Małżeństwo, kobieta i rodzina w starożytnym Rzymie
Temat: Małżeństwo, kobieta i rodzina w starożytnym Rzymie.
W starożytnym Rzymie rodzina stanowiła ramę i narzędzie wychowania. Wszyscy historycy prawa podkreślają szczególnie aspekt rodziny rzymskiej, zwracając uwagę na władzę zwierzchnią, jaką posiada pater familia i na poszanowanie jakim otaczana jest matka. „Rodzina jest w pojęciu Rzymian przyrodzonym środowiskiem, środowiskiem którym dziecko ma rosnąć i kształcić się.” Z drugiej strony w literaturze przedmiotu możemy również odnaleźć wiele kontrowersyjnych wzmianek o rodzinach rzymskich, najczęściej dotyczących kobiety i tego jak była traktowana, które w dzisiejszych czasach budzą zdziwienie a czasem nawet odrazę.
Rodzina już w początkach istnienia państwa rzymskiego posiadała bardzo silną pozycję społeczną. Rzymska familia miała charakter patriarchalny, to znaczy, że władzę
w niej miał wyłącznie ojciec. W skład familii wchodzili: ojciec, matka, córki niezamężne oraz te, które zawarły małżeństwo, lecz nadal mieszkały w domu ojca, synowie nieżonaci i żonaci wraz z żonami i dziećmi oraz niewolnicy. Władza ojca rozciągała się na wszystkich członków rodziny, w najdawniejszych czasach miał on wobec dzieci prawo życia i śmierci (mógł np. nie przyjąć do rodziny nowo narodzonego dziecka, jeśli uznał je za nieprawowite). Narodziny dziecka były najważniejszym wydarzeniem w życiu rodziny. Zaraz po urodzeniu kąpano noworodka i składana go u stóp ojca. Jeśli ojciec podniósł je, uznane było one za prawowite. W dziesiątym dniu życia dziecko otrzymywało imię. Nazwisko obywatela rzymskiego początkowo było dwuczłonowe, w okresie rzeczypospolitej i później składało się z trzech części: imienia, nazwiska rodowego i przydomka. Rzymianie cieszyli się bardziej z narodzin syna niż córki, ponieważ tylko chłopcy nosili imię rodowe. Jeśli małżeństwo nie miało dzieci lub miało tylko córki, mogło syna adoptować. Co ciekawe, syn – nawet dorosły i żonaty - nie miał prawa posiadać własnego majątku; dopiero na zasadzie testamentu mógł przejąć po ojcu jego spuściznę. Juliusz Cezar w swoich „Pamiętnikach...” pisał, że rzeczą nieprzystojną jest przebywanie dorosłego wojownika w pobliżu dzieci, pokazywanie się ojca z małoletnim synem poza domem. Wobec niewolników ojciec rodziny miał władze nieograniczoną – mógł zabić go, sprzedać, odstąpić a także wyzwolić. Rodzice mieli zwykle troje dzieci lub mniej. Dzieci widywały rodziców tylko przy wieczornym posiłku. Dzieciństwo nie trwało długo.
W ubogich rodzinach dzieci zaczynały pracować mając pięć lub sześć lat. W bogatszych domach nie miały żadnych obowiązków do ukończenia siedmiu lat, kiedy to chłopcy szli do szkoły. Dopiero po kilku, czasami kilkunastu, latach ciężkiej i żmudnej nauki tysięcy wersów przekazywanej ustnie do zapamiętania wiedzy, młodzieniec lub dziewczyna mogli powrócić do domu swych narodzin, lecz nie wychowania. Cezar jako punkt zwrotny w życiu dziecka ukazuje osiągnięcie zdolności do służby wojskowej, czyli kilkanaście lat. Nie wspomina on nic na temat losów dziewcząt, ale tam za kluczowe wydaje się okres osiągnięcia zdolności do rodzenia dzieci. Dziewczęta pozostawały w domu. Matki uczyły je prowadzenia gospodarstwa domowego.
W Rzymie były znane dwa rodzaje małżeństwa: sine conventione in manum – kobieta nie przechodziła pod władzę męża, jako mężatka nadal była zależna od swojego ojca, nie traciła związku z własną rodziną, zatrzymywała prawo dziedziczenia oraz conventio in manum, kiedy to kobieta przechodziła spod władzy ojca pod władzę męża i zostawała przyjmowana przez jego rodzinę. Przy drugim typie małżeństwa z przejściem żony pod władzę męża można wyróżnić trzy następujące rodzaje confarreatio, usus i coemptio. Confarreatio był to typowy rzymski ślub, sposób ten, był najpopularniejszy i najważniejszy - wysokie godności kapłańskie mogły piastować wyłącznie osoby zrodzone z takiego związku. Usus polegał na uznaniu związku za małżeństwo w sytuacji, gdy kobieta przez rok mieszkała w domu mężczyzny i podczas tego czasu nie spędziła poza tym domem trzech lub więcej kolejnych nocy. Sposób ten był dość popularny u zarania Republiki w celu obejścia zakazu małżeństw typu confarreatio między patrycjuszami i plebejuszami. Po usunięciu zakazu
w 445 roku p.n.e. forma ta szybko wyszła z użycia. Coemptio polegało na rzekomej sprzedaży kobiety mężowi przez ojca bądź opiekuna. W obecności pięciu pełnoletnich obywateli kobieta wyrażała zgodę na "bycie sprzedaną", a urzędnik z wagą ogłaszał zawarcie transakcji. Sposób ten był dość popularny wśród biedniejszych grup społeczeństwa, gdyż pozwalał uniknąć wydatków koniecznych przy confarreatio (kapłani, stroje, ofiary). Forma ta zaczęła wychodzić z użycia pod koniec Republiki, a ostatni taki ślub miał mieć miejsce za panowania Tyberiusza.
