Parter był murowany, a pierwsze i drugie piętro wykonano z drewnianych bali. Dom musiał być wielokrotnie przebudowany, bo różnej wielkości okna umieszczono w przedziwnych miejscach, a mała wieżyczka wyrastająca z dachu wyglądała jak doklejona z trochę innej bajki. Dom wrastał w zbocze, więc wysoki od frontu parter z tyłu ginął w pochyłości – tam piętro stawało się parterem. Była jeszcze piwnica, teraz częściowo ukryta pod śniegiem. Drzwi były stare, wykonane z grubych desek, zawieszone na solidnych kutych zawiasach. Prowadziły przez niewielki przedsionek do znacznie cieplejszego i jaśniejszego wnętrza. Sala zajmująca większą część parteru miała grube, kamienne ściany i pełniła chyba jednocześnie funkcję jadalni i pokoju dziennego. Na wprost wejścia znajdował się monumentalny kominek. Niestety, teraz wygaszony, choć wciąż biło od niego ciepło. Po dwóch jego stronach widać było krótkie korytarzyki prowadzące do pozamykanych drzwi. Za kominkiem zakręcały schody. Pod ścianami stały drewniane ławy i stoły, a na środku podłogi, przed kominkiem rozłożono wielką skórę niedźwiedzia z wypchanym łbem skierowanym do paleniska. Obok stał wypchany rudy kot z oczami ze szklanych zielonych kulek. Na ścianach wisiało mnóstwo niewielkich obrazów i kilka ozdób, wśród których największe wrażenie robiły wypchane głowy zwierząt. Na pierwszym piętrze znajdował się przytulny pokój dziecięcy, wypełniony misiami, samochodzikami, klockami i mnóstwem innych zabawek. Na ścianach były już pierwsze artystyczne rysunki dziecka. W rogu stała zielona kołyska. Naprzeciwko był pokój gościnny przygotowany w każdej chwili na niespodziewanego przybysza. Żaden z domowników nie wchodził do niego, ponieważ nie było potrzeby przechodzić przez te zamknięte na klucz drzwi. Na końcu korytarza znajdowała się łazienka. Kosz na pranie został zapełniony po brzegi i część brudnej garderoby leżała na ziemi. Lustra trochę poplamione, ale za to podłoga i umywalka były naprawdę czyste. Drugie piętro było w czasie przebudowy. Stał tam dopiero drewniany szkielet przyszłych pokoi i ścian. Woda kapała przez niewielkie dziury w dachu do, w połowie zapełnionych, plastikowych pojemników. Wszędzie unosił się kurz i pył. Powyżej przestawiłem mój dom przyszłości , może nie do końca będzie tak wyglądać jak go opisałem, lecz będzie podobny, ponieważ nie pisałem tylko dobrych stron, to nie jest dom wyidealizowany, nieskazitelnie czysty i pachnący. Może już podobny istnieje lub będzie w niedalekiej przyszłości wybudowany.
Nauka o języku.
1. Omów cztery podstawowe zasady rządzące polską ortografią.
– zasada fonetyczna – piszemy jak mówimy i słyszymy, np. nos, woda, pisać
– zasada morfologiczna – piszemy zgodnie z budową wyrazu, uwzględniając obocznośc...