Analiza i interpretacja sonetu Jana Andrzeja Morsztyna "Do trupa"
Wszyscy wiemy jak straszne jest uczucie zniszczonej miłości, wywołanej śmiercią osoby, do której nasze uczucie obfitowało. Odczuwamy wtedy głęboki ból, żal do losu za takie okropne zdarzenie. Taka sytuacja miała miejsce właśnie w sonecie ?do trupa?. Podmiot liryczny możemy utożsamić z zawiedzionym kochankiem - mężczyzną nieszczęśliwie zakochanym, który porównuje sytuację swoją i trupa. Porzucony "cierpi ból srodze", odczuwa wewnętrzną pustkę. Stwierdza, że miłość jest uczuciem, z którego nie można się wyzwolić: "Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem. Wiecznych mych ogniów, rozsypać popiołem." Zakochany bardzo przeżywa niemożność wyzwolenia się z "ogniów miłości". Zestawienie swojego cierpienia ze spokojem zmarłego jeszcze bardziej uwypukla słuszność jego wniosku. Z sonetu nasuwa się taka myśl - Czy jest sens kochać innych narażając się na podobną sytuację? Tekst Jana Andrzeja Morsztyna nie daje zachwycającego obrazu miłości, wręcz zniechęca człowieka do tego pięknego uczucia. Czytając sonet "Do trupa" nie należy martwić się tym, czym może skończyć się nasza ziemska miłość. Należy podziwiać twórczość naszego wielkiego marinisty, który na pewno wzbudzi w nas zdumienie, a może i zmusi do refleksji pomimo banalnej treści.
Utwór ten jest sonetem, cechuje go, więc regularna, określona budowa. Składa się on z czterech strof. Dwie pierwsze liczą po 4 wersy i posiadają o układzie rymów ABBA, dwóch kolejne dwie ? trzy wersy, i układ rymów CDD, CEE. Każdy wers w tekście składa się z jedenastu sylab. Dwie pierwsze zwrotki zgodnie z poetyką sonetu stanowią opis sytuacji, dwie kolejne prowadzą do zaskakującego stwierdzenia, wniosku. Zasadą kompozycyjną tego sonetu jest antyteza. Już w pierwszej strofie zakochany odnajduje wiele analogii pomiędzy trupem - ofiarą "strzały śmierci", a sobą - martwym od "strzały miłości". Kochanek uwypukla swój ból i cierpienie stosując w swej wypowiedzi liczne hiperbole: "jam też zabity", "mam rozum łańcuchem powity", "jam zawarł zmysły w okropnej ciemności". W pierwszych strofach zakochany stara się udowodnić, że jego położenie nie różni się niczym od sytuacji trupa. Jednak jego położenie staje się coraz bardziej makabryczne, albowiem jego nieszczęście pogłębia się. Aby to ukazać, poeta stosuje gradację. Zakochany, który w pierwszej strofie "nie ma rumianości", w kolejnej "wolności zbywszy ma rozum łańcuchem powity". Te liczne porównania, nietypowe zestawienia sytuacji milczącego trupa z odczuciami kwilącego z miłosnej rozpaczy żywego, zdolnego do uczuć człowieka, prowadzą do zaskakującego wniosku sformułowanego w strofie czwartej: lepiej jest być trupem niż nieszczęśliwie zakochanym.