1) Teksty 1 i 2.zostały napisane systemem a) popularnonaukowym. b) publicystycznym. c) potocznym. d) naukowym. 2) Określ dwie cechy stylu funkcjonalnego, którym posłużyli się autorzy obu artykułów. TEKST 1 Tomasz Rożek Nie ma granic, ale jest sk
1) Teksty 1 i 2.zostały napisane systemem
a) popularnonaukowym.
b) publicystycznym.
c) potocznym.
d) naukowym.
2) Określ dwie cechy stylu funkcjonalnego, którym posłużyli się autorzy obu artykułów.
TEKST 1
Tomasz Rożek
Nie ma granic, ale jest skończony. Jaki kształt ma wszechświat?
Kształt i granice wszechświata bardzo trudno sobie wyobrazić. Zamykamy oczy, zaciskamy zęby i nic. Żyjąc w przestrzeni trójwymiarowej ciągle jesteśmy więźniami dwóch wymiarów.
Zanim zaczniemy mówić o kształcie wszechświata, może parę słów o skończoności, nieskończoności i granicach. Z faktu, że coś nie ma granic, wcale nie wynika, że jest nieskończone. Biała kartka papieru ma granice i jest skończona, ale gdyby wyciąć w niej odpowiedni kształt, posklejać i zrobić kulę, okazałoby się, że ta bryła granicy nie ma. Choć wciąż jest przecież skończona.
Podobnie dzieje się z Ziemią. Jest oczywiście skończona (o czym mogą się przekonać np. pracujący na stacji kosmicznej astronauci), ale pozbawiona granic. Innymi słowy: można przed siebie iść, iść, iść i co najwyżej wróci się w to samo miejsce, z którego się wyszło. Nie dojdzie się do żadnego brzegu, do żadnej ściany. Czy tak samo wygląda wszechświat?
Trzy fundamenty
To pytanie za pięć punktów. A właściwie za Nobla. Bo jak sprawdzić kształt czegoś takiego jak cały wszechświat? Zacznijmy od początku. Teoria Wielkiego Wybuchu mówi, że wszechświat miał swój początek w nieskończenie małym gęstym i gorącym punkcie. Punkcie, który równocześnie zajmował całą przestrzeń. Poza nim nic nie istniało. Pomińmy fakt, że wspomniana teoria nie wyjaśnia, ani czym ten punkt był i skąd się wziął, ani co spowodowało, że „Wielce Wybuchł”. Na szczęście dalej robi się nieco łatwiej.
Od „chwili zero” przestrzeń zaczęła pęcznieć, niosąc ze sobą materię. To wydarzenie nastąpiło około 13,7 mld lat temu. To, że było tak rzeczywiście, potwierdza ucieczka galaktyk, mikrofalowe promieniowanie tła oraz ilość znajdujących się w przestrzeni pierwiastków lekkich.
Z tych trzech filarów podtrzymujących Teorię Wielkiego Wybuchu najłatwiejszy do zrozumienia jest pierwszy. W 1929 roku Edwin Hubble ogłosił, że wszystkie galaktyki cały czas się od siebie oddalają i to niezależnie od kierunku, w którym się spojrzy. Dzisiaj są bliżej siebie niż będą jutro, wczoraj były bliżej niż są dzisiaj. Mało tego – kilka lat temu okazało się, że to oddalanie przyspiesza stale od prawie 14 mld lat.
TEKST 2
Przemek Berg
Bliskie spotkanie z NEO
Wielka kometa lub asteroida może zniszczyć naszą cywilizację i wymazać z powierzchni Ziemi wyższe formy życia. Jednak katastrofalne szkody może wyrządzić także zderzenie ze znacznie mniejszym ciałem niebieskim. Wystarczy, by NEO (Near Earth Object – obiekt bliski Ziemi) miał 20 m średnicy i masę około 20 tys. ton.
Tak małe obiekty NEO, wielkości autobusu, są zwykle późno wykrywane – a bywa nawet, jak to pokazał przypadek bolidu czelabińskiego (15 lutego 2013 r.), że przed wtargnięciem w ziemską atmosferę nikt ich nie zauważy. Ich eksplozja – nad powierzchnią Ziemi, jak to miało miejsce w Czelabińsku, lub na jej powierzchni – może wyzwolić energię kilkadziesiąt razy większą niż siła bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Duże obiekty NEO, o średnicach kilkuset metrów oraz większych, byłyby oczywiście jeszcze groźniejsze. Choć łatwiej je wykryć, gdyby znalazły się na kursie kolizyjnym z Ziemią, nie do końca wiadomo, jak można by je odpowiednio wcześnie unieszkodliwić – niszcząc albo zmieniając trajektorię ich lotu. Rozpatruje się kilka teoretycznie możliwych scenariuszy, ale jak przebiegałaby ich realizacja w praktyce – tego nikt dzisiaj nie potrafi przewidzieć. Na szczęście duże obiekty uderzają w Ziemię bardzo rzadko.