Żydzi polscy. Co o kwestii asymilacji Żydów sądziła Maria Konopnicka oraz inni znani Ci polscy twórcy XIX-wieczni.
Żydzi polscy. Co o kwestii asymilacji Żydów sądziła Maria Konopnicka oraz inni znani Ci polscy twórcy XIX-wieczni?
W XIX-wiecznej Polsce z łatwością można się doszukać zaściankowych i ksenofobicznych haseł, które pomimo pozytywistycznych działań, ogarniały swym kręgiem coraz to większe rzesze. Największy problem stanowili Żydzi, ludzie żyjący na polskiej ziemi ramię w ramię z Polakami od setek lat, swą ciężką pracą zarabiający na swój byt i utrzymanie, jednakże pomimo ich wysiłków, Polacy w swej ignoranckiej mentalności obawiali się osób tak skrajmnie odmiennych, wyróżniających się mową, ubiorem, kulturą oraz religią. Polacy zapominając o minionych latach i wspólnej historii, traktowali Żydów jak obcych i przyjezdnych.
Nowela "Mendel Gdański" autorstwa Marii Konopnickiej ukazująca problematykę stosunków polsko-żydowskich to pozytywistyczny, moralizatorski głos uderzający w pogromy Żydów z 1890 roku, który stara się uzmysłowić bezcelowość antysemityzmu.
Autorka w swym utworze przestawia głównego bohatera, Żyda Mendla, w dwojaki sposób. Zdananiem narratora, jak i samego Mendla, tytułowy Żyd to człowiek pracowity, prawy, życzliwy i uprzejmy, od 27 lat zamieszkujący Warszawę. Mendel jest ponad 60-letnim introligatorem, samotnie wychowującym wnuczka, który stolicę i ludzi w niej żyjących zna jak własną kieszeń. Żyd czuje się "swój" w tej okolicy, uważa, iż na wszystko co ma solidnie i uczciwie zapracował: " Nu ja (...) nimi zapracował za każdy kęs chleba i za każdy kubek wody, co ja tu zjadł i wypił.". Jednakże nie wszyscy podzielają zdanie intraligatora. Oddzielne stanowisko w tej sprawie zajmuje zegarmistrz, wieloletni sąsiad Mendla, jak i wielu anonimowych pogromców Żydów. W ich opinii, Żydzi to dziwaczni, bezlitośni skąpcy, dla których nie ma miejsca w Polsce. Owych "pogromców" cechuje brak tolerancji, ksenofobizm, nikłe wykształcenie i popieranie stereotypów. Sam zegarmistrz, pomimo bliskiego sąsiedztwa z Mendlem, przekazując mu nowinę o planowanym biciu Żydów, zachowuje się bezdusznie, a powiadanianie zdruzgotanego sąsiada sprawia mu wręcz sadystyczną radość. Nie przemawiają również do niego trafne i szczere agrumenty Żyda, zegarmistrz pozostaje wobec nich obojętny lub też odpiera je bezsensowymi słowami: " Tak się tylko mówi, ale Żyd zawsze Żydem!...", " Cha! Cha! Każdy Żyd ma swoje wykręty!". Na pytanie przerażonego Mendla, o to za co mają bić Żydów, zegarmistrz odparł cynicznie: " A za cóż by? Za to, że Żydy!".
Mendel czuje się odtrącony i osamotniony w swym własnym kraju. Nie rozumie dlaczego ludzie mu bliscy, sąsiedzi, rodacy, traktują go w sposób tak podły i oschły, pomimo jego tłumaczeń i niewinności. Jego godność upada, nie pojmuje powodu dla którego miałoby się bić Żyda za jego żydowskość : " (...) A czemu uni do lasu nie idą i nie biją brzeziny za to, że brzezina, albo jedliny za to, że jedlina?...". Introligator jest zagubiony, załamany i chociaż wciąż pozostają przy nim ludzie skorzy do pomocy, to jednak Żyd stwierdza: "Nu, u mnie umarło serce do tego miasto".
Podobne, moralizatorskie i edukacyjne stanowisko, zajmowali inni pozytywistyczni twórcy, tacy jak Eliza Orzeszkowa w utworze "O Żydach i kwestii żydowskiej" czy Wiktor Gomuliński autor wiersza "El mole rachmim", którzy promując pracę organiczną, zdawali sobie sprawę nie tylko z krzydy Żydów, lecz również głupoty Polaków, którzy poprzez swe zdziczałe i nieludzkie zachowanie pozbawiali własną Ojczyznę szansy odbudowy i rozwoju.
Dla Marii Konopnickiej problem asymilacji Żydów był sprawą wymagającą natychmiastowej reakcji i zmany nastawienia, a przedewszystkim dokształcenia społeczeństwa, w szczególności nowych pokoleń w duchu tolerancji i współdziałania dla dobra ogółu, a w szczególności dla dobra nękanego kraju i narodu. Postawa Konopnickiej i wielu innych pozytywistycznych pisarzy i poetów powinna stanowić bazę wyjściową dla współczesnych i przyszłych pokoleń w dążeniu do wolności, równości i braterstwa miedzy wszystkimi ludźmi.