Do jakich przemyśleń dotyczących natury człowieka skłania Cię lektura wybranych utworów literackich XXw.?
II wojna światowa to wydarzenie historyczne, ale dla ludzi tamtych lat to coś więcej, to kataklizm i apokalipsa. Kiedy minęła, nie wygasły myśli o niej. Temat wojny zdominował literaturę, film, poezję, sztukę. Artyści wszystkich dziedzin włączyli się po prostu w dzieło upamiętniania grozy tamtych czasów, wielkiej przestrogi dla następnych pokoleń oraz rozważań o człowieku, jego etyce i moralności wobec tak potwornej próby. Utwory o tematyce wojennej przedstawiały obraz działań wojennych na wielu frontach świata, prezentowały i analizowały systemy totalitarne - faszyzmu i stalinizmu. Mówiły o powstaniach, o obraz okupowanym kraju, pozbawionym życia kulturalnego. W tych dziełach wojna ta także, a może przede wszystkim, wizja obozów koncentracyjnych, opowieść o sowieckich łagrach.
Najstraszliwsze wojenne doświadczenie dotknęło Tadeusza Borowskiego (1922-1951), poetę i prozaika, autora wydanego w konspiracji tomu wierszy "Gdziekolwiek ziemia". Został aresztowany w lutym 1943 r. i po krótkim pobycie na Pawiaku wywieziony do Auschwitz. Borowski uniknął natychmiastowej śmierci, pracował fizycznie w tzw. komando, potem, po ciężkiej chorobie został w obozowym szpitalu w charakterze sanitariusza. W sierpniu 1944 wywieziono go w głąb Rzeszy, wyzwolenia doczekał się w Dachau.
Największy rozgłos przyniósł mu tom opowiadań "Pożegnanie z Marią" (1948 r.) podsumowujący to, co go spotkało i co przeżył w Auschwitz. Bohaterem uczynił typowego, zlagrowanego więźnia, Tadka. Autor użyczając mu nawet części własnych przeżyć, chciał maksymalne urealnić i uprawdopodobnić obraz przedstawionego świata nasyconego bezosobowym, mechanicznym i wszechobecnym złem. To zło ma wiele wymiarów, choć najczęściej przybiera postać reifikacji niszczącej psychikę jednostki.
W Auschwitz jak i w innych obozach koncentracyjnych - człowieka pozbawiano jego podmiotowości, wyzuwano z jakichkolwiek praw: można z nim było zrobić wszystko, zagazować, spalić. Oświęcim to w istocie fabryka, której głównym produktem jest śmierć. Można obserwować to na rampie kolejowej, przedstawionej w opowiadaniu "Proszę państwa do gazu". Na rampie najpierw rozdziela się ludzi od tobołów, potem ludzie są dzieleni na tych zdolnych do pracy i tych, którzy szli od razu do gazu: starców, chorych, dzieci.
Normalni ludzie, w normalnych warunkach reagują na ogół głęboko na zagrożenie śmiercią, a jeszcze głębiej na samą śmierć. Istotnym składnikiem reifikacji jest zobojętnienie na śmierć, wywołane jej masowością. W Auschwitz między życiem a śmiercią przebiegała cienka, łatwa do przekroczenia linia. Wystarczyło być wskazanym do wywózki do komory, aby wedle praw obozu, stać się martwym, czyli przedmiotem, którego los nikogo już nie interesuje, gdyż człowiek zlagrowany nie lituje się nad swoim bliźnim. Perfidia Auschwitz polegała na tym, że ofiary często występowały w roli katów, a wina i odpowiedzialność spadały także na więźniów. Raz można było być katem, a chwilę potem ofiarą. Kto chciał przeżyć, musiał się przystosować do nowych warunków, a tym samym zobojętnieć na ludzki ból, cierpienie i śmierć. Obóz dezintegruje psychikę - powoduje zobojętnienie, wzmaga cynizm, każe uwierzyć w prawo siły, w pewien sposób zaakceptować nowe prawa.
Borowski precyzyjnie nakreślił metody i skutki upodlenia człowieka. Zachowanie, w warunkach obozowych jakichkolwiek zasad moralnych, przekraczało możliwości zwykłego człowieka.
