Właśnie przyjechaliśmy nad Morze. Dojazd tu zajął nam osiem godzin więc wszyscy byli zmęczeni długą podróżą, ale kiedy tylko przyjechaliśmy wszyscy się nagle ożywili, praktycznie wybiegli z autokaru po swoje rzeczy. Zaraz potem zameldowaliśmy się w hotelu i poszliśmy się rozpakować do swoich pokoi. Godzinę później zawołali nas na obiad. Zeszliśmy na dół do stołówki i spałaszowaliśmy wszystko co tam było, gdyż byliśmy bardzo głodni. Po obiedzie mieliśmy godzinę odpoczynku. Wykorzystaliśmy go na dokończenie rozpakowywania i wzajemną integrację z resztą kolonii. Później zapowiedziano nam wypad nad morze, pokąpać się trochę. Wszyscy z ochotę przyjęliśmy ten pomysł. Na plaży byliśmy dwie godziny. Jedni pływali, inni się opalali, a jeszcze inni, którzy wolą aktywnie spędzać czas grali w siatkówkę plażową. Po powrocie z plaży odbyła się kolacja, którą również z och0otą zjedliśmy, a po kolacji zorganizowali nam ognisko, na którym śpiewaliśmy piosenki, poznawaliśmy się z resztą kolonii i rozmawialiśmy. Późną nocą poszliśmy spać, z niecierpliwością czekając na kolejny-pełny przygód-dzień.
Dzisiaj wyjechałam nad morze. Było ono cudowne. Pierwszy raz widziałam taki piękny krajobraz. W końcu mogłam odetchnąć od zatłoczonego miasta i oddychać świeżym powietrzem. Na plaży bawiło się wiele dzieci oraz opalali się turyści. Niektórzy wskakiwali do zimnej wody i pływali. Ja niestety nie mogłam tego zrobić, bo nie umiem pływać. Wolałam leżeć i opalać się korzystając z pięknego słońca. Zaczęłam wbrew pozorom trochę tęsknić za domem w późniejszych dniach. Może dlatego, że w pokoju spałam z dość niemiłą koleżanką. Ma na imię Ania. Kiedyś rano wdałam się z nią w konflikt. -To Ty ukradłaś moją szczoteczkę-krzyczała -Jaką szczoteczkę?-zapytałam -Moją, do zębów-odrzekła Miałam tego dość. Nie jestem złodziejka. Emocje opadły. Anka ze skruchą przeprosiła mnie i powiedziała, że szczoteczka wpadła jej za łóżko. Wybaczyłam jej. Była później dla mnie naprawdę miła. Trochę szkoda mi było opuszczać to miejsce, ale trzeba było już wracać do domu. "Niby dobrze, ale w domu najlepiej"-zgadzam się teraz z tym stwierdzeniem.
Pewnego ciepłego, wakacyjnego ranka wstałem i ubrałem się. Dzień nie zapowiadał się ciekawie gdyż rodzice przed wyjściem do pracy powiedzieli mi że nie mają wystarczających środków aby zabrać mnie na jakieś ekskluzywne wakacje nad morzem, więc gdy wrócą to zawiozą mnie do mojej babci. Pierwsze co zrobiłem to usiadłem do komputera. Grałem w gry godzinę a potem poszedłem na podwórko pograć z kolegami w piłkę nożną, siatkówkę bądź inną grę sportową. Gdy po południu rodzice wrócili, poszedłem do domu gdyż mieli zawieźć mnie do babci. Zacząłem się pakować gdy do pokoju weszli rodzice. Byli jakoś dziwnie weseli. Gdy spytałem ich o co chodzi, pokazali mi jakieś rysunki plaży. Gdy podeszłem bliżej zobaczyłem bilety lotnicze na Florydę. Nie wiedziałem co powiedzieć więc uściskałem rodziców i skakałem z radości. To był z pewnością wspaniały wakacyjny dzień.
Witam. Czy mógłby ktoś napisać mi opowiadanie jednego dnia wakacji. Tylko żeby było w miare wiarygodne. Ma byc to na 120 słow. Może byc więcej ale nie mniej. Jestem słaby w opowiadaniach więc proszę was o pomoc. Daje za to w miare duzo punktów
Witam. Czy mógłby ktoś napisać mi opowiadanie jednego dnia wakacji. Tylko żeby było w miare wiarygodne. Ma byc to na 120 słow. Może byc więcej ale nie mniej. Jestem słaby w opowiadaniach więc proszę was o pomoc. Daje za to w miare duzo p...