Społeczeństwo sieciowe a jednostka - na podstawie teorii Maneula Castellsa

Ogólny schemat koncepcji społeczeństwa sieciowego zasadniczo wykreował się w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku. Jego propagatorem był Manuel Castells, który za-warł swe poglądy w trylogii zatytułowanej „The Information Age: Economy, Society and Cul-ture”. Jego praca stanowi niejako preludium do dalszego ciągu rozważań dotyczących współ-czesnych zmian systemowych, gospodarki informacyjnej i społeczeństwa informacyjnego. We współczesnym świecie podstawą życia stało się znaczne upowszechnienie cyfrowych techno-logii informacyjnych (Internet) i komunikacyjnych (m.in. telefonia stacjonarna i komórkowa, łączność satelitarna). Informacja i informatyka, w najbardziej szerokim tego słowa znaczeniu, stała się obecnie nieodłączną częścią życia każdego społeczeństwa i prawie każdego człowie-ka zamieszkującego nasz świat. Nie jest istotne, czy dotyczy to jego bezpośrednio, czy też tylko pośrednio, zarówno społeczeństwo, jak i człowiek jako jednostka musi w tym uczestni-czyć.
Manuel Castells, w swej pracy, omówił metodycznie szereg nowych zjawisk społecz-nych w sferze gospodarski, polityki, pracy i kultury. Jego wnioski zawarte w trylogii cechuje wielopoziomowość, która w jego założeniu mają stanowić logiczną całość podporządkowującą opis wielu różnorodnych procesów zachodzących na wielu poziomach życia społecznego (m.in. makrostrukturalne tendencje gospodarcze, mikrostrukturalne przemiany jednostkowe.).
Czym jest koncepcja społeczeństwa sieciowego (informacyjnego)? W dość ogólnej per-spektywie stanowi ona syntetyczną diagnozę współczesnego stanu społeczeństw zdefiniowa-nych jako kapitalistyczne. Analiza ta oparta jest na udokumentowanej i konstruktywnej kryty-ce utartych schematów (liniowych i deterministycznych) zmian społecznych zachodzących od drugiej połowy XX. wieku. Ostatnie lata minionego wieku przyniosły wzrost zainteresowania szeroko rozumianą problematyką społeczną, jak też powstaniem nowego systemu społeczno-gospodarczego. Coraz powszechniejsze w użyciu stają się nowe terminy naukowe, m.in.: post-industrializm, postmodernizm, postnordyzm, globalizm, społeczeństwo konsumpcyjne, etc. Nie będę wyszczególniać znaczenia tych pojęć, gdyż nie stanowią one zasadniczej problema-tyki tej pracy. Uogólniając, można powiedzieć, że obok wielu przemian technologicznych za-chodzących współcześnie na świecie, na uwagę zasługują także znaczne przekształcenia go-spodarcze wielu krajów europejskich, a także tych, określanych jako „Kraje Trzeciego Świa-ta”. Znamiennym staje się fakt, że odebranie człowiekowi przez komputery i telekomunikację wyłączności na podejmowanie ważnych decyzji, powoduje dosłownie rewolucję informacyjną.
Dokonująca się od pewnego czasu ewolucja informacji szybko przekształciła się w rewo-lucję… Podobne zjawisko można było zaobserwować w XIX. wieku w Anglii, gdzie rozpo-częła się rewolucja przemysłowa, gdy zastosowane przez przedsiębiorców maszyny wyelimi-nowały człowieka jako źródło energii, później jako wykonawcę konkretnej usługi (działalno-ści wytwórczej). Obecnie dzieje się podobnie, ponieważ komputeryzacja i automatyzacja w wielu dziedzinach gospodarki praktycznie eliminuje człowieka jako jednostkę podejmującą najbardziej rutynowe decyzje, bo… każda intelektualna czynność, którą można z góry zapla-nować, będzie lepiej wykonana przez komputer niż przez człowieka.
