Pewnego dnia wybrałam się z przyjaciólką na spacer miała na imię Alicja zobaczyłyśmy ze tęcza kończy się w lesie niedaleko mostu na małej rzeczce coś przyciągnęlo nas tam jak magnez. Zobaczyliśmy krasnoludka który siedział na garnki złota miał na imięSkarbeusz. Po chwili ujrzeliśmy dużą kometę, wyglądała jak spadająca gwiazda, była poprostu śliczna. Gdy tęcza znikła zobaczyłyśmy Skarbeusza który leci do innej tęczy na spadochronie, bardzo się zdziwiłyśmy. Po kilku minutach usłyszeliśmy flet . Poszliśmy za tym dźwiękiem w głąb lasu, po 10 mi utach zdaliśmy sobie sprawę że się zgubiłyśmy. Okazało się że ta droga przez las tak naprawdę jest drogą do zamku . Obok zamku ziemia była lekko wysunieta a nad nią były pioruny, obok jednego piorunu zovaczyliśmy czarownice a po chwili rozlękł się grzmot. Nie wiem co się dalej działa dlatego że okazało się żże cała ta historia to jeden wielki,cudowny sen
