Stanisław Wyspiański w „Weselu” pokazuje „Co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach”.
Słynny austriacki neurolog i psychiatra, Sigmund Freud dokonał analizy snów, każdemu z nich przypisując odpowiednie znaczenie. Udowadniał, że sny odzwierciedlają nasze ukryte marzenia, pragnienia, do których nie potrafimy głośno się przyznać. Mają one ogromną moc, a człowiek nie jest w stanie jej opanować. Motyw snu jest w literaturze niezwykle popularny, stosowało go bardzo wielu słynnych twórców, m.in. Fiodor Dostojewski w „Zbrodni i karze” czy Adam Mickiewicz w trzeciej części „Dziadów”. W obydwu tych utworach odgrywał on bardzo ważną rolę – ukazywał głęboko zakorzenione w podświadomości bohaterów pragnienia, żale czy obawy. Sen stał się istotnym źródłem naszej wiedzy o postaciach występujących w utworach. W „Weselu” widzenia bohaterów mają miejsce na pograniczu snu i jawy, są bardzo mistyczne i zawierają głębsze znaczenie. Widma to uosobienie myśli osób rzeczywistych, uzewnętrznienie ich marzeń, pragnień, uczuć, lęków, wyrzutów sumienia. Jako pierwszy w izbie weselnej zjawia się Chochoł, który staje się pośrednikiem między światem rzeczywistym a fantastycznym i zapowiada przybycie kolejnych widm.
Jestem przekonana o tym, że utwór Stanisława Wyspiańskiego to obraz ówczesnego społeczeństwa, bardzo wiernie oddający jego wszelkie przywary, zachowania i pragnienia. Według mnie można go śmiało nazwać zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu, który to motyw zapoczątkował w okresie pozytywizmu słynny francuski pisarz Stendhal .
Wyspiański wykpił modę chłopomańską w dramacie, stworzył sytuację dającą przygnębiający obraz społeczeństwa polskiego na przełomie XIX i XX wieku. Inteligencka szlachta i chłopi czują się sobie obcy i nie zmieniają tego układu snobistyczne, chłopomańskie gesty inteligentów. Chłopi, nawet nastawieni patriotycznie, są nieufni wobec szlachty jako warstwy przywódczej. Zbyt wiele dzieli te dwie grupy społeczne, aby mogły w dobrze rozumianym interesie narodowym wystąpić razem. Z osobna zaś nie dokonają niczego.
Najważniejszym i najczęściej poruszanym problemem jest właśnie ówczesna sytuacja Polski. Był to wówczas kraj po trzech nieudanych powstaniach, którego społeczeństwo zaczynało tracić już nadzieję na odzyskanie niepodległości, jednocześnie zaś żywiło urazę do wydarzeń z tamtych lat i nie mogło zapomnieć krzywd wyrządzonych im i ich przodkom zarówno przez zaborcę jak i samych Polaków. Jest to społeczeństwo rozdarte wewnętrznie, które miota się między przeszłością a teraźniejszością. Te różnice powodują również ciągłe zatargi chłopów z inteligencją, które uniemożliwiają jakiekolwiek porozumienie między tymi dwoma grupami społecznymi. Przepaść między chłopami a inteligencją jest ogromna. Dziennikarz w rozmowie z Czepcem, lekceważy go i patrzy na niego z góry. Słowami „Wiecie choć gdzie Chiny leżą” pragnie zamanifestować swoją nad chłopami intelektualną wyższość, uważa, że mieszkańcy wsi to ludzie ograniczeni a ich jedynym obowiązkiem powinna być praca na roli. „Ja myślę, że na waszej parafii świat dla was aż dosyć szeroki” – mówi z pogardą.. Z drugiej jednak strony ta, zdawałoby się, wykształcona i obyta inteligencja również wykazuje się swą niewiedzą. Radczyni pyta Kliminę czy już posiali, nie zdając sobie sprawy z tego, że takie prace wykonuje się dużo wcześniej niż w listopadzie.
Pozornie chłopi i inteligencja pragną się do siebie zbliżyć, panuje tzw. ludomania, mężczyźni biorą sobie za żony wiejskie kobiety, hołdują wiejskim obyczajom, niekiedy aż do przesady, jednak są to grupy tak od siebie różne i czego innego oczekujące od życia, że nigdy nie będą w stanie połączyć swoich sił i walczyć dla dobra wspólnej sprawy, nawet jeśli miałaby to być wolność ich wspólnej ojczyzny. Mimo iż chłopi pragną walki to nie są w stanie sami nią pokierować, potrzeba im do tego silnej ręki i surowej władzy, którą mogłaby sprawować inteligencja. Ta z kolei jest niezdolna do poprowadzenia tak ogromnej siły, nie dorosła jeszcze do roli przywódcy, cechuje ją bezsilność, zagubienie, karmienie się mitami i wewnętrzna niemoc. Jest w stanie tylko krytykować, nie potrafi podjąć żadnego działania. Dlatego też Dziennikarzowi ukazuje się Stańczyk. Jest on symbolem politycznej mądrości, przestrzega przed rozpamiętywaniem przeszłości, jednocześnie za pomocą wspomnienia wspaniałych chwil z historii narodu pokrzepia serce i zachęca Dziennikarza, który wszak jest osobą inteligentną i orientującą się najlepiej w ówczesnej sytuacji Polski, do walki o niepodległość. Stańczyk wręcza Dziennikarzowi kaduceusz, który jest symbolem władzy i mówi: „Mąć tę narodową kadź, serce truj, głowę trać!”.
Z pewnością najbardziej tajemniczą postacią w dramacie jest Wernyhora. Ukazuje się on Gospodarzowi i pragnie poderwać go do walki. Każe mu zebrać chłopów, inteligencję i ruszyć do walki. Wernyhora jest wytworem wyobraźni Gospodarza, odzwierciedla jego plany i pragnienia. Gospodarz wierzy w to, że możliwa jest wspólna walka chłopów i inteligencji. Niestety, pod koniec utworu okazuje się, że marzenia te są zgubne i nie mają szans na spełnienie. Szanse te zaprzepaszcza Jasiek, wiejski chłopak, który schylając się po czapkę z pawimi piórami gubi złoty róg, którym miał dać znak do rozpoczęcia walki. Zarówno czapka jak i róg to symbole. Dla zwykłego chłopa nieważne jest to co będzie, nie karmi się on złudzeniami, stara się żyć „tu i teraz”, a nad dobro ogólne przedkłada własne korzyści, których symbolem jest właśnie bogata, kolorowa czapka.
Utwór zawiera krytyczną ocenę społeczeństwa porażonego niemocą i bezsilnością. Inteligenci nie rozumieją chłopów, ponieważ budują obraz tej warstwy z własnych wyobrażeń i pobożnych życzeń, nie wspartych przychylną obserwacją społeczną. Z kolei chłopi traktują inteligentów, jeśli nie wrogo to z rodzajem wyrozumiałej wyższości, oczywistej wobec kogoś, kto nie wie kiedy się sieje oziminę, a kiedy zbiera ziemniaki i co wypada lub nie wypada w określonych sytuacjach życiowych.
„Wesele” to utwór ukazujący i piętnujący zarazem postawy ówczesnego społeczeństwa, za pomocą licznych i w mistrzowski sposób połączonych ze sobą symboli udowadnia nam, że ludność Polski była w czasach po powstaniu styczniowym podzielona tak bardzo, że niemożliwym stało się dojście do porozumienia i poderwanie się do wspólnej walki różnych stanów społecznych.