Rewolucja informacyjna, z jednej strony decentralizuje społeczeństwa oraz instytucje w różnych krajach, z drugiej wytwarza globalne więzi i czyni nas coraz bardziej wzajemnie za-leżnymi. To właśnie poprzez rozwój telekomunikacji (w tym techniki telewizyjnej i radiowej) świat staje się w pewnym sensie globalną wioską. W miejsce kultury narodowej weszła kultu-ra globalna, z dominacją Ameryki i zarazem silny jest nurt tożsamości lokalnej, regionalnej, etnicznej i religijnej. Coraz częściej ulega zanikowi kultura narodowa, która przez szereg po-koleń była podstawowym gruntem porozumienia ludzi posługujących się jednym językiem. Następuje stopniowa homogenizacja treści kultur wysokich i ich nieustanne przekształcanie w postmodernistyczną grę symboli. Tak jak rozwój możliwości komunikacyjnych: kolei, po-wszechnej motoryzacji spowodował zniknięcie tradycyjne edukacji, opartej początkowo na przekazie ustnym, potem na sieci szkół wiejskich, tak rewolucja informacyjna powoduje prze-kształcenie edukacji masowej w edukację nadzorowaną lokalnie i w praktyce dostosowaną do lokalnych rynków pracy. Tezy te są w części istniejącymi już faktami, inne natomiast przybie-rają postać zarysowujących się trendów. Pozostała część to jedynie projekty, postulaty lub tylko plany. Podstawową trudnością w wygenerowaniu konkretnej i rzeczowej koncepcji spo-łeczeństwa informacyjnego stanowi mnogość szczegółowych wizji i pomysłów, które najczę-ściej próbuje się niejako wtłoczyć w jeden ogólny wizerunek cywilizacji początku XXI. wie-ku. Ogólnie można powiedzieć jedno stwierdzenie, że ogólną cechą ery informacyjnej jest przeciążenie, eksplozja informacyjna przy braku odpowiednich struktur wiedzy, umiejętności. Nadchodząca nieubłaganie era masowej informacji ma za zadanie stanowić odbicie zupełnie nowych globalnych tendencji w sposobie porozumiewania się między społeczeństwami, jak też międzynarodowej współpracy społeczno-polityczno-gospodarczej.
Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że ponad naszymi głowami, dochodzi do ogólnome-dialnego sporu dotyczącego charakteru globalizacji. Wszystko to odbywa się na poziomie międzynarodowego dyskursu, zarówno tymi pozytywnymi, jak też negatywnymi, gdzie często dochodzą do głosu różne sprzeczności i stanowiska, np.: efektywność i fundamentalizm, popu-lizm i radykalizm, etc. Takie są niestety fakty. Do tego rodzaju dyskusji najczęściej dotyczą-cych tematyki rozwoju społeczeństwa informacyjnego coraz częściej włączane są zupełnie nowe wątki. Jednym z takich wątków może być np. skala wzrostu ryzyka, co jest nieuniknione przy gwałtownej, gruntownej i permanentnej zmianie środowiska życia ludzi i społeczeństw.
Współcześnie bardzo często poruszanym i niezmiernie ważnym zagadnieniem dotyczą-cym informacjonalizacji jest ideologia ekologizmu (tzw. enwiromentalizm). Polega ona na świadomym i w pełni aktywnym udziałem pojedynczej jednostki i całego społeczeństwa w godzeniu interesów prywatnych, społecznych i gospodarczych z ochroną zasobów natural-nych.
Informacja we współczesnym świecie jest podstawą wszystkiego. To fakt niepodważal-ny. To właśnie od niej uzależniona jest m.in. polityka międzynarodowa, działalność rządów, firm, czy też życie poszczególnych jednostek w społeczeństwie. Informacja, zarówno ta praw-dziwa, jak i błędnie sformułowana (w postaci dezinformacji) stanowi bez mała wykładnik rze-czywistości, lecz jak oddzielić prawdę od fałszu? Internet jest również jednym z najpotężniej-szych nośników wolności i zakłamania. Niektóre rządy i organizacje obawiają się Internetu i jego możliwości ujawniania prawdy. Internet może jednakowo łatwo dostarczać i dezinforma-cji, i niepotwierdzonych opinii. Myślenie i bezmyślność współistnieją obok siebie w elektro-nicznym wszechświecie Internetu. W związku z powyższym pozostaje nam jedyne narzędzie: krytyczne myślenie. Ta prawda znajduje zastosowanie również do wszystkich innych środków komunikacji międzyludzkiej - nie tylko w odniesieniu Internetu. W tym momencie trudno oprzeć się nasuwającemu się nieodparcie wrażeniu, że koncepcja współczesnego rozwoju spo-łeczeństwa w znacznym stopniu przypomina starą XIX. wieczną ideę postępu, w której życie społeczne definiowano jako dążenie do kulturowo i społecznie wyznaczonych celów (szcze-gólnie intensywnie w okresie pozytywizmu w Polsce i w Europie Zachodniej).
