Leonardo di Caprio zginął pod Grunwaldem
Poprzez masową papkę, nie wiedzieć czemu nazywaną masową kulturą, czas współczesny przyniósł zasadniczy zwrot w oddziaływaniu kultury i sztuki. Marazm w szkolnictwie, pogłębiony przez często fatalne przygotowania kadr pedagogicznych, widoczny jest dla każdego, kto choćby pobieżnie zetknął się z tym problemem. Wzrastająca corocznie ilość korepetycji stanowi ewidentny dowód rozkładu systemu edukacyjnego w naszym kraju.
Kiedyś opowiedziano mi taką oto historyjkę.
"Podczas lekcji jakiś nieszczęsny uczeń został wywołany do odpowiedzi i poproszony o wymienienie malarzy epoki odrodzenia. Biedak drapie się w głowę i patrzy w sufit, usiłując znaleźć tam odpowiedź. Nauczycielka próbuje pomóc:
- Jasiu, przypomnij sobie: Leonardo... i co dalej?
Nagle błysk radości w oczach ucznia!
Z uśmiechem i pewnością siebie mówi:
- Leonardo di Caprio!!!"
Jeśli ta opowiastka wprowadziła kogokolwiek w zdumienie i podejrzenia, że młodzież naszego kraju woli popcorn od Mony Lisy, to nic bardziej mylnego. W pracach szkolnych można znaleźć inne perełki, dotyczące tego znanego skądinąd malarza. Bo jak, jeśli nie mianem perełki, określić zdanie: "Leonardo da Vinci przed namalowaniem portretów kroił ludzi, aby zapoznać się z budową ich ciała". Prawda, że subtelne, finezyjne i pełne uroku? Dodatkową radość sprawia fakt, że, w porównaniu z poprzednim cytatem, można dostrzec poprawę stanu wiedzy o panu da Vinci. Co prawda przyrost wiedzy nastąpił tylko na płaszczyźnie historycznej, ale zawsze to coś więcej niż nic. Wystarczy przecież uważać na lekcji biologii, na której zyskamy wiedzę, pozwalającą przekonać się, że pokrojeni ludzie nie nadają się do pozowania do portretu, i łatwiej będzie w przyszłości zebrać fakty dotyczące mistrza Leonarda w całość. Reasumując, da Vinci to nie ten sam osobnik co di Caprio, choś trzeba przyznać, że zbieżność imion może być myląca. Jeśli do tego dodamy fakt, że sławny aktor wciąż żyje, możemy przyjąć tezę, że obaj panowie żyli w różnych epokach. Zdażył się jednak bodaj jeden tylko wyjątek poważnie podważający poprzednią konstatację. Otóż w pewnym wypracowaniu znalazło się nieustraszone stwierdzenie, że pod Grunwaldem zginął wielki mistrz krzyżacki Ulryk for Young Man, w którego wcielił się Leonardo di Caprio.
Abstrahując od ogólnie niskiego poziomu szkolnictwa należy stwierdzić, że dla dzisiejszej młodzieży wychowanej na pop kulturze, niewiele znaczą nawet największe nazwiska z historii sztuki zarówno światowej, jak i polskiej. Mało który z maturzystów jest w stanie powiedzieć coś sensownego o sławnych artystach. Jan Matejko, Aleksander Gierymski, Jacek Malczewski, Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Leon Wyczółkowski i wielu innych, są w opinii sporej części młodych ludzi postaciami nie wartymi zapamiętania. Co za tym idzie, młodzi nie znają nazwisk najwybitniejszych twórców współczesnych, jak np. Stanisław Baj, Józef Czerniawski, Katarzyna Kozyra, Zbigniew Rabsztyn, Wilhelm Sasnal, Jacek Sroka. Smutna to prawda, ale nawet w tej zawężonej formie skłania do refleksji i uświadomienia sobie cywilizacyjnego zacofania młodych pokoleń, wręcz ich sprymityzowania.
Warto przytoczyć inne cytaty z wypracowań, które wydają się zastanawiające i odkrywają drugie dno znanych, zdawałoby się, dogłębnie tematów. Aby to udowodnić, ponownie skorzystam z cytatu: "Matejko malował pod Grunwaldem całą bitwę". Zakładając, że jest to prawda, to wskazałoby na niespotykaną dotąd długowieczność i wyjaśniałoby wreszcie sposób, w jaki mistrz Jan odwzorowywał na obrazach nieznane ogółowi szczegóły. W dobie reality shows, gier komputerowych i relacji z obrad parlamentu trudno uwierzyć, że można namalować Jagiełłę, nie widząc go wcześniej na oczy. Mistrz Matejko jest zresztą od lat podejrzewany o ukrywanie się wraz z Elvisem Presleyem i Johnem Fitzgeraldem Kennedym w komunie hippisów w Bieszczadach. Kolejny cytat, dotyczący naszego wielkiego malarza, ni mniej, ni więcej informuje: "Matejko namalował Bitwę pod Grunwaldem, chociaż ani razu jej nie widział w telewizji". Jak wiadomo, w zapadłych ostępach górskich trudno dostroić jakikolwiek program telewizyjny. Ukrywający się przed światem Matejko nie ma najmniejszej szansy obejrzeć filmowej wersji Krzyżaków. Słysząc jednak pogłoski o tym, że taka powstała, porywa nocą uczniów bieszczadzkich szkół i za pomocą hipnozy wtłacza do ich głów podprogowy przekaz:
Droga młodzieży, świat bez telewizji i idoli typu Leonarda di Caprio, Britney Spears i Hannah Montana może być o wiele piękniejszy niż wam się wydaje. Nie musicie oglądać telewizji, by stać się lepszymi, mądrzejszymi i szczęśliwszymi ludźmi. Przed wami cała przestrzeń oświaty, kultury i sztuki. Tylko chcieć i wybierać.