Idąc chodnikiem słyszła spadające krople deszczu, które uderzały o jej czerwony parasol oraz stukanie jej kaloszy o podłoże. Po chwili, obok niej przejechał czarny samochód, który ją ochlapał. Wkurzona i mokra dziewczyna nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Mogła wrócić do domu, ale przeszła już prawie całą drogę. Zdecydowała się iść dalej, nie przejmując się tym, że będzie chora. Gdy weszła do sklepu, zobaczyła ogromną kolejkę. Sfrustrowana Halinka weszła na dział z pieczywem. Wybrała najbardziej wypieczony chleb i skierowała się w strone kolejki. Stanęła w niej za panią w zielonym płaszczu. Po kilkunastu minutach, wreszcie nastała jej kolej. Przywitała się grzecznie z kasjerką w niebieskim mundurku. Gdy zapłaciła wyznaczoną sumę, oddaliła się w kierunku drzwi. Wyszła i otworzyła swój parasol. Po drodze spotkała koleżankę z podwórka - Anie. Porozmawiała z nią chwilę, a potem kontynuowała podróż. Doszła do domu, otworzyła drzwi i położyła chleb na ladzie w kuchni, gdzie przywitała się z rodzicami. Poszła do pokoju oraz przebrała się w suche ciuchy. Potem mama zawołała ją na kolacje. Usiadła przy stole, gdzie tak zatraciła się w rozmowie z opiekunami, że zapomniała o zdarzeniu w drodze do sklepu.
Mam nadzieję, że nie ma błędów.