W determinizmie ekonomicznym współczesnego świata, zarówno informacja, jak też różnorodne techniki jej obróbki są w praktyce doskonałym narzędziem służącym do podpo-rządkowania klas wytwarzających klasom posiadającym. Znamienne dla czasów epoki pozy-tywistycznej…. Klasy posiadające - przemysłowcy i biznesmeni – dysponują odpowiednią do tego celu ideologią społeczną i medialną, a także wyspecjalizowanym narzędziem wykonaw-czym – władzą i aparatem przymusu. Można ująć to jeszcze prościej, a mianowicie, że współ-czesnym społeczeństwie informacyjnym zarówno kontrola przepływu informacji, jak też mniej lub bardziej zaawansowane techniki jej obróbki są główna bazą dla właściwego funkcjonowa-nia dominacji ekonomicznej na świecie.
Dość zbliżony do powyższego jest schemat postrzegania zachodzących zmian społecz-nych który przyjmują techo-determiniści. Uważają oni, że w postępie naukowo-technicznym zachodzących obecnie procesów społecznych podstawową rolę odgrywa genetyzm technolo-giczny. Charakteryzowany jest on jako swoiste stanowisko, w którym supernowoczesna tech-nika jest postrzegana jako czynnik decydujący o całokształcie współczesnego systemu spo-łeczno-gospodarczego na świecie. Odbywa się to w wyniku rewolucji informacyjnej. Wyrazem tego zjawiska jest całkowite uzależnienie procesów społecznych od nieustannego nadzoru nad przychodzącą i wychodzącą informacją, jak też świadomej kontroli jej przepływu.
Nie można jednak tego przyjmować za pewnik, ponieważ w rzeczywistości wszystkie powstałe schematy deterministyczne, które zazwyczaj mają za zadanie ułatwienie budowania modeli przyczynowo-skutkowych, jak też empiryczną weryfikacje większości hipotez. Można śmiało powiedzieć, że tak złożone i wielopłaszczyznowe byty, za jakie można przyjąć terminy społeczeństwo i gospodarka, w znaczeniu historycznym, rzadko kiedy podlegają przemianom zdeterminowanym tylko i wyłącznie przez jedną i wyraźnie uchwycona przyczynę. Na to wszystko składa się sieć różnorodnych zależności, uwarunkowań, sprzężeń zwrotnych (dodat-nich i ujemnych), czyli najprościej mówiąc model nieliniowy. Wydawać się może, że dzieje naszej historii kształtuje jednokierunkowość i ciągły, rewolucyjny i nieodwracalny odstęp spo-łeczny, gospodarczy i techniczny. Nie jest to zgodne z prawdą, ponieważ historia konstruowa-na jest przez społeczne podmioty w sposób wielokierunkowy, który bardzo często dopuszcza znaczący postęp, jak też wszelkie zwroty wstecz.
Czym tak naprawdę jest społeczeństwo informacyjne? To przede wszystkim wizja na wskroś stechnicyzowanego świata - dominacji technologii nad kulturą i czegoś, co należy do tzw. technopolu. Powstają coraz to nowe możliwości, ekonomiczne i społeczne rozwoju go-spodarczego wzrostu dobrobytu. Wszystko to odbywa się poniesieniem odpowiednich kosz-tów, a głównie za cenę dezintegracji tradycyjnych społeczności zastępowanych przez „cyber-space” lub, jak ktoś woli, przez kulturę globalną. Następuje drastyczna zmiana sposobów my-ślenia, działania, doświadczeń i świadomości. Sieć, komputer, czy może raczej technologie teleinformatyczne na naszych oczach zaczęły zastępować tradycyjne źródła potęgi, dobrobytu i nowoczesnej społeczności. Stają się w pewnym sensie technologią definiującą. Rozwój techno-logiczny z całą pewnością nie jest neutralny dla nikogo i dla niczego. Jak każda nowo wpro-wadzona w życie technologia np. telefonia cyfrowa, czy też sieć Internetu, a także wszystkie sprzężone ze sobą komputery na świecie, umożliwiają masowe i zarazem błyskawiczne prze-kazywanie komunikatów, które znacząco jest w stanie zmienić społeczeństwo. Internet jawi się więc jako realizacja globalnej wioski.