Małżeństwa można było zawierać bardzo wcześnie – dolna granica wieku potrzebna do wstąpienia w ten związek wynosiła u dziewcząt 12 a u chłopców 14 lat (w praktyce, zwłaszcza jeśli chodzi o mężczyzn, ta granica była znacznie wyższa). Zawarcie małżeństwa poprzedzały zaręczyny, podczas tego obrzędu młodzi składali sobie przyrzeczenie ustne pytane spondes-ne?(czy przyrzekasz, czy ślubujesz? każde odpowiadało: spondeo (przyrzekam, ślubuje). Po akcie ślubowania stawali się dla siebie: sponsus - narzeczony (przyrzeczony) i sponsa - narzeczona (przyrzeczona). Narzeczony wręczał przyszłej żonie monetę jako symbol zawartego przez rodziców kontraktu albo żelazny pierścień, który kobieta nosiła na serdecznym palcu lewej ręki. Ceremonia zaręczyn odbywała się
w godzinach rannych, natomiast wieczorem wydawano przyjęcie dla przyjaciół obu rodzin, obdarowywali oni narzeczona upominkami. Sam ceremoniał zawarcia małżeństwa był zwykle taki sam. W obecności świadków narzeczeni podawali sobie ręce i wyrażali zgodę na zawarcie małżeństwa, następnie proszono bogów o błogosławieństwo. Wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdy narzeczona opuszczała ucztę weselną i udawał się do nowego domu. Czekający na progu małżonek ofiarowywał jej wodę i ogień, wtedy to panna młoda wypowiadała słowa Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia (gdzie Ty Gajus, tam ja Gaja). Pierwsza noc po ślubie i pierwszy kontakt seksualny młodych małżonków odbywał się ze świadkami, spośród których przyjaciele pana młodego mieli pierwszeństwo w zaliczeniu jego nowej żony.
Kupowanie żon. Sadystyczne orgie. Seanse transwestycyzymu praktykowane przez cesarzy Kaligulę i Nerona. To obraz czasów starożytnego Rzymu. W Rzymie wszystko było zdominowane przez mężczyzn. Kobieta uważana była za coś gorszego. Przez dłuższy okres kobiety nie miały nawet nazwisk, jedynie imiona. Uważano, że białogłowy powinny siedzieć w domu, zajmować się dziećmi i gotować. Choć Rzymianie bardzo cenili dziewictwo u pań, to jednak przyszły małżonek nie wymagał, by jego żona była nienaruszona. Jeśli zaś dziewica popełniła przestępstwo, nie wolno było jej skazać na karę śmierci. Ówcześni prawnicy zgrabnie falandyzowali prawo - skazane na śmierć dziewice najpierw gwałcono, a potem wykonywano wyrok w majestacie prawa. O seksualnych orgiach, jakie odbywały się
w pięknych willach Pompei krążą legendy. Specjalne komnaty służące wyłącznie współżyciu seksualnemu urządzone były z przepychem, jakiego można tylko pozazdrościć. Ale tak żyli tylko nieliczni. Przeciętny Rzymianin cenił sobie dom, spokojne sielskie życie rodzinne, nie akceptował dewiacji seksualnych. Homoseksualistów traktowano pogardliwie, określając ich mianem cinaedus (bezwstydny).
