Wywiad z Barbarą Rosiek (fikcyjny).

- Nie zmieniłaś imienia głównej bohaterki- dlaczego? Czy chciałaś w ten sposób zyskać rozgłos?
Barbara Rosiek: Ależ oczywiście, że nie! Chciałam, żeby książka była, od początku do końca, prawdziwa. Dzięki temu to, co w niej pisze, jest bardziej wiarygodne. To wzmacnia jej przekaz.
- Dlaczego zdecydowałaś się na opublikowanie swojego pamiętnika?
B.R.: Głównie chodziło mi o pokazanie, jak wygląda życie narkomana. To nie musi być brudny i głodny człowiek, który obija się po dworcach. Często w uzależniają się ludzie młodzi, z dobrego domu, którym coś się jednak w życiu nie układa… Jednocześnie chciałam, żeby była to przestroga dla nastolatków, którzy chcą się „zabawić”. Nie każda zabawa kończy się dobrze…
- Dlaczego sięgnęłaś po pierwszy narkotyk?
B.R.: Miałam wtedy 13 lat. Byłam „dziewczynką z dobrego domu”- grzeczną, poukładaną, która zbierała dobre oceny. Chciałam zasmakować czegoś innego, zbuntować się, przełamać codzienność, jednak jestem zbyt słaba psychicznie, aby wykrzyczeć, co czuję. Wybrałam łatwiejszą drogę- buntowałam się w sobie, po cichutku, nieświadomie się zabijając.
- Żałujesz swojej decyzji?
B.R.: Oczywiście, że tak! Tak wiele bym oddała, by móc się cofnąć te kilka lat i wykrzyczeć samej sobie w twarz: „Baśka, wariatko, wiesz, w co się pakujesz?”. Z drugiej jednak strony wiem, że niewiele by to dało, bo przecież kilka osób mi wówczas tak właśnie mówiło. Kiedy mamy „naście” lat, każdy chce uparcie dążyć swoja drogą. Moją drogą było narkomaństwo, nie przejmowałam się tym, co mówią inni. Taki głupi syndrom nastolatka- „Bo ja wiem lepiej”.
- Mówiłaś już, ze jesteś osobą słabą psychicznie. Jak, w takim razie, udało Ci się wyjść z nałogu?
B.R.: Owszem, jestem słaba psychicznie, ale jednocześnie także uparta- postanowiłam sobie, że więcej nie sięgnę po narkotyk. Bardzo pomógł mi w tym Marek Kotański, pobyt w jego „Monarze” sprawił, że zrozumiałam, co jest w życiu ważne. W ogłupiałym i wyczerpanym organizmie odezwało się serce, które tęskniło za normalnym życiem. Aczkolwiek wiem, że całkowitej normalności nigdy nie osiągnę. Chociaż nic nie biorę od kilku lat, nadal chodzi za mną obsesyjna myśl o zerwaniu abstynencji.
- To znaczy, że narkomanii nie da się wyleczyć?
B.R.: Nie, w chwili, kiedy sięgasz po pierwszy narkotyk- i nie ważne już, czy „lekki” czy „mocny”- stajesz się narkomanem. Jeszcze nie słyszałam o przypadku, żeby po „pierwszym razie” nie korciło, żeby spróbować jeszcze. Chociaż zawsze wtedy wmawia się sobie, że „mogę przestać w każdej chwili”. Właściwie stąd nie ma wyjścia, poza jednym- po prostu nie wchodzić.

Dodaj swoją odpowiedź