Opowiadający, sami nie są w stanie ocenić normalnie tego, co się stało, co widzieli, w czym brali udział. Dla wyobrażenia grozy tamtych doświadczeń, tamtych sytuacji brakuje im słów pojęć, skali odniesienia. Człowiek nie ma miar, aby określić i ocenić takie zjawiska. Mówimy: "straszne", "budzące zgrozę", "niewiarygodne", "bestialskie". To, co się stało, czyny, jakich dokonali faszyści niemieccy, nie mieszczą się w tych określeniach i reagując na nie takimi ocenami - zmniejszamy ich rzeczywisty wymiar. Jak więc ma zareagować człowiek, który to widział i przecierpiał? Człowiek który może próbował się oburzać, gniewać, rozpaczać, który może na początku przeżył moment grozy, ale po jakimś czasie doszedł do przekonania, że reagować już na to wszystko w ludzki sposób nie jest w stanie. Wszystkie formy gniewu, oburzenia, mają pewną granicę. Wrażliwość maksymalnie się wyostrzająca w pewnym momencie pęka. Jest to punkt po przekroczeniu którego człowiek traci swoje duchowość i moralność. Zobrazowanie tego procesu jest najważniejszym zadaniem literatury polskiej mającej na celu pokazanie mechanizmu działania systemu hitlerowskiego i zbrodni okupantów.
Degradujący wpływ wojny na psychikę i moralność ludzką ukazuje Tadeusz Różewicz w dramacie "Kartoteka" (1960 r.). Bohater utworu nie ma jednego imienia, konkretnego wyglądu czy zawodu. Reprezentuje pokolenie, które przetrwało wojnę, a wojna zniszczyła ich psychikę i tożsamość Biografia tego bohatera jest rozsypaną kartoteką, dręczą go wojenne wspomnienia, powracają zmarli koledzy. Bohater dramatu leży, jest bierny, nic nie mobilizuje go do działania. Cierpi więc na chorobę niemocy, która jest wynikiem osłabienia systemu psychicznego. Po przeżyciach wojennych zobojętniał na krzywdy ludzkie, zachwianiu uległ jego kodeks moralny.
Aktorzy, którzy grali główną postać, między innymi Tadeusz Łomnicki, mówili wolno, z trudem cedzili słowa po to, by uwydatnić fakt, iż wojna doszczętnie wyniszczyła bohatera.
Ten sam motyw przywołuje Różewicz w wierszach z tomu "Niepokój". Podmiot liryczny przeżył wojnę, ale nie umie już spokojnie żyć. Przeżywa koszmary, krzyczy po nocach, albo mówi: "ocalałem prowadzony na rzeź". Nie umie oddzielić dobra od zła skoro w pamięci tkwi mu obraz "furgonów ludzi porąbanych", obraz człowieka, który był zarazem zbrodniarzem i ofiarą.
Gustaw Herling - Grudziński (1919-2000) był więźniem różnych łagrów przez kilkanaście miesięcy. Miał więc możliwość poznania niemal wszystkich aspektów obozowego życia. Jego dzieło
"Inny świat" ukazało się najpierw w języku angielskim w roku 1951, a w 1953 w języku polskim w Londynie. Treścią książki są przeżycia autora od aresztowania w Grodnie 1940 r. do momentu dotarcia do Armii Andersa uzupełnione wspomnieniem powojennym w Neapolu. Tytuł dotyczy życia w rosyjskim łagrze w Jercewie, gdzie obowiązywały inne niż w normalnym świecie prawa i wartości. W Polsce "Inny świat" ukazał się dopiero w 1980 r. wydany przez Oficynę Wydawniczą "Nowa", w drugim obiegu. Wymowa powieści wykracza poza przesłanie literackiego dokumentu zbrodni sowieckiej. Jest to książka o egzystencji człowieka w ekstremalnych, koszmarnych warunkach. Krytycy zgodnie uznają, że to prowadzi do poznania istoty ludzkiej. Jest to też sprawdzanie granic wytrzymałości ludzkiej psychiki, siły zakodowanego w człowieku systemu wartości. Grudziński nie pominął żadnej z ludzkich spraw. Miłość, jedzenie, walka o życie, wszystko to znajduje się w powieści. Pisarz nie oszczędza nikogo i niczego, aby przybliżyć prawdę o upodleniu człowieka. W obozie nie istniało pojęcie miłości bliźniego. Szansę przetrwania mieli ci, którzy starali się nie okazywać żadnych ludzkich uczuć, nawet litości. Ludzie religijni wierzyli głównie w wyzwoleńczą moc śmierci i o jej rychłe przyjście modlili się w skrytości ducha. Zdecydowana większość więźniów walczyła bezwzględnie o przetrwanie i uratowanie życia. Resztki człowieczeństwa ratowane w szpitalu, gdzie więźniowie korzystali z luksusu przebywania w czystym łóżku, w ciszy i samotności, gdy można było pomyśleć o własnym katorżniczym życiu. Taką szansę dawał także pobyt w Domu Swidanij. Twarda i bezwzględna była obsługa obozowa, toteż byli ludzie wyrzuceni poza nawias, którzy w normalnym społeczeństwie nie potrafiliby żyć. Stalinizm wyzwolił w nich najniższe instynkty i pozwolił bezkarnie znęcać się nad więźniami i pogardliwie traktować ich rodziny. W zorganizowanym "innym świecie" bezprawia i braku jakiejkolwiek moralności panuje prawo siły, zależność ofiary od kata, depcze się wartości intelektualne.
