Szukam w literaturze odpowiedzi na swoje najtrudniejsze pytania.
Czym jest literatura? Po co czytamy książki? Co nam one dają? Wydaje mi się, że powodem jest właśnie poszukiwanie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, które stawiamy sobie w życiu. Wartość prawdziwej literatury polega właśnie na tym, że nawet utwory powstałe bardzo dawno temu, przemawiają do współczesnych czytelników, stanowią dla nich życiową wskazówkę lub też po prostu skłaniają do refleksji.
Myślę, że podstawowym pytaniem, jakie zadaje sobie chyba każdy człowiek, jest pytanie o sens życia, sens istnienia ludzi i świata, naszego przebywania tu i teraz. Oczywiście żaden utwór nie jest w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Jest jednak wiele postaci literackich, dla których problem ten jest również istotny, a ich rozważania mogą być pożyteczne także dla dzisiejszych czytelników.
Właściwie jednym dziełem, które możemy uznać za jednoznaczny wykładnik prawdy o istnieniu, jest Biblia. Wyjaśnia stworzenie świata, opisuje też jego koniec według wyobrażeń wyznawców tej religii. Odpowiedź na pytanie o to, skąd i po co jesteśmy daje, nam „Księga Rodzaju”, która zawiera opis stworzenia świata i człowieka, począwszy od pierwszych ludzi-Adama i Ewy. Z kolei Nowy Testament, przedstawiający dzieje Chrystusa i jego śmierć na krzyżu, jest również odpowiedzią na pytanie, po co żyjemy. Celem naszego istnienia ma być życie wieczne w niebie.
Jeżeli chodzi o inne przykłady, chciałabym przywołać przede wszystkim postać Jana Kochanowskiego, który często porusza kwestię sensu życia. Z jednej strony jego wizja świata jest niezwykle harmonijna i uporządkowana, gdyż poeta był człowiekiem głęboko religijnym. Dowodem tego może być hymn „Czego chcesz od nas, Panie”. Poprzez modlitwę podmiot liryczny zachwyca się doskonałością stworzenia, Dzięki za wszystko Dzięki za wszystko dziękuje za to Bogu. Świat i życie mają głęboki sens, ponieważ pochodzą od Boga, ale rozumiany bardzo szeroko. Poeta traktuje Boga jako artystę i architekta świata.
Jednak ta harmonijna wizja, w której wszystko ma swój cel i sens, zdaje się Kochanowskiemu nie wystarczać. Przykładem może być fraszka „O żywocie ludzkim”. Poeta porównuje w niej ludzi do jarmarcznych kukiełek, które wędrowny aktor wrzuca po odegraniu roli do swojego worka. W innym utworze pod tym samym tytułem Kochanowski pokazuje nam drwiącego Boga, który śmieje się z wysokości nieba z bezsensownych wysiłków człowieka. Poeta zdaje się pytać: czy człowiek jest tylko zabawką w ręku ironicznego Stwórcy?
Jak to możliwe, że Kochanowski pisze pieśń pochwalną na cześć Boga, który jest centrum, podstawą wartości tego świata, jego Stwórcą i opiekunem, a z drugiej strony tworzy fraszki, które wyrażone wcześniej prawdy poddają w wątpliwość? Wydaje mi się, że właśnie to jest w twórczości Kochanowskiego najcenniejsze. Nie daje on bowiem jednoznacznych odpowiedzi na pytanie o sens życia ludzkiego.
Rozterki na temat sensu życia ludzkiego odnaleźć również można w „Lalce” Bolesława Prusa. Ich wyrazicielem jest przede wszystkim Ignacy Rzecki, którego ulubioną czynnością była zabawa mechanicznymi lalkami. Rzecki zadawał sobie pytania: po co jesteśmy, po co istnieje świat? Może jesteśmy jak owe lalki, nakręcane przez jakiś dziwny los? A może jesteśmy zwykłymi marionetkami marionetkami rękach innych ludzi? Oczywiście Prus, jak większość nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pyta, sugeruje różne rozwiązania i warianty, które mają skłonić czytelnika do indywidualnych przemyśleń.
Z problemem sensu życia wiąże się inne pytanie, które znajduję sobie szczególnie często teraz, wkraczając w dorosłe życie. Mianowicie, jak żyć i, jak postępować?
Literatura często daje nam przykłady postaw skrajnych. Z jednej strony podziw budzą takie postaci, jak Tomasz Judym z „Ludzi bezdomnych”, który w imię wyższych ideałów rezygnuje ze szczęścia osobistego. Konsekwencją tego wyboru jest jednak unieszczęśliwienie Joasi, powstaje więc pytanie: czy wierność ideałom musi za sobą pociągać nieszczęście jednostki? Skrajną postawę wobec życia przyjęła również bohaterka „Siłaczki” Stefana Żeromskiego, Stanisława Bozowska. Zdecydowała się poświęcić swoje życie, by realizować pozytywistyczne hasło „pracy u podstaw”- poświęcić się dosłownie, gdyż bohaterka umiera na tyfus.