Współcześnie, za najważniejszy przejaw rewolucji informacyjnej uważany jest dyna-miczny rozwój komunikacji międzyludzkiej i międzyspołecznej poprzez media elektroniczne, o których wyżej wspominałem. Internet może być więc traktowany jako interaktywny kombajn medialny, ponieważ dominująca logika sieci poprzez zniwelowanie wszelkich ograniczeń wy-nikających z miejsca i czasu, radykalnie odmieniła wszystkie znane nam domeny życia spo-łecznego i ekonomicznego. Oczywiście, przyniosło to w konsekwencji wiele pozytywnych aspektów, m.in. odmłodzenie sfery kapitalistycznej, głównie poprzez ścisłą współpracę o cha-rakterze sieciowym, która oparta jest na zdalnej komunikacji, gromadzeniu i następnie prze-twarzaniu danych w postaci elektronicznej, a także koordynacji pracy zindywidualizowanej i tzw. koncentracji symultanicznej. Czy to jest dobre? Trudno mi jest na to jednoznacznie odpo-wiedzieć, ale mogę stwierdzić, że doszło do znaczących przekształceń począwszy od sfery industrializmu aż do sfery kapitalizmu globalnego, sieciowego i informacyjnego, czyli po pro-stu informacjonalizmu. Cechy negatywne to z pewnością fakt, że rewolucja informacyjna spo-wodowała to, że rozwój gospodarczy każdego kraju lub regionu, a także efektywna reorganiza-cja stosunków produkcji zostały ściśle uzależnione od rzeczywistych i realnych zdolności (możliwości) ich wykorzystania.
Radykalnej zmianie uległ także model kultury i stylu życia. Zatarciu uległy tradycyjne ówczesne przedziały miasto-wieś. Dzięki technikom teleinformatycznym możliwy staje się tzw. tele-working, czyli praca z dala od siedziby pracodawcy, w domu albo nawet w podróży. Przez rozpowszechnienie technologii mikrokomputerowej zmieniło się zapotrzebowanie na różne zawody: np. przez powstanie elektronicznego składu publikacji (DTP) zmienia się rola zawodowa zecera. Zmienił się również model typowej rodziny. Industrialny wzór rodziny nu-klearnej traci swą dominującą pozycję. Wzrasta odsetek kobiet pracujących zawodowo tak ze względów ekonomicznych jak i społecznych. Gwałtownie zmienia się struktura wieku ludno-ści. Od krótkiego okresu życia i liczebnej dominacji ludzi młodych oraz dodatniego przyrostu naturalnego w wielu krajach mającego charakter eksplozji demograficznej (spowodowanej spadkiem śmiertelności z powodu chorób, a zwłaszcza epidemii oraz brakiem reakcji kultury na ten fakt
Zmianom ulega również gospodarka. Coraz szybciej kończy się era fordyzmu, czyli pro-dukcji masowej, zestandaryzowanej. Osiągnięcie sukcesu rynkowego zależy od elastyczności produkcji, oferowaniu stosunkowo krótkich serii zindywidualizowanych wyrobów. Rozwija się coś, co można by nazwać rynkiem globalnym. Wobec rozwoju technik transportu możliwy stał się eksport tańszych produktów z oddalonych geograficznie części świata (np. z Chin czy z USA). Zakład, fabrykę czy przedsiębiorstwo można ulokować w każdym miejscu na świecie, jedyne wymagania to tania, kwalifikowana siła robocza, istnienie lokalnych rynków zbytu, możliwości transportowe (tj. lotnisko do dwóch godzin jazdy) oraz dostęp do infrastruktury telekomunikacyjnej. Tak jak zarządzanie stworzyło korporacje epoki przemysłowej, tak teraz nowoczesne technologie, automatyzacja produkcji, wzrost zapotrzebowania na wysoko kwali-fikowaną siłę roboczą powoduje zmiany w stylu zarządzania.
Na masową skalę odchodzi się od hierarchii urzędniczej i nadzoru bezpośredniego. Istot-niejsze jest budowanie konsensu wokół firmy, motywowanie pracowników do pracy na rzecz dobra wspólnego. Zmienia się również istota konfliktu przemysłowego. Nie jest to już spór ulokowany na osi robotnicy - związki zawodowe a właściciele (menażerowie). Następuje zmniejszenie liczebności związków zawodowych, powodowane m.in. przez zmniejszenie za-trudnienia na stanowiskach robotniczych. Upowszechnia się ruch na rzecz własności pracow-niczej umożliwiający partycypację robotników w zarządzaniu firmą.
