Zimowa Przemiana
Rozpoczęły się ferie zimowe . Otulone białym puchem miasto wypełniło się dziecięcymi krzykami i radosnym wrzaskiem .
„ Farciarze ” – jak ich nazywano w szkole , byli już na górskich stokach , szusowali na nartach lub zwyczajnie śmigali na sankach .
Maciek Borowski zwany w klasie Ponurakiem siedzi w pociągu zmierzającym w kierunku Bieszczad .Wcale się nie cieszy z tego wyjazdu .Ma 13 lat i odkąd pamięta , każde wakacje letnie i ferie zimowe spędza w Bieszczadach ,w małej miejscowości o śmiesznej nazwie - Ropienka .W pewnym sensie jedzie tam pod przymusem .
Mama ciężko pracuje i rzadko ma dla niego czas . A ojciec ? Cóż , nawet go nie pamięta . Wyprowadził się , kiedy Maciek miał trzy lata . Mama mówi , że ma nową rodzinę , a oni muszą sobie radzić sami .Wie , że mama chce mu zastąpić ojca , ale to nie to samo .
W szkole Maciek czuje się gorszy od innych , może dlatego nie ma przyjaciół .
W Ropience mieszka siostra mamy - ciocia Agnieszka z wujkiem Józkiem . Wspólnie prowadzą gospodarstwo agroturystyczne . Mają wspaniałą stadninę koni i ogromne jezioro. Ciocia dla swoich gości prowadzi stołówkę z regionalnymi potrawami .
Wujostwo nie mają własnych dzieci , dlatego zawsze z radością goszczą u siebie Maćka .
Ciocia Agnieszka chce w ten sposób pomóc siostrze , a od Maćka wymaga posłuszeństwa i trochę pomocy w prowadzeniu gospodarstwa . Jednak Ponurak
nie jest tym zachwycony . Siedzi w przedziale pociągu z grobową miną ,
tępo wpatrując się w okno . Naprzeciwko niego dwójka rozbrykanych chłopców , chyba bliźniaków , kłóciła się o miejsce przy oknie . Właściwie mógłby im odstąpić swoje , ale po co ? Kto pierwszy ten lepszy , zamknął oczy i udał , że śpi .
W końcu dotarł na miejsce . Pociąg z piskiem zatrzymał się na małej stacji kolejowej , gdzie jak zwykle na Maćka czeka wujek Józek .Dzisiaj przyjechał po niego saniami . Maciek przywitał się od niechcenia i usiadł obok wujka . Mróz szczypie go w policzki . Chciał właśnie zapytać , dlaczego nie ruszają , kiedy przed saniami pojawili się jego współtowarzysze podróży .
Chłopcy bardzo się ucieszyli , że będą mieszkać razem z Maćkiem . Ten jednak nie podzielał ich zdania .Był samotnikiem i nie szukał nowych przyjaciół , a właściwie to żadnych przyjaciół nie chciał .
Nigdy przecież nie miał kolegów , nie odczuwał też potrzeby ich towarzystwa podczas ferii .
Sanie mknęły zaśnieżoną drogą przez las . Bieszczady zachwycały podróżnych swoim urokiem . Były naprawdę piękne !
Wreszcie dotarli do domu . Było już po zmroku . Ciocia Agnieszka czekała na wszystkich z gorącą kolacją .
Nazajutrz , wczesnym rankiem Maciek poszedł do stajni przywitać się z końmi , a szczególnie z Wojtkiem , swoim ulubieńcem . W stajni pachniało świeżym sianem , było ciepło i tak jakoś miło . Wojtek przywitał swojego przyjaciela wesołym rżeniem . Maciek chcąc zrobić mu przyjemność, zabrał się z ochotą do szczotkowania jego grzbietu .
Tuz przed obiadem rodzina Nowaków wróciła z pierwszej wyprawy w góry . Bliźniacy , jeden przez drugiego opowiadali Maćkowi o dziwnej pieczarze , którą widzieli , ale jego to zupełnie nie interesowało . Patrzył przez okno na sypiący gęsto śnieg . Nie było mowy o poobiedniej zabawie na śniegu . Ciocia poprosiła Maćka , aby zajął się dziećmi .
- Nie mogła wymyślić nic gorszego !- pomyślał chłopiec , ale oderwał się jednak okna i nie miał pojęcia co ma zrobić z dwójką pyzatych chłopców . A oni wciąż opowiadali o pieczarze . I wtedy wpadł mu do głowy zwariowany pomysł .
Zawołał do siebie chłopców i naprędce wymyślił historyjkę o skarbie ukrytym w górskiej grocie , a może nawet pieczarze , którą widzieli .Jest to skarb oddania, wierności i przyjaźni . nikomu jeszcze się nie udało go zdobyć , ponieważ ludzie są zbyt chciwi i zachłanni .Tylko prawdziwi przyjaciele mogą ten skarb zdobyć, a takich na świecie nie ma .
Zbliżał się wieczór . Na dworze zerwał się wiatr i sypał gęsty śnieg . W kominku wesoło trzaskał ogień . W domu było miło , ciepło i przytulnie .
