Pewnego dnia kiedy zatrzymali sie na odpoczynek Staś i Kali zaczęli rozlkładać obóz. Mea zajmowała sie nel kiedy w pewnym momęcie przy świetle księżyca zaczęło cos ryczeć zaraz potem odezwał sie drugi ryk . Byly to lwy zbliżały sie one do obozu zataczając koła i co chwile rycząc, odganiał je tylko palący sie ogień. Jednak to nie był koniec problemów gdyż była to para dżdżysta i zaczęło padać co oznaczało kłopoty, ponieważ ognisko zaczęło gasnąć . Kali wdrapał sie na drzewo co spotkało sie z oburzeniem Stasia, jednak po chwili zawołał ich i wdrapali sie wszyscy na drzewo . Jednak Saba musiała zostać , oraz zwierzęta tez .Przeczekali tak cała burze przez która lwy sie zbolały aż w końcu dotarły do obozu i zabrały sie za konie. Kiedy ulewa sie skończyła zeszli na dół jednak zastali tam tragiczny obraz poranionych i w połowie zjedzonych koni. Stas zaczął szukać reszty koni które znalaz niedaleko na pastwisku oraz znalazł jeszcze osła pomiędzy skałami , po jakimś czasie Saba wróciła z swoją zdobyczą, która przy okazji upolowała .
