„Czy prawda i dobro zapewniają człowiekowi szczęście” Jak na to pytanie odpowiadają bohaterowie różnych epok?
„Czy prawda i dobro zapewniają człowiekowi szczęście” Jak na to pytanie odpowiadają bohaterowie różnych epok?
Prawda, dobro, szczęście to słowa, które często słyszymy w codziennym życiu. Najczęściej są tylko pustymi hasłami, innym razem ideami większości nurtów naszej kultury. Są to pojęcia względne, a jako takie nie posiadają żadnego „stałego układu odniesienia”, obiektywnej skali. Z tej przyczyny nie można jednoznacznie stwierdzić, czy człowiek np. bohater jakiegoś utworu literackiego, zrobił by coś dobrego, czy złego, czy jest szczęśliwy, czy też nie. Zależy to od „punktu widzenia” : czy patrzy się na coś niejako z boku, czy z perspektywy osoby, której to zdarzenie dotyczy. Uważam, że nie można tej kwestii potraktować jednoznacznie, dobierając jedną skalę dla tych pojęć, należy ustawić ten „miernik” indywidualnie dla każdego omawianego przypadku.
Pytanie „co to jest szczęście i czy każdy może je osiągnąć?”. Według starożytnego filozofa Platona jest ono utożsamieniem dobra sprawiedliwości. Epikurejczycy twierdzili, że można je osiągnąć tylko poprzez doznawanie przyjemności, stoicy sądzili zaś, że jest ono osiągalne dzięki wolności wewnętrznej. Myśliciele chrześcijańscy, tacy jak św. Tomasz, czy św. Augustyn, nad ziemską szczęśliwość przekładali szczęśćcie wieczne, jako najcenniejszy dar od Boga. Mędrcy ery nowożytnej także wymienili szereg ideałów szczęścia. Kojarzyli je z miłością i ofiarnością, przyjemnościami, życiem w zgodzie ze światem. Niemalże wszyscy uznali, iż szczęście jest najważniejszym dobrem i ostatecznym celem, tylko jak je osiągnąć. Wiele wyznań głosi, że czynienie dobra innym i głoszenie prawd wiary prowadzi do uzyskania szczęścia wiecznego w lepszym świecie do którego trafiają wszyscy sprawiedliwi. Dlatego w tej pracy zdecydowałem się opisać bohaterów różnych epok, którzy wierzyli że istnieje lepszy świat i, aby do niego się dostać należy czynić dobro i mówić prawdę.
Pierwsza postawa jaką chciałbym przedstawić pochodzi z mitu o Prometeuszu. Czytając go odniosłem wrażenie, jakby jego autor dobro utożsamił z bóstwem, czymś nadzwyczajnym ponad ludzkim. Prometeusz został ukarany za to co zrobił kierowany miłością do ludzi. Został ukarany za to, że sprzeciwił się Zeusowi dając ludziom ogień (uczynił dobro) i go oszukał przy dzieleniu zwierzęcia ofiarnego (był to także akt dobroci dla ludzi, jednak przede wszystkim chęć zemsty za podstęp z puszką Pandory). Było więc w jego działaniu spontaniczne dobro, ale zamiast prawdy był podstęp - może za to cierpiał. Moim zdaniem mit o Prometeuszu należy potraktować jaka przestrogę przed połowicznymi rozwiązaniami, zachętę do podążania trudną ścieżką prawdy i dobra lub zła i fałszu, bo połowiczne rozwiązanie może okazać się zgubne, gorsze..
