Scenariusz „Rozmów w toku” - Kto pomoże rodzinie Harpagona? "Skąpiec" Molier - wywiad.
Dziennikarka: W dzisiejszym świecie pogoń za pieniędzmi jest dla niektórych podstawowym celem , do którego usilnie próbują dążyć. Niestety zapominają oni często o podstawowych wartościach w życiu człowieka, jakimi są rodzina, miłość i przyjaciele. O tym dlaczego tak łatwo przez pieniądze zniszczyć więzi rodzinne porozmawiam dziś z Harpagonem ? zagorzałym biznesmenem i jego dziećmi.
Zapraszam do studia Pana Harpagona wraz z dziećmi.
Zanim zadam pierwsze pytanie.... Nie mogę się nadziwić, że ma Pan tak długą brodę. Jest Pan zabieganym, zajętym człowiekiem. Czy ona trochę Panu nie przeszkadza (w załatwianiu wielu spraw)?
Harpagon: Nawet gdyby mi przeszkadzała to i tak bym jej nie ściął. Ileż to ja bym musiał stracić pieniędzy na jej codzienne golenie. Wolę nie myśleć o tym, że musiałbym wydać tyle na tak niepotrzebną czynność.
Dz: Wasza rodzina skłócona jest już od dawna. Co jest tego przyczyną?
Eliza: Od śmierci mamy, ojciec w ogóle się nami nie zajmuje, jesteśmy dla niego obojętni. Najważniejsze w jego życiu są pieniądze.
Kleant: Tak to prawda nie liczę się dla niego, nie obchodzę go. Ojciec nie daje mi ani grosza, pieniądze trzyma ukryte nie wiadomo gdzie i z nikim się nie dzieli.
Dz: Co Pan na to?
H: Dzieci trochę źle mnie oceniają. Jak mam dawać im pieniądze skoro one nie mają pojęcia jak dobrze nimi zarządzać. Syn zarabia grając w karty, a pieniądze zamiast ulokować w banku ? wydaje. Moja córka natomiast to złe zielsko. Ona młoda, głupiutka, sama Pani wie ? co ona może pożytecznego zrobić z tymi pieniędzmi?
Dz: Zarządza pan dość dużym majątkiem. Może mógłby Pan podarować dzieciom pewną sumę pieniędzy i pokazać jak odpowiednio nimi obracać.
H: Myślę, że to strata czasu, mojego i moich dzieci. Jestem bardzo zajętym człowiekiem, a nauka mych dzieci nie należy do mego obowiązku, odo tego są inne osoby. Mam wiele innych rzeczy na głowie!
Dz: Myślę, że jednak nie powinien Pan ograniczać aż do tego stopnia wydatków swych dzieci, zwłaszcza, że nie jest Pan osobą biedną. Co prawda wszystko teraz kosztuje, ale nie chciałby Pan sprawić dzieciom przyjemności, kupując im na przykład jakiś prezent? Pańska córka jest nastolatką, która chciałaby czasem wyjść z domu. Czy nie czuje Pan wewnętrznej potrzeby, żeby choć czasem użyczyć jej trochę pieniędzy?
H: Eliza, myślę, że ona nie potrzebuje nigdzie wychodzić. Musiałbym jej kupić nową suknię, torebkę, buty, a to za duży wydatek. Uważam, że może posiedzieć w domu.
Dz: To, jakie relacje panują między Państwem, musi mieć gdzieś przyczynę. Czy nie zastanawiał się Pan nigdy dlaczego dzieci są do Pana uprzedzone i okazują niechęć, próbują się przeciwstawić?
H: Moje dzieci często mi się sprzeciwiają. Ja jestem ich ojcem, ja mam rację i to moje decyzje są najważniejsze. Sama Pani niech powie. Proponuję córce szczęśliwe małżeństwo z Anzelmem, chciałbym podkreślić, że nie chce on, by wniosła ona jakikolwiek posag, a ma córka, co na to? Jak zwykle mi się sprzeciwia!
E: Ojciec narzuca mi własną wolę i nie liczy się z moimi uczuciami. Chce wydać mnie za mąż za jakiegoś starego bogacza. Traktuje mnie jak przedmiot. A sam? Zabrał dziewczynę mojemu bratu! To jest ojciec?!