Z drugiej strony pisarze często czynią bohaterami swoich utworów osoby, które można traktować jako swoiste antyprzykłady życia, postępowania, stosunku do podstawowych wartości. Wystarczy wymienić choćby nawet Rastignaca z „Ojca Goriota” Balzaka, Zenona Ziembiewicza z „Granicy” czy zbrodniarzy takich jak Roskolnikow ze „Zbrodni i kary” czy też Balladynę z dramatu Słowackiego. Czasem jednak i zło okazuje się niejednoznaczne. Vautrin z „Ojca Goriota” może być symbolem niemoralności, manipulowania ludźmi. Z kolei Makbet, bohater tragedii Szekspira, aby osiągnąć władzę gotów jest zrobić wszystko. Początkowo dręczą go wyrzuty sumienia, ale czasem rozkręca się spirala kolejnych zbrodni, z których nie ma ucieczki. Szekspir stawia jednak ważne pytanie: czy ludzie dzielą się na dobrych i złych, czy może w każdym z nas tkwi zło, które czeka tylko na odpowiednie warunki, by dać o sobie znać?
Wydaje mi się jednak że najbardziej prawdziwe i przemawiające do czytelników są postaci stojące pomiędzy tymi skrajnościami, których wybory przypominają nasze sytuacje z codziennego życia. Właśnie dlatego bliska jest mi postać Wokulskiego z „Lalki”, którego nie można jednoznacznie scharakteryzować czy ocenić. Wokulski, to człowiek niezwykle wrażliwy, ale i brutalny, idealista i marzyciel, kochający romantycznie i bezwarunkowo. Mimo tego jednocześnie jest osobą trzeźwo myślącą oraz wspiera potrzebujących. Niezbyt pasują również do siebie jego chlubna przeszłość i fakt wzbogacenia się w sposób co najmniej dwuznaczny. Można powiedzieć, że to osoba pełna sprzeczności, czyli jak my wszyscy.
Podobnie bliski jest mi Kordian, bohater utworu Juliusza Słowackiego. W pierwszym akcie dramatu próbuje on znaleźć odpowiedź na pytanie, które stawiał sobie Hamlet i które dziś zadaje sobie niejeden młody człowiek: jak żyć? Jaką drogę wybrać? Bohater ma poczucie wyjątkowości, zdaje sobie sprawę z rozmaitych talentów, które posiada, ale boi się, czy będzie potrafił odpowiednio je wykorzystać, czy zrobi z nich właściwy użytek? W czasie tajemniczej wędrówki po Europie doznaje kolejnych rozczarowań. Świat daleki jest od doskonałości. Ostatecznie Kordian wybiera postawę patrioty walczącego za ojczyznę, ale i ta idea okazuje się dwuznaczna, bo wymaga zabijania innych ludzi. Bohater zaczyna rozumieć, że w życiu nie ma żadnej doskonałej idei, którą można by wcielić w życie. Nie jest nią ani miłość, ani patriotyzm.
Rozterki Kordiana zrozumiałby z pewnością doskonale Mikołaj Sęp-Szarzyński. Według poety życie jest ciągłym „bojownikiem’, nieustanną walką dobra ze złem, w czasie której człowiek musi dokonywać wielu wyborów. Sęp nazywa tę walkę „bojem straszliwym”, a człowieka „istotą wątłą, niebaczną, rozdwojoną w sobie”, w sposób naturalny dążącą do tego co materialne i doczesne. Podmiot liryczny stwierdza też wprost o tym, że na ziemi czuje się osamotniony. Bóg jest bardzo daleki, a człowiekowi nieustannie towarzyszy strach przed śmiercią.
Oczywiście trudnych i ważnych pytań, które sobie stawiam, oraz utworów, które stawiają podobne pytania, jest znacznie więcej – mogłam napisać tylko o najważniejszych z nich. Literatura, jak sądzę, ma często konkretny wpływ na nasze życie, ale nigdy nie będzie w stanie na te „najtrudniejsze” pytania jednoznacznie odpowiadać – może jedynie pokazywać rozmaite możliwości i warianty.
Muszę zresztą przyznać, że nie sięgam po książki po to, by znaleźć konkretne odpowiedzi, czyli recepty na życie, bo w takie nie wierzę. Szukam jednak utworów, które zmuszą mnie do głębokiej refleksji, do gruntownego przemyślenia pewnych spraw. Wydaje mi się również, że niezwykle optymistyczne jest to, że ktoś kiedyś też miał podobne problemy, zadawał sobie podobne pytania – i szukał na nie odpowiedzi. Dla mnie bowiem wartością samą w sobie jest właśnie szukanie, które – jak mi się wydaje – staje się udziałem ludzi wrażliwych, nieobojętnych wobec rzeczywistości, pragnących żyć w sposób świadomy. Sięgając po książkę, tak naprawdę staram się zyskać – w osobie autora – sprzymierzeńca w owym szukaniu, w jakimś sensie porozumieć się z nim, czasem – choć zabrzmi to banalnie – znaleźć „bratnią duszę”. Na tym właśnie polega „magia” literatury.