Maciek z wujkiem oporządził konie i wszyscy udali się na spoczynek .
Około dziewiątej rano Maćka obudziły dziwne nawoływania , płacz i krzyki .No tak , znowu dzieciarnia cos nabroiła – pomyślał . Ale wrzaski nie dały mu spać . Ubrał się szybko i poszedł do kuchni . Tam dowiedział się , że bliźniaki – Romek i Tomek zniknęli . Romek i Tomek ? - Maciek nawet nie znał ich imion !
Ojciec chłopców był bardzo zdenerwowany i zmartwiony , a mama wciąż płakała .Nikt nie wiedział dokąd poszli w taką pogodę .Wyglądało na to , że opuścili dom wczesnym rankiem .
Przez chwilę Maciek zazdrościł chłopcom takich rodziców . Widać było , że bardzo ich kochają . Jego „ stary ”nawet nie wie czy on żyje i czy ma co jeść .
Już chciał pójść do swojego pokoju , gdy nagle cos go olśniło ! Pieczara !
Tak , musieli pójść szukać skarbu .Przecież oni dwaj są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi .Spełniają wszystkie warunki , aby go znaleźć . Rumieniec oblał twarz chłopca . Co ma teraz zrobić , przyznać się do głupiego pomysłu ? Nie , nie może .Co by o nim pomyśleli . Musi ich znaleźć sam .Zna dobrze okolicę , poradzi sobie . Szybko włożył kurtkę , ciepłe buty , czapkę i swój ulubiony , długi, zrobiony przez mamę na drutach szal . Już chciał wybiec , kiedy na stoliku w przedpokoju zobaczył komórkę wujka . Bez zastanowienia zabrał ją i wybiegł z domu . Biegł w stronę pieczary . Miał do pokonania prawie 5 km . Warunki były bardzo trudne , śnieg sypał niemiłosiernie , wszystko wokół wyglądało tak samo . Minął wysoką sosnę , która stała na granicy posiadłości wujostwa .
Miał przed sobą tylko białą przestrzeń . Jak ja wrócę , czy trafię do domu – przemknęło mu przez myśl .Wiem ! Szal ! Będę pruł szal .Jeden koniec wełny przywiązał do sosny i ruszył w dalszą drogę . Minęły dwie godziny , Maciek był bardzo zmęczony , ale w oddali widział już szczyty gór do których zmierzał .Śnieg przestał padać . Pokrył ziemię chyba metrową pokrywą .Jednak złość na samego siebie , że był taki głupi dodawała Maćkowi siły . Jeszcze trochę , jeszcze parę metrów .Już jest ! Gdzie ci malcy ! Boże , pomóż mi ich odnaleźć – przemknęło mu przez myśl . Są ! Siedzą skuleni w głębi pieczary . Chyba zasnęli , a może zamarzli na śmierć . Maciek zaczął rozcierać im ręce i nogi . Mieli lodowate twarze , ale oddychali . Obudźcie się ! Obudźcie się – krzyczał Maciek . Pierwszy otworzył oczy Romek .Na widok Maćka bardzo się zdziwił . W ręce trzymał dziwny mały krążek . była to stara moneta , którą kiedyś Maciek zgubił podczas wycieczki w góry .
Zobacz , znaleźliśmy skarb , cichutko powiedział Romek . Tak , oczywiście przytaknął Maciek . Obudził Tomka i próbował dodzwonić się do domu . Ale telefon z groty nie miał zasięgu . Maciek kazał chłopcom zostać w pieczarze , a sam zaczął wspinać się na szczyt . Było bardzo zimno, nogi odmawiały mu posłuszeństwa . zatrzymał się w skalnej wyrwie . Spróbował zadzwonić . Jest sygnał ! Wujku jesteśmy w pieczarze , powiedział i zemdlał .
Maciek otworzył oczy . Jak miło i ciepło . Co się stało - dziwił się , ponieważ rodzina i goście zgromadzili się przy jego łóżku .
Byłeś wspaniały – powiedział wujek . Uratowałeś chłopców przed pewną śmiercią .
Ale ... ale to była moja wina , zaczął niepewnie Maciek .
Wszystko już wiemy , masz bujnął wyobraźnię , ale było nam trzeba powiedzieć gdzie idziesz .
Na szczęście wszystko się dobrze skończyło . Państwo Nowakowie przytulili do siebie Maćka. Zapewniali , że zawsze będzie mile widziany w ich domu .
I znowu Maciek siedzi w przedziale pociągu . Wraca do domu , a jego współtowarzyszami podróży jest rodzina Nowaków .
Pan Nowak wyszedł na korytarz . Po chwili dołączył do niego Maciek . Długo rozmawiali na różne tematy . To była prawdziwie męska rozmowa .Staruszek , który im się przysłuchiwał powiedział – ma pan wspaniałego syna .
Owszem – odpowiedział pan Nowak , a Maćkowi zrobiło się ciepło na sercu .
Życie jest piękne , kiedy mamy bliskich , wspaniałych przyjaciół .