Martyrologia w "Dziadach" cz. III scena I
Wieść o wybuchu powstania listopadowego zastała Adama Mickiewicza w Rzymie. Był to grudzień 1830, ale dopiero w kwietniu następnego roku wyjechał do Paryża, a następnie przybył do Wielkopolski. Niestety, nie udało mu się przekroczyć granicy Królestwa Kongresowego. Po upadku powstania w marcu 1832 roku Mickiewicz wyjechał do Drezna gdzie napisał trzecią część „Dziadów”. Uważa się, że miał to być m.in. hołd złożony młodym wojownikom o wolność.
Utwór ukazuje dwoistość narodu polskiego. Obraz społeczeństwa podzielony jest na część nienawidzącą cara i część serwilistyczną, całkowicie podporządkowaną i lojalną wobec tyrana. Wśród pierwszej części zaś, zwłaszcza na przykładzie młodych patriotów Mickiewicz ukazuje męczeństwo i cierpienie Polaków.
Martyrologia jest przedstawiona w różnych miejscach dramatu, jednak najsilniej odznacza się w scenie pierwszej. Akcja tej sceny dzieje się w wigilię Bożego Narodzenia 1823 roku w Wilnie, w klasztorze bazylianów przerobionym na więzienie. Więźniowie spotykają się w wieczór wigilijny w celi Konrada, opowiadają o nieprawnych sposobach więzienia, bez przedstawienia dowodów winy, o metodach stosowanych podczas śledztwa. Z rozmów także wynika, iż aresztowania są spowodowane postępowaniem Senatora(Nowosilcowa), który pragnie ponownie wkupić się w łaski cara po nieudanym pobycie w Warszawie i roztrwonieniu majątku.
Chcąc odzyskać przychylność cara posługuje się wyjątkowo makiawelicznymi sposobami: węszy wszędzie spisek i aresztuje młodzież. Inny z więźniów, Jan Sobolewski, był prowadzony na przesłuchanie przez miasto i miał wówczas okazję obserwować wywóz skazańców na Sybir. Także lud zgromadzony w pobliskim kościele wyległ na ulicę, ze zgrozą i przerażeniem obserwując przebieg wydarzeń. Skazańcami byli młodzi ludzie, nawet bardzo młodzi. Sobolewski twierdzi, że widział wśród nich nawet dziesięcioletnie dziecko, które nie mogło udźwignąć dziesięciofuntowych kajdan, nogi dziecka były do krwi poobdzierane łańcuchem.
Wśród uwięzionych Jan Sobolewski rozpoznał swego przyjaciela Janczewskiego. Zmienił się on bardzo - wychudł, postarzał, ale cierpienie nadało szlachetny wyraz jego twarzy. Janczewski wzruszył Sobolewskiego swą szlachetną, odważną i patriotyczną postawą. Stojąc dumnie w kibitce wodził wzrokiem po płaczącym tłumie, jakby chciał powiedzieć: "nie bardzo mnie boli". W momencie kiedy kibitka ruszyła, Janczewski zdjął kapelusz, podniósł w górę rękę, krzyknął trzykrotnie mocnym głosem: "Jeszcze Polska nie zginęła" chcąc dodać otuchy i siły ludowi żeby nie tracił nadziei. Jan Sobolewski widział także wyprowadzanego z ratusza Wasilewskiego, który był okrutnie pobity podczas śledztwa.
Nie mógł on iść o własnych siłach, spadł od razu z pierwszego stopnia schodów. Według cytatu „Dano mu tyle kijów onegdaj na śledztwie, że mu dotąd kropli krwi w twarzy nie zostało. Żołnierz przyszedł i podjął z ziemi jego ciało. Niósł w kibitkę na ręku, ale ręką drugą tajemnie łzy ocierał; - niósł powoli, długo; Wasilewski nie zemdlał, nie zwisnął, nie ciążał, ale jak padł na ziemię prosto, tak otężał.”.
Gdy Wasilewski był niesiony przez żołnierza, jego ręce układają się tak jakby był ukrzyżowany. Jego cierpienie zostało poddane sakralizacji, sugeruje analogię między cierpieniem Chrystusa na krzyżu, a męką narodu polskiego. Scena ta jest napisana w stylu podniosłym i patetycznym. Podkreśla sens cierpienia i jest silnie nacechowana emocjonalnie. Żołnierz jest przedstawiony w sposób ironiczny podczas gdy ociera łzy. Współczuje, żal mu jest widząc cierpienia niewinnych ludzi, ale wypełnia rozkazy z lęku przed Carem, którego wojsko ma znaczną przewagę, a mimo to demonstruje swoją siłę. Cara przedstawiono jako tyrana i mordercę. Przyrównano go do Heroda, a jego czyny do rzezi niewiniątek, gdzie niewiniątkami jest młodzież polska.
Polacy według zaborców nie mieli żadnych praw, nawet cywilizowanych podlegającymi każdemu człowiekowi. Przesłuchiwania toczyły się pod ciągłym napięciem, zdarzały się pobicia. Sądzili ich bez dowodów oraz świadków. Często było tak, że oskarżonego nawet nie było na rozprawie. Uważano to za zbyteczne. W więzieniach głodzili ich, albo podawali niestrawne pokarmy. Traktowani byli jak margines społeczny. Ludzi, których trzeba się pozbyć, ponieważ nie są potrzebni.
Adam Mickiewicz pokazał w "Dziadach" cz III, że społeczeństwo polskie nie było jednolite. Obok zagorzałych patriotów, prawdziwych rodaków istnieli zdrajcy oraz obojętni na losy własnego narodu arystokraci. Dziady część III zbudowane są z dedykacji, przedmowy, prologu i jednego aktu zawierającego dziewięć scen. tematyką są naciski na filomatów i filaretów. problematyka jest narodowo wyzwoleńcza.
Dziady to dramat romantyczny. Cechuje go zerwanie z klasyczna formułą trzech jedności: miejsca – akcja rozgrywa się w kaplicy cmentarnej, w celi więziennej, na Litwie, w Warszawie, w salonie senatora. Skaczemy za bohaterami, przemierzają różne przestrzenie. Czasu: cześć II odbywa się w Zaduszki a III w wigilię bożego Narodzenia. akcji: obserwujemy wiele wątków, często wcale nie związanych ze sobą np.: miłość Gustawa, noc dziadów. Nie ma jedności akcji. pojawia się też asceniczność, ludowość i sceny zbiorowe.