Cel uświęca środki - rozważania, których punktem wyjścia jest Konrad Wallenrod.

Czy cel uświęca środki? Rozważ Konrada Wallenroda czyniąc tylko punktem wyjścia swych rozważań.

„Czy cel uświęca środki?” – W ciągu życia każdy z nas zadaje sobie to pytanie wielokrotnie w różnych sytuacjach. Czy realizując własne zamierzenia możemy nie respektować prawa, ujawniać tajemnice, działać na szkodę innych?
Moim zdaniem trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Punktem wyjścia swoich rozważań uczynię sytuację w jakiej znalazł się bohater utworu Adama Mickiewicza. Wybory przed jakimi staje Wallenrod są bardzo trudne. Niełatwa jest też ich ocena. Spełniając swą powinność, niszcząc Zakon, a ocalając Litwę, można twierdzić, iż odniósł on zwycięstwo. Jednak myślę, że należy spojrzeć na problem oczami bohatera: czy on sam czuje się zwycięzcą? Wydaje mi się, że nie. Sukces, jakim było pokonanie Krzyżaków, jest jednocześnie klęską osobistą Konrada, który nie czuje w wyniku swoich działań żadnej satysfakcji, a wręcz przeciwnie, ma wyrzuty sumienia. Sam zdaje sobie sprawę z tego, iż został pokonany.
Czy cel uświęca środki? Odpowiedzią na to pytanie są słowa Wallenroda wypowiadane do Halbana:
„Jakżem samotny! Pod niebem i w niebie
Nie mam nikomu, nigdzie, nic powiedzieć
W godzinę skonu – prócz jej i prócz ciebie.”

Żadnych zahamowań nie miał np. Adolf Hitler - człowiek, który pragnął podbić świat i urządzić go według własnej wyobraźni. Wizja podbitej Europy, unicestwionych narodów i zniszczonej kultury nie germańskiej była wynikiem chorej wyobraźni człowieka, który nie posiadał żadnych norm, nie stawiał sobie żadnych granic, a ponadto miał czelność twierdzić w swoich przemówieniach do narodu niemieckiego, że "Bóg jest z nami". Dla przyszłych pokoleń stanowiło to lekcję, jak należy interpretować hasło "cel uświęca środki".

Przeciwwagę dla takiej postawy w dążeniu do haniebnych celów są czyny tych, którzy nie wahali się ryzykować własnego życia dla wykazania prawdy, że nadrzędną wartością jest dobro bezwzględne. Mam na myśli tych wszystkich, którzy nie bacząc na śmiertelne niebezpieczeństwo ukrywali w swych domach żydów, cyganów, czy uciekinierów z obozów koncentracyjnych. Moralnym i etycznym wartościom, nie podporządkowanym doraźnym celom służyła postawa ojca Kolbe.

Rozmyślając nad aspektami pytania: „Czy cel uświęca środki?” doszedłem do wniosku, że najtrudniejszy jest los tych, którzy realizując własne cele muszą walczyć nie tylko ze światem, ale i z samym sobą. Łatwiej, gdy jest się pewnym swoich racji i słuszności, niż gdy wybór pociąga za sobą rezygnację z wyznawanych wartości.
W najlepszej sytuacji są ci, którzy znajdują osobistą satysfakcję w walce ze złem, w solidarności z cierpiącymi. To pozwala spełniać obowiązek i doświadczać radości.
Uważam więc, że zdarzają się w życiu sytuacje, kiedy cel uświęca środki. Mam tu na myśli głośną niedawno w mediach sprawę lekarki, która w ciągu kilku lat wypisała ponad dwa tysiące bezpłatnych recept, by ratować zdrowie bezdomnych. Za swoją działalność została okrzyknięta „doktorem Judymem”. Niestety postępowała niezgodnie z prawem i groziła jej surowa kara.
Czy więc cel uświęca środki? Jeśli jest szlachetny, pożyteczny, nie krzywdzi innych, to myślę, że tak. Natomiast, jeśli działamy z pobudek czysto egoistycznych, dla osiągania korzyści materialnych, zdobywania władzy, czy przeciwko drugiemu człowiekowi, to nic nie usprawiedliwia postępowania niezgodnego z ogólnie przyjętymi normami.

Dodaj swoją odpowiedź