Reportaż z długiej przerwy w szkole
Jesteśmy w Zespole Szkół nr.10 w Kaliszu. Bohaterami mojego reportażu są uczniowie tejże placówki. Właśnie zaczęła się długa przerwa. Przyjrzyjmy się sposobom zajęcia tak długiego (15 minut!) czasu wolnego przez uczniów.
UWAGA! Niektóre opisy mogą szokować! Wrażliwi i nauczyciele niech nie czytają!
Właśnie zadzwonił dzwonek. Jest ciepły, jesienny dzień, więc nasz nieoceniony pan woźny otwiera drzwi (w kręgu wtajemniczonych nazywane również „wrotami” lub „magicznym przejściem”) prowadzące na boisko szkolne. Pierwsze przy drzwiach są tak zwane „maluszki”, czyli dzieci w wieku przedszkolnym. Sposób, który pozwala na tak szybkie znalezienie się przy drzwiach został opanowany przez dzieci do perfekcji, tak, więc są tam już przed w/w panem woźnym. Naturalnie „dzięki” najmłodszym cały złożony proces otwierania drzwi prowadzących na boisko szkolne jest opóźniony, ale nikt o tym nie myśli, ponieważ wreszcie można wyjść na świeże powietrze! Stopniowo do „wrót” schodzą się pozostali uczniowie. Najpierw klasy 1 - 3, 4 – 6, gimnazjum a na szarym końcu nauczyciele dyżurujący. O ile ci pierwsi traktują długą przerwę jak nagrodę – o tyle ci ostatni – jak zło konieczne. Nie ma się, co dziwić nauczycielom, w końcu pilnują blisko dwusetnej gromady dzieciaków. Ach… Praca nauczyciela to jednak ciężki kawałek chleba…
Uczniowie w pełni korzystają z wspaniałej pogody. Kilkoro chłopców z klas drugich zaczyna grę w piłkę nożną. Ponieważ używanie sprzętu szkolnego w czasie przerwy jest zabronione, uczniowie muszą sobie jakoś radzić. Akurat ci wpadli na świetny pomysł zastąpienia piłki butelką. Szybkie uformowanie drużyn i już można grać. Kilkoro gapiów zagrzewa „sportowców” do gry różnymi okrzykami ( często niecenzuralnymi). Gra toczy się w najlepsze! Już Piotrek* z 2a biegnie na bramkę, pokropując butelkę, już wydaje się, że nikt go nie zatrzyma. Prawie nikt, bowiem do gry „przyłącza” się nauczyciel. Zabiera butelkę i każe podać nazwiska grających. Grupka gapiów znika jak kamfora. My również nie będziemy się narażać. Zaledwie kilka metrów dalej, przy bieżni napotykamy na grupkę uczniów powtarzających materiał przed trudną klasówką z biologii. Powtarzanie jednak nie wychodzi im tak dobrze jak wspólne rozśmieszanie się. Taaaak, ci uczniowie dużo się nie nauczą, przez te 15 minut.
Idąc bieżnią można spotkać uczniów, urządzających zawody w bieganiu, skokach w dal, pluciu na odległość, zapasach lub rzucaniu kamieniami. ( Kamenie często zastępowane są gumami do żucia, żelkami lub co się tam znajdzie). Właśnie mija nas uczeń biegnący wewnętrznym torem. Biedak, założył się, że zrobi 12 pełnych okrążeń boiska. Życzymy powodzenia. Zaraz za nim mijają nas trzy koleżanki z klasy, 3b, omawiające szczegóły jakiejś domówki. Omawiają stroje i udekorowanie domu.
- A lista gości? – Pyta Magda
- Każdy, kto będzie chciał przyjść! To będzie „biba” roku – śmieje się Danka
Na boisku szkolnym takich rozmów można usłyszeć nieskończenie dużo: o motoryzacji, o wolnym czasie, o sporcie, o nauczycielach, o innych uczniach… Każdy temat jest dobry.
Właśnie biegnie do nas Marlena z 3c.
- Wiecie, jakiego mam newsa??? Podobno Marcin i Karolina zerwali! Lecę powiedzieć to Kaśce*! Padnie jak się dowie!
* Imiona i nazwiska bohaterów reportażu zostały zmienione
Takie „rozmowy” też nie należą do rzadkości. Wiele osób przeznacza czas długiej przerwy na rozsiewanie plotek. W końcu gdzie indziej jest tylu uczniów w jednym miejscu?
Schodzimy z boiska głównego i przechodzimy na mniejsze boisko do gry w koszykówkę. Na ławkach siedzą tam uczniowie najczęściej trzecich klas i prowadzą takie oto ważne rozmowy:
-, „Jaki masz poziom w Tibii?”
- „Sam sobie muszę obiad zrobić, kurde”
- „Boję się tego sprawdzianu”
-„I mi nie zaliczyła, uwierzysz?!”
- „Idę na fleka”
To tylko niektóre przykłady rozmów gimnazjalistów. Tymczasem na boisku toczy się mecz koszykówki. Ktoś z 3e, jak zawsze przygotowany na każdą okoliczność, zabrał z domu piłkę i urządził mecz koszówki. W bezpiecznej odległości od kosza stoją dziewczęta i kibicują. Może „kibicują” to nie dobre określenie, ponieważ dziewczyny bardziej rozpraszają graczy. Ale mają dobre intencje i to się liczy. Jedna z nich zapytana o przebieg meczu odpowiada: -„Ile jest? Nie wiem, ale ten w niebieskiej bluzie jest słodki…”. Jak widać jedni idą na mecz żeby pograć, inni, żeby popatrzeć, a jeszcze inni, żeby znaleźć sobie chłopaka.
Przerwa powoli, lecz nieubłagani zmierza ku końcowi. Przezorni uczniowie idą w kierunku wyjścia. Pomimo iż zostało jeszcze jakieś 5 minut, wolą uniknąć tłoku na schodach. Ja również postanawiam iść już do budynku. Wtem moją uwagę przyciąga bójka między Adamem i Kamilem z 1d. Wokoło zbierają się ciekawi uczniowie. Słychać pytania:, „kto zaczął?”, „O co poszło?” Albo „jak myślisz, kto wygra”. Niestety niedane nam będzie zobaczyć, „kto wygra”, ponieważ naraz dzieją się dwie rzeczy; biegnie nauczyciel i dzwoni dzwonek na lekcję. Tłumek oglądający bójkę rozchodzi się do klas, natomiast nauczyciel tłumaczy coś chłopcom. I w taki oto sposób długa przerwa dobiegła końca.