Zachowania plemion dzikich w obliczu zawieranych związków

MAŁŻEŃSTWO W SPOŁECZNOŚCI PÓŁNOCNO- ZACHODNIEJ MELANEZJI


Społeczności żyjące na wyspach Trobrianda zawierają związki bez większego rozgłosu. Raz zawarte małżeństwo stanowi silny i wyłączny związek.. Podstawą jego utrzymania jest głęboka moralność oraz nieodstępujący na krok obyczaj. Osobiste stosunki pomiędzy małżonkami stanowią doskonałą ilustrację matrylinealnego typu małżeństwa. Jest także podstawą władzy, całego systemu ekonomicznego, podstawą niemal wszystkich instytucji .
Swoboda Trobriandczyków niejednokrotnie wzbudza mieszane uczucia światowej społeczności, gdyż zaczyna się bardzo wcześnie. Już dzieci wykazują zainteresowanie zabawami ocierającymi się o seksualizm. Dla nich z kolei, nie jest to w żadnym wypadku niewłaściwe czy nienormalne. Starsi wiedzą o tym, tolerują to, a nawet pobudzają to przez pewne gry i formy zwyczajowe. Później, gdy chłopcy i dziewczęta osiągają dojrzałość seksualną, ich swoboda pozostaje taka sama. Prowadzi do dużej ilości związków, a obie płcie wykazują duże zainteresowanie eksperymentowaniem, tendencją do urozmaicania i próbowania. W pewnym momencie jednak, przy osiągnięciu bardziej dojrzałego wieku więzy między kochankami, bez żadnej zewnętrznej presji, stają się silniejsze i bardziej trwałe. Niewątpliwie należy tutaj zaznaczyć, że owe preferencje opierają się na prawdziwym przywiązaniu, będącym rezultatem podobieństwa charakterów. Przedłużająca się miłostka zostaje zauważona i staje się tematem wzajemnej zgodności. Rodzina dziewczyny okazuje przyzwolenie i w końcu małżeństwo między dwojgiem kochanków zostaje zawarte .
Obserwując zachowanie Trobriandczyków widzimy, iż pomimo ich wcześniejszych przeżyć seksualnych, młoda para nadal chce zawierać małżeństwa. Dlaczego? Z pewnością dzieje się tak, ponieważ istnieje wiele motywów małżeństwa. Musimy zdać sobie sprawę z faktu, iż Trobriandczyk bez zawartego prawnie związku posiada niepełny status społeczny. Kawaler nie posiada własnego gospodarstwa i szeregu uprawnień. W gruncie, rzeczy poza niedorozwiniętymi, nieuleczalnie chorymi, starcami, wdowcami i
albinosami, nie ma nieżonatych mężczyzn .
Pomimo, iż w początkowej fazie małżeństwa nie ma żadnego tabu seksualnego, nowożeńcy mniej są zainteresowani sprawami miłosnymi, niż przedtem. Pierwsze noce poślubne to naturalny okres wstrzemięźliwości. Dopiero po przeprowadzeniu do własnej chaty, młodzi małżonkowie mogą sypiać razem . Dodajmy jeszcze, że intymność seksualna pomiędzy mężem a żoną jest maskowana sztywną etykietą, nie tak ścisłą jednak, jak tabu określające relacje między siostrą a bratem. Skierowana jest wprost do wyeliminowania jakiegokolwiek dwuznacznego sposobu zachowania. Nie wolno opowiadać żartów seksualnych ani nieprzyzwoitości w obecności obojga małżonków. Wywlekanie osobistych, często seksualnych aspektów związku małżeńskiego, jest śmiertelną obrazą dla wrażliwości Trobriandczyka .