Rzymskie dziewczyny mogły uważać się za szczęśliwe, jeśli udało im się przeżyć: „Jeśli urodzisz chłopca, opiekuj się nim, jeśli to będzie dziewczynka, niechaj umrze”- pisał niejaki Hilarion w liście do żony. Mężczyźni nie chcieli, aby kobiety zdobywały wykształcenie: „ Nie nawidzę kobiet, które czytają”- pisał Juwenal w I wieku naszej ery. Rzymskie dziewczynki otrzymywały po urodzeniu amulet, ponieważ pozbawione wsparcia ze strony mężczyzn, potrzebowały nadprzyrodzonej opieki. Ósmego dnia po narodzinach dziewczynka uczestniczyła w specjalnej ceremonii, podczas której zawieszano jej na szyi złote lub srebrne serduszko. Amulet ten nosiła przez całe dzieciństwo. Po ukończeniu 14 lat dziewczyna była gotowa do zamążpójścia. W wieczór poprzedzający ślub odbywał się specjalny obrzęd. Dziewczyna składała wszystkie swoje zabawki na ołtarzu Larów- bóstw domowych. Zdejmowała amulet, teraz miała być pod opieką męża. Panna młoda wkładała zawsze białą wełnianą tunikę, przepasaną w talii wełnianym pasem zawiązanym w specjalny węzeł. Na ramiona zarzucała jasnożółty płaszcz, a na nogi zakładała sandały. Głowę idącej do ślubu okrywał welon w kolorze kwiatu pomarańczy. Rzymskie kobiety malowały się. Szyję
i dekolt bieliły kredą. Blada cera uważana była za szczególnie piękną. Usta i policzki kobiety rzymskie barwiły czerwoną glinką zwaną ochrą. Kobiety usuwały sobie włosy na nogach
i pod pachami. Depilowały się za pomocą specjalnego kamienia. Brwi kobiety czerniły minerałem zwanym antymonem. Gdy nie było pod ręką antymonu, dziewczyny używały sadzy.
Mąż miał pełne prawo rozwieść się, jeśli żona ukradła mu klucze do piwniczki
z winem. Po śmierci współmałżonka żałoba obowiązywała jedynie żonę, a męża nie. Ojciec
w majestacie prawa mógł mordować swoje dzieci. Rzymskie prawo rodzinne może być dla nas naprawdę zaskakujące - mówi mgr Anna Tarwacka, stypendystka Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Pierwsze wzmianki o rzymskich rozwodach zawarte są m.in. w ustawie Romulusa z ok. 750 r. p.n.e. (należącej do tzw. ustaw królewskich). Jak przewidywała ustawa, mąż mógł wystąpić o rozwód, jeśli jego żona dopuściła się cudzołóstwa, dokonała aborcji albo ukradła bądź podmieniła mu klucze do piwniczki z winem. "Jeśli rozwód następował za zgodą obojga małżonków, określany był jako divortium. Jeżeli z wniosku jednego ze współmałżonków - jako repudium. Praktycznie do początków okresu pryncypatu, czyli do ok. 27 r. p.n.e., repudium mogło nastąpić tylko z inicjatywy mężczyzn. Mąż, który wiedział, że żona go zdradziła, a mimo to nie rozwiódł się z nią, uznawany był przez ustawy cesarza Augusta za stręczyciela. Ustawa nakładała zatem na mężów wręcz obowiązek rozwodu
w takich sytuacjach. Nietrudno było rozwód na małżonkach wymusić. Do tropienia zdrad małżeńskich służyli w starożytnym Rzymie specjalni detektywi, zazwyczaj niewolnicy wysyłani w tym celu przez pana domu. Często jednak bywało, że rozpowszechniano fałszywe informacje na temat niewierności żony. Donosicielstwo było w starożytnym Rzymie na porządku dziennym. A kiedy już wszyscy ludzie z otoczenia "wiedzieli", że żona jest niewierna, mąż zmuszony był występować o rozwód. Presja społeczna w starożytnym Rzymie była naprawdę silna. Zdradzającą męża kobietę środowisko piętnowało jako cudzołożnicę. Stosunki pozamałżeńskie mężczyzn były natomiast powszechnie akceptowane. W świetle prawa mąż mógł utrzymywać kontakty z kobietami lekkich obyczajów, ale żonie nie wolno było uznawać tego za podstawę do rozwodu i odejścia od partnera. Jeśli żonaty mężczyzna nawiązywał romans z kobietą zamężną, sytuacja nieco się komplikowała. Interesy zdradzonego męża wchodziły wówczas w konflikt z interesami innego mężczyzny.
W rozumieniu otoczenia, główną winę za cudzołóstwo ponosiła tak czy inaczej kobieta i to na nią spadała odpowiedzialność. W przypadku jednak, gdy sprawa trafiała już przed trybunał karny i (w świetle ustawy wydanej przez Augusta) cudzołóstwo potraktowano jako przestępstwo prawa publicznego, wówczas obojgu, cudzołożnicy i jej kochankowi, groziła konfiskata części majątku i wygnanie na dwie oddzielne wyspy.
Reasumując prawo rodzinne, obowiązujące w starożytnym Rzymie może się nam
współczesnym, wydać czasami barbarzyńskie. Chociaż rodzina była bardzo ważną
i szanowaną jednostką, to bulwersuje nas dzisiaj brak równouprawnienia między małżonkami i rzeczowe podejście do dzieci.
BIBLIOGRAFIA:
J. Carcopino, Życie codzienne w Rzymie. PIW 1966
H. – I. Marrou, Historia wychowania w starożytności. PIW 1969
L. Winniczuk, Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu. PWN 1985r.
Zbigniew Starowicz "Seks w kulturach świata".