Greccy bogowie i herosi mieli wiele cech ludzkich, różnili się od nich tylko swoją nieśmiertelnością i dlatego ich poczynania należy bezpośrednio odnosić do ludzi, ich spraw i uczuć, badać je przez analogie do naszego świata. Dla wielu ludzi życie jest największym szczęściem i chcieliby, aby trwało wiecznie. Czując taką potrzebę podczas tworzenia mieszkańców Olimpu "wyposażyli" ich w wieczne szczęście w postaci nieśmiertelności. Jednak może się ona zmienić, tak jak w przypadku Prometeusza, w nieustające cierpienie, które ludzie nazwali później piekłem lub potępieniem. Lecz ludziom wciąż marzyło się takie ponadczasowe szczęście nieśmiertelności, "pomnik trwalszy niż ze spiżu" jak pisał Horacy. Patrząc "z boku" Prometeusz nie był szczęśliwym bogiem (czyli w sumie człowiekiem), jednak nie wiemy, co o całej sytuacji myślał on sam. Możliwe, że czuł się szczęśliwy, ponieważ zrobił coś dobrego dla wielu istot i za to ludzie będą go zawsze czcili, wykuł sobie taki właśnie pomnik w pamięci ludzkiej - odpowiednik chrześcijańskiej świętości, której u Greków nie było. Na pytanie zawarte w temacie autor tego mitu odpowiada więc "na pewno samo służenie dobru do szczęścia nie wystarczy, ale jeśli zadowoli cię sława, możesz spróbować"
Warto wspomnieć także w kontekście tego tematu o dobrze znanej wszystkim Antygonie. Bohaterka ta sprzeciwiła się Kreonowi (władcy, który nie zezwolił na pogrzebanie zwłok jej brata) , gdyż była wierna wyznawanym wartościom religijnym i moralnym, a nade wszystko miłowała prawdę te priorytety pozwoliły jej zbuntować się przeciwko królowi i godnie pochować brata .Pewna, iż spełniła swój obowiązek nie może zrozumieć dlaczego spotkało ją nieszczęście, Ponosi klęskę fizyczną, jednocześnie moralnie zwyciężając nad Kreonem, który sam ostatecznie zostaje w rozpaczy i cierpieniu .
Greckie mity mają swoje odpowiedniki w biblijnych przypowieściach. Jedną z nich, tą, którą chciałbym tutaj omówić jest Księga Hioba. Treści w niej zawarte są jakby "dopełnieniem" mitu o Prometeuszu. Jej bohater, sprawiedliwy i dobry człowiek, jest przedstawiony jako ideał do naśladowania. Jest obiekt zakładu władców dobra i zła, został pozbawiony wszelkich dóbr materialnych, rodziny, a w końcu i zdrowia. W ten sposób Szatan usiłował nakłonić naszego bohatera, aby ten, zirytowany "nagrodą", którą dostał w zamian za swą prawidłową postawę wobec Władcy wyrzekł się go. Mimo zakresu krzywd, które Bóg pozwolił wyrządzić swemu wiernemu słudze, życia jednak szatan odebrać Hiobowi nie mógł. Gdyby Szatan zabił Hioba nie doczekawszy się załamania jego wiary, bohater uzyskałby szczęście wieczne w Niebie, co nie jest niczym oryginalnym ani w Biblii, ani nawet w innych religiach. Tutaj autor chciał pokazać, że trzymanie się "mimo wszystko" ideałów dobra i prawdy teoretycznie daje w końcu wymierne korzyści. Hiob ozdrowiał, ożenił się ponownie, miał wiele dzieci i jeszcze pokaźniejszy majątek. Stał się bardzo szczęśliwym człowiekiem i to jeszcze za życia. Lecz co on takiego zrobił, że Bóg wygrał zakład? Nic oprócz tego, że głosił prawdę o czymś, co w rodzinie religii wywodzących się z Biblii przyjęte jest za, fundamentalną prawdę: że Bóg jest dobry i czyni tylko dobro. Zdaniem autora wystarczy więc samo wyznawanie prawd wiary i opowiadanie się po stronie dobra, aby być szczęśliwym. Zostało to później podchwycone przez Marcina Lutra, który twierdził, że człowiek jest tak grzeszny, że w żadnym razie nie zasługiwałby na zbawienie. W mniemaniu Lutra zależy ono tylko i wyłącznie od miłosierdzia bożego, a ludzkim "wkładem pracy" w swe zbawienie jest wiara w to miłosierdzie i wyznawanie prawd wiary.
