mi dobra, wziąłem). Jest dobrym gospodarzem, spławia zboże Niemnem, hoduje owce, uprawia ziemię.
Główną cechą Sędziego, podkreślaną z naciskiem przez poetę, jest przywiązanie do porządku, rozumianego głównie jako przestrzeganie skomplikowanej szlacheckiej hierarchii wewnątrzstanowej.
Bo Sędzia w domu dawne obyczaje chował
I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu
Dla wieku urodzenia rozumu, urzędu.
?Tym ładem ? mawiał ? domy i narody słyną,
Z jego upadkiem domy i narody giną?.
(I, 219 ? 223)
Sam poeta daje jednak znak, że nie trzeba postaci Sędziego traktować wyłącznie serio, kiedy pisze o brakach w jego wykształceniu i pewnej siebie solenności skontrastowanej z fantazjami Hrabiego na temat gotyckiej architektury zamku Horeszków.
Sędzia z dokumentów przekonywał o tm,
Że architekt był majstrem z Wilna, nie zaś Gotem.
(I, 278 ? 283)
A przecież i ten solenny safanduła daje się ponieść entuzjazmowi na wieść o rychłym wkroczeniu Napoleona na Litwę. Jego również porywa wizja profrancuskiego powstania na Litwie pod wodzą Sopliców, które zmazałoby targowicką plamę na honorze rodziny. Tu następuje słynne:
Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele i? ? jakoś to będzie!
(VI, 257 ? 258)
Wojski Hreczecha
Niedoszły teść Sędziego, daleki krewny pański i przyjaciel domu.
Wojski to niegdyś tytuł urzędowego opiekuna żon i dzieci szlachty w czasie pospolitego ruszenia. W czasach, kiedy rozgrywa się akcja poematu, jest to już tylko urząd tytularny. Wojski, przedstawiany głównie jako totumfacki, zarządca kuchni, mistrz ceremonii, łapacz much i gawędziarz, nie jest wszelako wyłącznie staruszkiem gadułą. Po pierwsze jest dla soplicowskiego towarzystwa niekwestionowanym autorytetem myśliwskim. Dwukrotnie w czasie soplicowko-horeszkowskich porachunków dyskretnie przypomina o jeszcze jednej ze swych sztuk ? mistrzowskim rzucaniu nożem na odległość.
Sztuka rzucania nożów, straszna w ręcznej bitwie,
Już była zaniechana podówczas na Litwie,
Znajoma tylko starym; Klucznik jej próbował
Nieraz w zwadach karczemnych. Wojski w niej celował,
Widać z zamachu ręki, że silnie uderzy,
A z oczu łacno zgadnąć, że w Hrabiego mierzy...
(V, 742 ? 747)
Wielkie chwile Wojskiego w poemacie to koncert na rogu, sernica spuszczona na głowy rosyjskich jegrów i uczta zaręczynowa z popisowym serwisem.
Kniaziewicz Karol Otto (1762-1842)
generał, uczestnik wojny polsko-rosyjskiej 1792 roku i powstania kościuszkowskiego. Dowódca 1 Legii w Legionach Polskich (1797-99), dowódca Legii Naddunajskiej (1799-1801). Podczas kampanii rosyjskiej Napoleona, dowódca dywizji w armii Księstwa Warszawskiego. W powstaniu listopadowym reprezentant Rządu Narodowego w Paryżu. Na koniec, wdzięczny słuchacz kolejnych ksiąg ?Pana Tadeusza?, czytanych w salonie Mickiewiczów i jeden z pierwszych entuzjastów poematu.
Do poematu wchodzi najpierw w patriotycznych powieściach, krążących po litewskich dworach i zaściankach. W finale stacjonuje w Soplicowie, jest gościem na zaręczynowej uczcie. Jako jedyny posługuje się swobodnie Scyzorykiem Gerwazego,
Ująwszy rapier, lekko jakby spadę dźwignął
I nad głowami gości błyskawicą mignął,
Przypominając polskie fechtarskie wykręty...
(XII, 314 ? 316)
czym budzi wzruszenie i zachwyt krewkiego Rębajły. Dowodem tego staje się ofiarowanie generałowi w darze Scyzoryka, który był Gerwazemu żoną i dziecięciem.
Napoleon I (1769-1821)
cesarz Francuzów
W poemacie pojawia się głównie... na denku tabakierki księdza Robaka (ciekawa jest ta tabakierka w roli ?materiału agitacyjnego?; podobno używanie tabaki rozpowszechniło się na ziemiach polskich za czasów Napoleona i było oznaką orientacji profrancuskiej).
...ów mąż, bóg wojny,
Otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny,
Wprzągłszy w swój rydwan orły złote obok srebrnych,
Od puszcz libijskich latał do Alpów podniebnych,
Ciskając grom po gromie: w Piramidy, w Tabor,
W Marengo, w Ulm, w Austerlitz. Zwycięstwo i Zabor
Biegły przed nim i za nim.
Buchman
Pan komisarz z Klecka (powiat nieświeski)
Człowiek młody, przystojny, ubrany z niemiecka;
Zwał się Buchman, lecz Polak był, w Polszcze się rodził;
Nie wiedzieć pewnie, czyli ze szlachty pochodził,
Lecz o to nie pytano; i wszyscy Buchmana
Szacowali, iż służył u wielkiego pana.
Był dobry patryjota i pełen nauki,
Z ksiąg obcych wyuczył się gospodarstwa sztuki
I dóbr administracją prowadził porządnie;
O polityce także wnioskował rozsądnie,
Pięknie pisać i gładko umiał się wysławiać.
(VII, 148 ? 157)
Nazwisko znaczące, dosł. człowiek?książka. Postać tę wprowadził Mickiewicz jako personifikację typu psychicznego, którego sam nie znosił: człowieka tak oczytanego, że nabyte teorie książkowe i troska o jasność wywodu krasomówczego przesłania mu rzeczywistość i uniemożliwia realną ocenę sytuacji.
Bibliografia :
Internet:
http://www.pantadeusz.com/poemat/bohaterowie/index.html