Dziś przy niedzielnym obiedzie, zapytałem się rodziców co czyni ich bogatymi, a co szczęśliwymi. Mój tata biznesmen, kapitalista odpowiedział bez zastanowienia, że szczęsliwym czynię go oczywiście ja i mama, a bogatym wiadomo co .... pieniądze, dużo pieniędzy, które w sumie również daja mu szczęscie. Mama powiedziała to niego, żeby nie przesadzał, że pieniądze szczęścia nie dają, że liczy się rodzina, miłość, przyjaźn i inne rzeczy niematerialne, a pieniądze to tylko dodatek. Powiedziała że czuję się szczęśliwa kiedy rano wstaje, patrzy jak jej mąż szykuje się do pracy, dzieci do szkoły, ma dla kogo przygotowac posiłek, zrobić pranie. Ojciec się zaśmiał, powiedział że w sumie po części zgadza się z nią, ale zapytał czy te ubrania na które wydaje mnóstwo pieniędzy, również nie sprawiają jej przyjemności, czy nie czuje się szczęśliwa, że mieszka w dużym domu z pięknym ogrodem, i codziennie zamiast tłuc się w autobusach, jeździ nowym mercedesem. Mama powiedziała, że co prawda pieniądze również dają jej szczęście, ale tak naprawdę były by niczym, bez ciepła rodzinnego i bliskich jej osób,a przedewszystkim bez miłości która wg. niej jest najważniejsza i na wzór Hymnu miłości z 1 Listu do koryntian powiedziała: -Gdybym posiadała wszelkie bogactwa tego świata, a miłości bym nie miała, byłabym niczym. Tata chciał chyba coś odpowiedzieć ale spojrzał na zegarek i powiedział że spieszy się do pracy, ale na pewno jeszcze kiedys porozmawiamy na ten temat, kiedy będzie miał więcej czasu.
