"Pan Tadeusz" - recenzja.
Andrzej Wajda nie podjął się pierwszy ekranizacji Mickiewiczowskiego poematu. Pierwszy wyreżyserował „Pana Tadeusza” Ryszard Ordyński w 1928 roku. Chociaż fabuła tego filmu przedstawiała raczej ciąg żywych obrazów ilustrujących wybrane wątki z dzieła, to cieszył się ogromną popularnością w śród widzów, którym do gustów przypadła gwiazdorska obsada jak i piękne plenery.
70 lat później Andrzej Wajda rozpoczął zdjęcia do swojego „Pana Tadeusza”. On także zaangażował znakomitych aktorów i wybrał wspaniałe, nostalgiczne krajobrazy, jak i jego poprzednik. Jednak w przeciwieństwie do niego zadbał także o spójność akcji. Nadał jej odpowiednie tempo, które stało się przeciwwagą do poetyckiego charakteru filmu. Dzięki temu można powiedzieć, że „Pana Tadeusza” ogląda się „jednym tchem”. Andrzej Wajda zdecydował się także na zmianę konstrukcji fabuły – przede wszystkim zamienił miejscami prolog i epilog. Zatem akcja filmu rozpoczyna się w paryskim mieszkaniu Adama Mickiewicza, kończy zaś Inwokacją. Przewodnikiem po Soplicowie jest narrator, którego należy utożsamiać z samym autorem. To właśnie jego oczami widz ogląda świat przedstawiony, on także komentuje niektóre wydarzenia. Fabułą całej opowieści jest zatarg Sędziego z Hrabią i jego następstwo – ostatni zajazd na Litwie. Wokół tego skupia się reszta wątków: romans Tadeusza z Telimeną, wspomnienia Gerwazego, historia Jacka Soplicy. Napięcie filmu rośnie, aż do zbrojnej napaści szlachty na dwór w Soplicowie. Następnie do sceny spowiedzi księdza Robaka, akcja powoli zmierza ku zakończeniu. Jej uwieńczeniem jest taneczny pochód bohaterów „wijący” się w rytmie Poloneza.
Chociaż film Andrzeja Wajdy jest wierną adaptacją poematu Mickiewicza, nie zastąpi jednak lektury oryginału. Pierwszym tego dowodem jest to, że z konieczności zostało pominiętych wiele wątków ze scenariusza. Drugim – ekranizacja jest zawsze propozycją interpretacji. Jednak nie oznacz to wcale, że po przeczytaniu „Pana Tadeusza” nie ma sensu już iść do kina. Wprost przeciwnie – dopiero po przeczytaniu oryginału można odkryć wszystkie walory artystyczne ekranizacji Andrzeja Wajdy. Udało mu się stworzyć piękny i prawdziwy obrazek kresowego społeczeństwa polskiego z początku dziewiętnastego wieku. Jest to powieść o miłości, głupocie i patriotyzmie, czyli o wszystkim tym co tworzy historię każdego narodu...