Ja jednak chciałbym opisać utwór stworzony w epoce, której filozof skrajnie różni się od filozofii rewolucyjnej - pozytywizmie. "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej. Autorka chętnie odpowiada twierdząco na rozpatrywane przez nas pytanie (zawarte w temacie), ale pod warunkiem, że dobro i prawdę przełoży się na pozytywistyczny język. Dobrem, które każdy może czynić, ale nie każdy chce, jest praca. Jest to dobro podwójne: egoistyczne, przynoszące pieniądze dla wykonującego pracę i altruistyczne, dla społeczeństwa. Tutaj widać prawdziwą siłę drzemiącą w spójniku i. Aby praca mogła prawidłowo spełniać swą społeczną funkcję, nie pozwalając nikomu żyć kosztem innych, potrzebne jest zgodne przyjęcie obowiązku pracy przez wszystkich członków społeczeństwa. Gdyby nie było tej zgody, nie byłoby możliwe ani szczęście powszechne, bo nieuczciwi mogliby żyć na rachunek ciężko pracujących, ani szczęście indywidualne, bo pieniądze wpłacone do wspólnej kasy, zamiast iść na dobra wspólne, byłyby wydawane na "nierobów". Dokładnie taką wizję Orzeszkowa przelewa na karty swej powieści. Mamy więc dwa skłócone szlacheckie rody, które trudziły się pracą jeszcze za Jagiellonów. Łączą się i w pracy na roli na nowo odkrywają tak dawno utracone szczęście. Jeśli więc dobro rozumieć jako pracę, a prawdę jako zgodę, Orzeszkowa w "Nad Niemnem" daje przykład, jak prawda i dobro dają szczęście.
Tymi samymi ideałami posługiwał się Stefan Żeromski, gdy tworzył "Ludzi bezdomnych", jednak widział w nich również zagrożenie. Bohater tej powieści jest wytworem pozytywistycznej pracy u podstaw. Wychodzi z ulicznego rynsztoka, zostaje lekarzem. Jednak tkwi mu w podświadomości pewne poczucie winy, że jemu się udało a inni wciąż w tym rynsztoku są. Nękany przez nie porzuca swą ukochaną i postanawia poświęcić dobro swoje dla dobra innych. Jego postępowanie jest bardzo podobne do czynów Prometeusza. Analogia jest trafna, ponieważ Judym bardzo się unieszczęśliwia przez swój altruizm, jednak nie kompletna bo o dobroci Judyma nikt nie pamiętał. Prometeusz realnie pomógł ludziom dając im ogień, Judym tylko zadeklarował taką chęć wywieszając na drzwiach tabliczkę "leczę za darmo". Co do prawdy (był nią fakt strasznej biedy społeczeństwa), znał ją i nawet usiłował uświadomić innym lekarzom podczas pewnej konferencji, jednak nie odniósł sukcesu. Można się więc doszukiwać pewnej polemiki z Hiobem, ale byłaby to chyba troszkę przesadzona interpretacja. Autor chce zwrócić uwagę, że szczęście ogółu zależy od szczęścia jednostek. Nie ma więc sensu prometejskie poświęcenie się, bo jeśli z dobra egoistycznego wynika dobro dla innych to jest to właściwe, prawdziwe dobro obiektywne dające prawdziwe, wieczne szczęście a nie fałszywe i tylko chwilowe.
Na pytanie "Czy prawda i dobro zapewniają człowiekowi szczęście?" odpowiadają pisarze różnych epok? Odpowiedź brzmi: różnie. Zależy to w dużym stopniu od haseł przewodnich propagowanych w czasie ich istnienia, jednak są też inne przyczyny. Chociaż do tej pracy starałem się znaleźć utwory świadczące o różnych poglądach ich autorów na ten temat, nie ma w nich takich, którzy mówią zdecydowane tak, lub nie. Jest to tak skomplikowany problem, że trudno jakoś zaszufladkować utwory, ponieważ na ich treść często wpływały doświadczenia życiowe pisarzy, a jak powszechnie wiadomo poczucie unikalności jest człowiekowi bardzo potrzebne do szczęścia. Dlatego mesle ze najlepszą puento mojej pracy będą słowa Konfucjusza „Wielu szuka szczęścia ponad ludzką miarę, inni poniżej jej, lecz ono znajduje się obok człowieka”. „Istnieje tyle rodzajów szczęścia, ile miar poszczególnych ludzi”. Hasłem przewodnim i światopoglądu ludzi żyjących w tych czasach.
"Prosze o komentarze ;-)"