W stosunkach małżeńskich Trobriandczyków zauważyć można pewien kontrast pomiędzy swobodnym stosunkiem męża do żony, przesadną surowością i przyzwoitością w rzeczach seksualnych, a kontrolowaniem gestów mogących wskazywać serdeczne stosunki panujące pomiędzy nimi. Zachowanie pary ludzi po zawartym związku, nieco różni się od tego które przedstawiają młodsze pary. W miejscach publicznych zwykle rozdzielają się; żona łączy się z grupą kobiet, mąż zaś trzyma się z mężczyznami. Nie sposób zobaczyć między nimi czułych spojrzeń, uśmiechów czy
miłosnych żartów. Nie spotkamy ich również w objęciach, czy trzymających się za ręce.
Wcześniej niespotykaną i charakterystyczna cechą tegoż plemienia jest fakt, iż rodzina żony posiada stałe zobowiązania względem młodej pary, a głownie męża. Winna jest ona składać mężowi roczne kontrybucje tak długo, dopóki istnieje gospodarstwo. Mąż otrzymuje od nich także szereg usług. Powinowaci zobowiązani są pomagać mu w najróżniejszych sytuacjach, takich jak budowa domu czy W wypadku choroby muszą nad nim czuwać, strzec go przed złymi czarownikami, a po śmierci większość obowiązków związanych z pogrzebem spada na nich.
Wynika z tego, że mężczyzna przy wyborze towarzyszki życia będzie kierował się zarówno jej wianem, jak i własnymi potrzebami. Poprzez małżeństwo otrzymuje od swych męskich powinowatych uprawnienia ekonomiczne, zaś oni autorytet prawny nad jego żoną i dziećmi.
Istota więzów małżeńskich ukazuje się wyraźnie wówczas, gdy następuje ich zerwanie, czy to przez rozwód za życia, czy też przez fakt śmierci. W rzeczywistości główną podstawą do rozwodu, oprócz zazdrości, cudzołóstwa, małej wydajności w pracy czy złego charakteru, jest bezpłodność żony i impotencja męża. Częściej jednak to właśnie żeńska połowa zabiega o rozstanie. Wypadki porzucenia żon przez mężów są o wiele rzadsze, przy takim samym prawie obojga. Za zdradę maż bez późniejszych konsekwencji może po prostu zabić żonę. Sytuacja taka ma jednak rzadko miejsce. Częściej spotykaną karą jest dotkliwe pobicie partnerki.
Jeżeli chodzi o sprawy formalne dotyczące rozstania, to są one niespotykanie proste. Żona zazwyczaj opuszcza dotychczasowe miejsce zamieszkania, zabiera swój dobytek i przenosi się do swoich rodziców lub do kogoś z krewnych. Tam zamieszkuje, czekając na dalszy rozwój wypadków, a tymczasem korzysta z pełni swobody seksualnej. Kolej rzeczy w takich przypadkach zazwyczaj wiele się od siebie nie różni. Najczęściej spotykane są ponowne starania o względy żony. Mąż posyła swej wybrance dary, które przyjęte, znaczą rychły powrót żony. Postępowanie rozwodowe jest zakończone, a małżeństwo nadal obowiązuje.