K: Siostrzyczko czytasz w moich myślach ? to wszystko, co mówisz o ojcu to najszczersza prawda. Dosyć, że chce ożenić się z moją ukochaną Marianną to ciągle nazywa mnie darmozjadem i rozrzutnikiem. Zależy mu na tym jedynie, by pozbyć się mnie z domu.
Dz: Panie Harpagonie. Czy nie czuje się Pan czasem złym ojcem?
H: Nie! Absolutnie! Uważam, że jestem dobrym ojcem. Staram się rozmawiać z dziećmi, kiedy tylko mam czas... no tak właściwie tylko czasem tam coś do siebie powiemy... ALE NIE UWAŻAM SIĘ ZA ZŁEGO OJCA.
K: A za kogo się uważasz? Za kochającego i czułego opiekuna, ojca, tatę? Tatę, którego tak bardzo potrzebujemy! Kiedy ostatnio zapytałeś się mnie, jak się czuję?
........................................................................................................................................
Co? Nie pamiętasz? Mama była troskliwa, a ciebie obchodzą tylko te pieniądze!
Dz: Wróćmy do tematu Pańskiego ślubu. Czy nie uważa Pan, że zrani Pan syna ożenkiem z Marianną?
H: Cóż, jak to się mówi, kto pierwszy, ten lepszy. Kleant nigdy nie mówił mi o swoim związku z tą dziewczyną. Może gdybym wiedział? Ale w takiej sytuacji?
Dz: Kleancie, co Ty powiesz w tej sprawie?
K: Ojciec nie ma serca! A poza tym nie chce mi się wierzyć, że znalazłby choć chwilę na to, bym mógł mu się zwierzyć. Udaje chorobliwie zapracowanego człowieka, a tak naprawdę siedzi tylko w tym swoim biurze i sprawdza ile pieniędzy przypłynęło na jego konto. Czasem żałuję, że nie jesteśmy biedni. Może wtedy ja i Eliza znaleźlibyśmy wspólny język z ojcem.
E: Mam już dość ciągłego upokarzania mnie. Do ojca nie dociera to, że ciągle nas rani. A co najgorsze, nie wiem jak mu pomóc.
Dz: Może w tej sprawie mógłby pomóc psycholog?
Psycholog: Cały czas wsłuchuję się w Pańskie wypowiedzi i stwierdzam, że jest Pan strasznym egoistą. Pańska rodzina jest smutna, brakuje w niej ciepła i zrozumienia, a pomiędzy Panem i dziećmi panują toksyczne relacje. Jako jedyny prawny opiekun dzieci powinien Pan obdarowywać je podwójnym uczuciem miłości i troski. Dzieci od dawna nie mają matki. Na pewno nie jest im łatwo bez niej żyć, a Pan tylko im to życie utrudnia, ciągle rozkazując im, co mają robić. Myślę, że Pańska postawa nie jest odpowiednia. Albo zmieni się Pański stosunek do dzieci, albo będzie się Pan musiał zapisać na jakąś terapię. Musi Pan sobie wreszcie uświadomić, że to przez Pana rozpadła się ta rodzina i to Pan musi ją scalić i naprawić. Dzieci z pewnością Panu pomogą, ale do Pańskiego obowiązku należy wykazanie inicjatywy, że chce się Pan zmienić. Losy Pańskiej rodziny leżą teraz w Pana rękach.
H: Szczerze mówiąc, może ma Pani rację. Chyba zastanowię się nad swym postępowaniem. Dzieci obiecuję Wam wysokie kieszonkowe! Albo? chyba nie od tego powinienem zacząć. Zacznę poświęcać wam więcej czasu i uwagi.
Dz: Mam nadzieję, że uda się Panu naprawić wyrządzone krzywdy, a dzieci po pewnym czasie przestaną żywić do Pana urazę.
Pieniądze, mówi się - szczęścia nie dają, ale wiadomo, że bez nich nie da się żyć w dzisiejszym świecie. Gorzej jeżeli w hierarchii wartości każdego człowieka będą one zajmowały miejsce na samym szczycie. Nie wolno nam do tego dopuścić. Rodzinie Pana Harpagona być może uda się na nowo scalić, ale pamiętajmy nie zawsze i nie wszędzie rodzina przetrwa tę trudną walkę.