Recenzja filmu Andrzeja Wajdy pt. „Pan Tadeusz”
Film pt. „Pan Tadeusz” w reżyserii Andrzeja Wajdy był oczekiwany na ekranach polskich kin z dużą ciekawością. Większość z nas zastanawiała się, w jaki sposób, reżyser dokona ekranizacji znanej epopei narodowej. Sfilmować dzieło z inwokacją, w którym wszyscy bohaterowie mówią wierszem, to rzecz niewątpliwie bardzo trudna. Przed twórcą stało skomplikowane zadanie, by zamieścić w filmie dwanaście ksiąg i oddać niepowtarzalny mickiewiczowski klimat ”tych pagórków leśnych, tych łąk zielonych”.
Wajda już na wstępie zaskakuje widza. Rozpoczął film od epilogu, a zakończył inwokacją. Być może chodziło mu o podkreślenie własnego indywidualizmu. Znakomicie uporał się z zastosowaniem narracji w filmie. Akcja filmowego „Pana Tadeusza” wpleciona jest w narrację samego Mickiewicza (aktora wcielającego się w jego rolę). Uważam, że to genialny pomysł. Kiedy potrzebne jest np. kilka słów tłumaczących ówczesną sytuację polityczną Litwy, pojawia się wtedy, autor, czytający swój utwór.
Reżyser przedstawia główne wątki, które Mickiewicz umieścił w swoim dziele. To znaczy - spór o zamek, wątek miłosny, wątek narodowowyzwo-
leńczy. Film ukazuje piękne obrazy przyrody, dokładnie odtworzone wnętrze dworku i szlacheckiego zamku, a także zwyczaje szlachty. Jest też gaj, w którym przechadzają się bohaterowie, zbierają grzyby; jest matecznik; jest zegar wygrywający melodię „Mazurka Dąbrowskiego” i stary zegar na zamku, nakręcany przez Gerwazego. Na własne oczy można zobaczyć Soplicowo, Tadeusza, Zosię, księdza Robaka i Gerwazego. Widzimy miłość i bitwę, piękne mundury polskich ułanów oraz usłyszymy koncert Jankiela. Mamy okazję ujrzeć słynnego poloneza, który jednoczy wszystkich tańczących go bohaterów filmu.
Czy Wajdzie udało się przelać na filmową taśmę geniusz Adama Mickiewicza? Problem jest bardziej złożony. Zwłaszcza, gdy trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy filmowy „Pan Tadeusz” dorównuje swojemu książkowemu odpowiednikowi. Porównując dzieła, należy podkreślić, iż Mickiewicz był mistrzem, jeżeli chodzi o plastyczne opisy krajobrazu, wyszukiwanie odpowiednich porównań i przenośni, określanie barw itp. Pamiętamy wspaniałe opisy zachodu słońca, litewskiego matecznika, czy choćby tych fragmentów inwokacji, w których „gryka jak śnieg biała” i „panieńskim rumieńcem dzięcielina pała”. Trzeba przyznać, że ten opis bardzo oddziałuje na naszą wyobraźnię i wydaje nam się, że widzimy jakąś tajemniczą roślinę. Tego wszystkiego brakuje w filmowym „Panu Tadeuszu”. Przyroda u Wajdy jest pozbawiona poetyckiego uroku, jaki tchnął w nią Mickiewicz. Mimo nowoczesnej techniki nie można pokazać tego, co przedstawił wieszcz używając pióra i kartki. Według mnie konfrontacja przyrody opisanej i przyrody sfilmowanej zdecydowanie wypada na korzyść tej pierwszej. Pod tym względem film nie doścignął epopei.
Jednakże istnieją takie elementy, w których Wajda zbliżył się do wizji Mickiewicza, np. w ukazaniu głównych bohaterów utworu. Na uwagę zasługuje tu powierzenie roli księdza Robaka Bogusławowi Lindzie, który kojarzy się nam z charakterystycznymi rolami „macho” (w takich filmach, jak np. „Psy”). Wydawałoby się, że powinno mu to przeszkadzać w odgrywaniu roli pobożnego mnicha. Tymczasem Linda może być utożsamiany z takim bohaterem jak Jacek Soplica – krewkim szlachcicem, skorym do walk i zatargów. Jest to postać, która wypada świetnie, kiedy chwyta za strzelbę i jednym strzałem zabija niedźwiedzia, dużo gorzej zaś, gdy odmawia pacierze. Taki chyba był Robak-Soplica, bo ktoś, kto był zabijaką, nie stanie się nigdy do końca księdzem. Doskonale w postać elimeny wcieliła się Grażyna Szapołowska. Sędziego gra Andrzej Seweryn, który nadaje swej postaci wyraźny kształt. Jest drobnym szlachcicem, z pewnymi wadami: kłótliwy, uparty. Jednak kocha ojczyznę i gotów jest stanąć na czele powstania. Postać tytułowa grana przez Michała Żebrowskiego jest typem przeciętnego młodzieńca. Swoje kwestie wygłasza raczej beznamiętnie. W roli Zosi zadebiutowała, dość udanie, Alicja Bachleda-Curuś. Daniel Olbrychski jako Gerwazy był postacią wyrazistą, tryskającą energią z ogromną chęcią zemsty.
Andrzej Wajda stworzył dzieło, które nie jest zbyt dokładnym przekładem treści utworu literackiego na język filmu, ale zachowało ten specyficzny klimat.
Przede wszystkim klimat Soplicowa, gdzie czas zatrzymał się na zawsze, gdzie trwa Polska, a z nią polska duma narodowa, ale i polskie grzeszki. To także film pełen uroku, z pięknymi kostiumami, charakterystycznymi dla owych czasów. Obraz zrobiony jest z dużym rozmachem i poetycką magią. Aktorzy pokazali dobitnie charaktery postaci, w które się wcielili.
Ponadto na dużą uwagę zasługują dialogi. Wajda potrafił sprawić, że mowa wiersza (trzynastozgłoskowiec) nie jest postrzegana jako coś nienaturalnego.
Moim zdaniem każdy powinien obejrzeć ten film, nie zwalnia to go jednak od przeczytania dzieła naszego wieszcza.