Rozstanie i problemy, które czasem przecież zaistnieć w każdej społeczności, traktowane są przez ludność zupełnie naturalnie. Nikt nie wypomina ani nie neguje prywatnych rozterek dwojga ludzi.
Więzy małżeńskie nie są rozwiązywane automatycznie przez zgon jednego z partnerów i są trwalsze dla wdowy. W każdym przypadku śmierć jednego z małżonków narzuca drugiemu pewną ilość rytuałów i praktyk moralnych, których wypełnianie jest istotną częścią kontraktu małżeńskiego .
Wdowa lub wdowiec odgrywają zwykle najbardziej wybitną rolę wśród wszystkich żałobników. Zachowanie wdowy obserwowane jest zawsze z taką samą uwagą. Jej żałoba musi być zawsze tak samo obchodzona. Przez cały czas nie odstępowała zwłok ani na krok, nie jadła, nie piła i ani na chwilę nie przerwała żałobnego zawodzenia. Zanim zostanie wolna, przez szereg miesięcy nie wolno jej opuszczać małej klatki bez powietrza i światła, nie wolno jej głośno mówić, ani dotykać własnymi rękoma jedzenia. Ciało jej pokrywa gruba warstwa sadzy i tłuszczu, której przez dłuższy czas nie może zmywać. Swe potrzeby załatwia nie wychodząc na zewnątrz, do krewnych zaś należy zrobienie koło niej porządku. Okres żałoby waha się od sześciu miesięcy do dwóch lat i zależy od stanowiska męża. Gdy ulega już końcowi, wówczas krewni zmarłego stopniowo zwalniają ją z obowiązków. Przy odpowiednim rytuale poleca się jej opuścić miejsce dotychczasowej żałoby .
Każda społeczność plemienna charakteryzuje się własnymi zwyczajami, rytuałami i obrzędami. Małżeństwo Trobriandzkie oparte jest na współpracy, swobodnych stosunkach i zażyłości małżonków. Zarówno wśród tych starszych, jak i młodszych, spotkać można prawdziwą miłość, a ich uczucia potrafią przetrwać do późnego wieku. Harmonie związku małżeńskiego zakłócić może jedynie zdrada i cudzołóstwo. Brak w nim bowiem jakiejkolwiek wymiany żon czy przekazywania uprawnień małżeńskich na innego mężczyznę, a każde złamanie wierności jest przez Trobriandczyków surowo karane. Siła więzów małżeńskich ukazuje się wyraźnie wówczas, gdy następuje ich zerwanie, np. poprzez śmierć. Głęboki ból osobisty znajduje odzwierciedlenie w ceremoniach żałobnych.