Podstawową usługą Internetu jest dostęp do poczty elektronicznej. Umożliwia ona wy-mianę korespondencji pomiędzy dowolnymi użytkownikami sieci, jeśli tylko ich komputery mają, choćby okresowo dostęp do sieci. Jest jedną z najbardziej pewnych metod przekazania informacji, zwłaszcza jeśli zażąda się, aby nadawca został poinformowany o otwarciu listu przez odbiorcę i jeśli stosuje się szyfrowanie za pomocą klucza publicznego wystarczająco zabezpiecza wymóg tajności korespondencji. Gdy zdamy sobie sprawę jak niedawno sieć zo-stała uznana za przydatne narzędzi komunikacyjne, nie tylko rozszerzenie możliwości kompu-terów o wspólne korzystanie z drukarek.
Kolejną wg popularności usługą jest World Wide Web (strony WWW), czwarte, obok prasy, radia i telewizji, medium informacyjne - sieć wzajemnie powiązanych ze sobą serwerów informacji. Multimedialna zawartość dokumentów: tekst, ilustracje, dźwięk, wideo, trójwymia-rowe animacje, w powiązaniu z prostota obsługi zadecydowała o niezwykle szybkim rozpo-wszechnieniu się tych serwisów. WWW pozwala nie tylko na przeglądanie światowych zaso-bów informacji, ale również na publikowanie własnych materiałów promocyjnych, reklam, cenników i banków danych. Dosyć kontrowersyjną częścią sieci jest tzw. IRC tańszy, tekstowy odpowiednik telefonicznych party line - początkowo projektowany dla przeprowadzania roz-maitych konferencji i innych wirtualnych spotkań w czasie rzeczywistym, stanowiąca przed-miot zainteresowania stosunkowo wąskiej grupy, żeby nie powiedzieć subkultury, z całym typowym dla wszelkich alternatywnych wzorów zachowania ceremoniałem, hermetycznością. Listy dyskusyjne (dystrybuowane przy pomocy poczty e-mail, i wymagające zadeklarowania swojej chęci uczestniczenia w dyskusji) oraz Usenet, (czyli rozprowadzane globalnie listy po-grupowane wg tematów dostępne na tzw. serwerach dla każdego z użytkowników sieci, w każ-dej chwili).


Internet może być również definiowany jako swego rodzaju społeczność, wspólnota ludzi używających i rozwijających sieć. W pierwszej chwili brzmi to absurdalnie, bo właściwie, na jakiej podstawie używania jakiegoś urządzenia można wyodrębniać grupę społeczną – wspól-notę? Oczywiście, o ile można przyjąć, że podstawowym spoiwem społeczeństwa, czy też grup społecznych jest komunikowanie się, to wówczas uczestnictwo, działalność w globalnej sieci może stać się uczestnictwem w życiu społecznym. Z kolei z powodu braku istnienia barier międzynarodowych w tej sieci, a także niemożności zastosowania cenzury, pozwalających każdemu, niezależnie od wieku, płci, koloru skóry na wyrażenie swoich poglądów, wypowie-dzenie swojej opowieści.
Pojawia się problem trafności szukania integracji, więzi i poczucia bezpieczeństwa jed-nym z najszybciej ewoluujących systemów społecznych na świecie, czegoś co wręcz mogłoby być synonimem przygodności. Przygodność tę potęguje, tradycyjnie już wiązany z nowymi mediami, problem niwelacji przestrzeni, delokalizacji i dematerializacji oraz nierealności odle-głości.
Internet jako źródło informacji jest narzędziem kłopotliwym. Wbrew temu, co się po-wszechnie słyszy, uzyskanie wiarygodnej i aktualnej informacji na żądany temat może w rze-czywistości okazać się zadaniem niezmiernie trudnym, czasochłonnym, a zazwyczaj również kosztownym. Wiąże się to z kolejnym problemem, choć dla niektórych jest to zaleta: autotema-tycznością Internetu: jest to w dalszym ciągu środek przekazu zdominowany przez ludzi zwią-zanych z techniką komputerową. Jednakże wciąż brakuje ludzi gotowych publikować nie tylko w czasopismach naukowych, ale również w sieci. Brakuje pomysłów jak wykorzystać sieć, jak uczynić z niej kolejne użyteczne dla każdego człowieka narzędzie pracy. Zapewne nie docze-kamy w najbliższym czasie sytuacji, że z sieci będzie można czerpać informacje przydatne w codziennym, nie-komputerowym życiu. Nie zastąpi nam gazet, czasopism, także naukowych, a zwłaszcza książek, niezależnie od tego jak wielki procent z klasyki, i bieżącej produkcji wy-dawniczej zostanie przekształcone na format elektroniczny. Papier jest technologią wciąż jesz-cze zbyt uniwersalną i jak na razie relatywnie najtańszą oraz publicznie dostępną.
