Język polski

przeprowadź wywiad z Adamem Małyszem

Odpowiedź

pajuś

Siódme miejsce w pierwszym konkursie, piąte w drugim. To dobry czy zły początek sezonu? Adam Małysz: Oczywiście miło byłoby od razu wygrać i porozstawiać wszystkich po kątach. Ale ja jestem z siebie zadowolony. Oddałem dobre skoki. Techniczne o wiele lepsze niż samo odbicie, bo za bardzo jeszcze kieruję się do przodu i przez to nie lecę tych paru metrów dalej. Ale to dobry początek, bo pamiętam, że przed rokiem w Kuusamo dwa razy zająłem 19. miejsce. Teraz czuję się bardzo dobrze przygotowany do sezonu i wiem, że w Trondheim, Harrachovie i innych najbliższych konkursach będę walczył o podium, będę się liczył. Warunki atmosferyczne dały Wam w kość? Jak to zwykle w Kuusamo. Klimat się zmieniał i stąd takie anomalie pogodowe: raz śnieg, raz deszcz, raz zimno, raz ciepło, raz wieje, raz nie wieje. Stąd nie było równych szans dla wszystkich i niewiele zależało od umiejętności. Liczę, że więcej takich konkursów w sezonie nie będzie. Trener Heinz Kuttin powiedział, że w tym sezonie nie będzie jednego skoczka, który tak zdominuje cykl PŚ jak Janne Ahonen w ubiegłym sezonie. I rzeczywiście, oba konkursy pokazały, że czołówka jest bardzo wyrównana. Widać, że ci, którzy byli dobrzy w ubiegłym sezonie, będą dobrzy i tym. Doszedł tylko Robert Kranjec, którego eksplozja formy jest dla mnie niespodzianką. Nikt się nie spodziewał, że wygra. Trafił z formą idealnie. Ahonen chyba rzeczywiście nie jest tak silny jak przed rokiem. Przecież wtedy dwa razy wygrał, zostawiając wszystkich daleeeko w tyle. A teraz dwa drugie miejsca. To chyba dobrze dla Waszej dyscypliny? Formuły 1 nikt już nie chciał oglądać, kiedy w kółko wygrywał Michael Schumacher. Bądźmy szczerzy. Przecież i ja przez trzy lata dominowałem - czy ktoś w Polsce miał tego dość? Każdy mógł wtedy mówić to samo o mnie, co teraz o Ahonenie. Każdy zawodnik chce skakać jak najdłużej jak najlepiej. Fin to nadal wielki zawodnik i w wielkiej formie, choć nie takiej jak przed rokiem. Jak Pan ocenia występ kolegów z kadry? Musimy im dać czas. Robert Mateja naprawdę ma znakomite predyspozycje do skakania. Tylko że wciąż wychodzą mu pojedyncze skoki. Brakuje mu stabilności i pozostaje czekać, aż ona przyjdzie. Marcin Bachleda z kolei za bardzo chciał. A i miał pecha z wiatrem. Mam nadzieję, że w Trondheim będzie lepiej. Czołówka odpuściła sobie kwalifikacje przed drugim konkursem, Pan nie. Czy to nie miało wpływu na Pana skoki, nie czuł Pan ich w nogach? Nie. Przecież ja na treningach oddaję od pięciu do ośmiu skoków, czasem nawet więcej. Im więcej razy skoczę, tym lepiej się czuję. Teraz zresztą cały czas pracuję nad formą i podczas tego skoku w kwalifikacjach poprawiłem jeden element - szybkość na progu. Warto było więc sobie nie odpuszczać. W porównaniu z poprzednim sezonem rzeczywiście skacze Pan dużo lepiej. Czy nie czuje Pan jednak, że brakuje tego "błysku" i dlatego nie wylądował Pan na podium? - Ale co to jest ten błysk? Wolę mówić o formie. Dla mnie jest ważne, że skaczę stabilnie. Że w Kuusamo zepsułem tylko jeden skok, ten w czwartek na treningu na 103 metry. Poza tym cały czas jestem w czołówce. Pnę się w górę. Jestem przy tym głodny sukcesu i zwycięstw, więc one muszą nadejść. Pomalutku, pomalutku - forma wie, kiedy przyjść.

Dodaj swoją odpowiedź

Język polski