MAŁŻEŃSTWO W SPOŁECZNOŚCI DOBU
W społeczności Dobu rzadko spotykane jest zawieranie małżeństw dwojga ludzi pochodzących z tego samego okręgu. Swej drugiej połowy szukają najczęściej w pobliskich wsiach, które często są skłócone. Małżeństwo nie łagodzi owej wrogości, a istniejące zwyczaje wzmacniają tylko walkę i urazy.
Planowane małżeństwo zapoczątkowuje na ogól akt wrogości przyszłej teściowej. Nigdy nie zdarza się, by młody człowiek dobrowolnie przyjął na siebie zniewagę małżeńską, wręcz przeciwnie, przyjmuje się, że zostaje do tego zmuszony. Jeśli tylko matka przyłapie swoją śpiącą córkę z młodym mężczyzną, natychmiast tarasuje własnym ciałem wyjście i zatrzymuje go, aż do publicznej ceremonii zaręczyn. Od tego momentu, zarówno ów młody człowiek jak i jego krewni, zostają obciążeni pewnymi zobowiązaniami. Pierwsze polecenie dotyczy pracy- musi uprawiać ogród pod dozorem teściów, którzy dają ujściu swej żądzy władzy i swobodnie wykorzystują ją nad zięciem. Przed młodzieńcem stoi teraz podwójne zadanie: kiedy skończy prace przy bulwach teścia, czeka go jeszcze praca na gruntach swojej rodziny. Taka sytuacja trwa przez co najmniej rok. Równie uciążliwe są ciężary nakładane na jego braci. Często zdarza się, że uciekają oni, angażując się u białych werbowników do pracy najemnej. Zobowiązania ich nakładane są w formie dostarczania zarówno koniecznych narzędzi ogrodniczych jak i kosztownego daru ślubnego .
Obie grupy nie darzą się wielką sympatią , dlatego uroczyste dostarczanie prezentów ślubnych sprawia wiele kłopotów. Grupa panny młodej oczekuje na tę drugą na dalszym skraju wsi, tymczasem goście zatrzymują się na skraju własnej. Zachowują się tak, jakby nie widzieli się nawzajem, a jeśli już mimo woli zauważą się, to patrzą na siebie z wielka nienawiścią.
Utartym wymogiem w tymże społeczeństwie jest posiadanie wspólnego domu oraz ogrodu. Okoliczności sprawiają, że obowiązek ten jest czymś tak trudnym do zrealizowania, iż nieustannie zagraża małżeństwu.
Do najważniejszych lojalności zobowiązani są wobec swojego susu -. ( mleko matki) panny młodej, które musi przejść w uroczystym pochodzie przez wieś pana młodego. Jeśli para miałaby nietykalny dom z ogrodem, to na czyim gruncie i pod czyim nieprzyjaznym okiem? Problem ten Dobuańczycy rozwiązują w dość logiczny, ale oryginalny sposób. Od ślubu do śmierci małżeństwo, mieszka na przemian we wsi męża i we wsi żony. Tak, więc co pewien czas każde z nich może liczyć na poparcie własnej rodziny.
Społeczność Dobu wykorzystuje wszystkie środki, jakie daje im tradycja i żąda, by w czasie rocznego pobytu we wsi, małżonek znajdujący się na obcym terenie, był przedmiotem nieustannego poniżania. Wszyscy właściciele wsi mogą zwracać się do niego po imieniu, jemu natomiast nigdy nie wolno tego robić. Jest to oznaka dużej poufałości i wyższości zwracającego się w ten sposób. Istnieje także konflikt o wiele poważniejszy. Wieś, w której młoda para w danej chwili mieszka, rzadko jest zadowolona z zachowania małżonka przybyłego z zewnątrz. Temu z małżonków, który znajduje się na własnym terenie, nie trudno jest zwrócić się do swego susu, a szczególnie do brata matki, o poparcie w sprawach małżeńskich. Ten, aż nadto chętny jest do publicznego zgromienia bądź wyrzucenia go ( lub jej ) z wioski .
Mają miejsce również nieporozumienia wynikające z intymnej podstawy związku. Nikt nie oczekuje wierności ani od żony, ani od męża, to tez „obcy” małżonek w danym roku skory jest podejrzewać niewierność. W przesiąkniętej nieufnością społeczności Dobu, najbardziej nielegalnym związkiem, jest połączenie z jednym z „rodzeństwa”. Opinia publiczna zdecydowanie potępia małżeństwo pomiędzy „braćmi” i
„siostrami” z jednej wsi, ale cudzołóstwo w obrębie tej samej grupy jest ulubioną rozrywką.
Jednym z ciekawszych zachowań, którego nie sposób nie opisać, jest reakcja męża na zdradę żony. Krótko mówiąc wpada on w furie, która często objawia się tłuczeniem przedmiotów czy głośnym krzykiem. Zachowanie to zazwyczaj jest tak ostentacyjne, że za każdym niemal razem słyszane i oceniane przez rzeszę mieszkańców. Zrozpaczony mąż często na pokaz próbuje popełnić samobójstwo które, najczęściej kończy się zaplanowanym niepowodzeniem.
Po śmierci jednego z małżonków, drugie nie ma prawa przebywać we wsi w której do czasu śmierci zamieszkiwał. Przed wejściem należy niezwłocznie się zatrzymać. Jeżeli wdowiec czy wdowa musi jednak przejść dalej , to zawsze droga prowadzić będzie wokół
Zazdrość, podejrzliwość, surowa wyłączność własności – to cechy charakterystyczne dla Dobu. Wszystkie powyższe cechy towarzyszą małżonkom od dnia ślubu, aż po kres ich życia. W ogólnym rozumieniu są to raczej wady, które w standardowej społeczności byłyby podstawą niepowodzenia małżeństwa. W społeczności Dobu każdy przyzwyczaił się do niezmiennej mentalności, pomimo mało kolorowej wizji małżeństwa.
Małżeństwo w społeczności Dobu daje początek nowemu związkowi. Nie wymaga żadnych ceremonii ślubnych, a ogranicza się jedynie do otrzymania łyżki strawy. Małżonkowie posiadają wspólne mieszkanie, gdzie zazdrośnie strzegą spokoju, a także wspólny ogród. Mimo licznych konfliktów rodzinnych i ciągłej nienawiści między grupami, z których pochodzą, udaje się im razem przetrwać.

