Gwiazd naszych wina to historia nastoletniej Hazel (Shailene Woodley), która lata temu zachorowała na raka tarczycy. Nowotwór rozprzestrzenił się na płuca, doprowadzając do trudności w oddychaniu, wycieczki do Disneylandu i rodziców stwierdzających, że „może przestać walczyć”. Hazel nie przestała i kilka lat później jest dziewczyną, która wszędzie musi taszczyć butlę z tlenem, ogląda kilka reality shows dziennie, na pamięć zna książkę An Imperial Affliction i marzy o tym, by dowiedzieć się, co stało się z jej bohaterami po śmierci głównej postaci. Jak sama twierdzi, jest granatem, który pewnego dnia wybuchnie, niszcząc wszystko dookoła. Codzienność Hazel całkowicie się zmienia, gdy na jednym ze spotkań grupy wsparcia poznaje Gusa, byłego koszykarza z amputowaną (oczywiście z powodu raka) nogą. Gus (Ansel Elgort) jest osobą obdarzoną niesamowitym poczuciem humoru, która posługuje się papierosami jako metaforą, chce poznać historię Hazel a nie jej raka i zdecydowanie nie może usiedzieć w miejscu. I chociaż o szczęśliwym zakończeniu nie może być tu mowy, historia dwójki dotkniętych przez los nastolatków chwyta za serce. Opowieść Greena ze scenariuszem Scotta Neustadtera i Michaela H. Webera jest może odrobinę tendencyjna, ale nie aż tak, by widzowie tracili do siebie i twórców szacunek. Oczywiście, miłość umierających jest zazwyczaj pewnym wyciskaczem łez, ale Gwiazd naszych wina to także słodki film romantyczny z zaskakującą ilością ciepła i humoru. Dobrze ukazuje młodość oraz pierwszą miłość ze wszystkimi jej tajemniczymi kodami (zawsze, okey), radością z przebywania blisko ukochanej osoby i nieuchronnymi dylematami. Rak przejmuje tutaj chyba rolę nieufnych rodziców, którzy chcą rozdzielić młodych. A skoro im się zazwyczaj nie udaje, to dlaczego choroba miałaby wygrać?
Recenzja książki "legenda rebiant" lub "gwiazd naszych wina" bardzo proszę o napisanie daje naj :|
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź