Wakacje Anka spędziła bardzo ciekawie. Już w czerwcu pojechała do kuzynki Gośki, która mieszkała w Turku. Pogoda im dopisywała. Codziennie chodziły na długie spacery i dużo czasu spędzały na działce. Cały wolny czas wypełniała im zabawa. Mimo tych wszystkich rozrywek pobytu u kuzynki Anka nie wspominała z przyjemnością. Może dlatego, że cały czas tęskniła za rodziną. Gry wróciła do domu, nareszcie była szczęśliwa. Zobaczyła się z koleżanką, która jako jedyna była jeszcze w domu. Prawie przez cały tydzień spotykały się i chodziły nad jezioro. Niestety i ona wyjechała. Po kilku samotnie spędzonych dnia Ance zaczęło się nudzić. Na szczęscie w lipcu przyjechała do nich ciocia z wujkiem i kuzynem. Zaproponowała im wspólny wyjazd do Dulska. Oczywiście, Anka zgodziła się. Dulsk to malutka wioska z niewielkimi domami, cmentarzykiem i gwiazdem bocianim na wieży kaplicy. Było tam bardzo miło - dziewczyna najwięcej czasu spędzała na grze w piłkę i kąpała się w rzeczce obok gospodarstwa. Po dwóch tygodniach wróciła do domu bardzo zadowolona. Jednak te dwa wyjazdy nie utkwiły Ance w pamięci tak, jak jeden dzień w Przeworsku. Na początku sierpnia pojechała z mamą do Szczecina, skad ciotka zabrała ich do Przeworska. Czas Anka spędziła tam z kuzynkam, Kamilą i Agnieszką. Dzień, który miał dziewczynce najbardziej utkwić w pamięci był słoneczny i ciepły. Około godziny siódmiej rano Kamila obudziła ją i poprosiła, żeby pomogła im nakarmić kury. Wychodząc zza szopy dziewczynki usłyszały głośnie gęganie gęsi. - Dlaczego te gęsi są takie zdenerwowane? - zapytała Anka. - Nie wiem, chodźmy zobaczyć - odpowiedziała Agnieszka. Gdy wyszły za bramę, nagle zdziwione zobaczyły dwóch mężczyzn na pięknych koniach. Jechali w ich stronę, więc szybko pobiegły powiedzieć o tym cioci. W chwilę potem zabawę przerwał im jazgot psów. Zza szopy wyjechali panowie, których widziały przedtem. Okazało się, że byli to znajomi cioci i wujka. Zsiedli z koni i uwiązali je przy płocie. Gdy goście poszli oglądać dom, Anka zapytała cioci: - Znam głos jednego z tych panów, kto to jest? A ciocia na to: - Czyżbyś go nie poznała? To Piotr Fronczewki. Dziewczyna zdziwiła się słysząc te słowa, bo nie wiedziała, jakim sposobem ten znany i lubiany aktor mógł się tam znaleść. Wtedy ciocia powiedziała jej, że pan Piotr spędza wakacje z całą swoją rodziną w pobliskiej stadninie. Po raz pierwszy Anka spotkała sławną osobę i zrobiło to na niej ogromne wrażenie. wiec jest jak jest...o to chodzilo? ; P
-Szybciej Paula, jeszcze tylko kawałek!- krzyczał trener. "Jakby to było takie proste to sam byś pobiegał!"- pomyślała ze złością, ale zmusiła ciężkie jak ołów nogi do jeszcze szybszej pracy. "Tylko 50 metrów... teraz już 30... ostatnie metry i... -Yes!- wydyszałała, patrząc na wyświetlacz stopera. Czas był o całe sześć sekund lepszy niż wczorajszy! Oparła ręce na kolanach i czekała, aż jej serce się uspokoi. Miała wielką ochotę paść na ziemię lub choćby usiąść, ale trenowała już dostatecznie długo by wiedzieć, że to głupie. Po kilkunastu sekundach wyprostowała się, choć całe jej ciało protestowało. Zrobiła to akurat w momencie, gdy ostatnia zziajana zawodniczka przebiegała linię. Oczywiście, najgorszy czas miała Zającowa. "Nic dziwnego- nienawidzi dłuższych dystansów. Pewnie będzie wściekła i za tydzień na stówce da nam popalić..."- pomyślała. Nie mogła jednak powstrzymać mściwej radości na widok zgiętej w pół, dyszącej koleżanki.Nic dziwnego- w końcu się nie cierpiały. Rywalizowały przy każdej okazji: na treningach, na lekcjach, podczas rozmów. Gdy Paula mówiła "tak", Zającowa natychmiast krzyczała "nie!". Zawsze grały w przeciwnych drużynach. Po skończonym treningu biegiem wracała do domu. Worek ze strojem sportowym obijał jej się o ramię, a zdarte przy jednym z upadków kolano bolało jak diabli, była brudna i spocona, w skarpetkach miała piasek. Ale to nie było ważne. Liczyło się to, że była najlepsza. Że ostatnią prostą biegła sama. "Teraz jeszcze sto metrów..."- pomyślała radośnie. I wtedy wszystko się posypało. Na chodnik wyszło sześciu wyrostków w kapturach, którz aż do tej chwili stali ukryci w cieniu bramy. Błyskawicznie ją otoczyli. -Witamy, witamy! Masz dziś dla nas jakiś prezencik, kochanie?- zapytał ten w biało-zielonej bluzie. "Jest ich zbyt wielu!"- pomyślała spanikowana Paula- "A ja jestem zmęczona! Nie ucieknę im!". Stała jak wmurowana. Nie byłaby w stanie biec dostatecznie szybko, a właśnie na tym opierała się jej strategia przetrwania. Dwuch, trzech, może czterech- tylu była w stanie zniechęcić pięścią i butem, ale gdy spotykała większe grupy, salwowała się ucieczką. -Ej, bezmózgi!- do uszu Pauli dotarł dobrze znany głos. Bandziory odwróciły się, prawdopodobnie jeszcze bardziej zdziwione, niż ich ofiara. A dziewczyna dostrzegła szansę- uderzyła w szczękę chłopaka stojącego najbliżej niej- Czerwonego Kapturka- i wyprysnęła do przodu. Biegnąc, widziała stale przybliżający się do niej kształt. W końcu dobiegła do swojego mieszkania, a druga dziewczyna dołączyła do niej po sekundzie. -Dlaczego... to... zrobiłaś?- wydyszała Paula. -Nie lubię, jak Bandziory coś komuś robią. Co nie czyni ze mnie twojej przyjaciółki.- odpowiedziała spokojnie Zającowa.
Zasady analizy i interpretacji wiersza
Analiza i interpretacja utworu poetyckiego
Analiza – badanie i opis kompozycji utworu; podmiot liryczny, zabiegi poetyckie, motyw utworu, sytuacja liryczna, zasady, którymi kierował się poeta.
Interpretacja – odpowiedź na pyta...
Terapia zajęciowa
Termin terapia w j. polskim i innych, które przejęły ten wyraz z greki, oznacza leczenie lub metodę lecznictwa. Źródło słów, wykazuje bezpośredni związek terapii z pielęgnowaniem, ponieważ znaczy opiekować się kimś, troszczyć o kogo...