MAŁŻEŃSTWO W SPOŁECZNOŚCI IKÓW
Obrzędy w społeczeństwie Ików nie cieszą się wielkim przywiązaniem i aprobatą..Nie są im po prostu potrzebne. Nigdy dotąd nie przyniosły szczęścia, tak więc rzadko kto w nie wierzy i stara się uspołeczniać. Główna kategoria obrzędów dotyczy zwykle cyklu życia, czyli między innymi małżeństwa. Owe małżeństwo nie odgrywało zbyt dużej roli w tymże społeczeństwie. Trudno się dziwić, skoro młode pokolenie nie interesowało się nawet seksem. .
O tym jak wyglądał obrządek ślubnych, dowiadujemy się już tylko, z opowieści ludzi starszych wiekiem. Najczęstszym sposobem było małżeństwo przez porwanie. Miało ono przede wszystkim znaczyć całkowite zerwanie więzi pomiędzy dziewczyna, a jej rodzicami. Od tego momentu opiekę nad nią przejmuje mąż wraz ze swoją rodziną. Klan uznaje ją za córkę, tak jak mąż za żonę i odtąd musi ona przestrzegać wszelkie przyjęte przez owy klan obrzędy i tabu, przynajmniej w takim stopniu, w jakim przestrzegają je członkowie plemienia. Od tego momentu młoda żona nie podlega już żadnym prawom rodzicielskim. Ceremoniał porwania ujawnia przed światem bezradność i bezsilność rodziców. Po upływie pewnego czasu stosunki pomiędzy dwiema rodzinami poprawiały się Nie było już miejsca na rywalizację, zazdrość i niepewność, które psuły stosunki z teściami.
Kobieta niejednokrotnie zdobywana była zupełnie jak towar materialny. Mają na względzie jedynie określone korzyści, miłość czy zaufanie nie odgrywa tutaj żadnej roli.
Ikowie przywiązywali niezmierną uwagę do rzadko spotykanego postępowania ze swoimi żonami. Były one mianowicie regularnie i skrupulatnie bite. Odbywało się to, według z góry ustalonej procedury, przy czym pewien sposób bicia był równoznaczny z żądaniem legalnej separacji, a nawet rozwodu. Żona była bita za najróżniejsze przewinienia, często odwrotnie proporcjonalne do wymierzonej kary.
Istniały dwa sposoby bicia żon. Przy drobniejszych przewinieniach używano do tego celu cieńszego kija. Żona miała prawo się bronić i jeśli udało jej się go złamać, to było to jednoznaczne z zakończeniem walki. Mogła także oddać mężowi razy, ale wtedy bił ją ponownie, tym razem inną techniką. To właśnie ten drugi sposób bicia stanowił wstęp do rozwodu. Cały obrzęd rozpoczynał się głośnym wyliczaniem przez męża wszystkich wad swojej żony, następnie udawał się na poszukiwanie ciernistych gałązek, którymi mógł ją ponownie bić. Wszystko to daje żonie dość czasu na ucieczkę. Jeśli zostanie, schowawszy uprzednio swój dobytek w bezpiecznej odległości od wioski i zmusi męża do użycia ciernistej rózgi, to przynajmniej po części wina spada na niego. To drugi krok w kierunku rozwodu. Już małe zadrapanie odnawia więzy rodzinne, które ponownie łączą ją z rodzicami, a które anulują akt małżeństwa. Dom rodziców staje się wówczas znowu jej domem i może do niego wrócić. Z kolei ucieczka równoznaczna jest z możliwością pojednania się małżonków .
Analiza tej społeczności jest typowo prosta. Trudno jest zaobserwować jakiekolwiek przejawy życia rodzinnego takiego, jakie istnieją wszędzie na świecie. Brak śladów miłości, z jej gotowością do poświęceń, ze zrozumieniem, że do pełni człowieczeństwa potrzebni nam są jeszcze inni ludzie. Tak więc bez skrupułów możemy stwierdzić, że małżeństwo w tej społeczności właściwie nie istnieje. To jedna z pierwszych instytucji, które padły ofiarą zagłady grożącej plemieniu. W sytuacji, w jakiej znaleźli się Ikowie, nikogo nie stać na takie zbytki jak: miłość, zaufanie czy małżeństwo, a ów człowiek walczy jedynie o przetrwanie.


BIBLIOGRAFIA


1) BRONISŁAW MALINOWSKI: ŻYCIE SEKSUALNE DZIKICH.
WYDAWNICTWO „ KSIĄŻKA I WIEDZA”, WARSZAWA 1975

2) BRONISŁAW MALINOWSKI: DZIEŁA,TOM VI pt. SEKS I STŁUMIENIE W SPOŁECZNOŚCIACH DZIKICH
PWN, WARSZAWA 1987

3) COLIN M. TURNBULL: IKOWIE LUDZIE GÓR
PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY, WARSZAWA 1980

4) RUTH BENEDICT: WZORY KULTURY
PWN, WARSZAWA 1966

5) http://republika.pl/naukowcy/ikowie.htm

Dodaj swoją odpowiedź