Sieć, oczywiście przy spełnieniu pewnych założeń technologicznych, jest jednak wy-śmienitą platformą zbierania wszelkiego rodzaju danych marketingowych, przy wszystkich zastrzeżeniach formułowanych przez metodologów, a dotyczących trudności przy kontroli re-prezentatywności prowadzonych badań. Z jednej strony istnieją odpowiednie narzędzia do konstruowania interaktywnych kwestionariuszy, wypełnianych przez respondentów, umiesz-czanych najlepiej na drodze do ciekawych reklamowanych zasobów. Serwery WWW, najczę-ściej ze względów bezpieczeństwa, prowadzą rejestrację połączeń. Stąd już tylko krok do tego by analizować zachowania gusty poszczególnych osób. Wystarczy jeszcze skłonić użytkowni-ków do wysyłania listów, z zapytaniami, potwierdzeniem pobrania danych itd. Następnie moż-na sprawdzić kto jest kto na postawie rozmaitych list adresowych, spisów uczestników i archi-wów list dyskusyjnych itd. A potem... skrzynkę pocztową może zalać fala ofert: co prawda na interesujące tematy... ale przez użytkownika wcale nie zamawianych.
Komercjalizacja sieci jest zjawiskiem nieuniknionym. Komercjalizacja i prywatyzacja stron WWW jest tym bardziej prawdopodobna, że użytkownicy sieci są, z komercyjnego punk-tu widzenia jednym z bardziej atrakcyjnych segmentów rynku. Internet stanowi zresztą okazję dla wszystkich gromadzących i sprzedających wszelkiego rodzaju dane: o sytuacji kredytowej, finansowej tak osób fizycznych, jak i prawnych. Zgromadzenie wielkiej ilości danych na nasz temat, umożliwiających dokładną identyfikację i kontrolę naszych poczynań, nawet w wypad-ku gdy z sieci nie korzystamy, a używamy jedynie takich zwykłych rzeczy jak karty kredytowe lub rabatowe, zamawiamy pizzę przez telefon.... jest bardzo łatwe. Większość z tych czynności rejestrowana jest przez komputery, lub inne maszyny.
Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że Internet już dziś zmienił świat. Niektórzy powiadają, że to właśnie rozwój technologii teleinformatycznej spowodował upadek socjali-zmu państwowego w Europie Środkowo-Wschodniej. Narzuconego przez Zachód tempa roz-woju gospodarczego, (i wzrostu dobrobytu) nie wytrzymały reżimy komunistyczne. Popularna w końcu lat siedemdziesiątych teoria konwergencji, wzajemnego zbliżenia się systemów eko-nomiczno-politycznych okazała się być na wskroś trafną. W efekcie powstał tzw. kapitalizm ludowy. Następuje renesans społeczności lokalnych, struktur poziomych. Sporą w tym rolę może mieć Internet jako uniwersalne medium komunikacyjne, swoista publiczna tablica ogło-szeniowa, pozwalająca na kojarzeniu rozmaitych inicjatyw społecznych, wymianę komunika-tów, dokumentów. Niebagatelnym zadaniem dla sieci jest znoszenie uprzedzeń, stereotypów dotyczących innych, obcych. I nic poza powiększeniem ilości źródeł informacji się nie zmieni-ło. Podobnie zresztą podstawowe prace odnoszące się do koncepcji społeczeństwa informacyj-nego powstały w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Można by pomyśleć, że od tego czasu nikt, nic nie ma do powiedzenia. Być może raczej, poza programami rządowymi i garst-ką ekspertów bezrefleksyjnie wciela się w życie powstające z każdym dniem coraz to nowe możliwości technologiczne. Nie można pozwolić na to, by specjaliści rozwijali technologię umożliwiającą niemal nieograniczoną kontrolę i nadzór. Konieczny jest zatem społeczny nad-zór ich poczynań. Nie sposób ignorować powstających struktur społecznych i sieci wymiany. Ponieważ coraz bardziej, tracimy poczucie więzi społecznych i spójną kulturę.


Radosław Hałuniewicz

Dodaj swoją odpowiedź