Książka Grudzińskiego jest także analizą ustroju totalitarnego, który w warunkach wojennych eksplodował systemem obozów i łagrów. Źródłem bezprawia i zaniku wartości moralnych był ciągły lęk przed śmiercią, ciągły głód i upokorzenie
"Początek" Andrzeja Szczypiorskiego wydano najpierw w Paryżu, następnie w Polsce w 1989r. Powieść opowiada o wydarzeniach rozgrywających się na przestrzeni osiemdziesięciu lat, zasadnicza akcja toczy się zaś w Warszawie podczas okupacji. Nie ma tu chronologii, stale mieszają się różne plany czasowe. Nadrzędnym zagadnieniem utworu jest zagłada Żydów podczas II wojny światowej. Szczypiorski starał się uczciwie i prawdziwie przedstawić stosunek Polaków do Żydów podczas faszystowskiej okupacji. Jedni, narażając życie, pomagali Żydom, przeciwstawiając się zagładzie narodu. Inni jak np.: Piękny Lolo zachowywali się podle, bogacąc się na tragedii Żydów. Nawet wśród ludzi wyznania mojżeszowego nie brakowało zdrajców. Panią Irmę Seidenman, jedną z głównych bohaterek utworu, wydał w ręce gestapo właśnie Żyd, Bronek Blutman. Pomoc ofiarom niósł zaś Niemiec Johann Mller - zwany także "Jasiem".
Henio Fichtelbaum zrezygnował z możliwości ocalenia, z pomocy przyjaciela w imię solidarności z własnym narodem. Wrócił do getta, kiedy nad jego ruinami unosiła się ciemna chmura dymu z podpalonych przez Niemców domów.
Ta powieść, jak żadna inna, uczy, by nie ferować łatwych wyroków i nie myśleć stereotypami. Wszyscy bowiem jesteśmy źli i dobrzy, i nie wiadomo jaki portret własny wpisalibyśmy w wojenne dzieje. W powieści pojawia się wstrząsająca scena ukazująca ludzi bawiących się na karuzeli w momencie gdy tuż obok, w getcie walczą i giną inni.
Obrazek ten: zabawy obok śmierci, śmiechu obok tragedii symbolizuje nie tyle prawdę o bezduszności ludzi, co o złożoności ludzkiej natury i sile instynktu życia. Powieść "Początek" jest mozaiką wojennego życia, zestawem przeróżnych portretów i postaw ludzkich.
Lektura ww. utworów wywołała we mnie bardzo mieszane uczucia. Podziw dla wybitnych jednostek mieszał się z pogardą i nienawiścią dla tych podrzędnych kreatur – okupantów. Jedne utwory potwierdzały tezę Hemingwaya iż, „Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać” inne zaś w zdecydowany sposób ją obalały. We wszystkich jednak, bezustannie mieszało się dobro i zło tworząc skomplikowaną łamigłówkę zwaną życiem. Nieodłącznym jej elementem jest człowiek, który skazany jest na ciągłe wybieranie między jednym a drugim. I tak jak nie ma czegoś pośredniego między dobrem i złem, tak nie ma ludzi do końca złych lub dobrych. W każdym z nas można odnaleźć pierwiastek dobra, który w najmniej oczekiwanym momencie da o sobie znać i zmieni, chociaż na chwile największego łajdaka w człowieka, który otworzy się na potrzeby innych. Jedyne, co trzeba zrobić to pozwolić ludziom pokazać się z dobrej strony i wstrzymać się od zbyt pochopnych ocen, bowiem w ciężkich chwilach okazać się może, że pomocną dłoń poda nam człowiek, po którym najmniej się tego spodziewamy.